Disputatio: Tom Ii - Memento Mori

  • May 2020
  • PDF

This document was uploaded by user and they confirmed that they have the permission to share it. If you are author or own the copyright of this book, please report to us by using this DMCA report form. Report DMCA


Overview

Download & View Disputatio: Tom Ii - Memento Mori as PDF for free.

More details

  • Words: 25,601
  • Pages: 72
Disputatio memento mori

TOM II

GDAŃSK 2007

Studenckie zeszyty naukowe wydawane przez: Koło Naukowe „Rhetoricus” oraz Koło Debat Politycznych. Redaktor Naukowy:

dr Oktawian Nawrot Redaktor Naczelny:

Jakub H. Szlachetko [email protected]

Rada Redakcyjna:

Tomasz Karasek Paweł Szczepański Karol Ważny Konsultacja naukowa:

Mgr Michał Gałędek Publikacja sfinansowana została przez: Parlament Studentów Uniwersytetu Gdańskiego, oraz Radę Samorządu Studenckiego WPiA UG. Skład i redakcja techniczna: Paweł Szczepański Karol Ważny Okładka: Karol Ważny

Spis treści

Disputatio memento mori

Spis Treści 1. Słowo wstępne.............................................................................

Str. 4

2. Od Redakcji…….........................................................................

6

3. Jakub H. Szlachetko, Prawna ochrona życia............................

8

4. Tomasz Karasek, Odejść czy umrzeć?.......................................

13

5. Karol Ważny, System kar w Constitutio Criminalis Carolina.......................................................................................

17

6. Bartosz Szczygieł, Regulacja śmierci w prawie międzynarodowym ......................................................................

24

7. Paweł Mazurek, Taniec śmierci, taniec życia ...........................

32

8. Paweł Szczepański, Śmierć w czterech wielkich religiach świata ..........................................................................................

46

9. Marta Tymińska, Taphophilia, czyli o miłości do cmentarzy...

61

10. Lucjan Sroczyński, Zmaganie się światła z cieniem - refleksja

67

nad przenikaniem się życia i śmierci w eseju Gustawa Herlinga Grudzińskiego „Caravaggio światło i cień”...............................

Disputatio – Tom II – “memento mori”

Słowo wstępne

Słowo wstępne Ale oto już i czas odejść; mnie na śmierć, wam do życia. Kto z nas idzie do tego, co lepsze, tego nie wie jasno nikt – chyba tylko Bóg. Platon, Obrona Sokratesa, 42 A

Śmierć, jest jednym z tych zjawisk, które od wieków zajmują, fascynują, przerażają, i wielkich, i małych. Zdaniem wielu, śmierć jest jedynym pewnikiem w naszym życiu, a jednocześnie, paradoksalnie niczego pewnego o niej powiedzieć nie możemy. Jak bowiem zauważył Epikur, gdy my jesteśmy, śmierci nie ma, a gdy pojawia się śmierć, nas nie ma… a przynajmniej nasza forma substancjalna jest już zgoła odmienna. I mimo iż przez większość danych nam dni żyjemy tak, jakby śmierć była czymś co nas nie dotyczy, nie sposób uciec od pytań i problemów z nią związanych. W lutym bieżącego roku niemalże całą Polskę zelektryzowała wiadomość, że do śląskiego sądu wpłynął wniosek o wydanie zgody na odłączenie wnioskodawcy od aparatury podtrzymującej życie (konkretnie respiratora). O prawo do śmierci walczył trzydziestodwuletni Janusz Świtaj, który, w skutek poniesionych w wypadku drogowym obrażeń, od czternastu lat przykuty był do łóżka. Sprawa Janusza poruszyła opinię publiczną z kilku powodów, tu wymienimy tylko dwa z nich – pierwszy to problem cierpienia człowieka i jego dramatycznego apelu o prawo do śmierci, drugi bezpośrednio z nim związany, to problem wartości ludzkiego życia. Prawo do życia jest bowiem jednym z fundamentalnych praw człowieka, bez zagwarantowania tego prawa mówienie o jakichkolwiek innych prawach i wolnościach jednostki staje się farsą. Z drugiej strony, mimo iż życie jest wartością fundamentalną, nie jest przecież wartością najwyższą. Z historii znamy wiele, prawdziwie heroicznych, przykładów poświęcenia życia dla ratowania innych wartości. Czy zatem życie jest prawem, czy obowiązkiem? Czy chroniąc życie możemy w istocie deptać wolę jednostki? Czy jednostka może swobodnie decydować o swoim życiu i o… śmierci? Postawione wyżej pytania to zaledwie czubek góry lodowej wątpliwości związanych z umieraniem i śmiercią człowieka. Mówiąc o śmierci nie sposób więc uciec od problemu życia i vice versa mówienie o życiu człowieka, a jednoczesne spuszczenie zasłony milczenia na fakt jego kruchości, powoduje iż mamy jedynie do czynienia z potokiem dźwięków pozbawionych głębszej treści. Niniejszy, drugi tom Disputatio, w całości poświęcony został właśnie problematyce śmierci. Czytelnik odnajdzie w nim teksty dotyczące różnych aspektów umierania człowieka, oczywistym bowiem jest, że zjawiska śmierci nie można ograniczyć jedynie do faktu czysto biologicznego. W niniejszym tomie znajdują się więc artykuły opisujące regulacje prawne, których przedmiotem jest umieranie człowieka, artykuły dotyczące prób kulturowego i religijnego 4 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Słowo wstępne „oswajania” śmierci, artykuł dotyczący broni masowej zagłady, artykuł dotyczący fascynacji zjawiskiem śmierci etc. Pomimo tak szerokiego podejścia do problematyki śmierci, autorzy zdają sobie sprawę, iż z całą pewnością nie wyczerpali tematu. Nie było to zresztą ich ambicją. Jedyny cel, który im przyświecał, sprowadza się do sprowokowania rzeczowej i poważnej dyskusji na temat zasygnalizowanych problemów. Autorzy pozwalają sobie wyrazić nadzieję, iż przynajmniej w wąskim zakresie, cel ten zostanie osiągnięty.

dr Oktawian Nawrot Opiekun Koła Naukowego „Rhetoricus”

5 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Od Redakcji

Od Redakcji Śmierć zawsze była nieodłączną częścią życia, chociaż ludziom było i w dalszym ciągu jest bardzo trudno się z tym pogodzić. Człowiek rozumny od początku zadawał sobie pytania o sens istnienia, sens śmierci. Nie mogąc zaakceptować perspektywy nieuchronnego końca, szukał możliwości przedłużenia życia, a zwłaszcza młodości. Kult młodego, sprawnego ciała jest obecnie powszechny. Ale czy życie musi się kończyć śmiercią? Z biologicznego punktu widzenia – tak. I nie ma innej możliwości! Bowiem życie to proces nieustannego doskonalenia gatunków, jak najlepszego ich przystosowania do lokalnych warunków środowiska. Dojrzałe osobniki, które wydały już na świat potomstwo spełniły swoją biologiczną rolę. To nie one będą motorem napędowym ewolucji, czytaj: postępu, lecz kolejna generacja. Istotą procesu płciowego jest powstanie osobnika, który będzie posiadał odmienną od rodzicielskiej kombinację genów – jeśli będzie ona przynajmniej tak dobra jak rodzicielska, osobnik ma szanse przeżyć i upowszechnić swoje geny w populacji. Jeśli kombinacja genów potomka będzie pod jakimkolwiek względem gorsza od rodzicielskiej, osobnik zginie. Ta zasada przeżywania osobnika najlepiej przystosowanego do danych warunków, legła u podstaw filozofii Darwina i nurtu w biologii, zwanego ewolucjonizmem. Z tego punktu widzenia zarówno życie, jak i śmierć są w pełni uzasadnione – prowadzą bowiem do udoskonalania gatunków. Śmierć osobnika sprawia – jakkolwiek brutalnie by to nie brzmiało – że zwalnia się miejsce dla jego następcy, następcy o nowych możliwościach. To młode osobniki szybciej się uczą, a zarazem są najbardziej krytyczne w stosunku do osiągnięć poprzedników. Rewolucji dokonywali zwykle młodzi ludzie! Życie pojawiło się na Ziemi prawdopodobnie ponad 4 mld lat temu. W zasadzie od początku, jego istnienie było zagrożone przez zjawiska katastroficzne pochodzenia ziemskiego lub kosmicznego. Katastrofy zmieniały warunki środowiskowe tak drastycznie, że w pewnych okresach powodowały wymieranie od 50% do 90% organizmów. Przynajmniej dwukrotnie życie na Ziemi było o włos od całkowitej zagłady. A jednak za każdym razem odradzało się, chociaż w odmiennej formie niż przed katastrofą. Zróżnicowanie form życia na Ziemi określa się terminem „różnorodność biologiczna”, lub tłumacząc dosłownie z angielska – „bioróżnorodność” (biodiversity). Prawdopodobnie obecnie obserwujemy najwyższy stopień zróżnicowania form żywych w historii Ziemi. Biologom udało się skatalogować, czyli nadać łacińska nazwą naukową około 1,5 mln gatunków roślin, zwierząt, grzybów i mikroorganizmów. W większości przypadków poza nazwą i krótkim naukowym opisem niewiele więcej na temat tych gatunków wiadomo. W jakich warunkach żyją, jak się odżywiają, jakie maja zwyczaje godowe, czy mogą być przydatne człowiekowi? – najczęściej domyślamy się tylko, rzadziej dysponujemy informacjami podpartymi rzetelnymi badaniami naukowymi. Pod koniec ubiegłego stulecia prowadzono intensywne badania, których celem było oszacowanie liczby 6 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Od Redakcji gatunków żyjących na Ziemi. Same badania były bardzo czasochłonne i kosztowne, ale ich rezultat zaszokował świat naukowy. Okazało się, że na Ziemi występuje prawdopodobnie około 80 mln gatunków. Bez wątpienia gatunkiem dominującym obecnie na Ziemi jest Homo sapiens. Można by zaryzykować stwierdzenie, że człowiek to jedyny gatunek, który wymknął się spod kontroli procesów ewolucyjnych, rządzących przecież wszystkimi żywymi organizmami. Człowiek to także jedyny gatunek, który potrafi tak drastycznie zmieniać warunki środowiskowe. Trudno byłoby dziś jednoznacznie napisać, co jest naturalnym środowiskiem człowieka – pierwotny las, którego w Europie już nie ma? A może miasto? Betonowe blokowisko? Niestety, przekształcając środowisko, człowiek niszczy inne organizmy. Nie szanuje życia. Bez większej przesady możemy powiedzieć, że człowiek jest najskuteczniejszym czynnikiem odpowiedzialnym za niszczenie życia. Nasza działalność może być porównywalna ze skutkami zderzenia Ziemi z meteorytem. Niszczymy inne gatunki świadomie, polując na nie, by zawiesić nad kominkiem trofeum, lub tępiąc chemikaliami tzw. szkodniki upraw. Niszczymy inne gatunki także bezwiednie, np zgniatając pająka albo muchę. Dlaczego? Bo się ich boimy, nie lubimy, nie podobają się nam… A jeśli podoba nam się jakiś kwiatek? Nic prostszego tylko go zerwać. Biolodzy szacują, że każdego dnia z powierzchni Ziemi znika bezpowrotnie kilka gatunków organizmów. Już nigdy nie dowiemy się, które z nich mogły być przydatne w leczeniu różnych chorób lub dolegliwości. A przecież niszczenie gatunków to także niszczenie ICH środowiska naturalnego, np lasów tropikalnych, raf koralowych. Ze zwykłego, praktycznego punktu widzenia takie działanie człowieka jest wysoce nieracjonalne. I bardzo kosztowne! Człowiek nie jest panem życia na tej planecie. Im szybciej to zrozumie, tym lepiej. Nie możemy bezkarnie niszczyć środowiska przyrodniczego. Prędzej czy później odbije się to na nas samych. Już obecnie obserwuje się coraz częściej anomalie pogodowe – ciepłe zimy, suche i upalne lata, gwałtowne ulewy i huragany. Rośliny i zwierzęta są oczywiście w stanie do takich nowych warunków się przystosować. Pod warunkiem, że zmiany te nie zachodzą w takim tempie!

Jakub H. Szlachetko Redaktor Naczelny

7 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Prawna ochrona życia Jakub H. Szlachetko

Prawna ochrona życia „Piękno tej ziemi skłania mnie do wołania o jej zachowanie dla przyszłych pokoleń. Jeżeli miłujecie ojczystą ziemię, niech to wołanie nie pozostanie bez odpowiedzi! Zwracam się w szczególny sposób do tych, którym powierzona została odpowiedzialność za ten kraj i za jego rozwój, aby nie zapominali o obowiązku chronienia go przed ekologicznym zniszczeniem! Niech kształtują nade wszystko postawy poszanowania dobra wspólnego, praw natury i życia! Niech ich wspierają organizacje, które stawiają sobie za cel obronę dóbr naturalnych!” Jan Paweł II, 1999, Zamość Życie jest fundamentalnym dobrem człowieka. To wartość sama w sobie i niezależnie od stanu jego zaawansowania zawsze jest wartością. Zarówno w fazie prenatalnej, w okresie dzieciństwa, młodości, dojrzałości oraz w fazie wieku starczego troska o nie i o zdrowie powinna być podstawowym obowiązkiem państwa, społeczeństwa oraz każdego obywatela. Państwo wywiązuje się z niego poprzez stanowienie odpowiedniego prawa. Podstawowym źródłem prawnym omawianej materii jest konstytucja, jak również ratyfikowane umowy międzynarodowe oraz ustawodawstwo krajowe – o czym słów kilka. Ochrona życia człowieka Pierwotnie obowiązujące w Rzeczypospolitej Polsce od roku 1989 regulacje konstytucyjne nie normowały tej sfery w sposób bezpośredni. Podstawowym przepisem był art.1. Konstytucji, który stanowił, że: „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społeczności” 1 . Wynika z niego klauzula demokratycznego państwa prawnego. W latach 1989-1997, ze względu na deficyt konstytucyjnych regulacji praw i wolności człowieka, Trybunał Konstytucyjny wielokrotnie opierał właśnie na tej klauzuli orzecznictwo. We wskazanym okresie zasada demokratycznego państwa prawnego była traktowana jako „zbiorczy wyraz szeregu zasad i reguł o bardziej szczegółowym charakterze, które nie są wprawdzie wyraźnie zapisane w konstytucji, ale z niej wynikają w sposób pośredni” 2 . „Wyszukiwano” kolejnych zasad uzupełniających teksty konstytucji, którym nadawano rangę konstytucyjną i tym samym wiązano nimi ustawodawcę zwykłego. W taki właśnie sposób ustanowiono prawo do sądu (orzeczenie K 8/91v z 7 stycznia 1992 roku), prawo do prywatności (orzeczenie K 21/97 z 24 czerwca 1997) oraz główny przedmiot 1

Dz. U. 1952 nr 33 poz. 232 z późniejszymi zmianami.

2

L. Garlicki, Polskie prawo konstytucyjne, Warszawa 2004, s.61.

8 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Prawna ochrona życia rozważań – prawo do życia (orzeczenie K 26/96 z 28 maja 1997). W 1997 roku mogłoby się wydawać, że sytuacja ulegnie zmianie ze względu na nowopowstały ład konstytucyjny. Tak się jednak nie stało. Zasada demokratycznego państwa prawnego została potwierdzona w art.2 Konstytucji, jednak treść samego artykułu w ogóle nie uległa modyfikacji. Powstało jednak pytanie, czy nadal obowiązuje orzecznictwo wydane pod rządem starej ustawy zasadniczej i czy jest ono wciąż aktualne. Trybunał Konstytucyjny udzielił odpowiedzi w orzeczeniu K 26/97 z 25 listopada 1997 3 roku stwierdziwszy, iż: „podstawowa treść zasady demokratycznego państwa prawnego wyrażonej w art.2. [nowej] Konstytucji może i powinna być rozumiana w taki sam sposób, jak rozumiano treść tej zasady w poprzednim porządku konstytucyjnym.” Ważnym novum jest to, że nowa Konstytucja w art.38 bezpośrednio odwołuje się do zagadnienia ochrony życia – „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia” 4 . Przywoływane już orzeczenie K 26/96 z 28 maja 1997 roku określa interakcje zachodzące pomiędzy zasadą demokratycznego państwa prawnego a ochroną życia normowaną szeregiem aktów prawnych, zwłaszcza nowelizacją ustawy z dnia 7 stycznia 1993 o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. „Państwo takie [demokratyczne państwa prawne – przyp. autor] realizuje się bowiem wyłącznie jako wspólnota ludzi, i tylko ludzie mogą być właściwymi podmiotami praw i obowiązków stanowionych w takim państwie. Podstawowym przymiotem człowieka jest jego życie. Pozbawienie życia unicestwia więc równocześnie człowieka, jako podmiot praw i obowiązków. Jeżeli treścią zasady państwa prawa jest zespół podstawowych dyrektyw wyprowadzanych z istoty demokratycznie stanowionego prawa, a gwarantujących minimum jego sprawiedliwości, to pierwszą taką dyrektywą musi być respektowanie w państwie prawa wartości, bez której wykluczona jest wszelka podmiotowość prawna, tj. życia ludzkiego od początków jego powstania. Demokratyczne państwo prawa jako naczelną wartość stawia człowieka i dobra dla niego najcenniejsze. Dobrem takim jest życie, które w demokratycznym państwie prawa musi pozostawać pod ochroną konstytucyjną w każdym stadium jego rozwoju” 5 . 20 listopada 1989 roku Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych przyjęło Konwencję o prawach dziecka. Konwencja stanowi, iż „dziecko z uwagi na swą niedojrzałość fizyczną oraz umysłową, wymaga szczególnej opieki i troski, a zwłaszcza właściwej ochrony prawnej, zarówno przed, jak i po urodzeniu” 6 . Zamysł ten znalazł odzwierciedlenie w ustawodawstwie polskim. Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży we art.1 podaje, iż: „prawo do życia podlega ochronie, w tym również w fazie prenatalnej [w granicach określonych w ustawie]. 7 ” Zgodnie z Konwencją dziecko „oznacza każdą istotę ludzką w wieku poniżej osiemnastu lat, 3

Z.U. 1997 / 5_6 / 64.

4

Dz. U. 1997 nr 78 poz. 483 z późniejszymi zmianami.

5

Z.U. 1997 / 2 / 19.

6

Dz. U. 1991 nr 120 poz. 526 z późniejszymi zmianami.

7

Dz. U. 1993 nr 17 poz. 78 z późniejszymi zmianami.

9 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Prawna ochrona życia chyba, że zgodnie z prawem odnoszącym się do dziecka uzyska ono wcześniej pełnoletniość”. Jednocześnie art.6 stwierdza niezbywalne prawo do życia każdego dziecka. Ustawodawca krajowy kryminalizuje zachowania polegające na przerywaniu ciąży. Owe przestępstwa określa Kodeks Karny z 1997 roku: „Art. 152. § 1. Kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. § 2. Tej samej karze podlega, kto udziela kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub ją do tego nakłania. § 3. Kto dopuszcza się czynu określonego w § 1 lub 2, gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. Art. 153. § 1. Kto stosując przemoc wobec kobiety ciężarnej lub w inny sposób bez jej zgody przerywa ciążę albo przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza kobietę ciężarną do przerwania ciąży, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. § 2. Kto dopuszcza się czynu określonego w § 1, gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10” 8 . Wyżej wskazane regulacje otaczają aurą ochrony życie na początku swego istnienia. Prawo zawiera także szereg regulacji odnoszących się do życia w każdym wieku. Doskonałym przykładem jest Kodeks Karny, który zawiera rozdział – przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu. Tematem o dużej wrażliwości społecznej jest zagadnienie eutanazji – śmierci na życzenie. Niezwykle istotne są również międzynarodowe regulacje normujące zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnie ludobójstwa, czy też zbrodnie wojenne. Oba tematy zostały przedstawione w pozostałej części tomu. Ochrona życia zwierząt Nie tylko życie człowieka podlega prawnej ochronie, prawno otacza ochroną również inne formy życia. Źródłem o najważniejszym znaczeniu w zakresie ochrony życia zwierząt jest ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 roku o ochronie zwierząt. Definicja legalna zawarta w art.1 ustawy określa zwierzę jako „istotę żyjącą, zdolną do odczuwania cierpienia” 9 . W związku z tym nie należy w ujęciu prawnym utożsamiać zwierząt z rzeczami, choć w sprawach ustawą nieuregulowanych stosują się do nich przepisy dotyczące rzeczy. Zwierzętom należy się szacunek, ochrona i opieka. „Nieuzasadnione lub niehumanitarne zabijanie zwierząt oraz znęcanie się nad nimi jest zabronione.” 10 . Przez znęcanie się ustawa rozumie „zadawanie albo świadome dopuszczanie do zadawania im 8

Dz. U. 1997 nr 88 poz. 553 z późniejszymi zmianami.

9

Dz. U. 1997 nr 111 poz. 724 z późniejszymi zmianami.

10

Dz. U. 1997 nr 111 poz. 724 z późniejszymi zmianami.

10 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Prawna ochrona życia bólu lub cierpień” 11 . Za naruszenie ustawowych regulacji właścicielowi lub opiekunowi zwierzęcia grozi czasowe odebranie i przekazanie na rzecz schroniska dla zwierząt, ogrodu zoologicznego lub państwowej jednostki organizacyjnej prowadzącej gospodarstwo rolne. Podstawą prawną odbioru jest decyzja wójta, burmistrza, prezydenta miasta właściwego ze względu na miejsce pobytu zwierzęcia. Decyzja jest wydawana z urzędu lub na wniosek określonych podmiotów, np. policji, lekarza weterynarii, uprawnionego organu organizacji, której celem statutowym jest ochrona zwierząt. Szereg aktów prawnych sankcjonuje zachowania wypełniające znamiona określone w przepisach z nich wynikających. Ustawa o ochronie zwierząt zawiera przepisy karne, w których normuje konsekwencje uboju zwierzęcia w sposób sprzeczny z ustawą, znęcania się nad nimi, prowadzenia hodowli lub utrzymywania psa rasy uznanej za agresywną bez wymagalnego zezwolenia, a także niezgodnego z ustawą transportu. Kodeks Karny kryminalizuje również niektóre zachowania kierowane względem zwierząt. Przykład może stanowić art. 181 – „§ 1. Kto powoduje zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. § 2. Kto, wbrew przepisom obowiązującym na terenie objętym ochroną, niszczy albo uszkadza rośliny lub zwierzęta powodując istotną szkodę, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.” 12 . Ochrona przyrody oraz środowiska Istotnymi aktami odnoszącym się do omawianej materii są ustawy dnia 16 kwietnia 2004 roku o ochronie przyrody oraz z dnia 27 kwietnia 2001 roku – prawo ochrony środowiska. Ustawa o ochronie przyrody za swój przedmiot regulacji uznaje cele, zasady i formy ochrony przyrody żywej i nieożywionej oraz krajobrazu. W zakresie desygnatów pojęcia przyrody żywej znajdują się zgodnie z ustawą: zwierzęta, rośliny, grzyby (występujące dziko, objęte ochroną gatunkową oraz ich siedliska) jak również twory przyrody żywej, zieleń w miastach i wsiach oraz zadrzewienia. Celami ochrony przyrody jest: „1) utrzymanie procesów ekologicznych i stabilności ekosystemów; 2) zachowanie różnorodności biologicznej; 3) zachowanie dziedzictwa geologicznego i paleontologicznego; 4) zapewnienie ciągłości istnienia gatunków roślin, zwierząt i grzybów, wraz z ich siedliskami, przez ich utrzymywanie lub przywracanie do właściwego stanu ochrony; 5) ochrona walorów krajobrazowych, zieleni w miastach i wsiach oraz zadrzewień; 6) utrzymywanie lub przywracanie do właściwego stanu ochrony siedlisk przyrodniczych, a także pozostałych zasobów, tworów i składników przyrody; 11

Dz. U. 1997 nr 111 poz. 724 z późniejszymi zmianami.

12

Dz. U. 1997 nr 88 poz. 553 z późniejszymi zmianami.

11 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Prawna ochrona życia 7) kształtowanie właściwych postaw człowieka wobec przyrody przez edukację, informowanie i promocję w dziedzinie ochrony przyrody” 13 . Wskazane cele są realizowane na wiele sposobów. Ustawa przewiduje miedzy innymi takie formy ochrony przyrody jak parki narodowe, rezerwaty przyrody, parki krajobrazowe, obszar Natura 2000, ochronę gatunkową roślin, zwierząt oraz grzybów i inne. Zgodnie z ustawą park narodowy obejmuje obszar wyróżniający się szczególnymi wartościami przyrodniczymi, naukowymi, społecznymi, kulturowymi i edukacyjnymi, o powierzchni nie mniejszej niż 1.000 ha. Na obszarze parków narodowych ochronie podlega cała przyroda i walory krajobrazowe. „Rezerwat przyrody obejmuje obszary zachowane w stanie naturalnym lub mało zmienionym, ekosystemy, ostoje i siedliska przyrodnicze, a także siedliska roślin, siedliska zwierząt i siedliska grzybów oraz twory i składniki przyrody nieożywionej, wyróżniające się szczególnymi wartościami przyrodniczymi, naukowymi, kulturowymi lub walorami krajobrazowymi” 14 . Natomiast parkiem krajobrazowym jest teren chroniony ze względu na wartości przyrodnicze, historyczne i kulturowe oraz walory krajobrazowe. Program Natura 2000 został ustanowiony dla specjalnej ochrony ptaków oraz ich siedlisk. W skład obszarów objętych programem mogą w części lub całości wchodzić tereny innych obiektów względem, których zastosowano inne formy ochrony przyrody. Ustawa – prawo ochrony środowiska 15 – określa zasady ochrony środowiska oraz warunki korzystania z jego zasobów, z uwzględnieniem wymagań zrównoważonego rozwoju. Między innymi normuje założenia polityki ekologicznej oraz programów ochrony środowiska wraz z zasadami i trybem ich tworzenia. Każdemu obywatelowi przysługuje prawo do informacji o środowisku oraz jego stanie ochrony. Ustawa przewiduje odpowiedzialność karną względem podmiotów działających na szkodę środowiska. Niniejszy artykuł przedstawia tylko w zarysie zagadnienie prawnej ochrony życia. Życie, jego istota i sens jednoznacznie wskazują na konieczność bezwzględnej ochrony. Od tej zasady nie powinno być wyjątków, które naruszałyby status quo wyznaczone prawem natury. Oczywiście w mniemaniu autora chodzi o każdą formę życia, bowiem owo nie powinno podlegać jakiejkolwiek gradacji. Sytuacją paradoksalną jest to, iż człowiek poszukując innych form życia we wszechświecie, przeznaczając na owe poszukiwania niebagatelnej wielkości sumy środków pieniężnych zapomina o życiu – odkrytym, czy też nie, to nie istotne – występującym na Ziemi. A czas działa na niekorzyść. Quo vadis pytam?

13

Dz. U. 2004 nr 92 poz. 880 z późniejszymi zmianami.

14

Dz. U. 2004 nr 92 poz. 880 z późniejszymi zmianami.

15

Dz. U. 2001 nr 62 poz. 627 z późniejszymi zmianami.

12 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Odejść czy umrzeć? Tomasz Karasek

Odejść czy umrzeć? Gdy dowiedziałem się jaki będzie temat przewodni kolejnego numeru niniejszego pisma, pomyślałem, że jest trochę za wcześnie na rozważania o śmierci. Za wcześnie nie ze względu na wiek redaktorów, ale z powodu... pory roku. Wszak do 1 listopada jeszcze daleko, dlaczego zatem poświęcać całe pismo temu zagadnieniu. Po chwili refleksji zrozumiałem jak potrzebny jest ten temat właśnie teraz. Prasa codzienna i magazyny uciekają od niego, przypominając sobie o śmierci tylko na kilka jesiennych dni. Na co dzień śmierć przybiera wymiar liczb, sprowadzana jest do bezosobowego aktu, którego obecność w mediach nikogo już nie porusza. I trudno się temu dziwić – dzięki rozwojowi technologii bardzo szybko możemy się dowiedzieć o tym, że na drugim końcu świata ktoś zginął. Czy mamy przejmować się do głębi każdym tego typu doniesieniem? Ale, co gorsza, jednocześnie unikamy tematu śmierci w wymiarze egzystencjalnym. Ksiądz dr Piotr Krakowiak, Krajowy Duszpasterz Hospicjów, w wywiadzie dla Gazety Uniwersyteckiej zauważył: „Współczesny człowiek ucieka od myśli o śmierci, boi się ich, stara się je odsunąć, zapomnieć. Współczesność uczyniła ze śmierci temat tabu”. Jeszcze dalej w swym osądzie posuwa się Marcin Koszałka, reżyser takich filmów jak Pręgi czy Śmierć z ludzką twarzą: „Industrialne społeczeństwa opakowane reklamami, zwariowane na punkcie wyglądu, ze śmierci uczyniły towar niechodliwy”. Czasem jednak nie da się uniknąć tego tematu, jak chociażby w przypadku śmierci znanych osób. Skoro już trzeba, to w jaki sposób można poradzić sobie z takim „niechodliwym towarem”? Wystarczy dobrze go opakować. „Ciekawe jest (...), jakim językiem mówimy o śmierci w mediach i to świeckich, ale też na ambonie. Słowo „odszedł” nagminnie używane zamiast „umarł” jest przecież słowem niebezpiecznym dla niewierzących i niezbyt chrześcijańskim dla chrześcijan. Wierzący nie ma gdzie odchodzić. Nie wynosi się poza czasoprzestrzeń (...)” – mówi Ojciec Wacław Oszajca, jezuita, poeta, redaktor naczelny miesięcznika Przegląd Powszechny. Nasz stosunek do śmierci zmieniał się na przestrzeni wieków. Dawniej powszechne było umieranie we własnym domu, w obecności najbliższych. Ciało do pogrzebu przygotowywała rodzina. Dzisiaj ciepło i bezpieczeństwo domu zostało zastąpione przez sterylność szpitala, a ostatnie tchnienie wielu ludzi wydaje w samotności lub wśród obcego im personelu szpitalnego. Przygotowaniem zwłok do pochówku zajmują się zakłady pogrzebowe, które z ludzkiej śmierci uczyniły pożądany towar, czego skrajnym przykładem był proceder „handlu skórami” w łódzkim pogotowiu. Żałoba także nie przyjmuje dawnej, tradycyjnej formy, często ograniczając się do zwykłej czarnej tasiemki. Inny jest też współczesny ideał śmierci. Na pytanie „jakiej śmierci byśmy 13 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Odejść czy umrzeć? sobie życzyli?” najczęściej odpowiadamy: nagłej i bezbolesnej. To zupełne przeciwieństwo podejścia naszych przodków, dla których ważna była tzw. „dobra śmierć”, czyli taka, do której można się było odpowiednio przygotować, m.in. poprzez spowiedź, przyjęcie sakramentu chorych czy pożegnanie z rodziną i sąsiadami. W modlitwach proszono Boga o tę możliwość słowami „Od nagłej i niespodziewanej śmierci zachowaj nas, Panie”, a już od średniowiecza pojawiały się poradniki na temat godnego umierania. Średniowiecze to pod tym względem okres wyjątkowy, który odznaczał się szczególnym zainteresowaniem kruchością ludzkiego żywota i śmiercią jako przejściem między życiem doczesnym a wiecznym. To wtedy upowszechniły się słynne motywy danse macabre (obrazowano go np. w formie szkieletu porywającego do tańca przedstawicieli wszystkich grup społecznych, podkreślając tym samym równość wobec śmierci) i ubi sunt (Francois Villon zawarł go w Balladzie o paniach minionego czasu w formie słynnego, powracającego pytania Ach, gdzie są niegdysiejsze śniegi!). Motyw śmierci dominował w sztuce i stał się nieodłącznym elementem kultury tego okresu. A jak jest dzisiaj? W popkulturze, gdzie wzorce konsumpcji wyznaczają media – prasa, radio, telewizja, Internet, nie ma miejsca na poważne traktowanie śmierci. Reklamy kreują wizerunek ludzi beztroskich i pozbawionych zmartwień, a z ekranu wyglądają osoby uśmiechnięte i radosne, przekazując nam informację „chcecie być jak my? kupcie nasz produkt!”. Na co dzień mamy dość swoich problemów i wolimy w radiu posłuchać raczej czegoś radosnego niż trudniejszego w odbiorze utworu ze zmuszającym do zastanowienia tekstem. Dlatego temat śmierci w ujęciu poważnym wkracza w popkulturę niezwykle rzadko. Swego rodzaju ewenementem jest tu wielki przebój grupy Queen The Show Must Go On, śpiewany przez lidera zespołu - Freddiego Mercury’ego, który wiedział już o nieuchronnie zbliżającym się końcu swego życia (był chory na AIDS). Utwór wydany na 6 tygodni przed jego śmiercią wdarł się na listy przebojów po obu stronach Atlantyku, ale jeszcze większą furorę zrobił gdy zmarł jego wykonawca. Tak duże sukcesy nagrań o podobnej tematyce są raczej sporadyczne, a jako przykład może służyć napisana przez Erica Claptona po tragicznej śmierci jego czteroletniego syna piosenka Tears In Heaven. Dlaczego stały się tak popularne? Bo mówiły o doświadczeniach osób bliskich słuchaczom. Zarówno Mercury, jak i Clapton w owym czasie mieli już status gwiazd z rzeszami oddanych im fanów. Nieco podobny mechanizm zadziałał na początku kwietnia 2005 roku, kiedy to umierał Papież Jan Paweł II. Media stanęły przed szalenie trudnym zadaniem – oto nagle śmierć stała się głównym tematem wszystkich serwisów przez kilka dni. Początkowo, jak zauważa o. Oszajca, „stanęły bezradne – czy katolickie, czy publiczne, czy prywatne – jedyne, co miały do powiedzenia, to formułka, że „ludzie się gromadzą” i albo współczują Papieżowi, albo modlą się o jego zdrowie. Broniono się przed świadomością, że ten człowiek umiera. Później jednak okazało się, że Jan Paweł II nie był osobą obojętną. A więc gdy zaczęliśmy widzieć i słyszeć o kimś, kto jest nam bliski i na naszych oczach umiera, nie można było nie zająć wobec tego stanowiska. I tu media umiały pokazać coś bardzo ważnego: wielkość człowieka umierającego, jego godność, odwagę, mocowanie się 14 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Odejść czy umrzeć? – już przecież nie o życie, ale o ludzką śmierć”. Ale jeżeli ktoś oczekiwał zwrotu w polskiej kulturze masowej po tych trudnych dniach, srodze się pomylił. Śmierć była zawsze wdzięcznym tematem dla poetów i, na szczęście, dziś także nim pozostaje. Leszek Kołakowski, wybierając wiersze do zbioru „128 bardzo ładnych wierszy stworzonych przez sześćdziesięcioro ośmioro poetek i poetów polskich” pogrupował je tematycznie w pięciu częściach. Znamienne, że tomik otwiera część pt. „O umieraniu i umarłych”. Od opłakującego córkę Jana Kochanowskiego po współczesnych nam Zbigniewa Herberta (U wrót doliny, Fotografia) i Wisławę Szymborską (Kot w pustym mieszkaniu) – wszyscy wśród swych najpopularniejszych utworów mają też te o przemijaniu. Dzięki przenikaniu do kultury masowej niektóre cytaty utrwaliły się już w pamięci przeciętnego odbiorcy, jak np. słynne słowa pochodzące z wiersza ks. Jana Twardowskiego: „Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą zostaną po nich buty i telefon głuchy”. Wiersze często stają się inspiracją dla muzyków, którzy komponują do nich melodię. Tak powstała poezja śpiewana stanowi dalszy element sprzyjający docieraniu prowokującego do refleksji przekazu do szerokiego grona odbiorców. Doskonałym przykładem jest tu album Zanim będziesz u brzegu, będący studyjnym zapisem piosenek ze spektaklu Jerzego Satanowskiego pod tym samym tytułem. Hanna Banaszak i Mirosław Czyżykiewicz wspaniale interpretują teksty Jana Kochanowskiego, Bolesława Leśmiana i innych autorów w całości poświęcone przemijaniu. Pod względem tematyki jest to płyta niespotykana. Różnice między stosunkiem do śmierci współczesnych i minionych pokoleń są aż nadto widoczne. Czy zatem zupełnie odeszliśmy od dawnych wzorców postrzegania śmierci? Sądzę, że nie. Jest coś, co łączy nas z naszymi przodkami to reakcja na śmierć bliskich nam osób. Choć warunkowana w pewnym stopniu przez kulturę, w której przychodzi nam żyć, to jednak nadal w dużej mierze zależna od naszej indywidualnej wrażliwości i głębokości więzi łączącej nas ze zmarłym. Ewa Woydyłło w eseju opublikowanym w Newsweeku z 3.11.2002 r. zauważa: „Śmierć kogoś bliskiego zawsze nas zaskakuje. Nie można nażyć się z kimś na zapas, tak by w chwili odejścia pożegnać go niczym gotowego do dalszej drogi współbiesiadnika, który po obfitej uczcie wstaje syty od wspólnego stołu. Niemal wszyscy dorośli stykają się z czyjąś śmiercią, i to nie raz, nie dwa, lecz niekiedy wiele razy. I im bogatsze życie, im więcej w nim miłości i kochających nas ludzi, tym więcej traumatycznych przeżyć. Można by powiedzieć – to cena wspaniałego życia. Cena, która nie zmienia się, niezależnie od epoki”. Cena, którą każdy płaci sam. Jednym czas może przynieść ukojenie, innym – nie. Aleksander Łysek, ojciec Michała, 24-letniego wybitnie uzdolnionego studenta, śmiertelnie pobitego w marcu 1997 roku w Krakowie: „Mówi się, że czas goi rany. W moim odczuciu jest inaczej: czas odziera mnie ze skóry jak pumeks, staję się bardziej czuły i wrażliwy. Kiedyś łatwiej mi było zagłuszyć to uczucie, teraz jest coraz trudniej”. Wisława Szymborska poproszona o opisanie swoich doświadczeń związanych ze stratą bliskiej osoby (w 1990 roku zmarł Kornel Filipowicz, jej 15 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Odejść czy umrzeć? wieloletni przyjaciel i towarzysz życia) odpowiedziała: „Nic nie powiem... Nie umiem na ten temat mówić. Może kiedyś napiszę o tym wiersz”. O. Oszajca na pytanie dlaczego Chrystus płakał nad zmarłym Łazarzem, skoro według religii chrześcijańskiej śmierć to tylko przejście, odpowiedział: „Myślę, że płaczemy nad sobą. Stajemy bowiem bezradni wobec tego wszystkiego, co nas z drugim człowiekiem łączyło”. Czy współcześnie jesteśmy w stanie okazywać nasze uczucia w podobny sposób? Marcin Koszałka stawia trafną diagnozę: Rozpacz jest niemodna. „To byłoby bardzo źle widziane pójść na przykład do superfirmy i przy jej szefie rozpłakać się z żalu po ojcu. Nie wolno przecież okazywać emocji. Żyjemy w kulturze jak z książek Lema, zimnej, metalicznej, sterylnej”. Może warto „oswoić” śmierć w naszej świadomości? W końcu czeka nas wszystkich. Dlaczego ma być tematem tabu? Spróbujmy porozmawiać o śmierci na co dzień. Pretekstem niech będzie wiersz, piosenka. Przeczytawszy ten artykuł, Szanowny Czytelniku, wpisz w wyszukiwarkę internetową tytuł jednego z wymienionych utworów, np. Kot w pustym mieszkaniu i poświęć chwilę na lekturę. Prześlij adres strony swoim znajomym i podyskutuj z nimi: o tym jak autor przedstawił śmierć w swym utworze, czy Wasza wizja była podobna etc. Rozmawiajmy, by myśląc o śmierci podśpiewywać do radosnej melodii słowa piosenki zespołu Raz Dwa Trzy Nie tylko dla Ciebie: „Jak znajdę się w niebie napiszę do ciebie że jestem niewidzialny gdzie spojrzysz tam byłem zniknąłem bo żyłem jestem niewidzialny”.

Literatura: Dusza z ciała wyleciała Magdalena Machowska, Puls Biznesu 28.10.2005; Miłość zostaje Ewa Woydyłło, Wisława Szymborska, Aleksander Łysek, Newsweek 03.11.2002. Nie musimy się bać śmierci - wywiad z o. Wacławem Oszajcą, Gazeta Wyborcza, 31.10 – 01.11. 2005; Śmierć nie musi kończyć życia - wywiad z Marcinem Koszałką „Polityka” nr 44 (2578), 04.11.2006; Uśmiechać się do końca - wywiad z ks. dr Piotrem Krakowiakiem, Gazeta Uniwersytecka, Listopad 2006.

16 Disputatio – Tom II – “memento mori”

System kar w Constitutio Criminalis Carolina Karol Ważny

System kar w Constitutio Criminalis Carolina „Kara za przestępstwo, (...), jest przewidzianą przez prawo karne konsekwencją popełnienia przestępstwa, która zawiera określoną przez to prawo dolegliwość i w której wyraża się dezaprobata popełnienia czynu i jego sprawcy.” 1 Historycznie wywodzi się ona z zemsty rodowej, której wymierzanie należało do osób prywatnych. Wzmacniający swą pozycję wczesnośredniowieczni monarchowie, wkrótce zainteresowali się skutecznym orężem w utrzymywaniu ładu społecznego, jakim był wymiar sprawiedliwości. W konsekwencji państwo stopniowo stawało się monopolistą w tej materii. U schyłku wieków średnich, w wielu krajach europejskich ostatecznie zwyciężyła zasada publicznoprawna przestępstwa, jako naruszające interes ogółu, karane były wyłącznie przez instytucje państwowe, całkowicie eliminując kary prywatne. Ewolucji ulegała również racjonalizacja kary, którą należy tłumaczyć za Bronisławem Wróblewskim jako uzasadnienie istoty i celu kary. Wróblewski wyróżnił trzy historycznie ukształtowane rodzaje racjonalizacji sakralną, sprawiedliwościową i celowościową. Powolny proces desakralizacja kary sprawił, że pod koniec średniowiecza nie traktowano jej już jako formy przebłagania rozgniewanego przestępstwem Boga, lecz odpłatę za zło wyrządzone społeczeństwu w jego wyniku, a także sposób na realizację zamierzonych, społecznie użytecznych celów. W czasach wczesnonowożytnych żródło: Wikipedia najważniejszym celem kary była prewencja, którą można podzielić na dwa rodzaje - prewencję generalną i prewencję indywidualną (szczególną). Pierwsza miała charakter zapobiegawczego oddziaływania na społeczeństwo, co w tym okresie utożsamiano z odstraszającym zadaniem kary. Potencjalni złoczyńcy zniechęcani byli do zejścia na drogę przestępstwa poprzez rozbudowany katalog okrutnych, wykonywanych publicznie, kar. W miastach, gdzie zagęszczenie ludności było największe, często istniał wręcz obowiązek biernego uczestnictwa w spektakularnym wymierzaniu sprawiedliwości. Drugi rodzaj prewencji polegać miał na skutecznej eliminacji przestępcy ze społeczeństwa. Sposobem na osiągnięcie tego celu była przede wszystkim kara śmierci, która zwłaszcza w stosunkach miejskich cieszyła się ogromną popularnością. Podstawą tego nowo 1

A. Marek, Prawo karne, Warszawa 2004.

17 Disputatio – Tom II – “memento mori”

System kar w Constitutio Criminalis Carolina wykształconego systemu represji karnych były ukazujące się w XVI, XVII i XVIII wieku kodyfikacje kryminalne, które zrewolucjonizowały całą gałąź prawa karnego. Fundamentem zmian była wydana w 1532 r. Constitutio Criminalis Carolina [dalej: Carolina], której wpływy widoczne były niemalże w całej Europie. Powstanie ogólnoniemieckiej ordynacji karnej postulowano już podczas Sejmów Rzeszy, zwoływanych u schyłku XV w. W tym celu utworzono nawet specjalną komisję, która miała zająć się sporządzeniem odpowiedniego aktu. Idea reformy prawa karnego nie uzyskała jednak aprobaty cesarza Maksymiliana I, co sprawiło, że zmiany na terytorium całej Rzeszy nie mogły zostać zrealizowane. Nie oznacza to jednak, że całkowicie porzucono próby reform w poszczególnych państwach Rzeszy. Już w 1507 roku doszło bowiem w bawarskim Bambergu do spisania rewolucyjnej, opartej na włoskiej doktrynie, ordynacji karnej Constitutio Criminalis Bambergensis, za której twórcę uznaje się przewodniczącego dworskiego sądu Jana von Schwarzenberga. Określana niekiedy jako mater Carolinae, 2 kodyfikacja bamberska, wkrótce znalazła swoich naśladowców źródło w innych państwach niemieckich http://www.uni-mannheim.de/mateo/desbillons/bambi.html (m.in. Constitutio Criminalis Brandenburgica – określana jako siostra Caroliny [soror Carolinae] 3 ). Rozwijające się na terenie Rzeszy ustawodawstwo karne, skłoniło ostatecznie Sejm Rzeszy oraz cesarza Karola V do podjęcia zaprzestanych prac nad ogólnoniemiecką ordynacją. Niemal dziesięcioletnie wysiłki kodyfikatorów, okraszone kilkakrotnie zmienianymi projektami, ostatecznie zakończyły się sukcesem podczas Sejmu Rzeszy w Augsburgu w 1530 r. Nowe ustawodawstwo karne weszło w życie po ratyfikacji, jakiej dokonano na Reichstagu w Ratyzbonie 27 czerwca 1532 r. Oficjalny tytuł ordynacji brzmiał Keyser Karls des fuenfften vnd des heyligen Roemischen Reichs peinlich gerichts ordnung 4 , w niemieckiej doktrynie funkcjonuje jednak do dziś jako peinliche Halsgerichtsordnung Karls V, najbardziej upowszechniła się natomiast łacińska nazwa Constitutio Criminalis Carolina (C.C.C.). Ordynacja zawierała 219 2 http://www.historicum.net/themen/hexenforschung/lexikon/sachbegriffe/. 3 susi.e-technik.uni-ulm.de:8080/Meyers2/seite/werk/meyers/band/17/seite/0974/meyers_b17_s0974.html. 4 http://www.koeblergerhard.de/Fontes/PeinlicheGerichtsordnungKarlsV.pdf.

18 Disputatio – Tom II – “memento mori”

System kar w Constitutio Criminalis Carolina artykułów, z czego 143 poświęcone były prawu procesowemu, a pozostałe 76 (art. 104-180) prawu materialnemu. Te ostatnie, zwykle bardzo rozbudowane, określały przestępstwa, jakie mógł popełnić potencjalny sprawca oraz zagrożenia karne, grożące za dopuszczenie się czynów zabronionych. Szczegółowy opis poszczególnych kar odnajdujemy w artykułach 192-198 C.C.C. 5 Jak już wcześniej wspomniano, system sankcji, jakie przewidywała Carolina był niezwykle rozbudowany. Na pierwszy plan wyraźnie wysuwają się kary na życiu i ciele. Centralne miejsce pośród nich zajmowała kara śmierci, która wykonywała była na skazanych w 8 różnych odmianach: 1. Zwykłe kary śmierci a. Ścięcie – uznawane za śmierć niehańbiącą. Przeznaczone w związku z tym dla ludzi szlachetnie urodzonych. Wykonywane było przy pomocy miecza. b. Powieszenie – uznawane za śmierć hańbiącą, spotykało przede wszystkim złodziei recydywistów oraz złodziei, którzy dokonali rabunku przy użyciu broni. Nie było przeznaczone dla arystokracji. Kara polegała na założeniu skazańcowi pętli na szyję oraz przytwierdzeniu drugiego końca stryczka do belki znajdującej się ponad jego głową. W chwili egzekucji usuwano podtrzymującą skazańca belkę, co powodowało upadek i w konsekwencji zaciśnięcie się pętli pod wpływem ciężaru ciała. Skazaniec wbrew obiegowym opiniom (jakoby przyczyną śmierci było uduszenie), najczęściej umierał na skutek zerwania rdzenia kręgowego pod wpływem ciężaru upadającego ciała. Dla celów prewencji ogólnej, ciało skazanego często pozostawiano na szubienicy do jego rozkładu. Zwiększeniu hańby, jaka spotykała skazanego, mogło służyć wywieszenie obok niego psa. 2. Kwalifikowane kary śmierci (wymierzane za cięższe przestępstwa, miały obostrzony charakter) a. Spalenie żywcem – skazańca przywiązywano do słupa, wokół którego znajdował się stos z drewna. Z chwilą podpalenia stosu skazaniec najczęściej dusił się czadem lub dwutlenkiem węgla. W ten sposób karano za czasów Caroliny przede wszystkim czarownice i heretyków. Najsłynniejszym, straconym w tym okresie, „heretykiem” był filozof Giordano Bruno. b. Wbicie na pal – przed egzekucją przygotowywano (poprzez naostrzenie) drewniany słup, który miał służyć za pal. Skazańca przywiązywano następnie do koni, pal kładziono zaś pomiędzy jego nogi. W momencie, gdy zwierzęta zaczęły iść, pal wbijał się stopniowo w ciało. Po odwiązaniu koni, pal ustawiano pionowo, pozwalając, by skazaniec powoli pogrążał się na nim i konał w ogromnych mękach. Pal pozostawiano w takiej pozycji do momentu śmierci skazanego, co mogło trwać nawet do 3 dni po 5 http://www.koeblergerhard.de/Fontes/PeinlicheGerichtsordnungKarlsV.pdf.

19 Disputatio – Tom II – “memento mori”

System kar w Constitutio Criminalis Carolina

c.

d.

e.

f.

egzekucji. Niekiedy zaostrzano tę karę smarując pal substancją łatwopalną i podpalano ją przed nabiciem skazańca. Ćwiartowanie – wykonywane przede wszystkim wobec przestępców przeciwko życiu władcy. Poszczególne kończyny skazańca przywiązywane były do lin, które następnie odciągano od siebie przy pomocy koni. Egzekucja kończyła się w momencie, gdy udawało się oderwać wszystkie kończyny od tułowia (zazwyczaj jedna z kończył pozostawała przytwierdzona do korpusu, co powodowało, że ciało podzielone było na cztery części). Inne warianty kary polegały np. na związaniu ze sobą rąk oraz nóg i ciągnięciu lin w dwie przeciwległe strony, a także na odcinaniu poszczególnych kończyn przy pomocy piły lub ostrego narzędzia. Skazany umierał przy zastosowaniu ćwiartowania na skutek wykrwawienia lub rozszarpania narządów wewnętrznych. Łamanie kołem – kara stosowana przede wszystkim wobec zdrajców, napadających na drogach oraz notorycznych rozpustników. Skazańca rozbierano i przykuwano do metalowych pierścieni, po czym podkładano pod jego biodra, kolana, kostki, łokcie i nadgarstki kawałki drewna. Następnie, przy pomocy koła (zawierającego metalowe okucia) łamano po kolei jego kości. Istniały dwie wersje – łamanie od dołu – gdy rozpoczynano egzekucję od nóg, oraz łamanie od góry, kiedy z litości dla skazanego, w pierwszej kolejności przetrącano kręgosłup, eliminując w ten sposób ból przy miażdżeniu kolejnych kości. 6 Utopienie – w czasach C.C.C. karano w ten sposób przede wszystkim kobiety (zwłaszcza czarownice). Wiązało się to przede wszystkim z symboliką wody, jako siły oczyszczającej. Utopienia dokonywano najczęściej poprzez związanie skazanej i wrzucenie do wody, a następnie przyduszenie jej pod taflą przy pomocy długich kijów. Stosowano także wariant z workiem, w którym zaszywano skazaną, wrzucając go później do wody. Zagrzebanie żywcem – kara rzadko stosowana, miała swój rodowód z Cesarstwa Rzymskiego. Polegała na wtrąceniu skazanego do wcześniej wykopanego rowu, a następnie na jego zasypaniu. Śmierć następowała w tym wypadku przez uduszenie.

6 http://www.baieruther-katzbalgerey.de/Seiten/Allerley/mainGerichtsbarkeit.html (tłumaczenie własne).

20 Disputatio – Tom II – “memento mori”

System kar w Constitutio Criminalis Carolina Wszystkie większe ośrodki miejskie miały specjalnie przygotowane miejsca egzekucji, w których odbywało wymierzanie sprawiedliwości przestępcom. W przypadku kary ścięcia najczęściej były to rynki miejskie, hańbiące powieszenie odbywało się natomiast za murami miasta. Stosowanie kwalifikowanych rodzajów kary śmierci często połączone było z dodatkowymi obostrzeniami. Mogły nimi być chłosta, wleczenie końmi na miejsce kaźni, szarpanie ciała rozpalonymi szczypcami, a także darcie pasów, czyli obdzieranie skazańca ze skóry. Innym sposobem na wzmocnienie cierpienia skazanego było wymierzenie mu kary odzwierciedlającej np. poprzez odcięcie ręki złodziejowi czy wyrwanie języka bluźniercy. Kary odzwierciedlające, tj. unaoczniające popełnione przestępstwo stosowane były również jako kary samoistne. Przybierały one formę kar mutylacyjnych, tzn. mających na celu okaleczenie sprawcy. Wymierzano przede wszystkim kary w postaci obcięcia ręki, palca, uszu, języka czy wyłupaniu oczu. Carolina przewidywała również możliwość stosowania kar na czci. Jednym z jej rodzajów była proskrypcja (wywołanie), czyli wyjęcie spod prawa. Polegała ona na pozbawieniu skazanego ochrony prawnej, a w konsekwencji na śmierci cywilnej. Człowieka wyjętego spod prawa można było bezkarnie zabić, jego żona uznawana była za wdowę, dzieci natomiast za sieroty. Zbliżona do niej była kara wygnania z kraju, którą często łączono z czasowym lub trwałym pozbawieniem części majątku. Karą na honorze było z kolei ścięcie włosów oraz noszenie upokarzającego stroju. Ujmy na honorze można było doznać także wieszając na szyi oraz nosząc haniebny przedmiot. Mogła nim być haniebna maska (np. w formie świńskiej głowy), czy czapka błazeńska. 7 Ten sam efekt osiągano poprzez publiczne zakucie skazanego w dyby lub zamknięcie w klatce. Samodzielną karą na ciele była również chłosta, na którą skazywano drobnych przestępców. Wykonywano ją przy pomocy rózgi lub bicza, a ilość uderzeń określana była w wyroku skazującym. Samoistny charakter przybierała także kara majątkowa, której najcięższym wymiarem była konfiskata całego majątku. Ponadto w systemie represji funkcjonowała konfiskata części majątku oraz zwykle najlżejsza spośród dolegliwości majątkowych - kara grzywny. Wciąż pozbawiona znaczenia była natomiast kara pozbawienia wolności. Teoretycznie istniała ona w formie osadzenia w wieży, praktyka zupełnie ją jednak pominęła, mając do

źródło http://www.uni-mannheim.de/mateo/desbillons/bambi.html

7 http://mywebpage.netscape.com/corpungermany/jur2.htm (tłumaczenie własne).

21 Disputatio – Tom II – “memento mori”

System kar w Constitutio Criminalis Carolina wybory szereg innych kar, które w owym czasie zdawały się w większym stopniu realizować cel sprawiedliwościowy oraz prewencyjny represji karnej. Osadzenie w lochach stosowano wówczas jedynie jako stadium przejściowe, dla przestępców oczekujących na wykonanie wyroku śmierci. Okrutny system kar, jaki stworzyła i spetryfikowała na długie lata ordynacja karna Karola V, doprowadził na przestrzeni XVI, XVII i XVIII wieku do śmierci wielu, często niewinnych, osób w całej Europie. Za przykład może posłużyć Norymberga, gdzie w latach 1503-1743 stracono niemal 1000 osób na podstawie przepisów zawartych w C.C.C. Kres brutalizacji prawa karnego przyniosła dopiero epoka oświecenia, której podstawowym założeniem była idea humanitaryzmu. W konsekwencji odstąpiono od masowego stosowania kary śmierci (w miastach wymierzano ją dotychczas nawet w połowie wyroków skazujących) 8 na rzecz kary pozbawienia wolności. Ostatnią wielką ordynacją karną, która wzorowała się na Constitutio Criminalis Carolina była wydana w 1768 roku austriacka Constitutio Criminalis Theresiana, będąca rodzajem resentymentu absolutnej władzy wobec stosowania twardych metod w zarządzaniu państwem. Wkrótce miały się jednak ukazać rewolucjonizujące prawo karne kodeksy oświeceniowe. Ilość wykonanych straceń w Norymberdze w latach 1503-1743 Okres

Ilość straceń

1503-1520

79

1521-1540

90

1541-1560

81

1561-1580

180

1581-1600

167

1601-1620

113

1621-1640

66

1641-1660

29

1661-1680

29

1681-1700

36

1701-1720

25

1721-1743

44

Łącznie

939

Opracowanie własne; dane - http://www.rewi.hu-berlin.de/jura/ls/srd/material/quellen/qs_10.htm

żródło: Wikipedia

Literatura: Marek A., Prawo karne, Warszawa 2004; Maciejewski T., Historia ustroju i prawa sądowego Polski, Warszawa 2003; 8 T. Maciejewski, Historia powszechna ustroju i prawa, Warszawa 2004.

22 Disputatio – Tom II – “memento mori”

System kar w Constitutio Criminalis Carolina Źródła internetowe: http://www.rewi.hu-berlin.de/jura/ls/srd/material/quellen/qs_10.htm; http://mywebpage.netscape.com/corpungermany/jur2.htm; http://de.wikipedia.org/wiki/Constitutio_Criminalis_Carolina; http://www.koeblergerhard.de/Fontes/PeinlicheGerichtsordnungKarlsV.pdf; http://www.forensic.am.wroc.pl/karasm.doc; http://www.uni-mannheim.de/mateo/desbillons/bambi.html; http://www.baieruther-katzbalgerey.de/Seiten/Allerley/mainGerichtsbarkeit.html; http://www.llv.li/pdf-llv-la-recht-1532__peinliche_halsgerichtsordnung__ carolina_.pdf.

23 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Regulacja śmierci w prawie międzynarodowym Bartosz Szczygieł

Regulacja śmierci w prawie międzynarodowym Mówiąc o unormowaniu kwestii śmierci w prawie międzynarodowym publicznym nie można ominąć historii, szczególnie okresu XVII - XX wieku, który był czasem kształtowania się zasad prawa międzynarodowego, sprecyzowania zasady odpowiedzialności i ustanowienia konsekwencji prawnych za popełnione zbrodnie. Wzmianki o zbrodniach wojennych można znaleźć już w starożytności, gdzie były określane jako „barbarzyństwo wojenne”. Jednak ze względu na charakterystykę tamtych czasów były one regulowane tylko przez prawo zwyczajowe, którego bardzo często nie miał kto egzekwować. W średniowieczu kodeks rycerski stanowił, iż nie należy zabijać wroga, jeśli można wziąć go do niewoli. Za czyn haniebny uznano znęcanie się nad jeńcami i dobijanie rannych. Drugi Sobór Laterański miał również swój wkład w zwiększenie sprawiedliwości wojennej: zakazał używania w wojnach pomiędzy narodami chrześcijańskimi kusz, łuków, strzał i machin oblężniczych. Jednak dopiero za sprawą urodzonego w Delft w 1583 roku Hugo Grocjusza zostały utworzone podstawowe zasady prawa międzynarodowego. Dzięki dziełu, które nosiło tytuł: „De iure belli ac pacis libri tres” (tytuł polski: „Trzy księgi o prawie wojny i pokoju”) Grocjusz został przez niektórych nazwany ojcem prawa międzynarodowego. Holender odróżniał prawo boskie od naturalnego, które definiował: „Prawo naturalne jest to nakaz prawego rozumu, który wskazuje, że w każdej czynności, zależnie od jej zgodności z rozumną naturą człowieka, tkwi moralna ohyda lub moralna konieczność”. Ważne było ustalenie zasad prawa naturalnego, wśród nich wyróżniono: powinność dotrzymywania umów, zakaz naruszania cudzej własności, obowiązek naprawienia zawinionej szkody i potrzeba karania przestępstw. Grocjusz uważał, że na tych zasadach powinno się wspierać każde prawodawstwo w każdej dziedzinie, zarówno prawo międzynarodowe, jak i prawo krajowe. Pierwsze procesy legislacyjne prawa międzynarodowego rozpoczęły się dopiero w XIX wieku. Zapoczątkowała je „Deklaracja w przedmiocie prawa wojny morskiej” z 16 kwietnia 1856 roku, zwana również Deklaracją Paryską. Została ona podpisana przez 7 państw europejskich: Austrię, Francję, Prusy, Rosję, Sardynię, Turcję i Wielką Brytanię. W późniejszym czasie przystąpiło do tej deklaracji 47 państw, jej ostatnim chronologicznie sygnatariuszem jest Meksyk. Deklaracja ta normowała stosunki pomiędzy państwami neutralnymi i wojującymi, jak również utrzymywała zniesienie korsarstwa i mówiła o ważności blokad morskich. Kolejne unormowania prawa międzynarodowego powstawały już w miarę systematycznie. 11 grudnia 1868 roku w Petersburgu została podpisana 24 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Regulacja śmierci w prawie międzynarodowym „Deklaracja w sprawie pocisków wybuchających małego kalibru”, która była pierwszą wielostronną umową międzynarodową, zabraniającą używania niektórych rodzajów broni, w tym wypadku „wszelkich pocisków, wagi mniejszej niż 400 gramów, które by były wybuchające lub zawierały materie piorunujące czy zapalne” 1 . Jednak głównymi wartościami tej deklaracji są tezy głoszące: „jedynym prawnie dopuszczalnym celem działań wojennych powinno być osłabienie wojskowej siły przeciwnika; w tym celu należy obezwładnić możliwie wielką liczbę żołnierzy; wykraczałoby poza ten cel stosowanie broni zwiększających niepotrzebnie cierpienia żołnierzy niezdolnych do walki lub czyniących ich śmierć nieuniknioną; użycie takich broni jest sprzeczne z zasadami humanitaryzmu” 2 . Następnymi dokumentami o dużym znaczeniu, dokumentami stanowiącymi wszechstronny zbiór prawa wojennego były „Konwencje Haskie”. Zostało przyjętych dwanaście Konwencji. Najważniejszą z nich jest czwarta, która zawiera jako załącznik tzw. „Regulamin Haski”. Regulamin określa zakazane sposoby walki, mówi w jak sposób należy postępować z jeńcami wojennymi, jak należy zachowywać się na okupowanym terytorium nieprzyjacielskim, określa zasady zawierania rozejmów. Również w czwartej Konwencji znalazła się „klauzula Martensa”, która stanowi, że w przypadkach nie regulowanych w tej konwencji i załączonym do niej regulaminie „ludność i strony wojujące pozostają pod opieką i władzą zasad prawa narodów, wypływających ze zwyczajów ustanowionych między cywilizowanymi narodami, oraz z zasad humanitarności i wymagań społecznego sumienia” 3 . Kolejnym unormowaniem był Protokół Genewski z 17 czerwca 1925 roku, zawierał on zakaz używania gazów bojowych i substancji podobnych oraz środków bakteriologicznych. Wszystkie wprowadzone i podpisane przepisy prawa międzynarodowego miały za zadanie ochronę życia i minimalizację śmierci. Zaczęto wprowadzać zasady humanitarnego traktowania jeńców i ludności cywilnej. Sygnatariusze podpisanych źródeł prawa międzynarodowego mieli ograniczyć do minimum zadawanie śmierci niepotrzebnej. Jednak te wszystkie unormowania prawne nie ustanowiły konsekwencji prawnych za popełnione zbrodnie – nakładały tylko obowiązek na sygnatariuszy regulacji tych kwestii w ustawodawstwie swojego kraju. Brak karnych konsekwencji obciążających podmioty dopuszczające się łamania prawa międzynarodowego doprowadził do jego masowego przekraczania w czasie drugiej wojny światowej. Już sam gwałtowny najazd na Polskę bez wypowiedzenia wojny był pogwałceniem trzeciej Konwencji Haskiej z 1907 roku, której Niemcy były sygnatariuszem. Machina wojenna uruchomiona przez kanclerza Niemiec Adolfa Hitlera wywołała najkrwawszą i najokrutniejszą wojnę w dziejach ludzkości. Naloty i bombardowania miast i osiedli, zabijanie jeńców wojennych i ludności cywilnej, deportacje ludności krajów okupowanych do III Rzeszy, ludobójstwo, stosowane zwłaszcza wobec ludności Polski, Związku 1

M. Fleming, Międzynarodowe Prawo Wojenne, Warszawa 1978, s. 22.

2

M. Fleming, Międzynarodowe Prawo Wojenne, Warszawa 1978, s. 9.

3

M. Fleming, Międzynarodowe Prawo Wojenne, Warszawa 1978, s.10-11.

25 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Regulacja śmierci w prawie międzynarodowym Radzieckiego i Jugosławii, zbrodnie Holocaustu, więzienie ludności podbitej w obozach pracy, to wszystko to barbarzyńskie zbrodnie, „stanowiące przerażającą próbę realizacji faszystowskiej ideologii przemocy, bezprawia i rasizmu” 4 . Podczas trwania II wojny światowej zginęło ok. 45 mln. osób. Inwalidami zostało ok. 30 milionów osób. Świat nigdy nie był świadkiem takiej przemocy. Dlatego jeszcze w trakcie trwania wojny państwa koalicyjne uzgodniły w Deklaracji Moskiewskiej z dnia 30 października 1943 roku, że „ci oficerowie i żołnierze niemieccy oraz członkowie partii narodowosocjalistycznej, którzy ponoszą odpowiedzialność za okrucieństwa i zbrodnie albo którzy brali w nich udział za swą zgodą, będą odesłani do krajów, gdzie popełnili swoje wstrętne czyny żeby być osądzonymi i ukaranymi stosownie do ustaw tych oswobodzonych krajów i wolnych rządów, które tam będą utworzone” 5 . Dało to początek wprowadzania do prawa międzynarodowego odpowiedzialności za przekraczanie i łamanie ustalonych wcześniej norm. Pierwszym powojennym dokumentem wprowadzającym odpowiedzialność za poważne naruszenie praw i zwyczajów wojennych w czasie konfliktu zbrojnego o charakterze międzynarodowym, było Porozumienie Londyńskie z 8 sierpnia 1945 roku. Zostało zawarte przez rządy ZSRR, Francji, USA i Wielkiej Brytanii. Powoływało do życia Międzynarodowy Trybunał Wojskowy (MTW) „dla sądzenia przestępców wojennych, których czyny przestępne nie dadzą się powiązać z żadną określoną miejscowością, niezależnie od tego, czy będą oni oskarżeni indywidualnie, albo jako członkowie organizacji lub grup, albo w jednym i drugim charakterze” 6 . Powołanie Międzynarodowego Trybunału Wojskowego rozpoczęło tzw. proces norymberski, który toczył się od 20 listopada 1945 roku do 1 października 1946 roku, przeciwko 24 zbrodniarzom, głównym przestępcom hitlerowskim. Statut MTW określił katalog przestępstw, za których popełnienie ponoszono się przed nim odpowiedzialność. Artykuł VI Karty Trybunału mówi: „Czyny niżej wymienione albo niektóre z nich podlegają jurysdykcji Trybunału i pociągają za sobą odpowiedzialność osobistą: a) Zbrodnie przeciw pokojowi, mianowicie: planowanie, przygotowywanie, początkowanie lub prowadzenie wojny napastniczej albo wojny będącej pogwałceniem traktatów, porozumień lub gwarancji międzynarodowych, albo współudział w planie lub zmowie w celu dokonania jednego z wyżej wymienionych czynów; b) Zbrodnie wojenne, mianowicie: pogwałcenie praw i zwyczajów wojennych. Takie pogwałcenie będzie obejmowało, ale nie będzie ograniczone do morderstw, złego obchodzenia się lub deportacji na roboty przymusowe albo w innym celu ludności cywilnej na okupowanym obszarze lub z tego obszaru; do mordowania lub złego obchodzenia się z jeńcami wojennymi lub osobami na morzu; do zabijania zakładników; do rabunku własności publicznej lub prywatnej; do bezmyślnego burzenia osiedli, miast lub wsi albo spustoszeń nie usprawiedliwionych 4

M. Fleming., Międzynarodowe Prawo Wojenne, Warszawa 1978, s.11.

5

M. Fleming., Międzynarodowe Prawo Wojenne, Warszawa 1978, s.371.

6

M. Fleming, Międzynarodowe Prawo Wojenne, Warszawa 1978, s.372.

26 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Regulacja śmierci w prawie międzynarodowym koniecznością wojenną; c) Zbrodnie przeciw ludzkości, mianowicie: morderstwa, wytępienie, obracanie ludzi w niewolników, deportacja i inne czyny nieludzkie, których dopuszczono się przeciwko jakiejkolwiek ludności cywilnej przed wojną lub podczas niej, albo prześladowania ze względów politycznych, rasowych lub religijnych przy popełnianiu jakiejkolwiek zbrodni wchodzącej w zakres kompetencji Trybunału lub w związku z nią, niezależnie od tego, czy było to zgodne, czy też stało w sprzeczności z prawem kraju, w którym zbrodni dokonano. Przywódcy, organizatorzy, podżegacze i wspólnicy, uczestniczący w układaniu lub wykonaniu wspólnego planu albo zmowy w celu popełnienia jednej z wyżej wymienionych zbrodni, odpowiadają za wszelkie czyny, których dopuścił się ktokolwiek bądź w związku z wykonywaniem takiego planu” 7 . Za wymienione przestępstwa przed Trybunałem Norymberskim stanęło 24 zbrodniarzy wojennych. Dwunastu zostało skazanych na karę śmierci, siedmiu na dożywotnie lub długoterminowe więzienie, trzech sąd uniewinnił, jeden popełnił samobójstwo, a sprawę kolejnego, ze względu na jego chorobę, wyłączono do odrębnego postępowania. 19 stycznia 1946 roku został powołany Międzynarodowy Trybunał Wojskowy dla Dalekiego Wschodu, który miał osądzić zbrodnie przywódców i pozostałych obywateli Japonii podczas II wojny światowej. Statut Trybunału wyróżniał identyczne co Trybunał Norymberski przestępstwa wojenne: zbrodnie przeciwko pokojowi, zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości. Przed Trybunałem Tokijskim stanęło 25 oskarżonych, z czego 7 skazano na karę śmierci, a 16 na karę dożywotniego więzienia. Wydane wyroki były pierwszymi tego typu w historii, a zasady sformułowane w statucie Międzynarodowego Trybunały Wojskowego w Norymberdze, stały się podstawą odpowiedzialności karnej jednostek w prawie międzynarodowym: - Prawo międzynarodowe może penalizować czyny nie ścigane w prawie wewnętrznym poszczególnych państw, - Prawo międzynarodowe może bezpośrednio nakładać obowiązki na jednostki, - Pełnione funkcje państwowe nie zwalniają od odpowiedzialności przed międzynarodowymi sądami karnymi, - Działanie na rozkaz nie stanowi czynnika zwalniającego z odpowiedzialności za popełnione czyny, - Katalog zbrodni podlegających ściganiu zostanie ustalony aktami prawa międzynarodowego, - Jednostki mogą ponosić odpowiedzialność za te zbrodnie z mocy samego prawa międzynarodowego. Jeszcze w 1946 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ zleciło umieszczenie VI artykułu Statutu Trybunału Norymberskiego w kodeksach krajowych i dzięki ich uchwale zasady o karaniu przestępstw wojennych weszły na stałe do 7

M. Fleming, Międzynarodowe Prawo Wojenne, Warszawa 1978, s.374-375.

27 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Regulacja śmierci w prawie międzynarodowym prawa międzynarodowego. Pisząc o okrucieństwach i łamaniu praw międzynarodowych i praw człowieka, nie można przemilczeć zbrodni Rosji Radzieckiej w latach 19171953. Z powodu: - „wojny domowej i klęski głodu na Powołżu w latach 1918 – 1922 podlegało eksterminacji - od 3 do 5 milionów ludzi, - Represji politycznych w latach dwudziestych - dziesiątki tysięcy osób, - Przymusowej kolektywizacji i rozkułaczania po roku 1929 – od 10 do 14 mln osób, - Głodu okresu terroru na Ukrainie w latach 1932 – 1933 – od 6 do 7 mln osób, - Okresu wielkiego terroru 1934 – 1939 i czystek – ok. 1 mln osób, - Deportacji do łagrów do 1937 roku – ok. 10 mln osób, - Rozstrzelania i przypadkowych egzekucji w latach 1937 – 1939 – ok. 1 mln osób, - Deportowania z terenów wschodniej Polski, państw bałtyckich i Rumunii w latach 1939 – 1940 – ok. 2 mln osób, - Traktowania jeńców wojennych innych państw: Polaków, Finów, Niemców, Rumunów, Japończyków – ok. 1 mln osób, - Deportacji do łagrów w latach 1939 – 1945 – ok. 7 mln osób, - Masowych przesiedleń ludności: Niemców nadwołżańskich, Czeczenów, Inguszów, Tatarów Krymskich, itd. – ok. 1 mln osób, - Znęcania się nad mieszkańcami poprzednio okupowanych terenów – od 5 do 6 mln osób” 8 . Takie zestawienie daje nam liczbę ok. 54 mln osób poddanych eksterminacji Rosji Radzieckiej. Jest to ogromna liczba, pokazująca nam okrutność tamtych czasów i bezwzględność systemu komunistycznego. Trzeba ubolewać nad faktem, iż większość ze zbrodni Radzieckich nigdy nie została i prawdopodobnie nie zostanie osądzona. Wszelkie warunki stawiają zwycięzcy, w tym ZSRR, który jako jeden z nich w znacznym stopniu przyczynili się do powstrzymania agresji III Rzeszy, szukając sprawiedliwości w sprawie zbrodni faszystowskich nie pozwolili osądzić własnych zbrodniami. Katalog przestępstw międzynarodowych ciągle się rozszerzał. Konwencja Zgromadzenia Ogólnego ONZ z 9 grudnia 1948 roku wprowadziła do języka międzynarodowego zbrodnię ludobójstwa. Warto wspomnieć, że termin ludobójstwo został użyty po raz pierwszy przez polskiego prawnika, Rafała Lemkina w swojej pracy zatytułowanej „Axis Rule in Occupied Europe” wydanej w 1944 roku. Użyto go w akcie oskarżenia w procesie norymberskim, ale nie został on uwzględniony w Statucie Trybunału Norymberskiego. Po raz pierwszy do języka prawnego, termin ludobójstwo wszedł za sprawą Konwencji ONZ, której wstępny projekt był współtworzony przez Lemkina. Zgodnie z artykułem II wymienionej konwencji, ludobójstwem jest „którykolwiek z następujących czynów, dokonany w zamiarze zniszczenia w całości lub części grup narodowych, 8

N. Davies, Europa, Kraków 2002, s.1337.

28 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Regulacja śmierci w prawie międzynarodowym etnicznych, rasowych lub religijnych jako takich: a) Zabójstwo członków grupy, b) Spowodowanie poważnego uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia psychicznego członków grupy, c) Rozmyślne stworzenie dla członków grupy warunków życia, obliczonych na spowodowanie ich całkowitego lub częściowego zniszczenia fizycznego, d) Stosowanie środków, które mają na celu wstrzymanie urodzin w obrębie grupy, e) Przymusowe przekazywanie dzieci członków grupy do innej grupy”. Natomiast w myśl artykułu III karze podlegają następujące czyny: a) Ludobójstwo, b) Zmowa w celu popełnienia ludobójstwa, c) Bezpośrednie i publiczne podżeganie do popełnienia ludobójstwa, d) Usiłowanie popełnienia ludobójstwa, e) Współudział w ludobójstwie. 9 ” Formułowanie nowych terminów przestępstw międzynarodowych doprowadziło do rozpoczęcia dyskusji na temat powołania Międzynarodowego Trybunału Karnego. Pierwsze rozmowy na ten temat rozpoczęły się już w 1944 roku ale były to tylko przymiarki do ogólnonarodowej dyskusji. Po II wojnie światowej, po procesach norymberskim i tokijskim, ze względu na rozpoczęcie zimnej wojny ten temat przycichł. Wiele państw podchodziło sceptycznie do idei praw człowieka i przez cały ten okres były jedynie prowadzone czysto teoretyczne prace o charakterze eksperckim. Temat Międzynarodowego Trybunału karnego ponownie powrócił po zakończeniu zimnej wojny, a jego powołanie zostało przyspieszone przez zorganizowanie Międzynarodowych Trybunałów dla byłej Jugosławii i Rwandy. Te Trybunały pokazały jak duże znaczenie ma karanie zbrodniarzy wojennych dla ochrony życia i utrzymania pokoju międzynarodowego. Po wieloetapowych i wieloletnich przygotowaniach i rozmowach, 15 czerwca 1998 roku w siedzibie Organizacji ds. Wyżywienia i Rolnictwa ONZ w Rzymie, rozpoczęła się Konferencja Dyplomatyczna Pełnomocników Rządów do spraw Utworzenia Międzynarodowego Trybunału Karnego. Wzięli w niej udział przedstawiciele 160 państw, 33 organizacji międzyrządowych oraz 236 organizacji pozarządowych. 17 lipca 1998 roku ostatecznie uchwalono Statut Międzynarodowego Trybunału Karnego. Za jego uchwaleniem było 120 państw, 7 było przeciw, 21 wstrzymało się od głosu. Jednakże Statut Trybunału wskazywał, że niezbędne do tego, aby Międzynarodowy Trybunał Karny mógł rozpocząć funkcjonowanie jest to, bo został ratyfikowany przez co najmniej 60 państw. Udało się to osiągnąć 1 lipca 2002 roku i tego dnia rozpoczął on oficjalnie swoją działalność. Statut Międzynarodowego Trybunału Karnego w ścisły sposób reguluje szereg najważniejszych kwestii. Część III Rzymskiego Statutu Międzynarodowego Trybunału Karnego przedstawia ogólne zasady prawa karnego i odpowiedzialności przed Trybunałem: „Art. 22 – Nullum crimen sine lege 9

M. Fleming , Międzynarodowe Prawo Wojenne, Warszawa 1978, s.377.

29 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Regulacja śmierci w prawie międzynarodowym Nikt nie może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej na podstawie niniejszego statutu, jeżeli jego czyn w chwili popełnienia nie stanowił zbrodni podlegającej jurysdykcji Trybunału. Art. 23 – Nulla poena sine lege Osobie skazanej przez Trybunał może zostać wymierzona kara jedynie zgodnie z niniejszym statutem. Art. 24 – Zasada retroaktywności i ratione personae Nikt nie może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej na podstawie niniejszego statutu za czyn popełniony przed wejściem w życie statutu. Art. 25 – Indywidualna odpowiedzialność karna Jurysdykcja Trybunału określona statutem ma zastosowanie do osób fizycznych. Osoba, która popełniła zbrodnię objętą jurysdykcją Trybunału, ponosi indywidualnie odpowiedzialność karną i podlega karze na podstawie niniejszego statutu. Art. 26 – Wyłącznie jurysdykcji wobec osób poniżej osiemnastego roku życia Jurysdykcją Trybunału nie są objęte osoby, które nie ukończyły 18 roku życia w chwili popełnienia zarzucanej mu zbrodni. Art. 27 – Irrelewantność pełnionej funkcji publicznej Immunitety i inne przywileje związane z pełnieniem funkcji publicznej danej osoby, przewidziane przez prawo krajowe lub międzynarodowe, nie stanowią przeszkody do wykonywania jurysdykcji Trybunału wobec takiej osoby. Art. 29 – Wyłączenie przedawnienia Zbrodnie objęte jurysdykcją Trybunału nie podlegają przedawnieniu” 10 . Część II określa jurysdykcje Trybunału: „Art. 5 – Przestępstwa objęte jurysdykcją Trybunału Jurysdykcja Trybunału jest ograniczona do najpoważniejszych zbrodni wagi międzynarodowej. Jurysdykcja Trybunału na podstawie niniejszego statutu obejmuje następujące zbrodnie: a) Zbrodnię ludobójstwa (na podstawie definicji zaczerpniętej z konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa z 1948 roku.); b) Zbrodnie przeciwko ludzkości (zabójstwo, eksterminacja, niewolnictwo, deportacja, uwięzienie, tortury, zgwałcenie, prześladowanie, wymuszone zaginięcia, zbrodnia apartheidu); c) Zbrodnie wojenne (na podstawie konwencji genewskich o ochronie ofiar wojny z 1949 r., wraz z protokołami dodatkowymi z 1977 r., deklaracje haskie o zakazie używania pocisków z gazami oraz rozszerzających się lub spłaszczających w ciele ludzkim z 1899 r., IV konwencji Haskiej o zasadach wojny lądowej z 1907 r., protokołu o zakazie używania broni chemicznej i gazowej z 1925 r.); d) Zbrodnię agresji” 11 . 10

Dz. U. 2003 nr 78 poz. 708.

11

Dz. U. 2003 nr 78 poz. 708.

30 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Regulacja śmierci w prawie międzynarodowym Trzeba zauważyć, że Międzynarodowy Trybunał Karny może sądzić tylko zbrodniarzy, którzy: są obywatelami państwa, które podpisało traktat; popełnili zbrodnie na terenie takiego państwa; inne osoby, w przypadku gdy o wszczęcie dochodzenia zwróci się Rada Bezpieczeństwa ONZ. W sprawie rozpoczęcia postępowania wnioski mogą zgłaszać: strony statutu rzymskiego, prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego oraz Rada Bezpieczeństwa ONZ. Najwyższa przewidziana kara to 30 lat pozbawienia wolności lub dożywocie. Powołanie MTK było wydarzeniem ważnym dla całego świata z tego względu, że sygnatariusze statutu rzymskiego przekazali na rzecz międzynarodowej organizacji część swojej suwerenności – tak bardzo chronione sądownictwo karne. Jednak w poszanowaniu tej suwerenności MTK ma charakter komplementarny w stosunku do sądownictwa krajowego, tzn. sądzi on zbrodniarzy wojennych tylko wtedy, gdy nie mogą oni z jakichś powodów zostać ukarani przez sąd krajowy. Ogromnym zawodem jest brak podpisania lub ratyfikacji statutu rzymskiego przez państwa takie jak Chiny, Rosję, USA czy Izrael, co odejmuje prestiżu i zmniejsza praktyczny sens MTK. Warto jednak zauważyć, że od momentu podpisania pierwszego dokumentu międzynarodowego z 16 kwietnia 1856 roku, prawo ochrony życia i minimalizacji śmierci bardzo się rozwinęło. Począwszy od małych kroków sugerujących państwom, wprowadzenie odpowiedzialności międzynarodowej za zbrodnie wojenne, osiągnięto powołanie osobnego organu do ścigania takich przestępstw. Udało się zdefiniować największe przestępstwa wojenne, które na stałe weszły do prawa międzynarodowego. Żadna osoba dokonująca ludobójstwa, bezprawnie niszcząca mienie publiczne czy prywatne, zniewalająca innego człowieka nie może już czuć się bezkarna. Dzięki nowym uregulowaniom prawnym odpowie za wszelkie dokonane czyny. Prawo międzynarodowe nie jest już bytem istniejącym oddzielnie i nie pociągającym do odpowiedzialności karnej. Teraz staje się główną bronią w ściganiu międzynarodowych zbrodniarzy wojennych i dzięki staraniom wielu krajów europejskich oraz organizacji międzynarodowych możemy być pewni, że z czasem będzie dalej ewoluować, starając się dostosować do nowych realiów i zagrożeń.

Literatura: Góralczyk W., Sawicki S., Prawo Międzynarodowe Publiczne w zarysie, Warszawa 2001; Fleming M., Międzynarodowe Prawo Wojenne, zbiór dokumentów, Warszawa 1978; Davies N., Europa, Kraków 2002; Rees L., Hitler i Stalin, Warszawa 1999.

31 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Taniec śmierci, taniec życia Paweł Mazurek

Taniec śmierci, taniec życia „Gdy jedna armia będzie w stanie zniszczyć drugą w przeciągu chwili, ludzie z pewnością trwać będą przy pokoju” 1 Alfred Nobel „Gdybym wiedział, że Niemcy nie zdołają wyprodukować własnej bomby, nie kiwnąłbym nawet palcem” 2 Albert Einstein 16 lipca 1945 roku o godzinie 529 niebo nad pustynią Nevada roziskrzyło się blaskiem tysiąca Słońc. Obserwatorom tego zjawiska, znajdującym się w odległości 10 km, dane było podziwiać krajobraz utopiony w świetle zarazem „złotym, purpurowym, fioletowym, sinym i niebieskim” 3 , uczestniczyć w zjawisku, które później opisywać będą jako absolutnie piękne, pełne harmonii i spokoju. W 30 sekund później ziemia zaczęła się trząść pod stopami, a przeciągły grzmot rozerwał powietrze, wygrywając pierwszy akord ery atomu i zapraszając całą ludzkość do tańca. Test pod kodową nazwą Trinity pierwszej amerykańskiej bomby atomowej (Gadjet była bombą bazującą na plutonie Pu-239) zakończył się sukcesem. Już po czterech godzinach na ciężki krążownik USS Indianapolis stojący w porcie San Francisco rozpoczął się załadunek podzespołów dwóch bomb przeznaczonych do zrzucenia na Hiroszimę, Kokurę, Nagatę bądź Nagasaki, gdyby Japonia w dalszym ciągu odmawiała podpisania bezwarunkowej kapitulacji. Choć to Stany Zjednoczone stały się tym samym pierwszym mocarstwem atomowym, na początku niewiele na to wskazywało. Wszystkie czołowe ośrodki fizyki okresu międzywojennego mieściły się w Europie, głównie we Włoszech, Francji i Wielkiej Brytanii, przede wszystkim zaś w Niemczech. Iskrą, która wznieciła pożar badań nad rozpadami promieniotwórczymi, było doświadczenie włoskiego uczonego Enrica Fermiego, który bombardując neutronami jądra najcięższego znanego wówczas pierwiastka – uranu – otrzymał substancję wysoce radioaktywną. Zjawisko to błędnie tłumaczył uzyskiwaniem cięższego od uranu, niestabilnego pierwiastka. Jako pierwsza postulat rozpadu jąder uranu pod wpływem neutronów w pierwiastki niestabilne i promieniotwórcze wysunęła Ida Noddack w 1934 roku, jednak przekonanie o trwałości atomu jako takiego było tak silnie zakorzenione w świadomości ówczesnych fizyków, że zaowocowało to 1

http://www.lucidcafe.com/library/95oct/alfnobel.html.

2

G. Jezierski, Energia Jądrowa wczoraj i dziś, Warszawa 2005, s.119.

3

G. Jezierski, Energia Jądrowa wczoraj i dziś, Warszawa 2005, s.79.

32 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Taniec śmierci, taniec życia odrzuceniem tezy niemieckiej chemiczki. Kobietą, która wniosła największy wkład w zrozumienie badanego zjawiska, była Austriaczka żydowskiego pochodzenia Lise Meitner, która wraz z Otto Hahnem oraz Fritzem Strassmannem prowadziła w Berlinie badania nad poszukiwaniem pierwiastków transuranowych (tj. o licznie atomowej większej od uranu), spodziewając się je uzyskać metodą bombardowania jąder uranu neutronami. Mimo swojego niearyjskiego pochodzenia jako cudzoziemka mogła jeszcze jakiś czas po dojściu faszystów do władzy kontynuować prace, jednak ostatecznie zmuszona była uciekać z Niemiec przez Holandię do Szwecji. Stamtąd też kontaktowała się listownie ze współpracownikami, instruując ich i interpretując obecność w próbkach uranu U238 poddanego bombardowaniu neutronami izotopu baru Ba-138 jako koronny dowód na rozpad jądrowy (ang. fission). W grudniu 1938 roku Hahn i Strassmann opublikowali w „Naturwissenshaften” artykuł z taką właśnie interpretacją wyników badań, jednak ze względu na swoje bezpieczeństwo nie wspomnieli w nim o udziale Lise Meitner w eksperymentach. Otto Hahn otrzymał samodzielnie w 1944 za odkrycie rozpadu jądrowego Nagrodę Nobla, co międzynarodowa społeczność fizyków przyjęła jako wielką niesprawiedliwość. Dalsze badania Frischa potwierdziły, że produkty rozszczepienia mają bardzo dużą energię kinetyczną. W artykule ze stycznia 1939 roku Meitner i Frisch oszacowali, że w wyniku podziału jądra uranu po pochłonięciu neutronu powstają dwa jądra mniej więcej tej samej wielkości, które ze względu na wzajemne odpychanie (oba niosą ładunek dodatni) osiągać mogą sumaryczną energię kinetyczną około 200 MeV, co w porównaniu ze zwykłymi energiami reakcji chemicznych - rzędu kilku eV - było wartością niezwykle dużą. Warto zauważyć tutaj dwie rzeczy: po pierwsze, rozpad jądrowy nie jest zjawiskiem deterministycznym, tj. nie można sprecyzować, na jakie produkty rozpadnie się konkretne jądro. Na podstawie danych statystycznych stwierdzić można jedynie, że najbardziej prawdopodobne jest otrzymywanie jąder z dwóch grup, gromadzących się wokół kryptonu Kr-90 oraz ksenonu Xe-140. Po drugie, suma mas substratów reakcji (jądro uranu i neutron) jest większa od sumy mas jej produktów (dwa niestabilne jądra atomowe, podlegające dalszemu rozpadowi w wyniku emisji neutronów, poprzez rozpad alfa (emisja jądra helu 42He) lub beta (emisja elektronów w wyniku rozpadu neutronu w jądrze: neutron -> proton + elektron + neutrino elektronowe). Ta brakująca masa jest źródłem potężnej energii wyzwalanej w reakcji zgodnie z einsteinowskim E=∆mc2, gdzie E –energia, ∆ m – różnica mas, c – prędkość światła, unoszonej przez fale elektromagnetyczne, czyli fotony, zgodnie z E=hf, gdzie h oznacza stałą Plancka, a f - częstotliwość fali. Stąd oślepiający błysk świetlny (widmo widzialne fal elektromagnetycznych), stąd kula ognia i ciepło odczuwalne na twarzach obserwatorów zwróconych w kierunku wybuchu (widmo podczerwone). Dlaczego więc dochodzi w ogóle do rozpadu promieniotwórczego? Tak jak każdy układ fizyczny, jądro atomu dąży do osiągnięcia stanu o najniższej energii potencjalnej (jabłko spada na Ziemię, ponieważ w ten sposób obniża swoją energię potencjalną względem Ziemi, dwa ładunki o takich samych znakach odpychają się, ponieważ oddalając się zmniejszają swoją energię potencjalną). Na wykresie 33 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Taniec śmierci, taniec życia przedstawiono zależność energii wiązania w odniesieniu na jeden nukleon (składnik jądra) w zależności od liczby masowej pierwiastka. Widać, że największą wartością energii wiązania (czyli najmniejszą wartością energii potencjalnej) charakteryzuje się jądro żelaza Fe-56. Naturalną skłonnością jąder jest dążność do osiągnięcia jak najmniejszej energii potencjalnej, zatem pierwiastki z lewej strony wykresu w reakcji fuzji zachodzącej w bardzo dużej temperaturze i ciśnieniu wykorzystywanej w bombie termojądrowej, zwanej także wodorową, zachodzącej także we wnętrzach gwiazd, jak i te po prawej stronie w reakcji rozpadu (ang. fission) – począwszy od uranu rozpadające się samorzutnie – dążyć będą do osiągnięcia stanu jądra Fe-56, emitując w opisanych przemianach energię w postaci kwantów promieniowania elektromagnetycznego γ oraz energii kinetycznej produktów rozpadu.

Publikacje niemieckich naukowców zaowocowały aktywnością tzw. grupy francuskiej, głównie Frederica Juliot-Curie, Francisa Perrin’a, Hansa Falbana i Lwa Kowarskiego, która potwierdziła, że w wyniku rozszczepienia pojedynczego jądra uranu zachodzącego na skutek niestabilności spowodowanej wchłonięciem neutronu generowane są statystycznie 2,5 neutrony wtórne, które mogłyby zapoczątkować reakcję łańcuchową. Gdyby bowiem zgromadzić dostatecznie dużą ilość materiału rozszczepialnego, tzw. masę krytyczną, stwarzałoby to duże prawdopodobieństwo, że neutron wtórny, nim opuści objętość paliwa, „wpadnie” na kolejne jądro uranu i je rozszczepi. W Wielkiej Brytanii zaobserwowano także, że jądro izotopu uranu U-235 (zawierające 92 protony i 143 neutrony, 92+143=235) jest znacznie lepszym paliwem jądrowym niż jądro izotopu U-238 (92 protony i 147 neutronów, 92+146=238) – izotopami nazywamy postacie tego samego pierwiastka (a więc charakteryzujące się tą samą liczbą protonów) z odmienną liczą neutronów . Jednocześnie wartość przekroju czynnego na rozszczepienie σ (wyrażanego w barnach, 1 barn=10-24 cm2 odpowiada rzędowi przekroju jądra atomowego), określającego powierzchnię wokół jądra, z jakiej 34 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Taniec śmierci, taniec życia neutron zostaje przez nie pochłonięty, silnie zależy od energii kinetycznej (prędkości) neutronów. Jak pokazuje wykres, prawdopodobieństwo wychwytu neutronu przez jądro U-235 osiąga wartość największą dla niskich wartości energii neutronu, w każdym zakresie energii przewyższa też prawdopodobieństwo wychwytu neutronu przez jądro U-238. Tymczasem energia neutronów powstających w wyniku reakcji łańcuchowej jest dosyć duża, bo rzędu 6 MeV. Dlatego też w reaktorach jądrowych, celem podtrzymania reakcji łańcuchowej, konieczne jest użycie substancji zwanej moderatorem, która zwalnia neutrony tym samym podnosząc prawdopodobieństwo ich wchłonięcia i, w konsekwencji, zajścia reakcji rozpadu; bądź też paliwa uranowego bez moderatora, ale za to w dużej ilości i ze wzbogaceniem ponad stan naturalny w izotop U-235. Na nieszczęście, w postaci naturalnej U-235 stanowi tylko 0,7% masy próbki uranu, 0,006 % stanowi izotop U-234, resztę zaś, a więc ponad 99% - izotop U-238.

W listopadzie 1940 roku Norman Feather i Egon Bretscher wykazali, że poddany bombardowaniu neutronami uran U-238, jeśli już pochłonie neutron, rozpada się w cyklu rozpadów beta (proton, będący jednym z produktów tej reakcji, zwiększa liczbę atomową jądra) przez neptun Ne-239 w pluton Pu-239. Na przełomie 1940/1941 roku grupa kierowana przez Glenna Seaborga na Uniwersytecie Kalifornijskim metodą bombardowania neutronami przyspieszanymi w akceleratorze otrzymała izotop Pu-238, a wkrótce także Pu239. Mimo, że w końcu 1942 roku dysponowali oni zaledwie 0,5 mg soli plutonu, udało się potwierdzić właściwości Pu-239 jako izotopu znacznie silniej rozszczepialnego niż U-235, i to bez względu na energię neutronów. Tak więc istniały dwie zasadnicze koncepcje co do budowy bomby 35 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Taniec śmierci, taniec życia atomowej (sam pomysł stworzenia ładunku wybuchowego czerpiącego energię z reakcji łańcuchowej powodowanej przez emisję neutronów należy przypisać Węgrowi Leo Szilardowi) zakładające albo użycie masy krytycznej wzbogaconego uranu U-235, do produkcji którego nie jest potrzebny reaktor jądrowy - za to niezwykle energochłonne instalacje odseparowujące go od U-238; bądź znacznie mniejszej masy krytycznej plutonu, którego wytwarzanie na skalę przemysłową możliwe jest jedynie z uranu U-238 w warunkach intensywnego bombardowania neutronami w reaktorach jądrowych, których jeszcze nie zbudowano. W momencie wybuchu wojny intensywne dotąd kontakty pomiędzy naukowcami zachodnimi i niemieckimi zostały zerwane, a priorytetem stało się wykorzystanie energii jądrowej w celach militarnych. Tym niemniej z tej racji, że zarówno w Niemczech, jak i w USA zdecydowano się na jednoczesne prowadzenie prac nad bombą uranową i plutonową, konieczna była budowa reaktorów do wytwarzania tego ostatniego pierwiastka. Podstawową przeszkodą, jaką należało pokonać, było znalezienie moderatora, czyli substancji spowalniającej neutrony. Właściwością moderatora powinna być wysoka redukcja prędkości neutronów oraz mały stopień ich pochłaniania, która to absorpcja przez spowalniacz owocować mogłaby redukcją tempa, a nawet zatrzymaniem reakcji łańcuchowej. Biorąc pod uwagę spowalnianie neutronów na moderatory najbardziej nadają się pierwiastki lekkie, z których ze względu na wysokie pochłanianie wykluczono lit(3) oraz bor (5), ze względu na zbyt małą gęstość – hel (2) oraz toksyczność – beryl (4) wartości w nawiasach oznaczają ilość protonów w jądrze, czyli liczbę atomową. Uwagę skupiono więc na trzech materiałach, graficie będącym odmianą alotropową węgla C-14, ciężkiej wodzie oraz wodzie zwykłej – w zderzeniu z jej cząsteczką neutron traci ok. 36% swej energii kinetycznej, jej zaletą jest więc wysoki współczynnik redukcji prędkości oraz dostępność. Ciężka woda, w której miejsca wodoru H1 zajmuje jego izotop deuter z jednym neutronem: D1, charakteryzuje się nieco mniejszym współczynnikiem redukcji energii kinetycznej, jednak posiada wyraźnie mniejszy, rzędu 10-3 barna przekrój na pochłanianie neutronów, co umożliwiałoby znaczącą redukcję ilości paliwa jądrowego (mniej strat neuronów na pochłanianie przed zapoczątkowaniem przez nie kolejnego kroku reakcji łańcuchowej) . Wadą ciężkiej wody, stanowiącej 0,015% koncentracji wody naturalnej, są wysoce energo- i czasochłonne metody jej otrzymywania za pomocą elektrolizy bądź przy wykorzystaniu małej różnicy temperatury wrzenia w stosunku do lekkiej wody (aby otrzymać 1 litr D20, konieczne jest przerobienie 165 t wody naturalnej). Z kolei grafit, o mniejszym, bo dwunastoprocentowym współczynniku redukcji prędkości neutronu przy jednokrotnym zderzeniu charakteryzuje się dość małym pochłanianiem neutronów i występuje w przyrodzie dość powszechnie. Aby służyć jako moderator musi mieć on jednak niezwykle uporządkowaną sieć krystaliczną, co można osiągnąć albo poprzez eksploatowanie niezwykle czystej rudy, albo poprzez jego wygrzewanie bądź obróbkę chemiczną. Chłodziwem, a więc ośrodkiem, który opływając pręty paliwowe i nagrzewając się odbiera w ten sposób energię emitowaną w wyniku reakcji rozpadu jądrowego w postaci kwantów γ oraz energii kinetycznej neutronów może być w reaktorze substancja charakteryzująca się niskim współczynnikiem pochłaniania neutronów, 36 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Taniec śmierci, taniec życia o wysokiej przewodności i pojemności cieplnej, dodatkowo nie korodująca z elementami reaktora ani niewrażliwa na działanie silnego strumienia neutronów. Z tych względów preferowana do użycia w reaktorach jądrowych jako chłodziwo jest ciężka woda, ponadto woda zwykła, ciekłe metale (sód, potas, bizmut, ołów), możliwe jest także zastosowanie gazów CO2 oraz He. W reaktorach wytwarzających energię elektryczną obecnie prawie wyłącznie stosuje się zwykłą wodę przechodzącą w parę wodną pod wpływem energii emitowanej z rozpadu jądrowego, która na skutek konwekcji wznosi się i kierowana jest na turbinę, gdzie wykonuje pracę napędzając tym samym generator prądu elektrycznego (identycznie jak to ma miejsce w przypadku elektrowni węglowej, tam jednak energia powodująca parowanie wody pochodzi ze spalania węgla). Następnie para wodna (w ogólności chłodziwo) kierowana jest do skraplacza, gdzie w kontakcie z zewnętrznym wymiennikiem ciepła, np. chłodną wodą morską, pochodzącą z jeziora lub rzeki, ulega kondensacji i w postaci ciekłej kierowana jest na powrót do reaktora. Jako że w reaktorach jądrowych powstających podczas drugiej wojny światowej produkcja energii elektrycznej nie była priorytetem, z reguły nie podłączano do nich turbin i generatorów, a chłodziwo kierowano do skraplacza bez wykonania przez nie pracy mechanicznej. 1. Rdzeń reaktora 2. Pompa 3. Pręty paliwowe 4. Generator pary 5. Para kierowana na turbinę napędzającą generator 6. Osłona reaktora

Schemat współczesnego wodnego reaktora ciśnieniowego do wytwarzania energii elektrycznej z dwoma obiegami chłodziwa – zewnętrznym i wewnętrznym

Jedynym celem działalności reaktora była z reguły produkcja plutonu Pu239, powstającego z uranu U-238 stanowiącego w prętach paliwowych otulinę dla właściwego paliwa – wzbogaconego do kilku procent, w zależności od zastosowanego moderatora (im gorszy moderator, tym konieczne większe wzbogacenie) uranu U-235. Dodatkowo, aby odbić neutrony opuszczające reaktor z powrotem do jego wnętrza celem ich wykorzystania w reakcjach rozszczepienia i tym samym redukcji koniecznej masy krytycznej, stosuje się tak zwany reflektor, czyli otulinę reaktora wykonaną najczęściej z substancji stanowiącej jednocześnie moderator, o grubości minimum 15 cm w przypadku zwykłej wody do 80 cm 37 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Taniec śmierci, taniec życia w przypadku grafitu. Do regulacji pracy reaktora służą wsuwane doń w razie potrzeby celem powstrzymania reakcji łańcuchowej pręty bezpieczeństwa (całkowite zatrzymanie reakcji rozszczepienia), pręty kompensacyjne (modelowanie zmian długookresowych) oraz pręty sterujące (regulacja bieżących fluktuacji współczynnika powielania reakcji K; gdy K>1, oznacza to, że po uwzględnieniu pochłaniania neutronów przez moderator i chłodziwo, a także ich ucieczki poza reaktor, więcej neutronów powstaje w wyniku reakcji rozpadu, niż jest przez nią zużywanych, reakcja łańcuchowa przyspiesza więc). Wszystkie pręty do regulacji reaktora wykonane są z substancji o bardzo wysokim przekroju na pochłanianie neutronów, np. z kadmu w postaci jego stopów z innymi metalami bądź w stalowej powłoce (ze względu na jego właściwości palenia się w wyższych temperaturach) lub też boru w postaci węgliku boru B4C (z powodu tworzenia przez bor pierwiastkowy mieszaniny wybuchowej z tlenem i azotem w wyższych temperaturach). Należy podkreślić, że wybudowanie pierwszych reaktorów jądrowych poprzedzone być musiało szeregiem badań materiałowych, stwierdzających, jakie substancje spełniać mogą funkcje moderatora, chłodziwa, refraktora czy być składnikiem prętów regulacyjnych. „To nowe zjawisko doprowadzić może do konstrukcji bomb i jest do pomyślenia – choć to znacznie mniej prawdopodobne – że można będzie w ten sposób zbudować niezwykle potężne bomby nowego typu” 4 Albert Einstein w liście do prezydenta Roosvelta, 2 sierpnia 1939 r. „(…) Jest to ponadto jedyna metoda wytwarzania materiałów wybuchowych o sile przewyższającej najsilniejsze dotąd znane o kilka potęg dziesiętnych” 5 Werner Heisenberg w raporcie dla Urzędu Uzbrojenia Armii, Berlin, 6 grudnia 1939 r. Nawet jednak pokonanie trudności w budowie reaktora nie oznaczało jeszcze sukcesu. Choć uran rozpowszechniony jest w skorupie ziemskiej na terenie całego globu, to znanych miejsc, w których występowałby w postaci skoncentrowanej rudy tlenku uranu, było w latach 40-tych jedynie kilka. Głównym źródłem uranu dla prowadzonego w Trzeciej Rzeszy Uranprojekt pozostawały zajęte w 1938 roku kopanie w Czechosłowacji, podczas gdy Stany Zjednoczone przy realizacji projektu Manhattan czerpały to bezcenne paliwo przede wszystkim z dwóch źródeł – Kanady, gdzie pozyskiwany był do tej pory jako produkt uboczny w kopalniach fosforu oraz z Konga Belgijskiego. To właśnie fakt zakazu wywózki rudy uranowej z terenu Rzeszy skłonił Amerykanów do podjęcia przeświadczenia, że Niemcy na poważnie myślą o militarnym wykorzystaniu energii jądrowej. Pod listem w sprawie konieczności zainteresowania się budową nowego rodzaju broni podpisał się nawet, znany ze swych pacyfistycznych poglądów, Einstein, który 4

G. Jezierski, Energia Jądrowa wczoraj i dziś, Warszawa 2005, s.33.

5

G. Jezierski, Energia Jądrowa wczoraj i dziś, Warszawa 2005, s.39.

38 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Taniec śmierci, taniec życia zresztą po wybuchach w Hiroszimie i Nagasaki miał sobie tego nigdy nie wybaczyć. Rozpoczął się wyścig. Z jednej strony Niemcy dysponowały doświadczeniem swych naukowców – nazwiska noblisty Haisenberga, Otto Hahna, Hansa Geigera, von Veizsackera czy von Ardenna mówią same za siebie. Z drugiej jednak strony grono fizyków amerykańskich zostało zasilone tuż przed rozpoczęciem i na początku wojny przez kilkudziesięciu naukowców z Europy, początkowo uciekinierów z Niemiec i krajów faszystowskich, potem z kolejnych państw okupowanych, żeby wymienić choćby Alberta Einsteina, Lise Meitner, Edwarda Schrodingera, Rudolfa Peierlsa, Otto Sterna z Niemiec, Enrico Fermiego i Bruna Pontecorvo z Włoch, Loe Szilarda, Jahna von Neumanna z Węgier, Georga Gamowa, Georga Kistiakowskiego i Eugene Rabinowicza z ZSRR, Georga Placzka z Czech, Otto Frischa, Wolfganga Pauliego z Austrii, Petera Debye’a i Georga Uhlenbecka z Holandii, czy Kazimierza Fajansa, Leopolda Infelda i Stanisława Ulama z Polski. Tym niemniej faszystowskie Niemcy przystępowały do prac nad nową bronią z poczuciem wyraźnej wyższości nad innymi ośrodkami naukowymi. Głównym czynnikiem, który zaciążyć miał na niepowodzeniu niemieckiego projektu U było chyba jednak to, że Trzecia Rzesza, w przeciwieństwie do USA, znajdowała się od 1939 roku w stanie wojny i narażona była, szczególnie od 1944 roku, na naloty alianckie. Nie bez znaczenia był także błąd popełniony przez Bothego i Jansena w styczniu 1941 roku, kiedy dysponując prawdopodobnie zanieczyszczoną próbką wykluczyli oni grafit jako materiał możliwy do zastosowania jako moderator, kierując wszystkie wysiłki w kierunku badań nad zastosowaniem ciężkiej wody. Jedyna wówczas fabryka tej substancji, w zajętej w 1940 roku Norwegii znajdująca się w Rjukan i należąca do firmy Norsk Hydro, produkowała D20 jako produkt uboczny przy wytwarzaniu amoniaku. Po zajęciu Norwegii Niemcy znacznie zwiększyli produkcję z 240 l do 1500 l rocznie, kolejno akcje partyzantów norweskich w lutym 1943 roku, nalot 140 amerykańskich B-17 w listopadzie, wreszcie wysadzenie przez komandosów promu przewożącego 613 litrów ciężkiej wody i 3030 litrów z pośrednich stadiów wzbogacania podczas ewakuacji fabryki do Niemiec 20 lutego 1944 roku na jeziorze Tinnsjo skutecznie uniemożliwiały uczynienie przez Niemców z zajętej instalacji użytku. Fabryka ciężkiej wody w oparciu o technologię Karla Geiba zaczęła działać w Rzeszy dopiero w styczniu 1945 roku. Jeszcze jednym ważnym czynnikiem był fakt, że o ile w USA stosowano różne metody osiągania tego samego celu, i tak wzbogacano uran zarówno metodą elektrodyfuzji, dyfuzji gazowej jak i termodyfuzji w kilkunastu zakładach, wybudowano kilka oddalonych od siebie w celu uniemożliwienia wzajemnego uszkodzenia w wypadku awarii zakładów odzyskiwania plutonu ze zużytego paliwa, tak w Niemczech ze względu na ograniczenia toczącej się już na terenie Rzeszy wojny badania wykonywano jednotorowo, co stwarzało niebezpieczeństwo utkwienia w ślepym zaułku. I tak 23 czerwca 1942 roku w reaktorze L-IV (literą L oznaczano reaktory budowane w Lipsku, literą B – w Berlinie-Dahlem) doszło do pożaru i wybuchu, tym samym do opóźnienia prac o kilka miesięcy. W październiku 1941 roku szef niemieckiego programu uranowego Heisenberg udał się w tajemnicy do Nielsa Bohra do Kopenhagi z prośbą o pośrednictwo w porozumieniu z zachodnimi naukowcami 39 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Taniec śmierci, taniec życia o zaniechaniu badań nad bronią atomową. Bohr nie podjął się jednak tej misji, więc Haisenberg wrócił do pracy. Punktem zwrotnym dla niemieckiego programu U okazał się 6 czerwca 1942 roku, kiedy to Heisenberg, oceniając w raporcie przełożonym Albertowi Speerowi masę krytyczną przyszłej bomby atomowej na kilkadziesiąt ton (jak wkrótce miało się okazać, wynosi ona jedynie kilkadziesiąt kilogramów) wyrażał się sceptycznie o jądrowym programie wojskowym. Do końca niewyjaśnionym pozostaje, na ile Heisenberg pomylił się w obliczeniach, a na ile nie chciał dać Hitlerowi bomby atomowej. Tym niemniej od marca 1943 roku zdjęto wojskową kontrolę nad projektem U, a dalsze badania posuwały się coraz wolniej, głównie ze względu na brak materiałów. Gdy reaktor B-VIII, w którym w obliczu braku ciężkiej wody zastosowano tymczasem jako moderator grafit gotowy był do pracy 29 stycznia 1945 roku, naukowcy musieli przenieść się z Brandenburgii do Haigerloch w pobliżu granicy ze Szwajcarią. Zmontowany tam w marcu powtórnie w podziemnej jaskini pod kościołem reaktor B-VIII nie osiągnął jednak stanu krytycznego (tj. K=1). Prawdopodobnie gdyby miał on kształt kulisty zamiast cylindrycznego, samopodtrzymująca się reakcja jądrowa nastąpiłaby. W dniach 23 i 24 kwietnia 1945 roku Haigerloch i Hechingen zajęte zostały przez amerykańskich komandosów w ramach operacji Alsos - mimo, że znajdowały się na terenie francuskiej strefy okupacyjnej. Naukowców pojmano, reaktor B-VIII sfotografowano i rozmontowano i wraz z przejętymi zasobami ciężkiej wody i rudy uranu przewieziono do USA. Na tym etapie wojny Amerykanie strzegli tajemnic bomby już nawet przed własnym sojusznikami. Zakłady wzbogacania uranu firmy Auer w Brandenburgii w przyszłej radzieckiej strefie okupacyjnej zostały pod koniec 1944 roku zrównane z ziemią przez amerykańskie lotnictwo. Godnym uwagi pozostaje odnotowanie faktu zdziwienia Amerykanów niezaawansowaniem Niemców w dziedzinie broni jądrowej, jak i niedowierzanie, z jakim niemieccy naukowcy przyjęli wiadomość o zrzuceniu amerykańskiej bomby na Hiroszimę. Jako że celem tego artykułu nie jest opisywanie amerykańskiego projektu budowy bomby atomowej Manhattan szczegółowo, wspomnieć należy chociaż o jego głównych cechach. Była nim z całą pewnością gigantyczna skala przedsięwzięcia, które śmiało można nazwać największym projektem w historii ludzkości. Pierwszym amerykańskim reaktorem, który osiągnął stan krytyczny, był stos CP-1 zmontowany pod trybunami do gry w squasha na terenie Uniwersytetu w Chicago. O godzinie 1525 2 grudnia 1942 człowiek przeprowadził pierwszą kontrolowaną samopodtrzymującą się reakcję jądrową. Jednak droga do bomby była jeszcze daleka. W krótkim czasie wybudowano kilka oddalonych od siebie reaktorów prototypowych głównie do badań materiałowych, a także szkoleniowych. Od podstaw stworzono procedury wyjmowania i obróbki zużytego U-238 celem pozyskania plutonu Pu-239. W Hanford w stanie Columbia powstał ośrodek kilku reaktorów produkujących pluton oraz zakłady jego chemicznej ekstrakcji z wypalonego paliwa. W lutym 1943 roku w pobliżu Clinton w Tennessee rozpoczęto budowę zakładów rozdzielania uranu metodą elektromagnetyczną (po zjonizowaniu cięższe jądra U-238 poruszają się po większym promieniu w polu magnetycznym od lżejszych U-235, co umożliwia ich 40 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Taniec śmierci, taniec życia separację) oraz gazową (dyfuzja zgazowanego tlenku uranu U06 zachodzi przez porowatą przegrodę szybciej w przypadku lżejszego U-235). Należy zdać sobie tutaj sprawę z trudności, jakie sprawia odseparowanie od siebie w skali przemysłowej izotopów tego samego pierwiastka (nie wchodzą praktycznie w grę metody chemiczne), polegać można jedynie na ich nieznacznych różnicach mas. Inną metodą separacji jest tzw. termodyfuzja, bazująca na większej tendencji do unoszenia we wstępującym prądzie konwekcyjnym cieczy lżejszych jąder U-235. Inną metodą, nie stosowaną wcześniej ze względu na problemy techniczne, ale popularną dziś, jest metoda wirówkowa, w której materiał cięższy (tj . o większej koncentracji U-238) zbiera się przy ściankach szybko wirującego wokół własnej osi cylindra. Należy podkreślić wysoką energochłonność wszystkich wymienionych procesów wzbogacania uranu, w celu otrzymania odpowiedniego wzbogacenia stosuje się bowiem całe kaskady, w przypadku dyfuzji gazowej w liczbie dochodzącej do paru tysięcy kapilar. Ocenia się, że pod koniec wojny same tylko zakłady kompleksu wzbogacania uranu w Oak Ridge zużywały 1/7 energii elektrycznej produkowanej przez całe Stany Zjednoczone. Ogółem przy całym projekcie Manhattan, nie tylko tych zatrudnionych w Los Alamos, ale ogólnie na wszystkich stadiach obróbki paliwa i obsługi reaktorów pracowało ok. 150 – 200 tys. osób. Ukoronowaniem ich prac, po pokonaniu Schemat bomby plutonowej szeregu problemów nie opisanych w tym artykule, inicjowanej metodą implozji stał się udany wybuch bomby plutonowej Gadget w teście Trinity. Uruchomienie reakcji łańcuchowej odbyło się w sposób typowy dla bomby plutonowej, tj. metodą implozji. Polega ona w uproszczeniu na utworzeniu masy krytycznej na skutek ściśnięcia masy plutonowej znajdującej się w centrum bomby przez falę uderzeniową pochodzącą z wybuchu konwencjonalnych ładunków rozmieszczonych na obwodzie. W przypadku bomb uranowych stosuję się metodę inicjacji reakcji łańcuchowej określaną mianem metody działa, który bazuje na wstrzeleniu w cel (rdzeń uranowy) pocisku uranowego, które po połączeniu tworzą masę krytyczną. W obu typach bomb zastosowanie znajdują powłoki reflektorowe odbijające neutrony do środka bomby celem zwiększenia jej mocy. Aby zwiększyć moc wybuchu, stosuje się także silne źródła neutronów, zwane inicjatorami. Zapewniają one dodatkowy strumień neutronów, 41 Schemat bomby uranowej Disputatio – Tom II – “memento mori” inicjowanej metodą działa

Taniec śmierci, taniec życia których obecność przyczynia się do rozszczepienia większej ilości uranu bądź plutonu jeszcze przed rozerwaniem bomby. Źródłem neutronów może być na przykład reakcja polonu z berylem, które to pierwiastki należy w odpowiedni sposób wprowadzić do konstrukcji bomby. O godzinie 815 6 sierpnia 1945 roku, kiedy samolot Anola Gay przeleciał nad mostem Aioi na rzece Ota w centrum Hiroszimy, zwolniony został przełącznik i uranowy Little Boy o masie całkowitej 4045 kg, w tym 64 kg masy krytycznej U-235, opuścił ładownię. Bomba spadała 44,4 sekundy, by wybuchnąć na wysokości 580 metrów. Zniszczonych zostało 92% budynków miasta (ze względu na gęstą drewnianą zabudowę szczególnie podatnych na działanie kuli ognia), zginęło około 140 tys. osób. Dalsze 60 tys. ze 100-180 tys., które przeżyły eksplozję (hibakusha) zmarło później w wyniku choroby popromiennej. Siłę wybuchu oszacowano na równą eksplozji 15 kt TNT (piętnastu kiloton trotylu). W chwili wybuchu Hiroszima liczyła 280-290 tys. mieszkańców, stacjonowało też tam ok. 43 tysięcy żołnierzy. Kiedy Leo Szilard, pomysłodawca bomby atomowej, dowiedział się o jej użyciu przeciwko Japonii, określił to jako jeden z największych błędów w historii. W opinii większości naukowców bomba miała być bowiem jedynie elementem odstraszającym. W przeprowadzonej 12 lipca 1945 roku ankiecie wśród pracowników Mat Labu w Chicago 23 osoby głosowały za takim użyciem bomby, aby doprowadzić do jak najszybszej kapitulacji Japonii, 39 osób proponowało oficjalny test z udziałem wysłanników japońskich i dopiero w razie odmowy złożenia kapitulacji zrzucenie bomby na rzeczywisty cel, 69 było za zademonstrowaniem potęgi bomby na terytorium Japonii, ale po uprzednim ostrzeżeniu o miejscu ataku, 16 osób w ogóle wykluczyło możliwość wojskowego użycia bomby i proponowały tylko publiczną demonstrację działania, 3 były za dalszym prowadzeniem prac w tajemnicy. Oficjalnym powodem, dla którego prezydent Truman zdecydował się na użycie nowej broni, była uporczywa odmowa przez Japonię złożenia kapitulacji mimo jej katastrofalnego położenia (oceniano, że w wyniku inwazji na Wyspy Japońskie życie stracić może nawet pół miliona żołnierzy amerykańskich). Zwrócić jednak należy uwagę jeszcze na kontekst geopolityczny, jakim była chęć zademonstrowania nowej broni Związkowi Radzieckiemu - w tym sensie wybuch z 6 sierpnia był pierwszym akordem zimnej wojny. Wobec chwiejnej postawy rządu Cesarstwa, aby nie dać się otrząsnąć Japonii i aby zademonstrować światu posiadanie więcej niż jednego ładunku nuklearnego, 9 sierpnia zrzucono bombę na japońskie „okno na świat”, port Nagasaki. Mimo, że nominalna moc tej bomby plutonowej sięgała 22 kt TNT, spustoszenie przez nią wywołane, ze względu na ukształtowanie terenu oraz warunki pogodowe było znacznie mniejsze niż w Hiroszimie. Tym niemniej wskutek fali uderzeniowej, promieniowania cieplnego, natychmiastowego promieniowania neutronowego i promieniowania gamma śmierć poniosło 74 tys. osób, a 75 tys. odniosło rany. W przypadku obu wybuchów nie miało miejsca intensywne skażenie promieniotwórcze, tak więc dziś Nagasaki zamieszkuje 440 tys., a Hiroszimę ponad milion mieszkańców. Tymczasem prezydent Truman obwieścił, że Stany Zjednoczone dysponują dalszymi ładunkami i będą 42 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Taniec śmierci, taniec życia wykonywać zarówno bombardowania konwencjonalne, jak i atomowe aż do skutku. W rezultacie, po pięciodniowym wahaniu, 14 sierpnia Japonia ogłosiła kapitulację. USA nie cieszyły się jednak długo z monopolu na bombę atomową. Tzw. czerwona bomba, jak ją ochrzciła prasa amerykańska, eksplodowała 29 sierpnia 1949 roku na poligonie 170 km od Semipałatyńska-21 (obecnie Kurczatow). Pierwsza Błyskawica była ładunkiem plutonowym o mocy około 20 kt TNT i jej wybuch nastąpił zaledwie po 8 eksplozjach bomb amerykańskich (testy na atolach Bikini i Eniwetok). Stanowiło to zaskoczenie zarówno dla prezydenta Trumana, jak i amerykańskiego wywiadu, który nie spodziewał się, że kraj tak wyniszczony gospodarczo jak Związek Radziecki będzie w stanie w krótkim czasie przeprowadzić szalenie kosztowny program atomowy. Z pewnością tempo prac radzieckich uległo przyspieszeniu na skutek informacji wywiadowczych, m.in. przesyłanych do Moskwy za sprawą małżeństwa Rosenbergów, skazanych w 1951 roku w USA na śmierć za szpiegostwo, czy dzięki współpracy z Nielsem Bohrem, który uważał, że tak potężna broń, jaką jest bomba atomowa nie powinna znajdować się w rękach jednego tylko mocarstwa. Jednak z drugiej strony mając na uwadze fakt, że Wielkiej Brytanii, której grono naukowców zaangażowanych było bezpośrednio w projekt Manhattan, stworzenie bomby atomowej zajęło 6 lat, nie należy przeceniać znaczenia informacji wywiadowczych, a niespotykane tempo prac w ZSRR tłumaczyć raczej poziomem radzieckiej nauki, z takimi osobistościami jak Kurczatow, Sacharow czy Chariton. Test Pierwszej Błyskawicy skłonił Stany Zjednoczone do prowadzenia prac nad nowym, potężnym rodzajem broni, czyli bombą termojądrową. Działanie jej opiera się na reakcji fuzji deuteru i trytu, która jako zachodząca w bardzo wysokiej temperaturze i ciśnieniu inicjowana jest poprzez wybuch bomby rozszczepieniowej. Warto wspomnieć, że jednym z głównych twórców amerykańskiej bomby termojądrowej (zwanej także wodorową, H) był Polak Stanisław Ulam. Zaletą bomby H jest brak pojęcia masy krytycznej, należy tylko osiągnąć określone parametry reakcji fuzji. Pierwsza eksplozja bomby termojądrowej miała miejsce 1 listopada 1952 roku na atolu Eniwetok na wyspie Elugelab. Uczeni, który ją zbudowali, nie do końca potrafili przewidzieć skutki wybuchu, obawiano się nawet podwodnego trzęsienia Ziemi czy zapalenia się wodoru w atmosferze. Eksplozja miała moc około 10,4 Mt TNT (megaton trotylu), była więc 800 razy silniejsza od tej, która zniszczyła Hiroszimę i 6 razy silniejsza od prognozowanej, bowiem na skutek olbrzymiej temperatury powstałej w wyniku reakcji fuzji możliwa stała się reakcja rozpadu promieniotwórczego U-238, tworzącego otoczkę bomby. W wyniku tego pierwsza eksplozja bomby wodorowej była jednocześnie pierwszym wybuchem trójstopniowym: rozpad – fuzja – rozpad (ang. fission-fusion-fission). Herbert York powiedział: „Świat Nagle przesunął się ze swojej drogi i znalazł się na innej, bardziej niebezpiecznej. Bomby rozszczepieniowe mimo swej niszczącej siły mają jednak ograniczoną moc. Teraz okazało się, iż nauczyliśmy się przekraczać tę granicę i budować bomby, których

43 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Taniec śmierci, taniec życia moc jest nieograniczona” 6 . Już w 9 miesięcy później, 12 sierpnia 1953 roku na poligonie Semipałatyńsk w Kazachstanie eksplodowała pierwsza radziecka bomba wodorowa. W przeciwieństwie do bomby atomowej, podczas prac nad którą ZSRR korzystał z przecieków z amerykańskiego programu Manhattan, projekt wodorowy był całkowicie radziecki – tym bardziej więc zaskoczył zachodnią opinię publiczną. Wkrótce, po dołączeniu w 1952 roku Wielkiej Brytanii, w 1960 roku Francji i Chin w 4 lata później do grona mocarstw atomowych stało się jasne, że każde państwo przy odpowiednio dużym zaangażowaniu jest w stanie wyprodukować bombę. Obecnie broń atomową posiadają także Indie (od 1974 roku), Pakistan (1998 rok), Korea Północna oraz prawdopodobnie Izrael. Jedynym państwem, które dysponowało w pewnym okresie ładunkami jądrowymi, ale pozbyło się w całości swojego arsenału, jest Republika Południowej Afryki. W warunkach zimnowojennych średnio co 9 dni na świecie przeprowadzano próbne wybuchy jądrowe, w okresie 1945-1998 ogółem 2051 testów, wśród nich znaczna część w początkowym okresie w atmosferze, co skutkowało rozprzestrzenianiem się substancji promieniotwórczych. Największa eksplozja wywołana przez człowieka miała miejsce 30 października 1961 roku na Nowej Ziemi, kiedy zdetonowana została bomba H o nazwie Bomba Cara o niewyobrażalnej mocy 58 Mt TNT. Moc wybuchu przekroczyła dziesięciokrotnie moc wszystkich ładunków użytych podczas drugiej wojny światowej, nie wyłączając bomb zrzuconych na Hiroszimę i Nagasaki. Błysk światła widziany był z odległości 1000 km, a obserwator znajdujący się w odległości 270 km od miejsca wybuchu poczuć mógł na skórze twarzy ciepło. W przeciwieństwie do bomb rozszczepialnych, bomby H nie pozostawiają praktycznie żadnych opadów promieniotwórczych, głównym produktem reakcji syntezy jest bowiem hel, wchodzący w skład powietrza. Negatywnym rezultatem wybuchów wodorowych jest natomiast tworzenie się w generowanej przez nie olbrzymiej temperaturze dużych ilości tlenków azotu. Przez 50 lat zimnej wojny ludzkość żyła z piętnem grożącej jej zakłady. Ilość zapasów broni jądrowej na świecie osiągnęła maksimum w liczbie 65 057 ładunków w roku 1986, by ostatecznie zmaleć do 20 120 w roku 2002. Podczas tych lat zdarzały się także incydenty z bronią jądrową, jak stoczenie się do wody z podnośnika lotniskowca w regionie wysp Riukiu samolotu A-4E Skyhawk z bombą wodorową B-43. Ponieważ samolot osiadł na głębokości 5000 m, nadal nie można być pewnym, czy pod wpływem ciśnienia wody eksplozja kiedyś nie nastąpi. Bez odpowiedzi pozostanie też pytanie, czy poczucie strachu towarzyszące ludzkości nie było ceną za 50 pokoju. Mając w pamięci wydarzenia historyczne, trudno byłoby zaprzeczyć, że gdyby nie groźba nuklearnej zakłady prawdopodobnie doszłoby do konfliktów zbrojnych wschód-zachód podczas kryzysów berlińskich czy kryzysu kubańskiego. Znaleźliśmy się w równowadze niezwykle stabilnej, ale upadek może nas kosztować wszystko. A naukowcy, mimo dobrodziejstw energetyki atomowej, już nigdy nie pozbędą się poczucia odpowiedzialności za to, co stworzyli. 6

G. Jezierski, Energia Jądrowa wczoraj i dziś, Warszawa 2005, s.127.

44 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Taniec śmierci, taniec życia Pierwsze amerykańskie bomby atomowe po uaktywnieniu przez załogę samolotu nie miały mechanizmu dezaktywacji, toteż instrukcja w przypadku niemożności zrzucenia ładunku nad japońskim miastem przewidywała wypuszczenie go do oceanu. Członek załogi samolotu Elona Gay tak opisywał aktywację: „ Stała się teraz niezależna od samolotu. Czułem, że bomba posiada własne życie i że teraz nie możemy z nią już nic zrobić…” 7 Jestem czczona i znienawidzona, Jestem dziwką i świętą”. 8 Fragment z Nag Hammadi 6,2 Umberto Eco, Wahadło Foucaulta

Literatura: Jezierski G., Energia Jądrowa wczoraj i dziś, Wydawnictwa Naukowo-Pedagogiczne, Warszawa 2005; Wróblewski A.K., Historia Fizyki, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2006; Bielański A., Podstawy chemii nieorganicznej t.1, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2006; Strzałkowski A, Wstęp do fizyki jądra atomowego, PWN, Warszawa 1978; Umberto Eco, Wahadło Foucaulta, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1993. Źródła internetowe: www.wikipedia.com; www.bbcnews.com.

7

G. Jezierski, Energia Jądrowa wczoraj i dziś, Warszawa 2005, s.91.

8

Fragment z Nag Hammadi 6,2 z Umberto Eco, Wahadło Focaulta, Warszawa 1993, s.300 .

45 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Śmierć w czterech wielkich religiach świata Paweł Szczepański

Śmierć w czterech wielkich religiach świata Nieodłączną częścią każdej religii jest wykształcenie zespołu poglądów na temat śmierci. Niektórzy naukowcy twierdzą wręcz, że religie powstały w celu wytłumaczenia jej istoty i sensu. Będąc dalekim od komentowania tej opinii, w mojej pracy skupiłem się wyłącznie na opisie wierzeń, wyobrażeń oraz rytuałów związanych z umieraniem. Skoncentrowałem się na dwóch wielkich religiach wschodu – Hinduizmie i Buddyzmie oraz dwóch zachodu, mających wspólne korzenie – Judaizmie i Chrześcijaństwie. Wiadomości na ten temat czerpałem głównie z kompleksowej pod tym względem książki autorstwa Kenneth’a Paula’a Kramer’a „Śmierć w różnych religiach świata”. Pozycja ta okazała się niezwykle bogata w teksty źródłowe związane z Hinduizmem i Buddyzmem, jak również w opisy rytuałów, do których dostęp w normalnych warunkach byłby utrudniony. Opisując wyobrażenia nt. śmierci w dwóch pozostałych religiach, skupiłem się na przekazie płynącym ze Starego i Nowego Testamentu („Biblia Tysiąclecia”), jak też z Katechizmu Kościoła Katolickiego. Mam nadzieje, że choć w pewnym stopniu udało mi się przybliżyć czytelnikom podstawowe założenia każdej z nich i zachęcić do lepszego ich poznania.

Hinduizm Przyglądając się bliżej świętym tekstom i opowieściom, można dostrzec jakim wielkim zainteresowaniem cieszy się wśród wyznawców hinduizmu zagadnienie śmierci i tym co po niej następuje. Mając na uwadze wielość pism, ograniczę się do przytoczenia treści dwóch najważniejszych. ”Kathakaupaniszadzie”, to jedno z najstarszych pism hinduskich, datowane na 800 – 500 rok p.n.e.. Jednym z jego bohaterów jest Wadżaśrawas, pragnący poprzez ofiarę ze swojego majątku pozyskać przychylność boga ognia, Agnema. Podczas jej składania, nastoletni syn Wadżaśrawasa, Nacziketas, zauważył, że ojciec poświęca jedynie krowy, które były zbyt słabe i stare by dawać mleko. Pełen żarliwości religijnej, krzyknął wyzywająco do ojca: „Jestem tym, co masz najlepszego; mnie ofiaruj”. Wadżaśrawas z początku udawał, że nie słyszy słów syna, jednak młodzieniec powtórzył swą prośbę. Wyprowadzony z równowagi ojciec krzyknął: „Oddaję cię na śmierć!”. Nacziketas zrozumiał w tej chwili marność rzeczy doczesnych, zasług i wszelkich majętności. Zdecydował się wyjść na spotkanie śmierci, jednak w inny sposób niż pozostali ludzie – zamierzał wrócić z królestwa śmierci, poznawszy wcześniej jej tajemnicę. By zrealizować swój plan, musiał udać się do Ziemi Śmierci, którą władał Jama („powstrzymujący”). Z pism hinduskich dowiadujemy się, że władca królestwa śmierci był pierwszym z nieśmiertelnych, który zrezygnował z nieśmiertelności po to, by jako człowiek pokonać śmierć. Jama uważany jest za 46 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Śmierć w czterech wielkich religiach świata boga umarłych, władcę tych, którzy już odeszli, tego, który opiekuje się nimi i przygotowuje im miejsce wiecznego spoczynku. Przedstawia się go zwykle pokrytego zieloną skórą i z jarzącymi się czerwonymi oczami. Nacziketas, zostawiwszy ojca, udał się w daleką i niebezpieczną podróż. Gdy po wielu dniach męczącej wędrówki dotarł do domu Jamy, dowiedział się, że ten wyjechał i wróci dopiero za kilka dni. Niestrudzony Nacziketas przeczekał trzy dni, nie jedząc, nie pijąc i nie zakłócając swoim zachowaniem spokoju domu boga śmierci. Gdy Jama powrócił, zdumiał się wytrwałością młodzieńca i postanowił go wynagrodzić spełnieniem jego trzech pragnień. Pierwszym z nich było, by po powrocie ojciec nie żywił do niego urazy, a między z nimi znów zapanował pokój. Jama był pod wrażeniem tej prośby, gdyż nie dotyczyła ona samego młodzieńca – nie żądał bogactwa czy też nadprzyrodzonej mocy. Uzyskawszy zapewnienie, że po powrocie do domu wszystko będzie jak dotychczas, Nacziketasa wyraził swoje drugie życzenie – zapragnął posiąść wiedzę o składaniu ofiary ognia – sposobu osiągnięcia nieśmiertelności. Jama i tym razem nie odmówił – nauczył młodzieńca jak stawiać ołtarz, z czego ma być zrobiony oraz na jaką wysokość ma się wznosić. Tym samym bohater opowieści osiągnął nieśmiertelność, przekraczając granicę życia. W końcu Nacziketas wyraził swoją ostatnią prośbę: „Kiedy umiera człowiek, zostaje wątpliwość, Niektórzy mówią, że jest, inni, że go nie ma, To chciałbym wiedzieć, jeśli mi to powiesz, Oto trzecie życzenie; proszę być je spełnił”. 1 Młodzieniec, nie będąc już we władaniu śmierci, chciał poznać jej tajemnicę i dowiedzieć się co znajduje się poza nią. „Wypowiedz inne życzenie” odparł Jama, „proś, o co chcesz, ale nie pytaj o śmierć”. Jednak Nacziketas nie dawał za wygraną: „Przyjemności zmysłowe są nietrwałe. Umierają tak samo jak śmiertelni ludzie. Rozprosz moją wątpliwość. Czy człowiek żyje po śmierci, czy też nie?”. Wobec nieustępliwości młodzieńca, Jama odsłonił przed nim, co było dotąd zakryte. Przekazując dźwięk „Om” oznaczający absolutnego Brahmana (wydawanie tego dźwięku jest istotną częścią praktyki medytacyjnej), rzekł: „Mędrzec nie rodzi się ni nie umiera, Znikąd przychodzi; nikim się nie staje, Wieczny i niezrodzony, pradawny, odwieczny, Ten co zabija ciało, jego nie zabija, Jeśli zabójca pomyśli „zabiłem”, Jego ofiara „oto mnie zabito”; Obaj nie znają prawdy, tkwią w niewiedzy: Ni ten nie zabił, ni tamten zabity. Najsubtelniejsza wielka ponad wszystko 1

P. K. Kenneth., Śmierć w różnych religiach świata, Kraków 2007. s.51.

47 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Śmierć w czterech wielkich religiach świata Jaźń jest ukryta tu, w sercu stworznenia: Kto jest bez pragnień, kto wyzbył się żalu, Ten ją ogląda w całym majestacie, Jaźń z łaski tego, co daje rozkazy.” 2 Oprócz ciała, człowiek posiada także jaźń – „Atman”, która nie umiera. Zrozumienie tajemnicy życia i śmierci polega na uświadomieniu sobie istniejącej w sercu Najwyższej Jaźni. Możliwe jest to jedynie poprzez medytację, łaskę oraz sam akt wybrania przez Jaźń – to ona decyduje, komu chce objawić swoje istnienie. „Ten kto rozpoznał Jaźń”, mówi Jama, „uśmierca śmierć”. Świadomość istnienia Jaźni – „moksza” (wyzwolenie) – wyzwala człowieka od wędrówki powodowanej przez życiową karmę (działanie) oraz od „samsary” (nieskończony krąg narodzin, śmierci i ponownego narodzenia). Ci którzy w godzinie śmierci nie uświadomili sobie Jaźni, rodzą się ponownie lub też wracają na niższy szczebel ewolucji, który wyznaczony jest im przez karmę wg dokonanych w życiu czynów. Natomiast ci, którzy uświadomili sobie istnienie Jaźni, wyzwalają się z koła narodzin i śmierci osiągając wieczny pokój. 3 Drugim świętym dla Hindusów tekstem opowiadającym o śmierci, jest datowany na 500 – 200 rok p.n.e., „Bhagawad gita” (Pieśń Pana). Jego treścią jest dialog pomiędzy wojownikiem Ardżuną i jego woźnicą – wcielonym Kriszną. Akcja toczy się na polu bitwy, gdzie naprzeciwko siebie stają do walki dwa spokrewnione ze sobą rody Kaurawawów i Pandawów. Kaurawawie bezprawnie zajęli ziemie należące do Pandawów, a Ardżura, będąc członkiem tego drugiego rodu, wzdraga się na myśl o mordowaniu swoich pobratymców i nie chce uczestniczyć w bitwie. Kriszna, będąc jednocześnie objawieniem Wisznu (Wisznu, Brachma i Śiwa stanwią razem absolut – Brachman), tłumaczy wojownikowi, że nie ma on wyjścia, gdyż taka jest jego „dharma” (obowiązek). Następnie naucza: „Kto myśli, że może stać się zabójcą, Albo kto myśli, że będzie zabity, Ten nie ma wiedzy ani rozeznania; Bo nie zabija, nie bywa zabity Ani nie rodzi się, ni umiera, Nigdy nie powstał, nigdy być nie zacznie, Nienarodzony, wieczny i pradawny, Nie ginie, kiedy zabijają ciało. A jeśli wie się, że jest niezniszczalny Nienarodzony, wieczny, nie odchodzi, Jakże i kogo kiedy mógłby zabić Lub być zabity? Jak człowiek zrzuca znoszone odzienie Na jego miejsce przywdziewając nowe, 2

ibidem, s.52.

3

ibidem, s.52.

48 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Śmierć w czterech wielkich religiach świata Tak dusza w ciele zrzuca stare ciało, By w inne ciała na nowo się wcielić” 4 Wynika z tego, że śmierć jest czymś naturalnym i nieuniknionym, a zarazem nie jest rzeczywista. Rzeczywiste jest tylko zjednoczenie z Brachmanem poprzez „Atmana”. By uświadomić sobie istnienie wieczystej jaźni i połączyć się z nią, Kriszna uczy Ardźunę jogi pobożności i oddania – specyficznej techniki medytacyjnej. Wojownik obawia się, że nie sprosta jej wymaganiom i nigdy nie osiągnie celu. Kriszna jednak rozwiewa jego wątpliwości, mówiąc, by miał na uwadze to by skupić się na samym dążeniu do celu, a nie jego uzyskaniu. By uwolnić się od lęku przed śmiercią należy w swoim postępować bez pragnień i celów, niezależnie od wyników naszych działań. Mamy tu do czynienia z paradoksem działania pozbawionego działania. To sytuacja, w której pływak do tego stopnia zgrał się ze swoim rytmem, że to już nie on porusza swoim ciałem, lecz to ruchy poruszają nim. Ofiarując każdy czyn Krisznie i pozbywając się przywiązania do zasług z nim związanych, sprawca czynu umiera w Krisznie i staje się prawdziwą jaźnią. Należy odrzucić wszelkie przywiązania i poddać się bóstwu poświęcając mu swoje wszystkie czyny. Naszym celem powinno być podążanie za Kriszną i wypełnienie nim i jego nauką całego swojego życia. Praktyka ofiary w Upaniszadach wiązała się z zewnętrznym rytuałem, na który składały się ogień, napoje, śpiewy i ofiary ze zwierząt, natomiast Kriszna naucza ofiary pobożności. Poświęcenie siebie staje się w hinduizmie drugim narodzeniem: pierwsze to sprawowanie obrzędów i zewnętrznych rytów ofiarnych, a drugie to wewnętrzne umieranie. Znikają wówczas wszelkie formy i rytuały, również recytacja świętych tekstów schodzi na dalszy plan. W ten sposób nie tylko poddajemy się bóstwu, lecz również zakochujemy się w nim pozostawiając za sobą sprawy doczesne. Pochłonięci przez jego miłość, stajemy się gotowi do przyjęcia nadchodzącej śmierci. 5 Innym istotnym aspektem doktryny „Upaniszad” jest pojęcie „samasary”, czyli reinkarnacji, zwanej też transmigracją. Pojęcie to oznacza zjawisko przechodzenie indywidualnej duszy („dżwia”) poprzez szereg wcieleń w kolejnych życiach, układające się w nieskończony ciąg narodzin i śmierci. Na samym początku tego cyklu pradawna Jednia podzieliła się na dusze jednostkowe, które rozpoczęły swoją wędrówkę. To, czy któreś z nich narodzą się ponownie i na którym szczeblu ewolucyjnym, determinowane jest przez „karmę”. Jest ona prawem przyczynowości, która realizuje się w sferze moralnej i duchowej. Uwarunkowana jest dobrymi i złymi uczynkami, które bezpośrednio wpływają na następne wcielenia. Jednocześnie sama „karma” może być dobra lub zła. Jeśli jest dobra, to wywołuje pozytywne skutki zarówno w życiu obecnym jak i w przyszłym. Dana osoba może odrodzić się w wyższej kaście społecznej, jak również w środowisku o wyższej świadomości duchowej. „Karma” jest więc czynnikiem bezpośrednio wpływającym na formę przyszłego życia. 4

ibidem, s.56.

5

ibidem, s.59.

49 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Śmierć w czterech wielkich religiach świata Należy zadać pytanie: czy jest możliwe wyrwanie się z nieskończonego kręgu narodzin i śmierci? W chwili samej śmierci opada z człowieka ciało zewnętrzne (skóra, kości, mięśnie, mózg wraz z układem nerwowym), jak tez ciało subtelne (związki karmiczne, wiedza, oddech i umysł). „Dżiwa”, która z początku przebywa w ciele lub blisko niego, w końcu otrząsa się i wchodzi w rzeczywistość uwarunkowaną pragnieniami, jakie żywiła za życia. Następnie znajduje się w tymczasowym stanie szczęśliwości dopóki, w czasie wyznaczonym przez „karmę”, nie odrodzi się w nowym ciele. Istnieje jednak możliwość przerwania łańcucha narodzin i śmierci. W tym celu w jednym ze swoich wcieleń „dżiwa” budzi się z „awidji” (z nieświadomości tego kim się jest), wyzwala się z „karmy” i z „maji” (z iluzji odrębnej tożsamości) i odkrywa w sobie prawdziwą jaźń („Atman”). Uświadomienie sobie „Atmana” stanowi punkt zwrotny – od tego momentu dana osoba uwolniona jest od ponownych narodzin. 6 Przyjrzyjmy się teraz postępowaniu Hindusów przed śmiercią. Przed śmiercią syn i krewni umierającego wlewają mu do ust wodę pochodzącą z Gangesu, by w ten sposób mógł uzyskać jego błogosławieństwo. Jednocześnie rodzina i przyjaciele śpiewają nabożne pieśni i intonują mantry wedyjskie, które bardziej niż słowa uspokajają umierającego i przygotowują go na śmierć. Jeśli przy zdarzeniu obecny jest mnich, recytuje on mantry by przywrócić konającego do życia. Jeśli jego próby zawiodą, ogłasza on jego śmierć. Następnie zmarłemu obcinane są włosy broda, a jego ciało zostaje umyte i zabalsamowane oraz przywdziane w nowe ubranie. W czasie procesji na miejsce kremacji, krewni intonują wersy wzywające pomocy Jamy, a następnie umieszczają szczątki doczesne członka rodziny na stosie pogrzebowym. Jeśli umarł mężczyzna, żona czuwa przy nim w pozycji klęczącej, następnie prosi się ją by wstała. Wreszcie najstarszy syn trzy razy okrąża stos, za każdym razem wylewając święta wodę na zmarłego, a następnie poświęconą pochodnią podpala stos. Krewni w tym czasie intonują mantry wedyjskie by przyśpieszyć uwolnienie duszy z ciała. Oto tekst jednej z nich: „Niech twoje oko odejdzie do słońca; twoje życie niech wróci do wiatru; przez pełne zasług czyny, których dokonałeś za życia, idź do nieba, by potem wrócić na ziemię; albo powrócić do Wód jeśli czujesz, że tam jesteś u siebie. Pozostań wśród wonnych ziół z ciałami, które chcesz przyoblec” 7 Kremacja jest niezbędna – Hindusi wierzą, że póki ciało jest widoczne, dusza będzie pozostawać w nim lub w jego pobliżu przez całe dnie, a nawet tygodnie. Dlatego też paląc zwłoki pomaga się duszy uwolnić się i wyruszyć w podróż. Gdy żałobnicy wrócą do domu, zobowiązani są do rytualnej kąpieli, ponownej recytacji mantr oraz ofiarowania libacji na ołtarzu rodzinnym. Ceremonie trwają dziesięć dni. Trzy dni po śmierci najstarszy syn wraca na miejsce kremacji by zebrać szczątki po zmarłym, a następnie zakopać lub wrzucić do rzeki. Rytuał ten ma 6

ibidem, s. 64.

7

ibidem, s. 66.

50 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Śmierć w czterech wielkich religiach świata pomóc w wędrówce duszy na tamten świat – zarówno z jednego ciała do drugiego, jak też do połączenia się z wiecznym Brahmanem. 8

Buddyzm Religia buddyzmu bezpośrednio wiąże się z postacią Siddhartha Gautamy (560 – 480 p.n.e.), bogatego księcia, żyjącego na granicy dzisiejszych Indii i Nepalu. W związku z przepowiednią, jakoby miał opuścić dom rodzinny, jego ojciec zamknął go w pałacu i już od najmłodszych lat otaczał zbytkiem i luksusem, spełniając jego każde życzenie. Nie widział chorób ani śmierci; nie dopuszczano do niego niczego nieprzyjemnego. W końcu Siddhartha, w wieku dwudziestu dziewięciu lat, odczuwając wewnętrzny brak czegoś, czego nie potrafił określić, postanowił wybrać się za mury. Używając rydwanu ojca cztery razy opuścił pałac, by za każdym razem zobaczyć coś, co na zawsze zmieniło jego sposób pojmowania świata. Za pierwszym razem ujrzał starszą kobietę – dało to impuls do rozważań nad starością i jej nieuchronnością. Następnie napotkał na swej drodze człowieka, którego skóra była pokryta ropiejącymi wrzodami. Przerażony tym widokiem, zaczął zastanawiać się czy i jego kiedyś dotknie tak straszliwe cierpienie. W czasie gdy po raz trzeci przebywał po za pałacem, zobaczył pogrzeb: wielu ludzi w różnobarwnych strojach wznosiło stos pogrzebowy służący do kremacji zwłok. Siddhartha, który nie tylko nigdy nie uczestniczył w tym obrzędzie, lecz także nie słyszał o śmierci, zaczął zadawać pytania swojemu woźnicy. Ten wyjaśnił księciu, że śmierć jest rzeczą ostateczną każdego z ludzi i nie ma przed nią ucieczki. Pierwszy raz Siddhartha stanął twarzą w twarz z fizycznymi ograniczeniami życia. Mimo to postanowił po raz czwarty opuścić mury pałacu. Zobaczył wtedy ubranego w żółtą szatę pustelnika z ogoloną głową. Woźnica, zapytany o pustelnika, odpowiedział: „Oto człowiek, który postąpił na przód”. „Co oznacza >>postąpić na przód<
ibidem, s. 66-67.

9

ibidem, s.74.

51 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Śmierć w czterech wielkich religiach świata doznał pokus ze strony Mary, „tego który sprowadza śmierć”. Skupiony na medytacji Gautama oparł się atakom, a następnie powiedział do Mary: „Przyjemność krótko trwa jak błyskawica Lub jak jesienny deszcz, tylko przez moment... Czemuż bym więc miał pożądać rozkoszy, O których mówisz, do których mnie kusisz? Widzę twe ciała, pełne nieczystości: Zrodzenie, śmierć, choroba: oto twoja własność; Widzę też cel najwyższy, tak trudny dla ludzi – Prawdziwą, trwałą wiedzę, dostępną mędrcowi.” 10 Po odejściu kusiciela Siddhartha zapadał w coraz głębsze stany skupienia. Wreszcie z oczyszczonym umysłem i nieruchomym ciałem przypomniał sobie wszystkie swoje poprzednie wcielenia, a jego wszechwiedzące oko otworzyło się i ujrzał prawdę o łańcuchu przyczyn (wzajemnej zależności pomiędzy ciałem, umysłem, świadomością, zmysłami, dotykiem, odczuciami, pragnieniami, przywiązaniem, starością, chorobą i śmiercią). Wtedy też wszedł do Krainy Bez Śmierci – osiągnął „nirwanę”. Od tego momentu jego życie zmieniło się diametralnie. Nie był już poszukującym, lecz Buddą – przebudzonym. Uzyskawszy najwyższą wiedzę, uświadomił sobie, że zniszczony został krąg ponownych narodzin. Odeszły wszelkie stare pragnienia, lęki jak również pytania o sens starości i śmierci. Oświecony wyszedł poza trzy stany trzymające ludzi w niewoli: stan przywiązania, stan nieprzywiązania i stan niebycia przywiązanym. Należy wyjaśnić, że Budda nie umarł dla pragnienia, gdyż bez pragnień nie można żyć; umarło w nim przywiązanie do pragnień, a nawet pragnienie oświecenia – uświadomił sobie bowiem, że nie ma nic do uświadomienia i nie ma też nikogo, kto mógłby sobie uświadomić. Przez następne czterdzieści lat Budda nauczał mądrości Środkowej Drogi, Czterech szlachetnych Prawd (o cierpieniu, pragnieniu, wyzwoleniu i Ośmiorakiej Ścieżce), powtarzając przy tym, że życie religijne nie zależy od doktryn i formuł. Zachęcał również, by porzucić uzależnienie od jakiegokolwiek zewnętrznego systemu nauk. Istota duchowego odkrycia Buddy wyrażała się we współczuciu dla wszystkich stworzeń w momencie śmierci. Umierając za życia, odkrył, że śmierć fizyczna nie skrywa żadnej rzeczywistości Nauczanie Buddy o śmierci najlepiej wyraża się w historii o Kisie Gotami, opowiedzianej kiedyś przez Oświeconego swoim uczniom. Gotami była ubogą i prosta kobietą. W tamtym czasie panował obyczaj, wg którego kobieta po zawarciu związku małżeńskiego przeprowadza się do rodziny swojego męża. Mimo niskiego urodzenia, nie była źle traktowana przez krewnych swojego małżonka. Rodząc syna, zyskała szacunek rodziny męża. Jednak gdy dziecko umarło, nękał ją lęk o to, że straci szacunek, jaki zdobyła pierwszy raz w swoim życiu. Pragnąc znaleźć sposób na przywrócenie swojego syna do życia, udała się 10

ibidem, s.74.

52 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Śmierć w czterech wielkich religiach świata do pobliskiego klasztoru, gdzie mieszkał Budda. W czasie rozmowy z nim, opowiedziała o swoim zmartwieniu. Mędrzec poradził jej, by poszła do miasta i prosiła o ziarenko gorczycy w domach, w których nikt nie umarł. Gotami szybko zorientowała się, że nie jest w stanie znaleźć takiego domu, gdyż śmierć spotyka każdego z ludzi. Uświadamiając to sobie, opanowało ją współczucie dla całej miejscowości. Przebudzona tą nową świadomością, zaniosła ciało swojego syna na miejsce kremacji i wrzuciła go do ognia. Gdy Gotami wróciła do Buddy, ten spytał ją, czy udało się jej znaleźć ziarna gorczycy. „O czcigodny – rzekła – sprawa ziaren gorczycy jest już załatwiona”. W odpowiedzi Nauczyciel wypowiedział te słowa: „Choć przeżyć można nawet i sto lat Nie widząc Krainy Bez Śmierci, Lepiej byłoby żyć tylko dzień jeden I ujrzeć Krainę Bez Śmierci...” 11 Kraina Bez Śmierci to „nirwana”, w której wygasa nasza tożsamość, lęk przed śmiercią – jest tylko doskonała rozwaga i troska. Gotami nauczyła się, że jej gwałtowne uczucie do syna zaślepiło ją, uniemożliwiając doświadczenie prawdziwego współczucia dla całej ludzkości. Jeśli jest się przywiązanym do uciech tego życia, niezależnie czym one są, to tragedia czy śmierć mogą je łatwo zniweczyć. Należy odrzucić wszystkie nieprzemijające składniki naszego życia – to jedyna droga do pokonania śmierci i osiągnięcia „nirwana”. Buddyzm odrzuca wiele założeń Hinduizmu. Neguje istnienie „Atmana” – nie istnieje żadna jaźń, którą należałoby sobie uświadomić. Budda nauczał, że to jedynie projekcja naszego umysłu – względna, uwarunkowana i nietrwała. Istnieje tylko połączenie pięciu elementów – materii, odczuć, doznań, tworów umysłu i świadomości – które regularnie co jakiś czas tworzą pewną psychofizyczną konfigurację. Wraz ze śmiercią te czasowo połączone ze sobą elementy rozpadają się. O ile mędrcy hinduscy uważali, że dusza przechodzi do kolejnego ciała, to dla Buddy nie istniało nic, co mogłoby przejść dalej. W pismach buddyjskich ponowne narodziny nazywane są ponowną śmiercią – nowa osoba stanowi powtórzenie procesu ewolucyjnego i jeśli za jej życia nie nastąpi przebudzenie, to powtórzy go po raz kolejny. Budda konsekwentnie unikał odpowiedzi na pytania dotyczące życia po śmieci, gdyż uważał je za nieistotne dla religii. Celem jego nauki było wyzwolenie od wszelkich pytań, dążeń, przyzwyczajeń i spraw doczesnych – wyzwolenie się od samego siebie. „Nirwanę” można osiągnąć jedynie w sposób mistyczny przez bezpośrednie doznanie – nie da się jej pomyśleć, ani pojąć. Dzięki niej stajemy się wyrwani spod władzy śmierci i cierpienia, zostają wygaszone nasze pragnienia oraz wyeliminowana nasza niewiedza. Czas przyjrzeć się teraz praktykom związanym ze śmiercią. Są one bardzo zróżnicowane w zależności od regionu i szkół buddyjskich. Powszechnie Buddyści 11

ibidem, s. 71.

53 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Śmierć w czterech wielkich religiach świata uważają, że stan umierającej osoby ma pierwszorzędne znaczenie. Konający powinien być wolny od strachu, paniki, lęku czy niepewności. W tym celu krewni recytują święte pisma buddyjskie („sutry”) i powtarzają mantry, by pomóc odchodzącemu uzyskać pogodny stan ducha. Czuwanie trwa do samej śmierci, a nawet po niej. Ze względu na różnorodność buddyjskich rytuałów pogrzebowych, opiszę praktykę stosowaną w pewnej birmańskiej wiosce. Gdy jej mieszkaniec umrze, męscy członkowie rodziny zabierają jego ciało i myją je. Następnie ciało zawija się w strój właściwy dla zmarłych, a kciuki i wielkie palce u nogi wiąże się włosami zmarłego członka rodziny. W jego ustach umieszcza się monetę, zaś u jego głowy stawia się wazon z kwiatami, aby umarły mógł oddawać cześć Buddzie. W czasie pomiędzy śmiercią a kremacją ciało jest wystawione, tak by bliscy mogli przyjść i wyrazić zmarłemu szacunek. Krewni przygotowują posiłki dla gości, a w pomieszczeniu gdzie znajduje się ciało zmarłego gromadzą się mężczyźni i grają w różne gry hazardowe. Birmańscy Buddyści wierzą, że świadoma dusza pozostaje w ciele lub w jego okolicach przez okres do trzech dni, po szczątki doczesne zostają spalone. Siódmego dnia po śmierci do domu przychodzą mnisi, by intonowali fragmenty świętych tekstów. Ma to za zadanie odpędzenie złych duchów do zmarłego oraz przymnożenie duszy zasług. Śpiewy pomagają też żywym oczyścić się od wszelkich lęków przed duchami czy przed zmarłymi. Praktykowany rytuał ma uświadomić zgromadzonym, że życie ludzkie trwać będzie przez niezliczone ilości wcieleń, dopóki każdy nie osiągnie „nirwany”. 12

Judaizm Judaizm, jedna z trzech wielkich religii semickich, tworzy monoteistyczny fundament kultury zachodniej. Stosunek Żydów do śmierci jest oparty na przeświadczeniu, że zarówno życie jak i śmierć jest darem od Boga i dlatego obie te rzeczy są dobre. Wg tradycji hebrajskiej w śmierć w zasadzie nie istnieje, bowiem ciało jak i dusza trwają nadal i wracają do swego źródła. Odejście ze świata ziemskiego jest częścią stworzenia, a nie wyrokiem czy też karą. Warto zwrócić również uwagę na fakt, iż tradycja judaistyczna nie jest teologicznym monolitem. Odnaleźć w niej można cały szereg poglądów na życie po śmierci, począwszy od zupełnego braku opinii na ten temat, aż po wiarę z zmartwychwstanie ciała i nieśmiertelność duszy. W związku z powyższym opisywanie tego zagadnienia nastręcza wiele trudności. W Starym Testamencie śmierć rozpatrywana jest w trzech znaczeniach: jako śmierć biologiczna, jako moc sprzeciwiająca się Bożemu stworzeniu i jako metafora tego wszystkiego, co odwodzi człowieka od życia. Dominujące jednak było to pierwsze znaczenie. Wg niego śmierć następuje z chwilą gdy siła życiowa („ruach”) lub oddech uchodził z ciała przez gardło. O ile wg wcześniejszych poglądów z człowieka pozostawał zaledwie cień, który następnie miał być zamknięty w „Szeolu” („świat podziemny” lub „nieziemia”), to zgodnie z późniejszymi zapatrywaniami dusza obdarzona jest pamięcią i osobowością, 12

ibidem, s. 71.

54 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Śmierć w czterech wielkich religiach świata tworząc ona wraz z ciałem szczególny związek (hebrajczycy uważali, że człowiek rodzi się z czystą duszą i ze świętym ciałem; w tym związku dusza zawsze jest przed ciałem – jako, że stworzona została przed nim i przebywała razem z Bogiem to ona daje ciału życie). Wg Biblii śmierć nie jest wrogiem: ”Wszyscy bowiem umrzemy z pewnością, jesteśmy jak woda rozlana po ziemi, której już zebrać niepodobna” 13 , jak również nie jest intruzem, który wdziera się niespodziewanie w nasze życie „Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem” 14 . Jest także czymś z czym należy się pogodzić: „Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione” 15 , gdyż taka jest wola Boża. Pobożny Żyd znajduje zatem w śmierci wyraz boskiego porządku, któremu nic nie jest w stanie się przeciwstawić. Zwrot w twierdzeniach na temat życia pośmiertnego następuje po zburzeniu pierwszej świątyni jerozolimskiej, a wiąże się z postacią Mesjasza. Zgodnie z literaturą rabiniczną, na ziemi po okresie nieszczęść miała nastąpić era mesjańska („jemot hamaszia”), w której nastąpi pokój („szalom”). Jerozolima miała zostać wtedy odbudowana, a dusze zmarłych połączyć się z ciałami, stając się doskonałą społecznością, którą władać będzie Mesjasz. Wg niektórych Mesjasz to nie pojedynczy zbawca, lecz zbiorowe odkupienie. Jego osoba interpretowana jest w sensie ery mesjańskiej, czasów rzeczywistego pokoju pomiędzy ludźmi na całym świecie. W dniu jej nadejścia nie będzie już śmierci jakiej teraz doświadczamy. W tym samym czasie nastąpiła ewolucja pojęcia „Szeolu”. Kraina ta, w której po śmierci przebywa cień, najsłabsza część człowieka, stała się dla wielu miejscem późniejszego połączenia się duszy i ciała, sama dzieląc się na raj dla sprawiedliwych i „gehennę” dla nieprawych. Ważnym aspektem tradycji hebrajskiej są wizje apokaliptyczne związane z przyjściem Mesjasza i zmartwychwstaniem. W Księdze Daniela znajdujemy najstarszą i przy tym jedyną wypowiedź pism kanonu hebrajskiego na temat zmartwychwstania umarłych: „W owych czasach wystąpi Michał, wielki książę, który jest opiekunem dzieci twojego narodu. Wtedy też nastąpi okres ucisku, jakiego nie było, odkąd narody powstały, aż do chwili obecnej. W tym samym czasie naród twój dostąpi zbawienia: ci wszyscy, którzy zapisani są w księdze. Wielu zaś, co po posnęli w prochu ziemi, zbudzi się: jedni do wiecznego życia, drudzy ku hańbie, ku wiecznej odrazie” 16 Tekst ten potwierdza opinię Żydów na temat charakteru ludzkiej osoby, wg której dusza (siła życiowa) i ciało nie posiadają odrębnej od siebie nawzajem egzystencji. Dla Hebrajczyków „psyche” i „soma” (ciało) stanowią jedność. W tym samym 13

1 Sm 14, 14, Stary Testament, Biblia Tysiąclecia, Warszawa 1971. Z tego wydania pochodzą wszystkie dalsze cytaty mające swoje źródło w Starym Testamencie.

14

Koch 3,1.

15

Hi 1,21.

16

Dn 12, 1-2.

55 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Śmierć w czterech wielkich religiach świata piśmie znajdujemy również proroctwo przyjścia Mesjasza: „Patrzałem w nocnych widzeniach: a oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy. Podchodzi do Przedwiecznego i wprowadzają Go przed Niego. Powierzono Mu panowanie, chwałę i władze królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie” 17 Tekst ten dawał Izraelczykom otuchę i nadzieję – po latach niewoli uciemiężenia na Ziemię zstąpi Mesjasz, który posiądzie wszelką władzę. Odtąd naród żydowski nie będzie już cierpiał ucisku – jako naród wybrany, zostanie ocalony i dostąpi zaszczytu bycia ludem Bożym. W kulturze żydowskiej osobą, która jest bliska śmierci, należy się nieustannie zajmować. Przed odejściem umierający odbywa spowiedź, do której jednak nie jest potrzebna obecność rabina. Bliscy wznoszą modlitwy, łącznie z „Szema” – „Słuchaj Izraelu, Pan jest twoim Bogiem, Pan jest jedyny” („Szema Izrael, Adonai elohenu, Adonai ehad”). Przez cały czas od śmierci, aż do pogrzebu ciała nie zostawia się bez opieki. Syn zmarłego lub jego najbliższy krewny zamyka mu oczy, a następnie wspólnie z innymi obmywa go i odziewa w białe płótno lub całun (zwyczaj ten sięga czasów, gdy grzebano zmarłych w całunach na znak pokory, by zaprotestować przeciwko rzymskiemu przepychowi szat grzebalnych), by na końcu pochować je w sosnowej trumnie. Na koniec nabożeństwa pogrzebowego odmawia się „kadisz”, modlitwę żałobną wielbiącą Boga i życie. Do istotnych obowiązków krewnych zmarłego należy odmawianie tej modlitwy przez rok po jego śmierci. Po opuszczeniu trumny do grobu żałobnicy rzucają garści ziemi na znam ostatecznego pożegnania. Przez następne siedem dni rodzina odbywa w intensywną pokutę („sziwa”). W jej czasie zamiera normalne życie – zakazane są wszelkie rozrywki, jak też praca, obcowanie płciowe, a nawet golenie i noszenie butów. 18

Chrześcijaństwo Chrześcijaństwo to kolejna, po judaizmie, monoteistyczna religia, która nierozerwalnie łączy się z kulturą zachodu. Jej wpływ na budowę i rozwój europejskiej cywilizacji, mimo zaprzeczeń wielu, jest nieoceniony. Chrześcijanie uważają, że życie nie kończy się wraz ze śmiercią – śmierć to specyficzne przejście do wyższego stanu świadomości, które daje spotkanie z Bogiem. Apostoł Jan pisze: 17

Dn 7, 13-14.

18

P. K. Kenneth., Śmierć w różnych religiach świata, Kraków 2007, s. 201-203.

56 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Śmierć w czterech wielkich religiach świata ”będziemy do niego podobni, bo ujrzymy go takim jakim jest”. 19 Niebo to cel ostatecznej podróży każdego chrześcijanina, miejsce wiecznego i bezpośredniego kontaktu z Stwórcą, gdzie doznaje on ogromu jego nieskończonej miłości. Zanim jednak skoncentrujemy się wizji zaświatów, swoją uwagę zwróćmy na Jezusa – centralną postać Nowego Testamentu. Przez jednych uważany za proroka, przez innych za nauczyciela i uzdrowiciela, dla chrześcijan jest Bogiem, który zstąpił na ziemię, by przybrawszy ludzką postać zbawić swój lud. Jezus pojawia się w historii judaizmu jako ktoś, kto naucza o rychłym przyjściu Królestwa Bożego, wpajając zasady miłosierdzia i sprawiedliwości, nakazującej miłować bliźnich. Odpuszczając grzechy, dokonując reinterpretacji Tory oraz przemawiając do „władz religijnych”, naraża się Sanhedrynowi (arystokracji zarządzającej rytuałami religijnymi) oraz faryzeuszom (specjalistów od interpretacji przepisów religijnych; doktryna moralna faryzeuszy opierała się na doprowadzonej do przesady wierności literze Prawa odnośnie przepisów rytualnych i czystości kultycznej), którzy uznają Go za zagrożenie. W rezultacie zostaje aresztowany, osądzony i stracony na krzyżu. Jego męka i śmierć stanowią podstawę chrześcijańskich wyobrażeń o śmierci. W Nowym Testamencie odnajdujemy cztery różne historyczne sylwetki historyczne Jezusa: wersję apostołów Marka, Mateusza, Łukasza i Jana. Każda z nich skreślona jest w inny nieco sposób i przeznaczona dla różnych odbiorców, lecz dla naszych potrzeb zestawimy je ze sobą skupiając się na relacji o aresztowaniu, procesie i straceniu Jezusa. Został On aresztowany w Jerozolimie w przeddzień święta Paschy. Po krótkim procesie Kajfasz, najwyższy kapłan, osądził Jezusa jako bluźniercę i skazał Go na śmierć. Z racji tego, że Żydzi nie mogli wykonywać tego wyroku, Jezus został postawiony przed oblicze rzymskiego prokuratora Judei, Piłata. Ten uznał jednak, że nie jest On winny zarzucanych mu czynów. Nie chcąc jednak narażać się Żydom i wypuszczać Go bez żadnej kary, nakazał ubiczować Jezusa. Mimo to Żydzi wciąż domagali się śmierci Jezusa: „Jeśli wypuścisz tego człowieka, nie jesteś przyjacielem Cezara”. W ten sposób został sformułowany nowy zarzut, w świetle którego Jezus był już nie tylko religijnym bluźniercą, lecz Chrystusem – królem żydowskim, który zagrażał władzy Rzymu. Przestraszony Piłat w końcu uległ i nakazał Go ukrzyżować. Następnie, niosącego krzyż Jezusa, wprowadzono na Golgotę, wzgórze za murami Jerozolimy, a tam ukrzyżowano, przybijając gwoździami Jego ręce i nogi. 20 W ostatnich słowach Jezusa odzwierciedla się zarówno Jego boska jak i ludzka natura. „Eli, Eli, lema sabachthani” – „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” 21 – to słowa człowieka odrzuconego, osamotnionego i opuszczonego w chwili największego cierpienia i próby. Natomiast druga wypowiedź : „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą co czynią” 22 jest wyrazem niezwykłego, boskiego miłosierdzia okazanego swoim prześladowcom i katom. W Jezusie zawiera się 19

1 J 3, 2.

20

Nowy Testament, Biblia Tysiąclecia, Warszawa 1971. Z tego wydania pochodzą wszystkie dalsze cytaty mające swoje źródło w Nowym Testamencie.

21

Mt 27, 46.

22

Łk 23, 34.

57 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Śmierć w czterech wielkich religiach świata jednocześnie rzeczywistość ludzkiego serca odczuwającego ból i opuszczenie, jak i ponadludzkiego współczucia i przebaczenia zdolnego darować wszystkie grzechy. Ostatecznym celem męki i śmierci Jezusa było zmartwychwstanie. Przez ten akt ukazał On nie tylko swoją boską moc, lecz także pokonał śmierć i otworzył ludziom bramy nieba. Jak stwierdza święty Paweł, jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wiara. Chrześcijanie uważają zmartwychwstanie za punkt zwrotny w historii ku któremu wszystko zmierza i od którego wszystko pochodzi, za spełnienie Bożych obietnic. Obrazują to słowa Jezusa: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki.” 23 Mówiąc „zmartwychwstaniem i życiem” Jezus oznajmia, że jest kimś, kto ma moc ożywienia Łazarza i zarazem moc wskrzeszenia samego siebie. Oznacza to, że jedna On w sobie życie i śmierć – umierając zwycięża śmierć i daje życie tym wszystkim, którzy w Niego wierzą. Przyjrzyjmy się teraz obrazowi życia po śmierci. W teologii chrześcijańskiej śmierć kończy życie człowieka jako czas otwarty na przyjęcie lub odrzucenie łaski Bożej. Nowy Testament mówi o sądzie przede wszystkim w perspektywie ostatecznego spotkania z Chrystusem w Jego drugim przyjściu, ale także w wielokrotnie potwierdza, że zaraz po śmierci każdego nastąpi zapłata stosownie do jego czynów i wiary. Każdy człowiek poprzez swoją nieśmiertelną duszę otrzymuje zaraz po śmierci zapłatę na tzw. sądzie ostatecznym, który polega na odniesieniu jego życia do Chrystusa. Polega on albo na bezpośrednim otwarciu wejścia do szczęścia nieba, albo na oczyszczeniu w czyśćcu albo na wiecznym potępieniu. Przebywać w niebie oznacza bezpośrednie przebywanie z Chrystusem. Wybrani żyją „w Nim” zachowując i, co więcej, odnajdując tam swoją prawdziwą tożsamość. Nie ma tu więc mowy o rozpływaniu się w bóstwie, jak w Hinduizmie, czy też zanikaniu jak w Buddyzmie. Tajemnica komunii z Bogiem i tymi wszystkimi, którzy są w Chrystusie, przekracza wszelkie możliwości naszego zrozumienia i wyobrażenia. Pismo święte by określić niebo używa słów takich jak: życie, światło, pokój, uczta weselna, dom Ojca, niebieskie Jeruzalem, raj: „To, czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” 24 . Ci którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem, ale nie są całkowicie oczyszczeni, przechodzą po śmierci oczyszczenie, by zyskać świętość konieczną do wejścia do radości nieba. To końcowe oczyszczenie wybranych Kościół nazywa czyśćcem. Nauka wiary dotycząca czyśćca została sformułowana na Soborze 23

J 11, 25.

24

1 Kor 2, 9.

58 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Śmierć w czterech wielkich religiach świata Florenckim (1439-1443) i Soborze Trydenckim (1545-1563). Kościół od początku czcił pamięć zmarłych i ofiarował im liczne pomoce, w szczególności Ofiarę eucharystyczną, by po oczyszczeniu mogli dostąpić łaski nieba. Ostatnią „możliwością” jest piekło. Kościół uznaje, że grzesząc dobrowolnie wyrzekamy się miłości Boga. Żyjąc bez Jego miłości, nie jesteśmy godni nieba i zostaniemy na zawsze oddzieleni od Niego. Ten stan ostatecznego samowykluczenia z jedności z Bogiem i świętymi określa się właśnie słowem „piekło”. Jezus często wspomina o „ogniu nieugaszonym” czy też o „ogniu wiecznym”. Nauczanie Kościoła potwierdza istnienie piekła i jego wieczność. Dusze tych, którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego, bezpośrednio po śmierci idą do piekła, gdzie cierpią męki. Zasadnicza kara piekła polega na wiecznym oddzieleniu od Boga, gdyż wyłącznie w Bogu człowiek może mieć życie i szczęście, dla których został stworzony i których pragnie. Zmartwychwstanie ciała i połączenie się go z nieśmiertelną duszą nastąpi dopiero w dniu Sądu Ostatecznego. Nastąpi on podczas chwalebnego powrotu Chrystusa. Będzie to „godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie potępienia” 25 . Jak mówi Jezus, jedynie Jego Ojciec zna czas sądnego dnia i to On o nim decyduje. Wtedy to sprawiedliwość Boga zatriumfuje nad wszystkimi niesprawiedliwościami popełnionymi przez ludzi, a Jego miłość okaże się silniejsza niż śmierć. Ostateczną realizacją Bożego zamysłu jest tajemnicze odnowienie, które przekształci ludzkość i świat. Pismo święte nazywa owo przemienienie „nowym niebem i nową ziemią” 26 . W tym nowym świecie Bóg będzie mieszkać razem z ludźmi. „I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już odtąd nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły” 27 . Nowa ziemia nie będzie skażona grzechem i niesprawiedliwością. Będzie ona krainą wiecznego szczęścia pokoju i miłości, które jest celem każdego Chrześcijanina. 28 Wyznania chrześcijańskie wykształciły wiele różnych praktyk pogrzebowych. Jednym z najbardziej złożonych obrzędów jest katolicka msza za zmarłych. Jednak zamiast skupiać się na jej przebiegu, przedstawię dwa elementy, które zazwyczaj towarzysza umierającemu: są to sakramenty i modlitwa. Już w pierwszych wiekach Kościół przywiązywał wagę to tego w jaki sposób odchodzi człowiek i wykształcił ryty znane jako „ostatnia posługa”. Składają się na nią trzy sakramenty – namaszczenie chorych, spowiedź oraz Eucharystia. Sakramenty te, będące zewnętrznymi symbolami wewnętrznej, duchowej łaski, dają chrześcijanom pewność, że wchodząc w otchłań śmierci są wspierani przez Chrystusa, który przemienia ich i łączy ze sobą. Udzielając sakramentu namaszczenia chorych kapłan wypowiada słowa: „Niech Bóg, który uwalnia cię od grzechu, zbawi cię i podniesie”, a następnie namaszcza sześć części jego ciała (oczy, uszy, nozdrza, wargi, ręce i stopy) świętym olejem pobłogosławionym uprzednio przez biskupa. 25

1 J 5, 28-29.

26

2 P 3, 13.

27

Ap 21, 2.

28

Katechizm Kościoła Katolickiego, Warszawa 1994, s. 249-258.

59 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Śmierć w czterech wielkich religiach świata Wysłuchawszy spowiedzi umierającego i odpuściwszy mu w imieniu Boga grzechy, duchowny udziela sakramentu Eucharystii. Sakramenty mają na celu nie tylko zjednoczenie się z Bogiem, lecz także pocieszenia chorego i umożliwienie mu spokojnego, a niekiedy nawet zwycięskiego wyjścia naprzeciw śmierci. chrześcijanin umiera pogrążony w modlitwie, mając nadzieje, że po śmierci dostąpi łaski zjednoczenia się z Bogiem. 29

Zakończenie Jak możemy zauważyć, wspólną cechą wszystkich religii jest odrzucenie tego co doczesne i śmiertelne, a otwarcie się na to co boskie i nieskończone. Czy jest to połączenie z Brachmanem, czy też komunia z Bogiem w niebie, dla człowieka oznacza jedno – kres jego ziemskiej wędrówki i osiągnięcie celu do którego zmierzał. Na jego drodze czyha wiele niebezpieczeństw, które mogą nie tylko wydłużyć czas jej pokonania, ale nawet uniemożliwić pomyślne jej ukończenie: od pokus dnia codziennego zaczynając, a na ponownych narodzinach i otchłani piekieł kończąc. Na szczęście człowiek ma do pomocy wskazówki przekazywane przez przewodników duchowych, proroków, a nawet przez wcielenia bóstw czy też samego Boga. Jednak tylko od niego samego zależy jakich dokona w życiu wyborów, czemu zawierzy i za kim pójdzie. Mając na uwadze wszystkie podobieństwa, a nawet wspólne korzenie jak w przypadku Judaizmu i Chrześcijaństwa, nasuwa się pytanie o stopień nienawiści pomiędzy ich wyznawcami i sens tych antagonizmów. Wielu ludzi poniosło śmierć we wzajemnych walkach, wielu straciło bliskich czy też stało się uchodźcami. Religia, a raczej jej zła i pokrętna interpretacja, była powodem krzywd wielu niewinnych istnień, prowadząc do straszliwych tragedii. Możemy mieć tylko nadzieję, że ludzkość XXI wieku będzie potrafiła dostrzec wszystko to co ją łączy i zaakceptować to co ją dzieli.

Literatura: Kenneth P.K., Śmierć w różnych religiach świata, Kraków 2007; praca pod redakcją Brunner-Traut E., Pięć wielkich religii świata, Warszawa 1987; Biblia Tysiąclecia, Warszawa 1971; Katechizm Kościoła Katolickiego, Warszawa 1994.

29

P. K. Kenneth, Śmierć w różnych religiach świata, Kraków 2007, s. 227-228.

60 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Taphophilia, czyli o miłości do cmentarzy Marta Tymińska

Taphophilia, czyli o miłości do cmentarzy Z terminem „taphophilia” zetknęłam się w książce Borysa Akunina, a właściwie Grigorija Czchartaszwiliego, pt. „Historie cmentarne” 1 . Jest to pozycja wyjątkowa ze względu na to, iż porusza tematykę śmierci z perspektywy cmentarza i tego, co z nim związane (nagrobki, epitafia itp.). Grigorij Czchartiszwili to uznany japonista i krytyk literacki, który tworzy eseistycznoreportażową część książki, natomiast Borys Akunin to jego alter ego – autor fabularnych opowiadań, będących ilustracją do rozważań tego pierwszego. W swoim zbiorze zajmuje się tematyką śmierci, ale właśnie poprzez opis cmentarzy, ich historii i znaczenia. Lektura tej pozycji stanowiła dla mnie punkt wyjścia do rozważań na temat roli cmentarzy w kulturze. Słowa „taphophilia” nie zdołałam znaleźć w polskiej literaturze (oprócz książki Czchartaszwiliego), dopiero angielska wersja Wikipedii przyszła mi z pomocą i określiła ten termin jako „zainteresowanie pogrzebami, grobami oraz cmentarzami, w skład czego wchodzą napisy nagrobne, fotografia, historia, sławne śmierci (...)” 2 . W Internecie funkcjonuje również serwis dla taphophilów 3 . Można tam znaleźć forum, liczne działy tematyczne, artykuły z dziedziny taphophilii, jak i tanatologii. Obecne tam są teksty kultury, zawierające motywy śmierci, pogrzebu i cmentarza, np. poezje Percy’ego B. Shelleya, Johna Miltona i George’a Byrona, opowiadania Edgara Alana Poe. Ponadto umieszczone są tam też fotografie cmentarzy, słownik terminów oraz forum. Definicja taphophilii na tej stronie to zainteresowanie cmentarzami, umiłowanie ich lub (w terminologii medycznej) niezdrowa obsesja na ich punkcie 4 . Zjawisko wydaje się nowe, aczkolwiek jego korzenie sięgają odwiecznego zainteresowania człowieka śmiercią, gdzie pogrzeb, nagrobek i cmentarz stają się tego materialnymi wyrazami. Cmentarz jako motyw kulturowy może być widziany z wielu perspektyw, staje się wyrazem wiary, pamięci, lęku czy też fascynacji śmiercią. Grób to tożsamość Homo neandethalensi zamieszkujący Europę jeszcze trzydzieści tysięcy lat temu, oprócz wytwarzania narzędzi i wzniecania ognia praktykował rytualnych pochówek zmarłych. Człowiek z Cro-Magnon, czyli Homo sapiens, również 1

B. Akunin (Grigorij Czchartaszwili), Historie cmentarne, Warszawa 2006.

2

http://en.wikipedia.org/wiki/Taphophilia data dostępu 2007-05-13 10:29.

3

http://www.taph.com/ data dostępu 2007-05-13 10:32.

4

Ibidem.

61 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Taphophilia, czyli o miłości do cmentarzy rozwijał praktyki pogrzebowe. Zarówno dla antropologów jak i dla archeologów jest to wyznacznik początków historii człowieka takiego, jakim go znamy teraz. Takie odkrycia umożliwiają dotarcie do genezy ludzkich wyobrażeń o otaczającym go świecie. W większości przypadków to właśnie miejsca pochówku dostarczają najwięcej informacji na temat danego kręgu kulturowego. Najstarsze znane nam grobowce to głównie miejsca szeroko pojętego kultu. Piramidy egipskie albo olbrzymie mastaby miały świadczyć o sile i potędze potomków Ra. Stawały się skarbnicami treści kultury od mitów po dokumentacje codzienności. Egipcjanie, zdaje się, oswoili śmierć na tyle, iż stanowiła ona dla nich moment przejścia. Wiara w rozbudowane życie pozagrobowe, przeświadczenie o wyższości tamtego życia nad tym, dodawało im motywacji do tworzenia monumentalnych budowli. Nekropolie te w czasie budowy, a także po pogrzebie tętniły życiem, zaludniali je liczni kapłani, artyści, pisarze, urzędnicy i inni. „Przechodniu, powiedz Sparcie, że tu leżymy posłuszni jej prawom” głosi napis na grobie Spartan pod Termopilami. Jego twórcą tak jak i innych epigramatów był grecki poeta Symonides 5 . Było to zupełne przeciwieństwo rozwlekłych i bogatych w treść napisów wewnątrz grobowców egipskich. Do dziś istnieje nieco już zapominania tradycja epitafiów – napisów nagrobkowych na cześć zmarłych. W polskim Internecie zetknęłam się z dwoma stronami, która oferuje możliwość stworzenia epitafium ku czci zmarłego. To rodzaj wirtualnych bibliotek pożegnań 6 . Można tam wpisać dane swoich zmarłych bliskich, można też oddać cześć postaciom wybitnym. Obie strony opisują swoją działalność jako próbę oddania czci zmarłym „w nowy i nieznany dotąd sposób” i skierowane są dla osób, które nie mają czasu udać się na cmentarz, czy udać się do innego kraju na pogrzeb. W Starożytnym Rzymie bogaci przedstawiciele stanu senatorskiego lub ekwickiego budowali mauzolea (m.in. grobowiec Cecylii Metelii) na chwałę zmarłemu i jego rodzinie. Popularne było również, jak w Grecji, całopalenie i przechowywanie prochów zmarłego w ozdobnej urnie. Szczątki zmarłych często znajdowały się w domach lub ich pobliżu. Inskrypcje nagrobne, które można zobaczyć na przykład w Muzeum Czartoryskich w Krakowie, z wzruszającą prostotą przedstawiają życie i status społeczny pochowanych. Dla pogańskich Słowian chowanie w mogile w ziemi było rzeczą odrażającą, chrześcijańscy misjonarze z wielkim trudem przekonywali ich do zaprzestania tworzenia stosów pogrzebowych. Grób w ziemi oznaczał, iż zmarły wkrótce napuchnie i stanie się wampirem. Ponadto cmentarz wyznaczał wyraźną granicę pomiędzy światem żywych i umarłych. Miejsca graniczne od zawsze były postrzegane jako „pęknięcia” w zwyczajnej przestrzeni, mogły stanowić przejście do innego, niezbadanego świata. Stąd też w wielu kulturach cmentarz kojarzy z istotami nadprzyrodzonymi. W baśniach i legendach funkcjonuje jako miejsce groźne, którego należy unikać. Grozą cmentarzy 5

K. Mrozewicz, Przeszłość to dziś. Podręcznik do pierwszej klasy liceum i technikum, Warszawa 2003. s.45.

6

http://epitafium.com/ i http://www.zaduszki.com/.

62 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Taphophilia, czyli o miłości do cmentarzy zainteresowała się epoka romantyzmu. Powieść gotycka czerpie inspirację z motywów grobu i cmentarza, jak na przykład w „Przedwczesnym pogrzebie” autorstwa Edgara Alana Poe 7 . Miejsce pochówku to również miejsce rozmaitych praktyk nekromanckich. Pierwsi czarownicy i czarownice w starożytnej Grecji udawali się na cmentarze w poszukiwaniu rzeczy, które były w posiadaniu zmarłego, co miało nakłonić jego ducha do służby 8 . Z tego powodu też zarówno groby, jak i czarownice zaczęto postrzegać jako niebezpieczne. Na dalekim Wschodzie natomiast, zarówno w Chinach, Japonii i Korei istniał silny kult przodków. Ich szczątki przechowywane były w okolicach domu, oddawana im była, zresztą i jest wręcz boska cześć. Szacunek do zmarłych nie wykluczał lęku przed nimi, chociaż obawiano się głównie nienarodzonych albo zmarłych przedwcześnie dzieci. Wyjaśnia to obecność w Japonii licznych kapliczek z małymi posążkami ubranymi w dziecięce czapeczki w otoczeniu zabawek. Na cmentarze miejsca brakuje, szczątki mieszkańców Wschodu do dziś się kremuje i przechowuje w domu lub w okolicznej świątyni 9 . Ukryta wiadomość Głównym motywem „Historii cmentarnych” jest „ukryta” w cmentarzu wiadomość. Taka prywatna wskazówka, która każdy z nas może odnaleźć. Grigorij Czchartaszwili szukał tych informacji na sześciu zupełnie różnych cmentarzach: w Moskiwe, Londynie, Jokohamie, Paryżu, Nowym Jorku i Jerozolimie. Wybierał te miejsca za pomocą specyficznego klucza – na tych cmentarzach już rzadko pojawiały się nowe groby, te cmentarze to już historia. „Przedmiotem moich badań nie są krwawiące rany, lecz stare blizny; nie ból po stracie, lecz śmierć pokryta patyną czasu(...)” 10 . I każdy z nich opowiada o zupełnie innych relacjach ze śmiercią. Cmentarz Père-Lachaise intensywnym „życiem” usiłuje zapomnieć o śmierci. Stary Doński Cmentarz jest pełen zadumy, a na tym w Jerozolimie po prostu nikt śmierci się nie boi – to są wnioski autora. Można by do nich dodać mityczność mogił powstańczych i poetykę brzozowych krzyży, uzupełnić o niezwykłość wileńskiego cmentarza na Rossie, czy piękno warszawskich Powązek. W kontekście polskich cmentarzy mówimy głównie o martyrologii, o dramatycznych losach Polaków i wojennych zawieruchach. Powoli odkrywamy również opuszczone i zdewastowane cmentarze żydowskie. Każdy cmentarz posiada swoje przestrzenie sacrum i profanum, określony jest przez historię, ideologie i wierzenia. Osoby pochowane na nim mogą tworzyć swoistą legendę tego miejsca. Jim Morrison, Oscar Wilde i Edith Piaf na Père-Lachaise, grobowce króla Absaloma i proroka Zachariasza w Jerozolimie czy Karol Marks na Highgate w Londynie, to postacie kreujące te miejsca, dające wyraz niepokojom czasów. 7

Poe Edgar Alan, Opowiadania, Wrocław 2005.

8

A. Wypustek, Magowie w społeczeństwie. [w:] Magia antyczna, Wrocław 2001.

9

http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53662,1459310.html data dostępu: 2007-05-14 23:53.

10

B. Akunin (Grigorij Czchartaszwili), Historie cmentarne, Warszawa 2006r. s.211.

63 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Taphophilia, czyli o miłości do cmentarzy Można to również odnieść do Cmentarza Powązkowskiego, gdzie spoczywają m.in. Bolesław Prus, Edward Rydz -Śmigły, czy Jacek Kaczmarski. Miejsce to staje się nośnikiem tożsamości i każdy odwiedzający może odnaleźć tą ukrytą wiadomość, której na każdym cmentarzu poszukuje między innymi Grigorij Czchartaszwili. Gdańsk jest niestety pozbawiony tych prawdziwie starych cmentarzy, zostały one zmiecione z powierzchni ziemi wraz z licznymi działaniami wojennymi. Ich symbolicznym ekwiwalentem jest pomnik zwany Cmentarzem Nieistniejących Cmentarzy, który mieści się w parku koło kościoła Bożego Ciała przy ul. 3 Maja 11 . Jego wygląd ma przywodzić na myśl świątynię z bocznymi nawami i kolumnami, które rozświetla padające pod odpowiednim kątem światło. To miejsce usiłuje nam przypomnieć o historii i o tysiącach bezimiennych, którzy spoczywają pod naszymi stopami, o których istnieniu nawet nie wiemy. Reszta trójmiejskich nekropolii to miejsca, do których Grigorij Czchartaszwili na pewno by nie zajrzał. Zbyt wiele śmierć świeżej oraz „hurtowej” aby można było odnaleźć ukryte treści. Rodzi się pytanie, czy naprawdę cmentarze można pokochać? Cóż jest w nich takiego fascynującego dla kultury, która raczej odżegnuje się od jakichkolwiek relacji ze śmiercią? Według Philipe’a Ariès 12 kultura zachodnia opiera się głównie na wyciszaniu i zaprzeczaniu zjawisku śmierci. Nadchodzący koniec ma być tajemnicą Poliszynela, moment śmierci jest niezauważalny i zmedykalizowany, a pogrzeb jak najcichszy oraz jak najszybszy. Śmierć ukrywa się w szpitalu lub domu opieki, zmarły już nie spoczywa w domu do dnia pogrzebu. Przemysł pogrzebowy rozwija się w kierunku zupełnej niezauważalności. Praktyki kremacyjne zabierają mniej miejsca i są tańsze, w Stanach Zjednoczonych oraz w krajach Europy Zachodniej mamy do czynienia z minimalizacją pochówku. Często pogrzeb i odwiedziny cmentarza są zastępowane przez milczenie i mechanizm wyparcia. Tendencja ta jednak wydaje się powstrzymywać właśnie przez zjawisko taphophilii. Mitologia cmentarza została odrodzona przez subkultury gotycką i metalową. Sfera cmentarza zostaje ponownie oswojona, staje się miejscem ponownie tajemniczym i fascynującym i mniej niebezpiecznym. Pamiętajcie o cmentarzach Parafrazując tekst Jonasza Kofty 13 pragnę powiedzieć, iż warto zarazić się taphophilią. Może to być bowiem rozwiązanie odpowiednie dla naszej cywilizacji, która zmierza ku zupełnej marginalizacji nieuniknionej śmierci. Cmentarze są źródłem opowieści, wspomnień, to miejsca pełne ukrytych przekazów. Słowa te mogą brzmieć niczym traktat mistyczny, przypuszczam jednak powrót do myślenia mitycznego to dobry sposób na oswojenie odwiecznego lęku przed śmiercią 14 . 11

http://www.pg.gda.pl/~jkrenz/projekty-r4.html data dostępu: 2007-05-13 20:55.

12

P. Ariès, Śmierć odwrócona.[w:]Antropologia śmierci .Myśl francuska, Warszawa 1993.

13

http://www.poezja.org/index.php?akcja=wierszeznanych&ude=1799 data dostępu:2007-05-13 23:25.

14

M. Eliade, Czas święty i mity. [w:] Sacrum, mit, historia. Wybór esejów, Warszawa 1974. s. 86-113.

64 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Taphophilia, czyli o miłości do cmentarzy Rumuński religioznawca Mircea Eliade zaznaczał, iż człowiek tak naprawdę jest homo religiosus, a powrót do czasu mitycznego, przebywanie w przestrzeni sacrum 15 to jego stan naturalny. Przestrzenią świętą może stać się cmentarz. Poszczególne nagrobki, epitafia i medaliony, kaplice i mauzolea wszystko obecne na cmentarzach może opowiedzieć nam historię człowieka i jego wyobrażeń na temat śmierci, stanowi ubranie jej w ramy określonej konwencji. Wizyta na każdym z nich może być lekcją historii, antropologii, jak również estetyki. Ciekawym zjawiskiem są z pewnością wirtualne cmentarze, gdzie można wystawić kamień nagrobny, za opłatą zapalić wirtualny znicz i kwiaty. Można też umieścić biogram i galerię zdjęć zmarłego 16 . Mam mieszane uczucia wobec takich inicjatyw. Z jednej strony stwarzają one bowiem możliwość oddania hołdu zmarłym w każdym miejscu na ziemi, z drugiej jednak wydaje się, iż są one zupełnym uproszczeniem i spłyceniem znaczenia miejsc pochówku. Dodatkowo, kiczowata stylistyka tych witryn zupełnie pozbawia Moja Babcia będąc jeszcze małą dziewczynką podczas wizyt we Lwowie zawsze udawała się z rodzicami na spacer po Cmentarzu Orląt Lwowskich (chociaż miejscowi nazywali to miejsce Cmentarzem Lwowskich Dzieci). Było to dla niej zawsze głębokie przeżycie, mogła opowiadać o nim naprawdę długo. Powtarzała, że jeżeli będę kiedyś we Lwowie, to tam właśnie mam skierować się na wieczorny spacer. Miejsce to było dla niej synonimem dzieciństwa, sielanki i piękna. Nie było w nim strachu lub grozy. Zawarta była natomiast tożsamość, poczucie więzi zarówno z żywymi jak i pochowanymi. Jest to dowód na to, jak wiele różnych treści cmentarz może przekazywać dalszym pokoleniom. Cmentarze tak naprawdę mówią nam o nas, o tym, jak zmienia się nasz świat, nasza relacja z nimi jest wyznacznikiem naszego spojrzenia na śmierć i na historię. Warto odwiedzać cmentarze, poznawać ich historie, poznawać opowieści o ludziach tam spoczywających. Warto odkrywać te ukryte przekazy, które czekają tam tylko na nas. Warto zostać taphophilem.

Literatura: Akunin B.(Czchartaszwili G.), Historie cmentarne, Warszawa 2006; Mrocewicz K., Przeszłość to dziś. Podręcznik do pierwszej klasy liceum i technikum, Warszawa 2003; Poe Edgar Alan, Opowiadania, Wrocław 2005; Wypustek A., Magowie w społeczeństwie. [w:] Magia antyczna, Wrocław 2001; Ariès P., Śmierć odwrócona.[w:] Antropologia śmierci . Myśl francuska, Warszawa 1993; Eliade M., Czas święty i mity. [w:] Sacrum, mit, historia. Wybór esejów, Warszawa 1974; Eliade M., Święty obszar i sakralizacja świata. [w:] Sacrum, mit, historia. Wybór esejów, Warszawa 1974 15

M. Eliade, Święty obszar i sakralizacja świata. [w:] Sacrum, mit, historia. Wybór esejów, Warszawa 1974. s. 86-113.

16

http://www.wirtualnycmentarz.pl/ data dostępu: 2007-05-14 11:36.

65 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Taphophilia, czyli o miłości do cmentarzy

Źródła internetowe: www.epitafium.com; www.wirtualnycmentarz.pl; www.zaduszki.com; www.kobieta.gazeta.pl; www.poezja.org.pl; www.wikipedia.pl; www.taph.com.

66 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Zmaganie się światła z cieniem... Lucjan Sroczyński

Zmaganie się światła z cieniem - refleksja nad przenikaniem się życia i śmierci w eseju Gustawa Herlinga Grudzińskiego „Caravaggio światło i cień” „...jednocześnie cieszyłem się skrycie na myśl o wyzwoleniu od dziwnego i niszczącego uroku, jaki rzuciła na mnie ta proza tak nasycona beznadziejnością i rozpaczą, że życie stawało się w niej cieniem jedynie nie kończącej się agonii codziennego konania..” Gustaw Herling Grudziński Inny Świat Autor „Innego Świata” w swej twórczości często dotyka spraw ostatecznych. Zajmując się przybliżeniem niejasności, których pełne jest ludzkie życie, udaje mu się unikać kaleczących tak poważną tematykę uproszczeń. Sztuka niewątpliwie należy do przejawów działalności człowieka, które niełatwo zamknąć w sztywne ramy. Pełna sprzeczności nie daje się wyjaśnić w prosty sposób, stanowiąc jej siłę i pozwalając na twórcze interpretacje. Przyjrzyjmy się w jaki sposób Gustaw Herling Grudziński odczytuje subtelną sztukę malarską Michelangela Merisi da Caravaggia. W swoim eseju „Caravaggio: światło i cień” przybliża nam sylwetkę tego znakomitego malarza. W pierwszej części cytując Jacoba Burckhardta szwajcarskiego historyka sztuki żyjącego w XIX wieku i Rogera Fry’a - artystę i krytyka działającego na przełomie XIX i XX wieku, wskazuje w jaki sposób próbowano sklasyfikować Caravaggia - jako „naturalistę” lub „realistę”. Grudziński nie zgadza się jednak z tymi poglądami. Zadając czytelnikowi pytania retoryczne, pragnie wykazać bezzasadność owego szufladkowania. Jasnym jest, że „Caravaggio był rewolucjonistą. Jak wezbrana rzeka występował z brzegów. Łamał przegrody i tamy. W pewnym sensie sam nie panował, także jako malarz, nad utajoną w nim siłą i gwałtownością.” Porównanie to potęguje wrażenie, że Herling nie godzi się na zamknięcie tej twórczości w sztywne schematy. Opis malarstwa Caravaggia jest tu niezwykle dynamiczny, a nawet gwałtowny adekwatny do tego co możemy podziwiać na płótnach sławnego mistrza. Autor przenosi nas na płaszczyznę skomplikowanych losów artysty. Caravaggio jako jedenasto letni chłopiec został sierotą - jego rodzina odeszła podczas panującej wówczas w Mediolanie epidemii dżumy, piętnując jego dzieciństwo śmiercią. Artysta w młodym wieku przyjeżdża do Rzymu. Porywczy charakter, skłonność do alkoholu i wybujałego życia towarzyskiego oraz zasugerowany przez Grudzińskiego pociąg do odmienności seksualnej - „gustował w modelach chłopców o cechach efebów”, sprawiły, że w recepcji dzieł malarza, od 67 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Zmaganie się światła z cieniem... XIX wieku „stopniowo przyjmowała się moda na przeklętego malarza”. Termin ten został zapożyczony od pojęcia przeklętego poety - "poetę maudit", wprowadzonego przez Verlaine do literatury w drugiej połowie wieku XIX. Oznaczał poetę zbuntowanego przeciw konwenansom, żyjącego na marginesie społeczeństwa, często mającego kłopoty z używkami, żyjącego krótko i intensywnie. W tej części tekstu dowiadujemy się o licznych podobieństwach w życiu „peintre maudit” Caravaggia i Rimbauda, jednego z najbardziej znanych „poetów przeklętych”, obu zmuszonych do nieznośnej ucieczki i mających na sumieniu ludzkie życie. Malarz światła i cienia zabił w 1606r. w Rzymie partnera do gry w ówczesnego tenisa, natomiast Rimbaud dopuścił się morderstwa przebywając na Cyprze. Etykieta "peintre maudit" podobnie jak wcześniej etykieta „naturalisty”, okazuje się jednak za sztywna, Grudziński, aby to ujawnić posługuje się ironią „do kompletu właściwości poety lub malarza przeklętego należał ateizm, podejrzewano go, że „wbrew pozorom” był w „głębi ducha” bezbożnikiem”. Herling opisuje też ostatnie chwile Caravaggia, kiedy to wyrzucony z Hiszpańskiego statku na plażę upada „rażony promieniem słońca”. Warto zwrócić uwagę na to, że Grudziński zaznacza wyraźnie kiedy odchodzi od relacji opartej na faktach, na rzecz swojej wizji „Wyobrażam go sobie, jak biegł w obie strony po plaży w kleszczach sierpniowego słońca, jak z pianą na ustach krzyczał i złorzeczył w kierunku oddalającej się feluki”. Caravaggio do końca zmagał się z rzeczywistością. Z właściwą sobie gwałtownością próbował jeszcze „poderwać się, zarywszy palce obu rąk w czarnym piasku. W końcu rozpłaszczył się martwy w dziwnej pozycji, jakby głowę odcięła mu od tułowia niska fala przypływu” - owa fala wypełnia budzącą grozę przepowiednię. Autor „Innego świata” płynnie przechodzi od obrazu ściętej falą głowy malarza do motywu odciętej głowy w jego twórczości. Grudziński stwierdza, że Caravaggio „miał wbity w skórę cierń śmierci”, co sprawiało że przeczuwał nadchodzący koniec. Analizując obraz „Dawid z głową Goliata” wyjaśnia czytelnikowi: „Uważa się powszechnie, że odcięta głowa Goliata w lewej ręce Dawida jest autoportretem malarza.” Herling widzi ponadto w głowie Goliata wcielenie Zła, ponieważ pozostaje ona w cieniu. Uderza to, że głowa, którą trzyma Dawid, będąca na pierwszym planie prawie przebija obraz, wdziera się w naszą rzeczywistość, przeraża. Grudziński wyjaśnia symbolikę sceny triumfu otoczonego światłem Dawida, który jest ikonograficznym prekursorem Jezusa. Dobro pokonuje Zło, a błądzący człowiek odnosi porażkę. Jednak refleks światła rozjaśnia też martwe oko Goliata, co może nasuwać myśl, artysta nie zostaje całkiem potępiony. Herling odnajduje w tym istotę malarstwa Caravaggia: "światło i cień wyrażają widzialny i niewidzialny świat", Zło przenikane jest przez Dobro. Świadomość z jaką malarz operuje światłem jest godna podziwu. Grudziński rozważa hipotezę popularnej interpretacji jakoby Caravaggio wpisywał się w nurt „pauperyzmu” w Kontrreformacji. Mają o tym świadczyć przedstawienia świętych podkreślające ich pospolitość lub nawet ubóstwo. Idee takie mieli zaszczepić w „mistrzu z Lombardii” jego znani protektorzy, Karol Boromeusz (który został świętym) i kardynał Federico Boromeusz. Herling obala tę tezę, gdyż obrazy Caravaggia wielokrotnie natrafiały na przeszkody w akceptacji przez 68 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Zmaganie się światła z cieniem... społeczeństwo, a sam artysta nie był "malarzem dyspozycyjnym przywykłym do konwencjonalności zamówień". Autor demaskuje fałszywe osądy i dosadnie mówi, że „tylko głupcy mogli węszyć "bezbożnictwo", określając Caravaggia: "malarskim dramaturgiem, religijności głębokiej, bardzo osobistej". Powtórzenie zwrotu ”w głębi ducha", użytego wcześniej do próby zaszufladkowania Caravaggia jako malarza przeklętego tu staje się emfazą pokrewieństwa duchowego z "heretykiem skazanym na stos", którego rozumie lepiej niż świętego i kardynała. Owym heretykiem okazuje się Giordano Bruno. Podobieństwo Caravaggia do Bruna nie jest pozorne i naciągane, dotyczy spraw subtelniejszych, a zarazem esencjonalnych, w przeciwieństwie do tych analogii, których złudność została zdemaskowana w pierwszej części eseju. Grudziński zauważa, że obu pociągało zagadnienie światła i cienia, Caravaggia jako mistrza sztuk plastycznych, świadomie i niezwykle delikatnie operującego nimi tak w płaszczyźnie estetycznej jak i symbolicznej, Bruna kontrowersyjnego dominikanina, światło i cień zajmują na płaszczyźnie filozoficznej. „Bóg, czyli światło, nie może być w pełni ogarnięty; człowiek może się doń zbliżyć tylko cieniem”. Herling pisze „Bruno umiejscawiał Boga i poszukiwał Go, w niezmiernie wąskiej smudze między światłem i cieniem” W tym właśnie tkwi ich pokrewieństwo ponieważ „Caravaggio(...)malarsko robił to samo”. Grudziński cytując Bruna zwraca uwagę na jego nietypowy jak na filozofa poetycki język, zapewne ogarnięty furror poeticus pisze „Bóg czyli światło, nie może być w pełni ogarnięty; człowiek może się doń zbliżyć tylko cieniem”, wiemy, że życie jego pełne było wątpliwości, zmagania się z przeciwnościami ale dzięki temu nie ustawał w poszukiwaniu prawdy. W podrozdziale zatytułowanym „Deus abscondictus” (Bóg ukryty), Herling odnajduje podobieństwo poszukiwań Giordana Bruna do myśli Pascala: „Gdyby nie było ciemności, człowiek nie odczuwałby swego skażenia, a gdyby nie było światła człowiek nie miałby nadziei uleczenia”. Caravaggio i Bruno w swojej spuściźnie rozpięci są między świadomością skażenia a nadzieją. Pascal pisał również o poszukiwaniu Boga, „Dwa są tylko rodzaje osób, które można nazwać rozsądnymi: te które służą Bogu z całego serca bowiem Go znają, lub też te które Go z całego serca szukają bowiem Go nie znają" Bruno i Caravaggio z pewnością należeli do tej drugiej grupy, męczeni wątpliwościami, poszukujący rozwiązania tajemnicy. Grudziński łączy śmierć obu poszukujących myślą Pascala: Bruno ginie nie widząc nic przez gęste płomienie, Caravaggio oślepiony jest słońcem, co znaczy że „W ostatniej, przedśmiertelnej chwili znali obaj tylko własną nędzę. Bóg ukrył się przed nimi całkowicie”. Grudziński relacjonuje historię Caterine Vannini - „świętej nierządnicy”, której w cieniu grzesznego życia, udaje się dostrzec światło Boga - będąc młodocianą prostytutką „zapukała do bramy klasztoru w Sienie”. Prowadząc życie zakonne zbliżyła się ponoć do świętości, umierając w wieku 44 lat na puchlinę wodną. Protektor Caravaggia Federico Borromeo zainicjował po jej śmierci proces beatyfikacyjny. Sam malarz malując „Morte della Vergine” jak opisuje Grudziński „przemycił puchlinę wodną sieneńskiej Katarzyny”. Obrazuje to osobliwą religijność Caravaggia i jego skłonność do niełatwych przemyśleń. Herling używając nacechowanego negatywnie - „przemycił” sugeruje, iż zabieg ten nie 69 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Zmaganie się światła z cieniem... spotkał się z powszechną akceptacją, budził kontrowersje. W ostatnim fragmencie eseju Grudziński rekonstruuje zdarzenia z 17 lutego 1600 roku odbywające się w Rzymie na placu Campo di Fiori, kiedy spalono na stosie Giordana Bruna. Przedstawia ten dzień inaczej niż Czesław Miłosz w wierszu „Campo di Fiori”. Herling wychodzi z innych założeń, chce odtworzyć najprawdopodobniejszą wersje wydarzeń, podpierając się historycznymi przekazami „opowiadam się za dniem chłodnym i szarym, bezwietrznym i bezsłonecznym, dusznym i przytłaczającym, jednym z tych dni, które wilgotnym ziąbem przenikają do kości i zwalniają krążenie krwi w żyłach” Ludzie zajęci swoimi sprawami czekają na moment rozrywki, gdy palący się na stosie wyda z siebie krzyk, ale on milczy. Dalsza część podrozdziału Herling ponownie rekonstruuje wydarzenia tego dnia, ale z perspektywy Caravaggia, który „był z całą pewnością w Rzymie”. W tym momencie porzuca jednak metodę dokładnego odtworzenia - „Nie wierzę w tę wersję” pisze. Zastępuje ją własną wizją tych wydarzeń, przedstawia spotkanie poszukujących rewolucjonistów: „zataczając się lekko po drodze, przemierzył cały plac, by zatrzymać się przed kupą dymiącego popiołu”. Wtedy właśnie Caravaggiovi dane jest zbliżenie się do wielkiej tajemnicy: „teraz dopiero dusza Bruna uleciała ku Niebu”. Ujrzawszy ten widok „stanął w Cieniu i dłońmi zakrył twarz”. oznacza to że Giordano Bruno nie został potępiony przez Boga, sugeruje, że podobnie stało się z Caravaggiem. Spotkanie dwóch zmagających się ze swoimi wątpliwościami osobowości, napiętnowanych za własne poszukiwania jest symbolem tego, że nawet jeśli w „ostatniej chwili” zna się „tylko własną nędzę” można pojednać się z Bogiem. Dla Grudzińskiego sztuka poszukująca Caravaggia była „dziwnym i nieszczącym urokiem”, zostawiającym po sobie znamię cierpienia, dająca bolesną świadomość. Tematyka eschatologiczna pasjonowała autora „Innego Świata” od młodości. Choć esej „Caravaggio: światło i cień” został napisany po czterdziestu latach od skończenia najbardziej znanego dzieła, to jednak to w jaki sposób pojmował sztukę niewiele się zmieniło. Bez niej bylibyśmy ubożsi duchowo żyli w dziecięcej nieświadomości, ale z drugiej strony byłoby w nas więcej radości, zniknęłoby napięcie niszczące powoli artystów pokroju Caravaggia. Wynika ono z poszukiwania tajemnicy Boga, w przestrzeni między światłem, a cieniem, tajemnicy, której do końca nie można odkryć. Tak żył Caravaggio świadomy tego że „cierń śmierci” tkwi za jego skórą, tworząc intrygujące obrazy, których kontemplowanie może nas zbliżyć do świadomości tajemnic życia ludzkiego.

Literatura: Herling Grudziński G., Szeć Medalionów i srebrna szkatułka, Warszawa 1994; Herling Grudziński G., Inny świat, Warszawa 1989; Tatarkiewicz W., Historia Filozofii, tom II, Warszawa 2002.

70 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Zmaganie się światła z cieniem...

Źródło: http://www.artbible.info/art/work/caravaggio.html

71 Disputatio – Tom II – “memento mori”

Related Documents

Memento Mori
June 2020 17
Memento Mori
June 2020 20
Memento
July 2020 17
Memento
May 2020 17