ŻYDOWSKI KRAKÓW Legendy i ludzie Na przełomie minionego i obecnego wieku (i tysiąclecia) opracowałem tekst i przygotowywałem ilustracje do książki, którą chciałem nazwać „Żydowski Kraków. Dzieje – legendy – ludzie – miejsca”. Okoliczności sprawiły, że nie byłem wówczas w stanie tamtej książki wydać. Tekst niniejszej publikacji w znacznym stopniu opiera się na części zebranych wówczas materiałów. * Pustka po Żydach, którzy zostali zamordowani w Polsce podczas II wojny światowej albo wyemigrowali po tej wojnie, jest szczególnie odczuwalna właśnie na krakowskim Kazimierzu. Na terenie dawnej żydowskiej dzielnicy jest zawsze pełno ludzi – ale tak naprawdę, to jest jednak pusto, nie ma tu bowiem jej dawnych mieszkańców (ani nawet ich potomków). Razem z nimi wyparowały treści, które stanowiły sens ich życia. Większość turystów zainteresowanych żydowską przeszłością w Polsce odwiedza trzy miejsca: Oświęcim, Warszawę i Kraków. Oświęcim to obóz Auschwitz-Birkenau, miejsce, które – obok Jerozolimy – najbardziej odcisnęło się w żydowskiej świadomości. Warszawa to teren getta, oglądany przez pryzmat powstania (a w takiej perspektywie powstanie to staje się mitem założycielskim izraelskiej armii i w ogóle Państwa Izrael). No a Kraków? Żydowski Kraków przez kilkaset lat był jednym z najważniejszych miast w żydowskim świecie. To tutaj mieszkali najwybitniejsi żydowscy uczeni, tutaj ukształtowała się aszkenazyjska tożsamość – tożsamość Żydów Europy Środkowo-Wschodniej. A jednak w świadomości większości ludzi żydowski Kraków nie posiada niestety żadnej tożsamości. Są to tylko puste, pozbawione treści domy, ulice i place. Powszechne jest przekonanie, że jedynym i największym osiągnięciem krakowskich Żydów w ciągu ich ponad osiemsetletniej historii było to, iż łaskawie pozwolili się uratować Oskarowi Schindlerowi. Z tego właśnie powodu wielu ludzi na świecie wie o Krakowie jedynie to, że jest to położone w pobliżu Auschwitz i Salt Mine miasto, w którym dobry Niemiec Oskar Schindler ratował Żydów (i w którym jest dużo barów i pubów, gdzie można się dobrze zabawić). Polacy na ogół wiedzą dużo o mieszkających ongiś w Krakowie wybitnych nie-Żydach i znają związane z tym miastem nie-żydowski legendy; niewiele (albo zgoła nic) nie wiedzą o mieszkających tutaj wybitnych Żydach i nie znają tutejszych żydowskich legend. Z kolei wielu Żydów – jeśli nawet słyszeli coś o tych ludziach i zetknęli się z tymi legendami – nie wiążą ich na ogół z tym właśnie miejscem. A przecież bez pamięci o żydowskim Krakowie kaleka jest zarówno tożsamość tego miasta, jak i tożsamość aszkenazyjskich Żydów (i Żydów w ogólności). Do 1939 roku tożsamość żydowskiego Krakowa była bardzo wyrazista (a w okresie bezpośrednio przed tą datą być może nawet można mówić o dwóch tożsamościach: jednej religijnej, a drugiej – świeckiej). Podczas II wojny światowej nastąpiło zaćmienie tej tożsamości; została ona całkowicie zepchnięta w cień. Wydaje się, że obecnie – ponad sześćdziesiąt lat po zakończeniu tej wojny - najwyższy już czas na jej przywrócenie. Autor tej książki chciałby, aby w świadomości ludzkiej przyczyniła się ona – choćby nawet tylko w małym stopniu – do odzyskania tożsamości żydowskiego Krakowa, do wypełnienia pustych domów, ulic i placów istotną treścią. * Na koniec jeszcze jedna uwaga. Aczkolwiek to ja odpowiadam za treść i kształt tej książki, to nie mogłaby się ona ukazać albo byłaby znacznie skromniejsza bez pomocy wielu osób – a którym jestem za to wdzięczny. Nie będę zanudzał czytelników wymienianiem ich nazwisk – ale jednego nie mogę pominąć. Chciałbym więc podziękować rabinowi Boazowi Paszowi za nieocenioną pomoc przy opracowywaniu ostatecznej wersji tej książki. Kraków 5767 - 2006/2007
Część I Legendy i opowieści z żydowskiego Krakowa Świat polskich Żydów odszedł w przeszłość. Zapewne nie tylko on. Jednakże on odszedł bardziej niż wszystkie inne. Nie ma już np. świata kresowych dworów; jednak ludzie z tego świata albo ich potomkowie żyją – i to przeważnie wcale nie tak daleko od miejsc, gdzie mieszkali ich przodkowie. Kultywują tradycję, żywią sentyment dla przeszłości. Polscy Żydzi zostali zamordowani. Ci, co przeżyli, w większości wyjechali w dalekie strony. Ci nieliczni, którzy tu pozostali, na ogół utracili kontakt z wartościami, które kierowały życiem ich przodków (czyż nie jest paradoksem, że podstaw judaizmu uczą dziś polskich Żydów przybysze z tej Ameryki – która była ongiś krajem, gdzie Żydzi zarabiali pieniądze, a nie kultywowali własne tradycje). Ci, co wyjechali, przeważnie pamiętają tylko o wszelkim złu, które ich spotkało na tej ziemi, a nie chcą pamiętać, co tu było dobrego; odeszli do innych społeczności, innych klimatów, innych problemów. W Polsce od kilkunastu już lat istnieje zainteresowanie Żydami – ich historią, kulturą, religią. Najczęściej jednak jest ono dość powierzchowne. Jak się wydaje, przyczyną tego jest pewna hermetyczność i niedostępność żydowskiego świata. Żydzi i Polacy (a więc przodkowie ludzi uważających się dziś za Polaków i uważających się dziś za Żydów) przez stulecia mieszkali na tej samej ziemi, na ogół jednak żyli odrębnym życiem. Sąsiedzi mało o sobie wiedzieli. Tym trudniej przekroczyć tę niewidzialną granicę teraz, kiedy Żydów w Polsce jest tak mało (a dzisiejsza egzystencja żydowskiej społeczności w małym tylko stopniu odzwierciedla bogactwo i różnorodność życia Żydów w Polsce w minionych wiekach), zaś burzliwe dzieje koszmarnego XX wieku spowodowały powstanie całego szeregu mniej lub bardziej uzasadnionych wzajemnych animozji. W jaki sposób można przybliżyć (sobie i innym) odeszły w niebyt świat polskich Żydów? Wydawałoby się, że można to zrobić poprzez poznawanie żydowskiej historii, kultury, religii. Na ogół podstawowe informacje o życiu takich czy innych społeczności czerpiemy z ich historii. Jednakże historia Żydów jest odmienna od historii innych narodów. W Biblii (jak to określił Andre Neher) żydowska myśl wbudowała czas w konstruktywny wymiar historii; w późniejszym jednak okresie Żydzi przestali dbać o historię. Pobożni Żydzi uważali, że skoro powierzona im została Tora, to nie jest im na nic potrzebny zapis historycznych wydarzeń. Abraham Joshua Heschel w przełożonej przez mnie na język polski książce „Pańska jest ziemia” pisze: Obdarzono nas świadomością tego, że jesteśmy uwikłani w historię przekraczającą zyski i chwałę wszelkich dynastii i imperiów. Zostaliśmy wezwani do nastawiania zegara wiecznej historii. Życie żydowskie odmierzały nie aktualne wydarzenia polityczne, ale cykl świąt: powtarzający się co tydzień Szabat, co miesiąc Rosz Chodesz (początek nowego miesiąca) i co rok – pozostałe święta. Za ważne uważano tylko te indywidualne ludzkie czyny, które przybliżają albo oddalają odkupienie i przyjście Mesjasza; wtedy dopiero wydarzenia historyczne nabiorą sensu. Zapewne dlatego po pochodzących z okresu starożytności księgach Józefa Flawiusza następną żydowską książką historyczną jest dopiero wielotomowe dzieło Heinricha Graetza, wydane w drugiej połowie XIX wieku, w okresie modernizacji żydowskiego życia, reprezentujące martyrologiczny punkt widzenia na żydowską historię. Dwa wydarzenia – holocaust, a potem powstanie Państwa Izrael, zdecydowały o tym, jak większość Żydów patrzy dziś na swoją historię. Filozof Emil Fackenheim pisze w tym kontekście o „powrocie Żydów do historii”. W związku z tym Polska pojmowana jest przez Żydów jednoznacznie – jako kraj holocaustu, zaś
historia Żydów w Polsce przed holocaustem wydaje się przy takim podejściu czymś nieistotnym i nieważnym. Również i ci historycy, których interesuje wkład Żydów w powstanie i rozwój współczesnego zachodniego społeczeństwa liberalnego, demokratycznego i kapitalistycznego, po macoszemu traktują dzieje Żydów w Polsce. No a polscy historycy przez długie lata ledwo dostrzegali obecność Żydów na polskiej ziemi. Dopiero nie tak dawno zaczęli ją uwzględniać – jednakże najczęściej w kontekście ich roli raczej w polskiej, a nie w żydowskiej historii. W jaki sposób można poznać żydowską kulturę? Cóż to jednak jest ta „żydowska kultura”? Czy taka sama była kultura Żydów np. w Maroku i w Rosji? Nawet jeśli będziemy mówić tylko o polskich Żydach, to i tak mówienie o jednej kulturze Żydów polskich wydaje się nieuzasadnione – z powodu różnorodności geograficznej (jeszcze pogłębionej przez zabory), rozmaitości języków (hebrajski? aramejski? jidysz? polski? niemiecki? rosyjski?), odmiennego stosunku do żydowskiej tradycji i religii, różnic politycznych (jak np. rozmaite podejścia do ideologii syjonistycznej) itd. Jeśli chodzi o religię, to nie można jej poznawać „od zewnątrz”. Religię może poznać tylko ten, kto uznaje ją za swoją. Naprawdę poznać żydowską religię może tylko wyznawca judaizmu. Oczywiście, dla prawdziwego poznania zamordowanego świata polskich Żydów potrzebne są długie i dogłębne studia. Można jednak starać się wejść w ten świat niejako przez boczną furtkę – poprzez opowieści. W zależności od poziomu wiedzy i wrażliwości odbiorcy, będą one inaczej do nich przemawiać, inne treści odsłaniać. Każdemu jednak mogą coś powiedzieć – jednym więcej, a drugim mniej. Stąd chyba tak wielkie znaczenie opowieści w żydowskiej tradycji. Wydawałoby się, że byłoby czymś najzupełniej wystarczającym, gdyby Tora była tylko i wyłącznie zbiorem wypisanych po kolei przykazań – zakazów i nakazów, które powinien wypełniać pobożny Żyd. Znajdują się w niej jednak również najrozmaitsze opowieści – o pierwszych ludziach, o praojcach i pramatkach, o życiu Mojżesza i wyjściu z Egiptu; z opowieści tych ludzie mają czerpać nauki moralne. W Talmudzie oprócz halachy [*] – czyli przepisów prawnych i dyskusji na ich temat – znajdują się również agady – opowieści. Wielki chasydzki mistrz Nachman z Bracławia opowiadał swoim uczniom najróżniejsze historie i przypowieści; miały one budzić ludzi, którzy – na skutek długotrwałego przebywania w golusie (na wygnaniu) – znajdują się jakby w stanie duchowego uśpienia. Dlatego też śpiewający rabin i kompozytor Szlomo Carlebach – który w 1989 roku powiedział mi, że celem jego działalności jest to, aby Żydzi stawali się lepszymi Żydami, a nie-Żydzi byli świadomi żydowskich wartości – starał się osiągnąć ten cel nie tylko poprzez swoją muzykę, ale również poprzez opowiadanie legend i historii z życia rabinów, chasydzkich [*] mistrzów i innych pobożnych Żydów – mieszkańców Europy Środkowowschodniej. W przypadku żydowskich opowieści zawsze bardziej istotne było to, jaka wypływa z nich nauka moralna, niż to, w jakim stopniu są one zgodne z historyczną prawdą. O sile tych opowieści mówi następująca chasydzka historia, pochodząca od rabina Izraela z Rużyna: Gdy święty Baal Szem Tow chciał kiedyś uratować życie chorego chłopca, kazał ulać świecę z czystego wosku, wziął ją do lasu, umocował na drzewie i zapalił. Potem odmówił długą modlitwę. Świeca płonęła przez całą noc. Rankiem chłopiec był zdrów. Kiedy mój pradziad Wielki Magid, uczeń świętego Baal Szem Towa, chciał spowodować podobne uzdrowienie, nie znał już tajemnego znaczenia słów, na którym miał się skupić. Uczynił jednak to samo, co jego mistrz, i wezwał jego imię. Dzieło udało się. Kiedy rabin Mosze Lejb z Sasowa, uczeń ucznia Wielkiego Magida, chciał dokonać podobnego uzdrowienia, powiedział: „Nie mamy już mocy dokonać tego, co zrobiono
kiedyś. Ale opowiem o tamtym wydarzeniu, a Bóg pomoże”. I jego dzieło również się udało. * Żydzi w Europie Środkowowschodniej (zwłaszcza po powstaniu ruchu chasydzkiego żyli jakby w mistycznym czasie. Teraźniejszość wystąpiła dla nich ze swoich granic. Żyli nie według chronologii, ale w stopieniu się przeszłego z teraźniejszym. Żyli razem z wielkimi mężami z przeszłości – nie tylko opowiadając historie o nich, ale także dzieląc ich uczucia i marzenia. W jaki sposób tłumaczymy sobie to, co widzimy wokół nas? Na ogół przy pomocy jakiegoś ciągu przyczynowo-skutkowego; dostrzegamy historyczne przesłanki, racjonalnie interpretujemy wynikające z nich wnioski. Chasydzi – widząc te same fakty co inni – w zupełnie czym innym upatrywali ich przyczyny. Dlatego znaczenie miała dla nich nie historia, lecz legendy i opowieści – związane z konkretnymi historycznymi postaciami, ale najczęściej dość odległe od ich rzeczywistych dziejów. Z pomocą tych legend i opowieści tłumaczono sobie wydarzenia i wyciągano z nich wskazówki postępowania. Każdy opowiadający taką legendę dawał jakąś własną jej wersję, odbiegającą od wersji poprzednich. W książce tej zamieszczona jest moja wersja dwudziestu sześciu legend i opowieści żydowskiego Krakowa. * Z Krakowem związanych jest zapewne więcej żydowskich legend niż z jakimkolwiek innym miastem w Europie. Dlaczego tak jest? Można tłumaczyć to jakąś specyficzną atmosferą tego miejsca, szczególnie sprzyjającą takiemu właśnie baśniowemu widzeniu świata (przecież Krakowa dotyczy także bardzo wiele najzupełniej nieżydowskich legend; jedne z nich znane są każdemu polskiemu dziecku, inne – tylko specjalistom). Można też tłumaczyć to sobie na inny sposób. W okresie „złotego wieku”, a więc w XVI i w pierwszej połowie XVII wieku, był Kraków najważniejszym żydowskim miastem w Polsce i jednym z najważniejszych w Europie; z tego powodu mieszkali wówczas tutaj najwybitniejsi polscy rabini (jak i inne wybitne postacie żydowskiego świata). Wielu ludzi uważa stary cmentarz żydowski w Krakowie za najważniejszy z religijnego punktu widzenia – obok cmentarza w Cfacie (Safedzie) w Górnej Galilei – żydowski cmentarz na świecie. W późniejszym okresie, w XIX wieku, przybrał żydowski Kraków w znacznym stopniu chasydzki charakter. Chasydzi świadomi byli tego faktu, że w ich mieście kiedyś przebywało tak wielu wielkich rabinów i innych wybitnych ludzi; odczuwali dumę z tego powodu – i dlatego opowiadali sobie o nich legendy. Większość z zamieszczonych w tej książce opowieści to takie właśnie legendy. W przypadku żydowskiego Krakowa źródłem najjaśniejszego światła jest „złoty wiek”; w późniejszej epoce odbiło się ono w zwierciadle chasydzkiego światopoglądu; jeżeli zechcemy, to i do nas mogą dotrzeć//dzisiaj możemy dostrzeć jego promienie.
O KRÓLU KAZIMIERZU WIELKIM I ESTERCE Legenda o królu Kazimierzu Wielkim (który panował w latach 1333-1370) i Esterce zdecydowanie różni się od wszystkich innych legend i opowieści zamieszczonych w tej książce. Nie jest ona bezpośrednio związana z krakowskim Kazimierzem, nie powstała w środowisku pobożnych Żydów, częściej odwoływali się do niej Polacy i Żydzi zasymilowani niż Żydzi zachowujący tradycję. Legenda ta była bardzo popularna w XIX i na początku XX wieku. Powstało wówczas wiele utworów literackich z niej się wywodzących, zarówno w języku polskim – np. powieści Feliksa Aleksandra Geysztowta Bernatowicza (1786-1836) „Nałęcz” [1828] i niezwykle wówczas popularnego pisarza Józefa Ignacego Kraszewskiego (1812-1887) „Król chłopów” [1881], czy też dramaty Stanisława Kozłowskiego (1860-1922) „Esterka” [1887] i Kazimierza Glińskiego (18501920) „Żydzi” [1901], jak i w języku jidysz [*] – dramaty Heszla Eppelberga „Esterke” [1890], Szaloma Asza (1880-1957) „Mosziachs cajtn” [1906] i Aarona Zeitlina (18981973) „Esterke” [1932], a także poematy Samuela Jakuba Imbera (1889-1942) „Esterke” [1911]) i Zusmana Segalowicza (1884-1949) „In Kazmerz” [1921]. Także i w innych językach powstawały utwory literackie na ten temat, jak np. napisana w języku niemieckim powieść Aleksandra Bronikowskiego (1787-1834) „Kazimierz Wielki i Esterka” [1828] oraz napisana w języku rosyjskim powieść Tadeusza Bułharyna (17891859) „Esterka” [1828]. Za źródło tej legendy uważa się na ogół krótką wzmiankę w kronikach Jana Długosza (1415-1480), który pod datą 1356 roku zanotował co następuje: Król zaś Kazimierz... w jej [tzn. swojej poprzedniej kochanki Rokiczany] miejsce wziął znowu Żydówkę imieniem Estera, ślicznej urody niewiastę, za nałożnicę, z którą spłodził dwóch synów: Niemierzę i Pełkę. Na prośbę rzeczonej Estery, Żydówki i miłośnicy swojej, ponadawał Żydom w królestwie polskim mieszkającym wielkie wolności i przywileje na piśmie wydanym w imieniu królewskim, które wielu poczytywało za fałszywe, a w których była niemała krzywda i obraza Boża. Te obrzydłe nadania po dziś dzień się jeszcze utrzymują. Jeden zaś z owych synów królewskich z Żydówki urodzonych, Pełka, zszedł ze świata za wcześnie, śmiercią zwyczajną; drugi, Niemierza, który po śmierci Kazimierza sprawował służbę u Władysława, księcia litewskiego, a potem króla polskiego, w zatargu wszczętym w Koprzywnicy pomiędzy mieszczanami z powodu wyciskania na nich podwód, zabity został. I to sromotnym także było postępkiem, że córkom zrodzonym z onej Żydówki Estery pozwolono, jak ludzie powiadają, przejść na wiarę żydowską. Insynuacje Jana Długosza, iż to związek z Esterką był przyczyną nadania przez króla Kazimierza Wielkiego przywileju Żydom, są bezzasadne choćby tylko z tego powodu, że nadanie to nastąpiło w roku 1334, a więc dwadzieścia dwa lata wcześniej niż określona przez niego data romansu króla z piękną Żydówką. Żydowski astronom, matematyk, historyk i kronikarz Dawid Gans (1541-1613), uczeń rabina Mojżesza Isserlesa, który po wyjeździe z Krakowa mieszkał w Pradze, wspomniał w swojej niezwykle kiedyś popularnej kronice „Cemach Dawid” (po raz pierwszy wydanej w Pradze w 1595 roku) o miłości króla Kazimierza Wielkiego i Esterki. Zapewne skutkiem podwójnego sensu użytego przez niego hebrajskiego słowa isza, oznaczającego „kobietę” albo „żonę”, rozpowszechniona była wśród Żydów wersja tej legendy, mówiąca o ślubie króla z Esterką; stąd oczywiście już tylko krok do porównania Esterki z biblijną królową perską Esterą. Również i antysemiccy pisarze (tacy jak np. ksiądz Przecław Mojecki w wydanej w 1589 roku książce „Żydowskie okrucieństwa, mordy i
zabobony”) powtarzali insynuacje Długosza pod adresem króla Kazimierza Wielkiego, porównując go z perskim królem Ahaszweroszem. W XVIII wieku biskup-poeta Ignacy Krasicki (1735-1801) w poemacie: „Myszeidos” pisał: Kazimierz Wielki! a przecie kwaterką łykał miód smaczny w Łobzowie z Esterką. Tadeusz Czacki (1765-1813), czołowy polski historyk i działacz epoki Oświecenia, w „Rozprawie o Żydach” pisał: Ester Żydówka z Opoczna po Rokiczance Czeszce została nałożnicą Kazimierza Wielkiego, ożenionego wtenczas z Adelajdą, córką Landgrafa Heskiego. Mogiłę w której miały być zwłoki Esterki złożone, pokazują w Łobzowskim ogrodzie pod Krakowem. Miałem Esterki współczesny ile się zdawało portret, ten podczas ostatniej rewolucji zginął. (...) Nienawiść nazwała tego dobroczyńcę kraju Asswerem. Wielu zapomniało, że Kazimierz wyższy nad wiek, któremu panował, podnosił miasta, handel ubezpieczał, usuwał ucisk przez możnych rozbójników zrządzony, że na koniec grób jego, kosztem narodu wystawiony, łzami wywołujących jego cienie był zroszony, a pamiętać tylko chcieli, że Kazimierz miał słabość do pięknej Żydówki. Według najbardziej rozpowszechnionej wersji tej legendy Esterka pochodziła z miasta Opoczno. Król Kazimierz Wielki miał uratować ją z pogromu, kiedy jeszcze była małą dziewczynką. Kilkanaście lat później spotkał ją podczas polowania. Oczarowany jej urodą król – czuły na kobiece wdzięki – zbudował dla niej zamek w Bochotnicy (koło Kazimierza Dolnego), a później przeniósł ją do swojej letniej rezydencji w Łobzowie – kiedyś pod Krakowem, a dzisiaj w zachodniej części miasta. Według innej wersji legendy Esterka zamieszkała na krakowskim Kazimierzu, w domu przy ulicy Krakowskiej 46. Podziemny tunel miał łączyć ten dom z zamkiem królewskim na Wawelu; pozwalał on kochankom na sekretne spotkania. Aleksander Kraushar (1843-1931), historyk, pisarz, prawnik i działacz polsko-żydowski, w wydanej w 1865 roku „Historii Żydów w Polsce” pisze, że Żydzi z Opoczna sprzeciwiali się związkowi Esterki z królem i zamierzali ją zabić, a jej dom spalić. Kiedy spisek ten został wykryty, tylko wstawiennictwo Esterki uchroniło spiskowców od kary wymierzonej przez rozgniewanego króla. Również polski historyk i publicysta Julian Bartoszewicz (1821-1870) uważa, że pobratymcy Esterki nie mogli pogodzić się ze związkiem Żydówki i nie-Żyda (choćby nawet był on królem), i tak to opisuje: Król, rozmiłowawszy się w pięknej ulubienicy, wszędzie ją ze sobą woził po kraju; kazał dla niej wystawić pałac w Opocznie, w którym ulubienica mieszkała, i tu ją często nawiedzał. Ale niedługo Żydzi opoczyńscy dowiedzieli się, że Esterka jada trefne i nie odprawia szabasu. Chcieli ją więc natychmiast ukamienować i w tym celu przekupili burmistrza, żeby patrzał przez szpary. Króla wtedy naturalnie nie było w Opocznie. Esterka, ostrzeżona zawczasu, zakopała wszystkie swoje skarby i diamenty i nocą lochami, które aż do samego Krakowa prowadziły, uciekła z Opoczna do króla piechotą. Kazimierz bardzo się jej użalił i wyniósł gdzieś za Wisłę, pod Lublin. Chciał powywieszać wszystkich Żydów w Opocznie, ale Esterka ich wyprosiła i skrupiło się podobno na burmistrzu.
Według jednej z wersji legendy Esterka zmarła opłakiwana przez króla; według innej Kazimierz Wielki z nią zerwał; według jeszcze innej wersji po śmierci króla popełniła samobójstwo; kolejna wersja mówiła o śmierci Esterki kilka lat po śmierci Kazimierza (jak się zdaje wykorzystano wszystkie możliwe warianty zakończenia romansu). Wybitny izraelski pisarz, laureat Nagrody Nobla, Szmuel Josef Agnon (1888–1970) zapisał (zapewne wykorzystując motyw pochodzący ze sztuki „Mosziachs cajtn” Szaloma Asza) taką wersję zakończenia tej legendy: Pozostałe żony i kochanki króla Kazimierza Wielkiego były bardzo zazdrosne o Esterkę, gdyż król wolał ją od wszystkich innych. Dlatego też przyszły kiedyś w nocy pod drzwi jej komnaty i napisały na nich swoimi paznokciami czarnoksięskie zaklęcia. Skutkiem tych zaklęć Esterka zmarła. Król rozpaczał po jej śmierci, a ponieważ nie miał żadnego jej portretu, przed pogrzebem kazał wyjąć z jej ciała serce i wyłupić jej oczy. Umieścił je na obitem kirem kolumnie w swojej sypialni na wawelskim zamku; miały mu one przypominać o utraconej ukochanej. Z tego właśnie powodu Esterka nie zaznała po `śmierci spokoju w grobie (ponieważ ciało Żyda musi zostać pochowane w całości). Każdej nocy ociemniała Esterka wstaje z grobu i w całunie udaje się na poszukiwanie swoich oczu i serca. Stara się odnaleźć drogę do królewskiej sypialni; jednak jej wysiłki nie odnoszą żadnego skutku; cały czas błądzi, nie mogąc do niej trafić, nie posiada bowiem oczu. Czyni to jednak tak długo, dopóki jej bracia, odmawiając poranną modlitwę Sz(e)ma Jisrael, HaSzem Elohenu, HaSzem Echad, nie dotrą do słów, pochodzących z Księgi Bamidbar – Liczb (15,39): Lo taturu acharei lewawchem we-acharei einechem aszer ata zanim acharei („Nie podążajcie za sercami waszymi i za oczyma waszymi, za którymi błądzicie”). Kiedy Esterka słyszy te słowa, wraca do grobu. W ogrodzie letniej rezydencji królewskiej w Łobzowie znajdował się do niedawna kilkumetrowy kopiec nazywany Mogiłą Esterki. W 1787 roku król Stanisław August Poniatowski kazał go rozkopać, ale żadnych ludzkich szczątków w nim nie znaleziono. Kopiec został zniszczony w latach pięćdziesiątych XX wieku, podczas budowy stadionu Klubu Sportowego „Wawel”.
O URODZENIU REMU, czyli STRATA I ZYSK Rodzina Isserlesów przybyła do Krakowa z Regensburga (Ratyzbony) w początkach XVI wieku. Izrael Isserl był kupcem i bankierem, prowadził rozległe interesy, m.in. z dworem króla Zygmunta Augusta; w roku 1557 zbudował on drugą synagogę w Mieście Żydowskim na krakowskim Kazimierzu. Jeden z jego synów, Izaak zwany Bogatym, przejął większość interesów ojca i był przez wiele lat seniorem krakowskiej gminy. Chwałą rodziny był jednak jego drugi syn, Mojżesz Isserles, znany jako ReMU (co jest galicyjską formą wymowy akronimu utworzonego od Reb Mosze Isserles), najsłynniejszy żydowski uczony w Polsce, naczelny rabin krakowskiej gminy żydowskiej i rektor tutejszej jesziwy [*], najważniejszy aszkenazyjski [*] kodyfikator talmudycznego prawa. O jego narodzinach opowiadali sobie krakowscy Żydzi następującą legendę: Izrael Isserl był jednym z najbardziej znanych żydowskich kupców w Krakowie. Posiadał on duży sklep pełen najrozmaitszych towarów. Klienci chętnie kupowali w jego sklepie – nie tylko ze względu na różnorodność zgromadzonych w nim towarów, ale także dlatego, że Izrael Isserl był człowiekiem absolutnie uczciwym. Izrael Isserl zawsze w piątek zamykał w południe swój sklep i szedł do domu, aby przygotować się na przyjście Szabatu. Kiedy zegar wybijał godzinę dwunastą, grzecznie prosił klientów, aby opuścili jego sklep. Pewnego razu w piątek wczesnym przedpołudniem klient przybył do jego sklepu. Był to znany kupiec, zajmujący się handlem suknem i przyborami krawieckimi. Powiedział on, że ma zamiar dokonać dużego zakupu, i zaczął przeglądać towary na półkach, ściągając je na dół i rozkładając na ladzie i na podłodze sklepu; te towary, które miał zamiar kupić, odkładał na bok. Zegar wybił godzinę dwunastą. Izrael Isserl podszedł do kupca i powiedział do niego: „Bardzo mi przykro, ale muszę zamknąć sklep. Przyjdź po Szabacie; wtedy dokończysz wybierania towaru, który chcesz kupić.” „Słuchaj – powiedział kupiec – nie bądź śmieszny. Jest teraz dopiero piątkowe południe. Mamy jeszcze kilka godzin do rozpoczęcia Szabatu. Spokojnie zdążymy sfinalizować transakcję przed nadejściem świętego dnia. Mam bardzo duże zamówienie od licznych krawców, którzy mają sporządzić stroje dla dworu i szlachciców na uroczystości na królewskim zamku. Chciałbym zakupić połowę towarów z twojego sklepu. A nie jest to ostatnie takie zamówienie. Jeśli uda mi się załatwić dla nich te towary, zostanę stałym dostawcą dla królewskich krawców. I jeśli teraz kupię towary w twoim sklepie, to będę się zaopatrywał tylko u ciebie. Jeśli mnie wyrzucisz teraz, kiedy zdążyłem już wybrać większość towarów, które mam zakupić, to już nie zdążę ich kupić przed Szabatem w żadnym innym sklepie – a potem to będzie już za późno. Stracę zamówienie i szansę zostania stałym dostawcą dworu. Możesz być pewnym, że jeśli tak się stanie, to już nigdy więcej nie odwiedzę twojego sklepu i będę wszystkich znajomych kupców namawiał, aby nic u ciebie nie kupowali.” „Bardzo mi przykro – powiedział Izrael Isserl. – Taki jest mój zwyczaj i nie odstąpię od niego nawet za największe skarby tego świata.” „W takim razie będę odtąd kupował gdzie indziej” – powiedział kupiec. „Trudno – rzekł Izrael Isserl – to już twoja sprawa. Ja muszę teraz zamknąć sklep. Proszę cię zatem, abyś mi w tym nie przeszkadzał.”
Zostawił wszystkie zdjęte przez kupca towary na podłodze, wyszedł razem z nim ze sklepu i udał się do domu, gdzie rozpoczął przygotowywać się na nadejście świętego dnia Szabatu. Była to naprawdę wielka strata. Izrael Isserl mógł wówczas sprzedać połowę zawartości swojego sklepu. Ponadto kupiec nigdy już więcej nie pojawił się w jego sklepie, stracił więc bardzo dobrego klienta. Jednakże w Niebiosach zauważono, jaką to stratę poniósł Izrael Isserl z powodu szacunku dla Szabatu – i postanowiono go wynagrodzić. Żona Izraela Isserla poczęła i po dziewięciu miesiącach urodził mu się syn, któremu nadano imię Mosze. I tak pamięć o Izraelu Isserlu przetrwała w imieniu jego syna; jest on bowiem znany pod imieniem urobionym od imienia jego ojca – Mosze Isserles (czyli Mojżesz syn Isserla). Istnieje jeszcze inna wersja tej historii, bardziej zgodna z chasydzką wyobraźnią. Według niej przybyły do sklepu w piątek był Szatanem, który wystawił Izraela Isserla na próbę. Nagrodą za nie poddanie się pokusie były narodziny syna – wielkiego mędrca w Torze. Uderzył mnie jeszcze jeden aspekt tej legendy; otóż ukazuje nam ona upadek społecznego znaczenia Żydów, jaki dokonał się podczas kilkuset lat – od czasu, kiedy dzieje się jej akcja, do czasu jej ułożenia. W XVI wieku, a więc w tzw. „Złotym Wieku”, Izrael Isserl mógł – dzięki powiązaniu z królewskim dworem – być członkiem elity jednego z najważniejszych krajów Europy. Kiedy jednak w XIX wieku chasydzi tworzyli tę legendę, sytuacja uległa zmianie. Bankier i kupiec, prowadzący interesy na szeroką skalę (acz oczywiście nieporównanie węższą, niż było to możliwe w XVI wieku) mógł być wówczas jedynie Żydem zasymilowanym i religijnie indyferentnym (a w najlepszym przypadku – wyznawcą postępowego judaizmu). Bogaty i równocześnie tradycyjnie pobożny Żyd nie mógł być nikim więcej, jak tylko właścicielem sklepu – w takiej więc roli pojawia się w tej legendzie Izrael Isserl.
REMU I WESELE W PIĄTKOWY WIECZÓR Przed synagogą ReMU znajduje się mały ogrodzony skwerek. W miejscu tym był ongiś żydowski cmentarz, zmniejszony na przełomie XVIII i XIX wieku podczas regulacji ulicy Szerokiej; historycy spierają się na temat pochodzenia i datowania tego cmentarza. Przed wojną otoczony był murem, ale nie było na nim żadnego nagrobka. Z miejscem tym łączy się zwyczaj nieudzielania w Krakowie ślubów w piątek. Dwie podobne, a jednak różne legendy wyjaśniają ten zwyczaj. Bogata rodzina z Krakowa zaręczyła swoją córkę z synem rodziny mieszkającej w innym mieście. Zanim jednak nadszedł dzień ślubu, zmarł ojciec dziewczyny i z tego powodu rodzina bardzo zbiedniała. Krewni i znajomi obiecali matce, że przekażą jej pieniądze na (obiecany w kontrakcie narzeczeńskim) posag panny młodej. Kiedy jednak poprosiła ich ona o wywiązanie się ze swoich zobowiązań, okazało się, że niektórzy z nich wycofali się ze złożonych wcześniej obietnic. Udało się więc jej zebrać tylko połowę umówionej kwoty. A czas naglił, bowiem rodzina pana młodego przyjechała właśnie do Krakowa, gdzie w piątek koło południa miało być zawarte małżeństwo. Kiedy rodzice chłopca dowiedzieli się, jak wygląda sytuacja, stwierdzili, że wobec nie dotrzymania zawartej w kontrakcie narzeczeńskim obietnicy, nie mają zamiaru ożenić swojego syna z jego narzeczoną. Dla dziewczyny byłaby to prawdziwa tragedia. W owym okresie zerwanie narzeczeństwa uważano za hańbę dla narzeczonej; mogłaby ona z tego powodu już nigdy nie wyjść za mąż (a pozycja społeczna starej panny była wówczas nie do pozazdroszczenia). Poza tym młodzi ludzie bardzo przypadli sobie gustu i szczerze pragnęli się pobrać. Zaczął się już Szabat. Rabin Mojżesz Isserles wrócił do domu ze swojej synagogi i siedział z rodziną przy stole, spożywając świąteczną kolację. Wtedy ktoś załomotał do jego drzwi. Była to młoda para razem z matką dziewczyny i kilkoma członkami rodziny chłopca. Narzeczonym udało się przekonać niektórych członków rodziny pana młodego do tego, aby zgodzili się na ich ślub. Jednak jego rodzice byli nieugięci. Przybysze prosili rabina, aby jak najprędzej udzielił młodym ślubu. Jeśliby bowiem poczekano ze ślubem, to rodzice chłopca nigdy by na niego nie pozwolili; po zakończeniu Szabatu na pewno wywieźliby go z Krakowa i nie pozwoliliby na, aby jeszcze kiedykolwiek spotkał się z dziewczyną. Rabin Mojżesz Isserles namyślił się głęboko. Był już Szabat i nie wolno było podpisywać umowy ślubnej. Poza tym zawarcie małżeństwa uważane jest za formę nabycia własności, co także jest zakazane w Szabat. Z drugiej jednak strony odmowa byłaby ciężkim ciosem dla obojga młodych ludzi, a zwłaszcza dla dziewczyny. A przecież niedawno straciła ona ojca i była sierotą, więc ślub z ukochanym był dla niej wyzwoleniem z jej ciężkiego położenia. Rabin Mojżesz Isserles był człowiekiem bardzo uczonym – i udało mu się znaleźć wyjście z tej niełatwej sytuacji (chociaż zapewne niektórzy uznaliby to nie za wyjście, ale za wykręt). Otóż jeden z autorytetów rabinistycznych twierdził, że w przypadku pierwszego małżeństwa (a nie małżeństwo ludzi, którzy mają już dzieci z poprzednich związków), jego zawarcie – jako wypełnienie pierwszego przykazania Tory: pru u-rwu [„Bądźcie płodni i rozmnażajcie się”, Księga Bereszit – Rodzaju 1, 28] – ma pierwszeństwo przed przykazaniami dotyczącymi Szabatu. Była to najzupełniej odosobniona opinia i żaden inny rabin się z nią nie zgadzał. Rabin Mojżesz Isserles uznał jednak, że może oprzeć się na tej opinii i udzielić ślubu młodej parze. Co więcej nie tylko zgodził się na podpisanie ketuby (kontraktu małżeńskiego), ale nawet – nie chcąc „zawstydzić państwa młodych – pozwolił, aby odbyły się weselne tańce przy dźwiękach granej przez kapelę muzyki (co także zakazane
jest w Szabat). Wielu rabinów negatywnie oceniło tę decyzję rabina Mojżesza Isserlesa. Uważali oni, że nadużył prawo i gwałtownie go za to krytykowali. Jednak jego autorytet był tak duży, że nikt nie ośmielił się rzucić na niego z tego powodu klątwy. Rabin Mojżesz Isserles uważał oczywiście, że postąpił słusznie; nie mógł jednak nie przyznać, że faktycznie dość elastycznie potraktował żydowskie prawo. Dlatego też uznał, że podobna sytuacja nie powinna powtórzyć się w przyszłości; zarządził więc, aby już nigdy więcej w Krakowie nie udzielano ślubu w piątek. * Bardziej znana jest druga legenda, gdyż jako znacznie bardziej dramatyczna, lepiej przemawiała do chasydzkiej wyobraźni. Według niej w stojącym na tym miejscu domu odbywało się w piątkowy wieczór huczne wesele. Do ReMU, który modlił się w swojej synagodze, doszły dźwięki głośnej muzyki. Przerwał modlitwę i poszedł do weselników, napominając ich kilkakrotnie, aby nie gwałcili przepisów Szabatu, aby przestali tańczyć i bawić się i aby poszli do synagogi na modlitwę. Jednakże bawiący się nie chcieli go słuchać i natrząsali się z jego napomnień, więc ReMU ich przeklął; i wtedy dom – razem z całym bawiącym się towarzystwem – zapadł się pod ziemię. Z tego właśnie powodu zaniechano w Krakowie udzielania ślubu w piątek. Inna wersja tej legendy mówi, że na skutek pogwałcenia przepisów Szabatu mieli umrzeć wszyscy weselnicy (albo też tylko państwo młodzi) i to oni właśnie mieli być pochowani na znajdującym się tu cmentarzu. Według jeszcze innego wariantu wesele nie odbywało się w domu, ale na cmentarzu. Panowała wówczas w Krakowie zaraza; aby ją przerwać zorganizowano na cmentarzu ślub dwojga kalek, tak aby rozbawiony Bóg przestał się gniewać i powstrzymał plagę. Goście weselni bawili się pomimo nastania Szabatu, skutkiem czego ziemia rozstąpiła się i ich pochłonęła. * Jest też i taka wersja tej legendy, według której powodem zapadnięcia się weselników pod ziemię nie było pogwałcenie Szabatu, ale fakt, że do tego ślubu w ogóle nie powinno był dojść, gdyż był on sprzeczny z żydowskim prawem. Otóż królewski bankier, który był kohenem (potomkiem kapłana z Jerozolimskiej Świątyni) przyszedł do rabina i oświadczył, że pragnie ożenić się z rozwódką. Rabin stanowczo odmówił udzielenia mu ślubu, ponieważ halacha (żydowskie prawo) kategorycznie zabrania zawierania takich małżeństw. Bankier udał się do króla i poskarżył się na rabina, prosząc o interwencję w tej sprawie. Król wezwał do siebie rabina i zagroził mu, że jeśli ślubu nie udzieli, to zarówno on osobiście, jak i cała żydowską społeczność Krakowa poniosą jak najsurowsze konsekwencje. Rabin nie mógł odmówić; idąc jednak w stronę państwa młodych, stojących pod chupą (baldachimem ślubnym), zwrócił się do Boga, prosząc go, aby stało się coś, co uwolniłoby go od konieczności pogwałcenia żydowskiego prawa. Wtedy otwarła się ziemia i połknęła państwa młodych i pozostałych weselników (podobnie jak Koracha i jego popleczników w XVI rozdziale księgi Bamidbar – Liczb). Legendy te obrazują różne podejścia do żydowskiej tradycji ze strony tych, którzy je opowiadali. Ta pierwsza opiera się zresztą zasadniczo na prawdziwych faktach. ReMU rzeczywiście zgodził się na udzielenie ślubu w piątkowy wieczór, był bowiem przekonany, że jeśli ślub zostanie odłożony na później, to nigdy nie dojdzie do skutku. Wywołało to protesty wielu rabinów, co stało się przyczyną obowiązującego po dziś dzień w Krakowie zakazu udzielania ślubów w piątek. Cała ta sprawa wiąże się z budzącą wiele kontrowersji kwestią,. Otóż jedni uważali, że jest czymś jak najbardziej właściwym, jeśli pierwsza noc, jaką spędzi ze sobą młoda para, jest nocą szabatową – ze względu na pewne specyficzne aspekty tego święta, w potocznym rozumieniu łączone z aktem seksualnym (a poza tym biedni ludzie chcieli urządzać wesela w piątek, albowiem mogli w ten sposób zaoszczędzić pieniądze, łącząc
posiłek szabatowy z przyjęciem weselnym). Inni jednak sądzili, że nocą poślubna nie powinna być nocą szabatowa – gdyż to, co wówczas się dzieje, narusza przepisy Szabatu. Drugim problemem jest pytanie o to, czy akt zawarcia małżeństwa należy rozumieć jako objęcie w posiadanie. Jeśliby tak było, to noc szabatowa nie powinna być nocą poślubną, ponieważ podczas Szabatu zakazana jest zmiana własności czegokolwiek, a to, co dzieje się podczas nocy poślubnej, uważa się za przypieczętowanie aktu zawarcia małżeństwa. Jednakże w przypadku Krakowa ta kontrowersja nie miała żadnego praktycznego znaczenia; zawieranie ślubu w piątek nie było tutaj możliwe. Jeśli jednak jacyś krakowscy Żydzi chcieli brać ślub w piątek, to musieli przekroczyć rzekę i ustawić chupę w Podgórzu. Tam była odrębna (aż do 1937 roku) Gmina Żydowska, a więc obowiązywały inne minhagim – inne lokalne zwyczaje.
DRZEWO NAD GROBEM REMU Obok synagogi, którą Izrael Isserl zbudował dla swojej rodziny i dla studentów sławnego syna, znajduje się stary cmentarz krakowskiej gminy żydowskiej. Na cmentarzu tym pochowani są najznamienitsi rabini i żydowscy uczeni żyjący w Polsce w XVI i XVII wieku. Wspaniałe renesansowe i barokowe nagrobki, które oglądamy dzisiaj na tym cmentarzu, w większości zostały przykryte ziemią w XVIII wieku i odkopane już po wojnie; te, które kiedyś widoczne były na tym cmentarzu, na ogół uległy zniszczeniu podczas II wojny światowej. Ocalał jednak nagrobek najwybitniejszego polskiego rabina, Mojżesza Isserlesa, zwanego ReMU. Chasydzi uważają ten fakt za wielki cud. Głęboko wierzą w to, iż Niemcy usiłowali zniszczyć ten nagrobek, ale jakaś nadprzyrodzona moc im w tym przeszkodziła; oto jedna z wersji legendy na ten temat: Pewnego razu przybył do Krakowa wysłannik z miasta Cfat (Safed) w Ziemi Izraela, który zbierał pieniądze na potrzeby żydowskiej społeczności tego miasta. Zapukał on do drzwi domu rabina Mojżesza Isserlesa, a ten bardzo ucieszył się z jego wizyty i zaprosił gościa na poczęstunek. Po spożyciu obfitego posiłku wysłannik powiedział: „Ty ofiarowałeś mi nakryty stół, a ja również ofiaruję ci nakryty stół” – mówiąc te słowa wyciągnął z worka książkę i wręczył ja rabinowi. Książką tą był Szulchan Aruch, wydane właśnie dzieło rabina Józefa Karo z Cfatu (a jego tytuł oznacza właśnie „Nakryty stół”). Rabin Mojżesz Isserles zapoznał się z książką i bardzo się zmartwił. Napisał on bowiem właśnie identyczną książkę jak ta, którą przywiózł mu wysłannik z Ziemi Izraela – tylko większą i bogatszą, bo oprócz wszystkich zapisanych w niej halach (praw), zawierała ona także opinie aszkenazyjskich rabinów i aszkenazyjskie tradycje. Rabin Mojżesz Isserles zrozumiał, że bardzo wiele z wykonanej przez niego pracy było daremne. Zdecydował się więc wydać tylko tę część napisanej przez siebie książki, która dotyczyła poglądów aszkenazyjskich uczonych i aszkenazyjskich zwyczajów. Rękopis pozostałej, większej części swojego dzieła – która pokrywała się z pracą rabina Józefa Karo i w której znajdowały się halachy – rabin Mojżesz Isserles zakopał nocą na cmentarzu. Później z tego miejsca, w którym spoczywały zapisane przez niego kartki papieru, wyrosło drzewo. A kiedy kilkanaście lat później, w dniu święta Lag baOmer, 18 Ijara 5332 roku (czyli w 1572 roku) rabin Mojżesz Isserles opuścił ten świat, pochowano go właśnie pod tym drzewem, które otoczyło opieką jego grób. Chasydom, pielgrzymującym na grób rabina Mojżesza Isserlesa, drzewo przeszkadzało, gdyż z jego powodu nie mogli podejść do nagrobka ze wszystkich stron. Dlatego też postanowili je ściąć. Kiedy tylko siekiera dotknęła drzewa, rozpętała się straszliwa burza z grzmotami i piorunami – pomimo tego, że do tej chwili niebo było czyste i bezchmurne. Chasydzi uciekli przed burzą i od tamtego czasu nikt już nie próbował ściąć rosnącego nad grobem drzewa. Podczas II wojny światowej Niemcy okupujący Kraków pragnęli zniszczyć grób rabina Mojżesza Isserlesa. Nie byli jednak w stanie tego uczynić, bowiem rosnące nad nim drzewo pochyliło gałęzie i tak szczelnie okryło listowiem nagrobek, że Niemcy nie mogli go dostrzec. Kiedy po wojnie Żydzi wrócili do Krakowa, znaleźli tutaj kompletnie zdewastowany cmentarz. Jedynym nienaruszonym był nagrobek rabina Mojżesza Isserlesa pod chroniącym go drzewem. W opowieści tej wymieszane są prawdziwe fakty ze zmyśleniem. Wiadomo jest, że rabin Mojżesz Isserles napisał znaczną część swojego komentarza do „Arba Turim”
rabina Jakuba ben Aszera, zatytułowanego „Darchej Mosze”, wcześniej, nim dotarł do niego komentarz do tego dzieła rabina Józefa Karo, zatytułowany „Bet Josef”. Ponieważ oba te komentarze w wielu punktach są ze sobą zbieżne, zapoznanie się z komentarzem rabina Józefa Karo stało się dla rabina Mojżesza Isserlesa powodem wielkiej irytacji. Ta właśnie zbieżność była zapewne przyczyną faktu, że „Darchej Mosze” ukazało się za życia swojego autora tylko we fragmentach (a w całości zostało wydane dopiero w XVIII wieku w Berlinie). Wszystko jednak wskazuje na to, że „Ha-Mapa”, uzupełniająca „Szulchan Aruch” o opinie aszkenazyjskich rabinów i aszkenazyjskie zwyczaje, aczkolwiek w znacznym stopniu opierała się na „Darchej Mosze”, to jednak powstała dopiero po tym, jak rabin Mojżesz Isserles zapoznał się z dziełem rabina Józefa Karo. Jeśli zaś chodzi o prawdziwość pozostałych, podanych w tej legendzie faktów, to powstrzymam się od wyrażenia swojej opinii w tej sprawie.
JAK RABIN ELIEZER ASZKENAZY OPUŚCIŁ EGIPT Pochowany na starym krakowskim cmentarzu żydowskim wybitny szesnastowieczny rabin i lekarz Eliezer Aszkenazy nie cieszy się popularnością wśród chasydów ze względu na to, że negował on prawdziwość opisanych w Biblii cudów. Istnieje jednak ciekawa legenda mówiąca o tym, jak opuścił on Egipt (gdzie przez 22 lata sprawował funkcję rabina). Jeśli weźmiemy pod uwagę sceptyczny stosunek rabina Eliezer Aszkenazego do cudów, to ta legenda wyda się chyba jeszcze bardziej interesująca. Rabin Eliezer Aszkenazy posiadał latający dywan, na którym mógł przemieszczać się z miejsca na miejsce. Zbliżało się wiosenne święto Pesach, wyciągnął więc z szafy swoje wspaniałe złote i srebrne naczynia, których używał tylko w czasie tego święta. Podpatrzyli go sąsiedzi i z zazdrości donieśli gubernatorowi Kairu, że ma on u siebie w domu drogocenne, z całą pewnością skradzione przedmioty. Gubernator wydał rozkaz, aby rabina aresztować i poddać torturom, tak aby moc ustalić, w jaki sposób pozyskał on skradzione naczynia. W domu rabina rozpoczęła się wieczerza sederowa. Kiedy jak zawsze podczas tej wieczerzy otworzono drzwi dla proroka Eliasza, to wówczas weszli przez nie dwaj niebiańscy wysłańcy i oznajmili rabinowi, że musi natychmiast opuścić Egipt, albowiem życiu jego i całej jego rodziny zagraża wielkie niebezpieczeństwo. Rabin Eliezer Aszkenazy wszedł razem z wszystkim swoimi domownikami na latający dywan i po niewielu minutach lotu wylądował w Wenecji, gdzie dokończył wieczerzę sederową i lekturę (mówiącej o Wyjściu z Egiptu) hagady pesachowej. Na drugi dzień rabin Eliezer Aszkenazy udał się do naczelnego rabina Wenecji i powiedział mu, cytując wiersz z selichot: Mi-Micrajim wead hejnu, weszam neemar („[Bóg przyniósł] nas z Egiptu, tak jak powiedziano...”).
MEGALE AMUKOT I BACH (I), czyli KLĄTWA W tym samym czasie mieszkali w Krakowie dwaj wybitni rabini, bardzo od siebie różni. Pierwszy – Natan Nata Spira (1583-1633, od tytułu swojego głównego dzieła zwany Megale Amukot), całym swoim życiem związany z Krakowem, był mistykiem, człowiekiem finansowo niezależnym i nie związanym z rabinistyczną hierarchią; zajmował się studiowaniem i nauczaniem, przenikaniem tajemnic gematrii – nie mającej na pozór żadnego związku z realnym życiem nauki, badającej konsekwencje wynikające z numerycznej wartości hebrajskich liter, słów i wyrażeń. Drugi – Joel Sirkes (1561-1640, znany też jako BaCh, co jest akronimem utworzonym od tytułu jego głównego dzieła Bajt Chadasz), był „zawodowym rabinem”, niepodważalnym autorytetem w zakresie żydowskiego prawa, rozstrzygającym najważniejsze kwestie związane z życiem żydowskich społeczności, jak i jednostek; zanim przybył do Krakowa, gdzie został naczelnym rabinem w tej najważniejszej gminie w Polsce, piastował takie samo stanowisko w kilku innych ważnych gminach. Różnicę charakterów tych dwóch znakomitych rabinów pokazuje następująca legenda: Kiedy krakowska Gmina Żydowska zaprosiła rabina Joela Sirkesa, aby objął stanowisko naczelnego rabina Krakowa, a ten najwybitniejszy wówczas w świecie uczony w Torze zgodził się na to, wielkie było poruszenie i wielka była radość w Żydowskim Mieście na krakowskim Kazimierzu. Wszyscy jego mieszkańcy wyszli na powitanie wielkiego rabina. Kiedy w towarzystwie innych rabinów kroczył dostojnie ulicą Szeroką w stronę Starej Synagogi, wszyscy okazywali mu wyrazy szacunku, cieszyli się, wołali „Szołem alejchem”. Jeden tylko mieszkaniec Żydowskiego Miasta nie powitał rabina Joela Sirkesa – a mieszkańcem tym był nie kto inny, jak słynny rabin i kabalista Natan Nata Spira. Kiedy zaś przypadkiem, przechodząc ulicą Szeroką, natknął się na orszak nowego głównego rabina miasta, nie tylko nie okazał mu wyrazów szacunku (należnych mu zarówno ze względu na jego olbrzymią wiedzę, jak i na godność jego urzędu), nie tylko nie powiedział mu: „Szołem alejchem”, ale czmychnął cichcem w boczną uliczkę. BaCh czuł się bardzo urażony takim postępowaniem rabina Spiry, jeszcze bardziej dotknięci byli jednak pozostali krakowscy rabini. Jak to! Dzięki tak wielu wysiłkom i staraniom udało im się ściągnąć do Krakowa najwybitniejszego na świecie talmudystę, niezaprzeczalny autorytet w zakresie żydowskiego prawa – a Megale Amukot nie chce uznać ich decyzji i ich osiągnięć. Cóż za chucpa! Co on sobie w ogóle myśli! Czy tak obawia się nowego rabina, że nawet nie chce pokazać mu swojej twarzy? Jedno tylko może być wytłumaczenie tego tak dziwacznego zachowania: jest po prostu zazdrosny o to, że nie on został naczelnym rabinem Krakowa. Ale przecież nigdy nie ubiegał się o to stanowisko. Mógłby się o nie starać, ale nie chciał. Zawsze deklarował niechęć do zaszczytów, honorów i wysokich godności – a teraz pokazał swoją prawdziwą naturę Nie można tolerować takiego postępowania! Ktoś zachowujący się w taki sposób nie jest godny tego, aby być rabinem w naszym mieście! Rabini krakowscy uznali, że nie można tego puścić płazem. Postanowili więc zebrać się następnego dnia na naradę i uchwalić, co należy zrobić z tym arogantem rabinem Natanem Spirą.
Prorok Eliasz, który każdej nocy razem z rabinem Spirą studiował Chumesz i Gemarę, powiedział mu o zamysłach innych krakowskich rabinów, doradzając mu, aby udał się na zebranie w Starej Synagodze i wyjaśnił rabinom swoje postępowanie. Megale Amukot wyszedł więc ze swojego domu i przeszedł ulicami Na Przejściu i Szeroką do pobliskiej Starej Synagogi. Zebrani w Starej Synagodze rabini poprosili nowego naczelnego rabina, aby pierwszy zabrał głos i powiedział, jak należy postąpić. BaCh co prawda czuł się bardzo urażony postępowaniem rabina Natana Spiry, ale oświadczył że jest zbyt krótko w tym mieście, aby chciał i mógł zabierać głos w tak delikatnej kwestii; poprze jednak stanowisko innych rabinów, jakie by ono nie było. Po krótkiej dyskusji rabini doszli do wniosku, że nie mają innego wyjścia: okazując nowemu naczelnemu rabinowi taki brak szacunku, Megale Amukot sam postawił się poza nawiasem społeczności. Muszą zatem rzucić na niego klątwę. Kiedy już podjęli tę decyzję i szykowali się do wcielenia jej w życie, przeszkodziło im głośne kołatanie w zamkniętą żelazną kutą bramę synagogi i wołanie: „Otwierać drzwi. Rabin Spira chce wejść!” Szames otworzył i Megale Amukot wkroczył pomiędzy zaskoczonych rabinów. Ich zdumienie nie miało granic! Przecież zebranie zostało zwołane w najściślejszym sekrecie; nie wiedział o nim nikt postronny. Któż mógł zdradzić rabinowi Spirze ten sekret? Jeszcze większe było ich zdziwienie, kiedy rabin Natan Spira najpierw przywitał wszystkich zgromadzonych rabinów, a potem podszedł do zmieszanego BaCha i powiedział: „Szołem alejchem, reb Sirkes! Cieszę się niezmiernie, że tak wielki uczony będzie naczelnym rabinem naszego miasta!” Krakowscy rabini byli zaskoczeni. Dlaczego Megale Amukot poprzedniego dnia nie chciał nawet zobaczyć BaCha, a teraz wita go w tak serdeczny sposób? Czyżby dowiedział się o tym, że ma być na niego rzucona klątwa, przestraszył się i teraz w taki podstępny i chytry sposób chce temu zapobiec, udając, że nie jest tym, kim jest. Skąd jednak mógł się o tym, dowiedzieć? To przecież niemożliwe! Zanim rabini zdążyli cokolwiek powiedzieć, Megale Amukot oświadczył: „Nie mogłem wczoraj powitać rabina Joela Sirkesa, albowiem przez czterdzieści dni ciążyła na nim klątwa. Dzisiaj klątwa się skończyła, z radością więc go witam w naszym mieście”. Rabini krakowscy bardzo się zdziwili: „Klątwa? Jaka klątwa? Kto mógł rzucić klątwę na tak wielkiego rabina – i to na dodatek jeszcze w taki sposób, że my nic o tym nie wiemy?” Oczy wszystkich skierowały się na BaCha, który był tak samo osłupiały jak pozostali. A Megale Amukot ciągnął dalej: „Nie jest to klątwa rzucona na ziemi, ale w Niebiosach. Kiedy BaCh opuszczał miasto, w którym był uprzednio rabinem, pewna biedna wdowa chciała zasięgnąć jego opinii w bardzo ważnej dla niej sprawie. Biegła za jego powozem, błagając go o choćby tylko krótką chwilę rozmowy. BaCh jednak nie zechciał się zatrzymać. Wdowa była tak zrozpaczona, że zalała się łzami, kiedy tylko powóz zniknął jej z oczu. Łzy biednej wdowy zostały zauważone w Niebiosach, gdzie postanowiono ukarać rabina Joela Sirkesa. Rzucono na niego klątwę na okres trzydziestu dni. Dzień wczorajszy był ostatnim dniem jej obowiązywania. To właśnie z powodu tej klątwy nie mogłem wczoraj przywitać rabina Sirkesa.” Rabini zwrócili się do BaCha z pytaniem: „Czy jest to prawdą?” BaCh zmarszczył czoło i pogładził się po brodzie, szukając w pamięci tego wydarzenia. Po chwili oczy mu rozbłysły i zawołał: „Tak, teraz już sobie przypominam. Zauważyłem jakąś starą kobietę, która biegłą za moim powozem. Nawet przez moment zastanawiałem się, czy nie kazać woźnicy zatrzymać powozu. Jednakże konie były tak rozpędzone, że tylko z najwyższym wysiłkiem można by było powstrzymać ich bieg. Obawiałem się także, iż zatrzymanie się może spowodować niepotrzebną zwłokę, która w konsekwencji uniemożliwi mi przybycie na czas do Krakowa. No a poza tym nic mnie
już z tym miastem nie łączyło; nie byłem już jego naczelnym rabinem. Przekazałem swoje obowiązki mojemu następcy. Pomyślałem, że ta kobieta nie powinna zwracać się do mnie, ale porozumieć się z nowym naczelnym rabinem miasta.” BaCh popatrzył na Megale Amukot i zapytał: „Skąd mogłeś wiedzieć o tym wydarzeniu, skoro ja sam ledwo o nim pamiętałem?” A Megale Amukot, który był człowiekiem skromnym i nie chciał, aby ludzie wiedzieli o jego kontaktach z prorokiem Eliaszem, powiedział tylko: „Wyjawił mi to pewien prorok”. Rabini miasta Krakowa zadecydowali, aby nie rzucać klątwy na rabina Natana Spirę; zamiast tego złożyli mu wyrazy uznania z powodu tego, że gotów był narazić się na jak najbardziej przykre konsekwencje, byle tylko postąpić zgodnie z wyrokiem Niebios. Megale Amukot przedstawiony jest w tej legendzie w lepszym świetle niż BaCh; nic w tym dziwnego, gdyż jest to legenda chasydzka, a to właśnie rabin Natan Nata Spira cieszy się szczególną atencją ze strony chasydów. Istnieje jeszcze inna wersja tej legendy; według niej rabinem, na którego za karę za nie wysłuchanie biednej wdowy rzucono klątwę na trzydzieści dni, nie był Joel Sirkes – BaCh, ale jego zięć Dawid ben Szmuel ha-Lewi – TaZ (1586-1667). Spieszył on do Krakowa na spotkanie ze swoim teściem, dlatego nie zatrzymał powozu, powodując w ten sposób rozpacz biednej wdowy. Według tej wersji BaCh, jako naczelny rabin krakowskiej gminy żydowskiej, chciał rzucić klątwę na rabina Natana Spirę jako karę za brak szacunku dla jego zięcia; nie doszło do tego, ponieważ Megale Amukot wyjaśnił wszystkim motywy swojego postępowania.
JAK MEGALE AMUKOT NIE DAŁ SIĘ SKUSIĆ SZATANOWI, czyli PRÓBA Siedemnasty i osiemnasty wiek to okres rozbudzonych nadziei mesjańskich. Wiązało się to z jednej strony z rozwojem i popularyzacją żydowskiego mistycyzmu – kabały, zaś z drugiej – z rozlicznymi nieszczęściami, które spotykały wówczas żydowskie społeczności. Do panujących wówczas nastrojów nawiązuje następująca legenda: Działo się to w XVII wieku. Był to bardzo zły czas dla Żydów: prześladowano ich, mordowano, wyganiano. Żydzi pytali jeden drugiego: „Czy te wszystkie nieszczęścia, jakie nas spotykają, nie są przypadkiem bólami porodowymi Mesjasza?” I faktycznie, zaczęto zastanawiać się wówczas w Niebiosach, czy nie nastał już odpowiedni czas na to, aby narodził się Mesjasz. Na jedną z takich niebiańskich narad przybył Szatan. Od zawsze usiłujący nie dopuścić do przyjścia Mesjasza i do zbawienia, kiedy usłyszał, o czym tam mówiono, uznał, że nadszedł właściwy czas, aby poddać próbie naród Izraela. „Zobaczymy, czy Żydzi nie są gotowi uznać za Mesjasza każdego, kto się za niego ogłosi” – powiedział Szatan i ziejąc ogniem poleciał na ziemię. Przybrawszy postać zwykłego pobożnego Żyda z długą siwą brodą, pojawił się na samym środku ulicy Szerokiej na krakowskim Kazimierzu. Przeszedł przez ulicę i udał się w stronę bet hamidraszu [*] rabina Natana Naty Spiry, od tytułu swojego głównego dzieła zwanego Megale Amukot. Ucałowawszy mezuzę, Szatan wszedł do środka. W bet ha-midraszu rabin studiował z jednym ze swoich uczniów Gemarę. Szatan podszedł do niego i powiedział, że ma dla niego bardzo ważną wiadomość. Uczeń, nie chcąc im przeszkadzać, od razu opuścił izbę. Szatan usiadł naprzeciwko rabina i powiedział: „Rabinie Natanie Nata ben Szlomo Spira, autorze wspaniałego dzieła Megale Amukot! Jestem wysłannikiem Wszechmogącego, Świętego, oby był błogosławiony. Wysłał mnie On do ciebie, aby ci oznajmić, że spotkało cię wielkie wyróżnienie! Z powodu twojej wielkiej prawości, świątobliwości, pokory i bogobojności zostałeś wybrany, aby być Mesjaszem!” Szatan spojrzał na rabina z podziwem i szacunkiem, mówiąc uroczystym tonem: „Nareszcie przyszedł czas zbawienia! I to właśnie ty zostałeś wybrany, aby tego dokonać!” po czym wziął go w ramiona i serdecznie uściskał. Szatan był pewien, że rabin wielce uraduje się z jego słów. Jednakże Megale Amukot odniósł się do nich z rezerwą. Był jak najdalszy od pragnienia jakichkolwiek zaszczytów; przede wszystkim jednak zdziwiony był tym, że takiej wiadomości nie przekazał mu bezpośrednio prorok Eliasz. Przecież spotykali się każdego wieczoru, razem studiowali, płakali nad upadkiem Izraela i modlili się o jego wskrzeszenie. Poprosił więc swojego gościa, aby przyszedł do niego na drugi dzień o tej samej porze, a wtedy powie mu, co o tym myśli. Kiedy tego samego wieczora prorok Eliasz przybył do niego, Megale Amukot opowiedział mu o wizycie niezwykłego gościa, po czym rzekł: „Nie zależy mi na żadnych honorach. Jeśli jednak miałoby to być prawdą, to nie mogę odmówić.” Prorok Eliasz doskonale wiedział, kim był gość rabina. Nie wolno mu jednak było zdradzić tego rabinowi. Powiedział więc tak: „Jest to próba i od ciebie tylko zależy, czy
pomyślnie ją przejdziesz. Nie dano mi pozwolenia, abym objawił ci odpowiedź, gdyż wówczas próba nie miałaby sensu. Mogę powiedzieć tylko to, że oznaką Prawdy jest cały alfabet ozdabiający istotę człowieka. Jeśli brakuje pierwszej, środkowej i ostatniej litery, to jest to oznaka Kłamstwa.” Kiedy następnego dnia szatan ponownie się pojawił, Megale Amukot uważnie przyjrzał się swojemu gościowi. Zobaczył tańczące wokół niego litery alfabetu. Brakowało jednak trzech liter: pierwszej (alef), środkowej (mem) i ostatniej (taw). Trzy te litery tworzą razem słowo emet, oznaczające w języku hebrajskim prawdę. Rabin Natan Nata Spira wiedział już, że jego gość nie jest wysłannikiem Prawdy, lecz Kłamstwa. Poderwał się szybko ze swojego krzesła i zawołał, pokazując palcem drzwi: „Precz z moich oczu, Szatanie! Niech twoja noga nigdy więcej nie postanie w Krakowie!” Tak więc rabin Natan Nata Spira pomyślnie przeszedł tę próbę. Zaskoczony Szatan uciekł jak niepyszny. Nie dał jednak za wygraną. W niedługi czas potem ponownie zjawił się na ziemi. Tym razem odwiedził pewnego wielce uczonego młodego człowieka rodem ze Smyrny, który studiował wówczas w jesziwie [*] w Salonikach. Niestety, ten młody człowiek nie posiadał rozwagi i przenikliwości rabina Natana Naty Spiry. Kiedy Szatan oświadczył mu, że jest on Mesjaszem, od razu w to uwierzył. Tak więc w końcu próba zakończyła się (za drugim podejściem) zwycięstwem Szatana. Młody człowiek nazywał się Szabataj Cwi; za sprawą tego właśnie najbardziej niebezpiecznego fałszywego Mesjasza w żydowskiej historii tak wiele nieszczęść spadło na cały żydowski naród.
MEGALE AMUKOT I WYSTĘPNI RZEŹNICY Tora nakazuje Żydom jeść tylko koszerne mięso. Jednak kabaliści i chasydzi wierzyli, że spożywanie koszernego mięsa odgrywa także szczególną rolę w kosmicznym porządku świata. Otóż dusze wielu grzeszników zostają po śmierci wcielone za karę w zwierzęta. Jeśli takie zwierzę zostanie zarżnięte przy zachowaniu wszelkich przepisów związanych z koszernością, a jego mięso zostanie zjedzone przez pobożnego Żyda, który odmówi przy tej okazji wszystkie wymagane błogosławieństwa, to wówczas dusza zostanie uwolniona i zbawiona. No a od ilości zbawionych dusz zależy to, kiedy na ziemi zjawi się Mesjasz. Dlatego też spożywanie niekoszernego mięsa jest tak ciężkim grzechem, albowiem opóźnia przyjście Mesjasza – a tym bardziej powodowanie tego, żeby inni takie mięso jedli. W dawnej Polsce koszerne mięso było dużo droższe niż niekoszerne. Znacznie bardziej niż z większymi kosztami produkcji, wiązało się to z nałożonymi na to mięso potrójnymi podatkami: dla gminy żydowskiej, dla miasta i na skarb państwa. Dlatego też mieszanie ze sobą obu tych rodzajów mięsa było łatwym sposobem zdobycia dużych pieniędzy w stosunkowo niedługim czasie. Oszustwo było bardzo trudne do wykrycia, ponieważ ten, kto nie wiedział, skąd mięso pochodzi, żadnej różnicy pomiędzy koszernym a niekoszernym mięsem zobaczyć nie mógł. W takim właśnie kontekście sytuuje się popularna w środowisku chasydzkim legenda o Megale Amukot i występnych rzeźnikach: Na krakowskim Kazimierzu mieszkali dwaj chłopcy; rodzice ich obu już nie żyli i nie mieli oni żadnych krewnych, którzy mogliby się nimi zająć. Sieroty wziął do siebie na wychowanie i do terminu miejscowy rzeźnik. Traktował ich jednak bardzo źle, był bowiem prostakiem i gburem. Chłopcy pomagali przy zabijaniu zwierząt, a także roznosili mięso po Żydowskim Mieście – bowiem bogatsi ludzie chcieli, żeby mięso przynoszono im prosto do domu. Pewnego razu jeden z chłopców znalazł na ulicy złotą monetę. W pierwszej chwili chciał kupić za nią coś dla siebie, potem jednak pomyślał, że jest to okazja rozpoczęcia działalności, która pomoże mu w przyszłości uwolnić się od okrutnego pryncypała. Poszedł do chrześcijańskiej części Kazimierza i kupił za znaleziony pieniążek trochę mięsa w niekoszernej jatce. Zmieszał to mięso z koszernym mięsem, jakie miał zanieść do jednego z żydowskich domów, a pozostałą resztę mięsa sprzedał po cenie wyższej, niż ta, jaką zapłacił za niekoszerne mięso. Za uzyskane pieniądze kupił znowu trefne mięso i znowu zmieszał je z roznoszonym przez siebie mięsem koszernym. Robił tak przez pewien czas sam – a potem wtajemniczył w ten proceder swojego przyjaciela; odtąd obaj kupowali niekoszerne mięso „po chrześcijańskiej stronie”. i mieszali je z mięsem koszernym ,jakie roznosili po domach. Po pewnym czasie doszli do wniosku, że powiększyliby swoje możliwości zbytu trefnego mięsa gdyby jeden z nich pracował dla innego rzeźnika. Jeden z chłopców sprowokował więc kłótnie ze swoim majstrem – co nie było wcale trudne, gdyż był on człowiekiem wielce porywczym; ten wyrzucił go z pracy, a on najął się do pracy u innego rzeźnika. Chłopcy roznosili teraz po Żydowskim Mieście mięso z dwóch jatek, mieli więc dwa razy większe możliwości rozprowadzania mięsa trefnego zmieszanego z koszernym. Minęło trzydzieści lat. Przez ten czas chłopcy stali się dorosłymi ludźmi i założyli własną rzeźnię; cieszyła się ona wielkim powodzeniem, gdyż sprzedawane przez nich mięso było tańsze niż w innych jatkach. Niższa cena była skutkiem tego, że cały czas
mieszali oni koszerne mięso zabijanych przez siebie zwierząt z mięsem niekoszernym, kupowanym w chrześcijańskiej części miasta. Postępując tak przez wiele lat, dorobili się dużych pieniędzy; dobrze się ożenili, kupili sporo nieruchomości w Żydowskim Mieście, uchodzili za bardzo szanowanych członków żydowskiej społeczności Krakowa, córki wydali za mąż za chłopców pochodzących z dobrych domów. Pewnego razu w Mieście Żydowskim odbywało się wesele, na którym obecny był rabin Natan Nata Spira, zwany Megale Amukot. Mięso na ucztę weselną zamówiono u dwóch rzeźników, którzy mieszali koszerne mięso z trefnym. Megale Amukot nigdy nie kupował mięsa pochodzącego z tej jatki – nie dlatego, żeby miał jakieś podejrzenia, ale po prostu miał zwyczaj kupować gdzie indziej. Rabin siedział przy stole na honorowym miejscu, a sługa przyniósł mu półmisek z pieczonym mięsem. Kiedy miał postawić go na stole, potknął się i upuścił całą jego zawartość na ziemię. Przeprosił za swoją niezręczność i poszedł po drugi półmisek. Jednak i tym razem potknął się i nie doniósł rabinowi półmiska. Megale Amukot zrozumiał że nie było przypadkiem, iż dwa razy przeznaczone dla niego mięso nie dotarło na stół. Odmówił więc spożywania mięsa podczas tej uczty. Uczniem rabina Natana Spiry był zięć jednego z rzeźników. Rabin poprosił go, aby oznajmił swojemu teściowi, że chciałby z nim porozmawiać. Kiedy rzeźnik przyszedł do niego, Megale Amukot zapytał go, czy z mięsem z jego jatki jest w wszystko porządku. Rzeźnik zaczął go przekonywać, że tak, że nie ma z tym żadnych problemów. Megale Amukot potrafił wyczuć, kiedy człowiek mówi prawdę, a kiedy kłamię. Popatrzył na rzeźnika i zrozumiał, że mija się on z prawdą. Poprosił więc swojego ucznia, który był zięciem rzeźnika, aby przez cały czas studiował w domu na głos przepisy prawa odnoszące się do kar, które w przyszłym życiu spadną na tego, kto spożywa niekoszerne mięso, i na tego, kto innym trefne mięso podaje. Rzeźnik nie był złym człowiekiem, tylko prostym i nieuczonym; nie zdawał sobie sprawę, jak ciężki grzech popełnia, powodując, że ludzie w dobrej wierze spożywali niekoszerne mięso. Słysząc przez cały czas o karach, jakie spotkają go po śmierci, zrozumiał swoją niegodziwość i bardzo się tym przejął. Nie mógł spać ani jeść i chudł w oczach; wyglądał na bliskiego śmierci. Jego wspólnik zapytał go o powód jego ciężkiego stanu, a kiedy usłyszał o przyczynie, także i on bardzo się przestraszył. Obaj rzeźnicy postanowili zatem udać się do Megale Amukot, przyznać się do winy i poprosić o wyznaczenie im tszuwy (pokuty). Kiedy Megale Amukot usłyszał, że stojący przed nim dwaj drżący ze strachu ludzie przez trzydzieści lat dostarczali niekoszerne mięso żydowskim mieszkańcom Krakowa, oświadczył, że sam nie może rozstrzygnąć tej kwestii; trzeba zwołać bet din (sąd rabinacki), który wyda wyrok w tej sprawie. Zebrał się sąd; kiedy jego członkowie dowiedzieli się, jak okropną zbrodnię popełnili rzeźnicy, powiedzieli, że nie ma pokuty za taki grzech. Wtedy wstał Megale Amukot i rzekł: „W Talmudzie napisano, że bramy tszuwy (pokuty) są zawsze otwarte”. Po długotrwałych obradach sąd powziął następujące postanowienie: „Rzeźnicy mają obejść kolejno wszystkie krakowskie synagogi, bet ha-midrasze i inne miejsca, gdzie odbywają się modlitwy. W każdym z nich mają przed czytaniem z Tory stanąć w bimie i wyznać wszystkie swoje grzechy. Pozostaną tam do końca nabożeństwa, pozwalając na to, by modlący się pluli na nich i obrzucali ich różnymi przedmiotami. Po zakończeniu modlitwy mają położyć się w progu, tak aby opuszczający dom modlitwy ludzie deptali po nich. A kiedy już zakończą obchód wszystkich miejsc modlitw w Krakowie, udadzą się na trzy lata na wygnanie. Przez ten czas będą wędrować z jednego miejsca na drugie, w żadnym nie spędzając dwóch kolejnych nocy (za wyjątkiem przypadków, kiedy jest to konieczne z powodu Szabatu albo innego święta). Wszędzie mają opowiadać o swoim grzechu i o nałożonej na nich pokucie. Będą żywić się tylko
tym, co podarują im ludzie; nie wolno im przyjmować gościny w niczyim domu. Spać i jeść mogą tylko w przedsionku synagogi”. Obaj rzeźnicy zrobili dokładnie wszystko to, co nakazał im bet din. A kiedy po trzech latach wędrówki wrócili do Krakowa, przyszli do Megale Amukot i poprosili go o to, aby wystawił im dokument stwierdzający, że odbyli pokutę, nakazaną im przez sąd rabinacki. Megale Amukot napisał taki dokument i wręczył go rzeźnikom. W niedługi czas potem jeden z rzeźników ciężko zachorował i zrozumiał, że zbliża się kres jego pobytu na ziemi. Przywołał więc do siebie swojego byłego wspólnika i powiedział mu, że cały czas dręczą go myśli o grzechu przez niego popełnionym. Prosi więc swojego przyjaciela o to, aby po śmierci włożono mu do ręki dokument napisany przez Megale Amukot i żeby tak go pochowano. Drugi rzeźnik nie chciał się na to zgodzić i powiedział: „Jeśli zostaniesz pochowany razem z dokumentem, to zgnije on w twoim grobie, a tutaj, na tym świecie, może on być mi kiedyś potrzebny”. Pierwszy rzeźnik prosił go jednak o to bardzo usilnie i obiecał mu, że jeśli jego były wspólnik zgodzi się na pochowanie go razem z dokumentem, to obiecuje, że po śmierci przyjdzie do niego i opowie mu, co spotkało go w tamtym świecie. Kiedy drugi rzeźnik to usłyszał, to zgodził się na prośbę swojego przyjaciela. Kiedy pierwszy rzeźnik umarł i został pochowany na krakowskim cmentarzu, jego były wspólnik oczekiwał, że wkrótce pojawi się on w jego śnie. Mijała jednak noc za nocą – i nic takiego się nie wydarzyło. Drugi rzeźnik już myślał, że czeka na darmo. Kiedy jednak minął rok, pewnej nocy ujrzał podczas snu swojego zmarłego przyjaciela. Kiedy zapytał go, dlaczego dopiero teraz pojawia się przed nim, dusza jego byłego wspólnika tak mu odpowiedziała: „Nie mogłem wcześniej przybyć do ciebie, bowiem przez dwanaście miesięcy byłem w Gehinom (Gehinom to żydowski odpowiednik piekła czy też czyśćca; dusza grzesznika nie może przebywać tam dłużej niż dwanaście miesięcy). Potem odbył się nade mną niebiański sąd. Pojawiła się tak olbrzymia ilość czarnych aniołów, że poza czarnym kolorem niczego nie dało się zobaczyć. Były to dusze tych wszystkich ludzi, którzy z mojego powodu przez trzydzieści lat spożywali niekoszerne mięso. Były tam też dusze tych wszystkich zwierząt, których mięso z mojego powodu stało się trefne. Dusze te zostałyby wybawione – a przynajmniej ich status byłby się polepszył – gdyby zwierzę zostało zarżnięte przy zachowaniu przepisów koszerności. Ponieważ tak się nie stało, status tych dusz bardzo się pogorszył. Wszyscy oskarżali mnie o spowodowanie ich nieszczęścia; wszyscy twierdzili, że moja dusza powinna zostać całkowicie zniszczona. I wtedy pojawił się jeden jedyny biały anioł, który trzymał w ręku dokument napisany przez Megale Amukot. Anioł powiedział, że Tora nie znajduje się już w niebie, ale na ziemi. Skoro krakowski rabin i krakowski bet din orzekli, że dopełniłem pokuty, to moje miejsce jest w Gan Eden (w raju). I tak oto znalazłem się w Gan Eden. Jednak nie czuję się tutaj dobrze. Przez cały czas ciąży mi świadomość okropnego grzechu, jaki popełniłem, i wiem, że nie zasłużyłem na to, aby tu być razem z duszami sprawiedliwych. Dlatego też znacznie szczęśliwszy byłem wtedy, kiedy przebywałem w Gehinom.”
O MAŁŻEŃSTWIE TAZA Z CÓRKĄ BACHA Młodzi wybijający się żydowscy uczeni zwykle żenili się z córkami wybitnych rabinów, których reputacja była już ustalona – i tak powstawały całe rabinackie dynastie. O rodzinnych więziach dwóch spośród najwybitniejszych polskich rabinów mówi następująca legenda: Rabin Joel Sirkes (1561-1640), znany też jako BaCh, był najwybitniejszym w swoim czasie uczonym w Torze i człowiekiem wielkiej miary. Pomimo tego nie mógł dostać posady odpowiadającej jego wiedzy i zdolnościom. Gminy żydowskie wolały zatrudniać jako rabinów ludzi przeciętnych, bardziej skłonnych do kompromisów, takich, z którymi łatwiej się było dogadać. BaCh miał na utrzymaniu liczną rodzinę, więc bardzo się trapił tym, jak zapewnić jej odpowiednie warunki życia. Pewnego razu w piątkowe popołudnie, udręczony smutnym myślami i niepokojem, zdrzemnął się. Kiedy spał, do drzwi domu zapukał jakiś człowiek. Drzwi otworzyła córka BaCha. Przybysz powiedział jej, że ma do BaCha bardzo pilny list. Córką wahała się, czy obudzić ojca, w końcu jednak zrobiła to. BaCh przeczytał list; było w nim napisane, że Gmina Żydowska w Krakowie prosi go o objęcie stanowiska głównego rabina tego miasta. BaCh ucieszył się i powiedział do córki: „Wniosłaś wielką radość w moje serce. W chwili, kiedy mnie obudziłaś i kiedy otrzymałem list, weszła w moje ciało dodatkowa dusza – neszama jetera. Błogosławię cię, abyś poślubiła równie wielkiego uczonego w Torze jak ja.” Córka BaCha miała wtedy kilka lat. Kiedy jednak doszła do wieku odpowiedniego do zamęścia, nie można było znaleźć dla niej odpowiedniego kandydata na męża. Żona rabina powiedziała do niego: „To wszystko jest skutkiem twojego błogosławieństwa. Musisz coś zrobić, bo jak nie, to nasza córka do końca życia będzie starą panną.” BaCh zdenerwował się i złożył następujące przyrzeczenie: „Pójdę teraz do synagogi i wydam moją córkę za pierwszego napotkanego tam nieżonatego mężczyznę”. Dawid (ben Szmuel) ha-Lewi (1586-1667) – znany też jako TaZ, co pochodzi od pierwszych liter tytułu jego głównego dzieła Turej Zachaw, komentarza do kodeksu żydowskiego prawa Szulchan Aruch. W młodym wieku, mając zaledwie 18 lat, napisał komentarz do Jore Dea (jednej z czterech części Szulchan Aruch); komentarz stał się powszechnie znany wśród uczonych w Torze, nie wiedziano jednak, kto jest jego autorem; TaZ obawiał się, iż jego młody wiek może zniechęcić do niego potencjalnych czytelników, dlatego też wolał opublikować je anonimowo. Tak więc TaZ, nikomu nie znany, wędrował po kraju w stroju biednego włóczęgi. Przybył akurat do Krakowa i – jak to było w zwyczaju – nocował w przedsionku synagogi. Kiedy BaCh po złożeniu przyrzeczenia wszedł do synagogi, pierwszym człowiekiem, na którego się natknął, był właśnie TaZ. „Czy jesteś żonaty?” – zapytał. TaZ odpowiedział, że nie jest. „Zatem wydam za ciebie moją córkę” – powiedział BaCh. TaZ zapytał go, kim jest. „Jestem Joel Sirkes, naczelny rabin Krakowa” – oznajmił BaCh. TaZ oświadczył, że zgadza się na ślub. BaCh był zaskoczony tym, że TaZ nie okazał najmniejszej radości z powodu perspektywy ożenku z córką tak ważnej osobistości. Przyszedł do domu i powiedział żonie i córce: „Spotkałem w synagodze młodego nieżonatego człowieka; sądzę jednak, że jest to prostak, włóczęga, pozbawiony dobrych manier. Zwołam sąd rabinacki, który
uwolni mnie od przysięgi.” Jednak jego córka nie zgodziła się na to. Powiedziała: „Skoro tak już się stało, to widocznie taka była wola Niebios. Zapewne taki właśnie człowiek był mi przeznaczony.” TaZ spotkał się ze swoją przyszłą żoną i powiedział jej: „Słyszałem o błogosławieństwie twojego ojca. Jestem nie mniej wybitnym uczonym od niego. Nie nadszedł jednak jeszcze czas, abym to ujawnił, obiecaj mi więc, że nikomu o tym nie powiesz.” Odbył się ślub; był wówczas taki zwyczaj, że pan młody wygłaszał pod chupą przemówienie, ale BaCh zarządził, aby z tego zrezygnować; sądził bowiem, że jego zięć nie zna się na niczym, i obawiał się, że nie będzie wiedział, co powiedzieć. Była wtedy ostra zima; BaCh miał w zwyczaju siedzieć w nocy obok pieca (jako że było to najcieplejsze miejsce w całym domu) i studiować; a czytając różne księgi i interpretując je mówił cichym głosem to wszystko, co przychodziło mu na myśl. Jednej nocy TaZ powiedział teściowi, że jest mu strasznie zimno w jego pokoju i że musi spać na piecu. I w ten sposób przysłuchiwał się słowom BaCha i uczył się razem z nim. Zbliżały się dni święta Pesach. Naczelny rabin miasta miał obowiązek wygłaszać kazania przynajmniej dwa razy w roku, podczas dwóch Szabatów: przed Jom Kipur i przed świętem Pesach. BaCh siedząc nocami przy piecu, przygotowywał tekst kazania. Kiedy pewnej nocy miał już prawie gotowy cały tekst, zdrzemnął się. Wtedy TaZ zszedł na dół, położył przed teściem otwarty tom Gemary i wrócił na piec. BaCh obudził się i zobaczył, że leży przed nim tekst zaprzeczający wszystkiemu, co napisał. Pomyślał: „Dziękuję Bogu, że otworzył moje oczy i uchronił mnie przed powiedzeniem czegoś, co nie jest prawdą”. Było mu jednak bardzo żal, że zmarnuje się tak długo przygotowywane znakomite kazanie. Następnej nocy BaCh siedział przy piecu i zastanawiał się, co powinien powiedzieć w Szabat przed świętem Pesach. Zdrzemnął się na chwilę, a kiedy się obudził, leżała przed nim kartka papieru z tekstem udowadniającym, iż strona z Gemary wcale nie zaprzeczała tezom jego kazania, ale pogłębiała je, i wyjaśniająca pozorną sprzeczność między tymi dwoma stanowiskami. Ucieszył się BaCh i pomyślał, że kartka papieru musiała spaść z Nieba. Podczas Szabatu BaCh wygłosił wspaniałe kazanie, a potem opowiedział całą historię o kartce papieru, która spadła z Nieba. Później – jak to było w zwyczaju – zaprosił wszystkich uczonych w Torze z całego miasta do swojego domu i poczęstował każdego z nich kawałkiem ciasta. Oczywiście nie dał ciasta swojemu zięciowi, bowiem uważał go za prostaka. Wtedy TaZ powiedział do żony: „Teraz jest właściwy czas, aby ujawnić prawdę twojemu ojcu. Zapytaj się go, dlaczego nie dał mi kawałka ciasta a potem wyjaw mu, że to ja położyłem przed nim papier z ideą kazania”. Poszła więc do ojca i zapytała: „Dlaczego nie dałeś mojemu mężowi kawałka ciasta”. „A dlaczegóż miałbym dać mu ciasto? Czy wygłosił on dzisiaj jakieś przemówienie?” – zapytał BaCh. „Dlatego, że to on jest prawdziwym autorem twojego dzisiejszego kazania” – powiedziała córka. I w taki sposób TaZ stał się osobą powszechnie znaną. TaZ i córka BaCha żyli w zgodzie i harmonii przez kilka lat; potem jednak ona zachorowała i zmarła. TaZ ułożył na jej pogrzeb najwspanialszą elegię, jaką kiedykolwiek napisano. Była tak olśniewająca i głęboka, że wszyscy byli tym porażeni. BaCh chciał, żeby TaZ pozostał w jego domu i po jego śmierci był jego następcą na stanowisku głównego rabina Krakowa. Śmierć córki pokrzyżowała te plany. BaCh miał jednak jeszcze jedną, młodszą córkę. Kilka dni po pogrzebie zapytał ją, czy nie chciałaby poślubić TaZa. Jednakże młodsza córka BaCha powiedziała: „Skoro napisał on tak wspaniałą elegię w tak krótkim czasie, to dowodzi to, iż łączyły go z moją starszą siostrą niezwykle głębokie i bliskie więzy. Nie mogę zająć jej miejsca przy jego boku.”
Takie właśnie zakończenie tej legendy pochodzi z wersji opowiadanej przez rabina Szlomo Carlebacha (1926-1995), śpiewającego rabina i kompozytora, autora niezliczonej ilości melodii, śpiewanych przez pobożnych Żydów na całym świecie, który miał być potomkiem rabinów Joela Sirkesa (BaCha) i Dawida ha-Lewi (TaZa). Są jednak i inne wersje zakończenia tej historii. Najbardziej znana mówi, że TaZ poprosił BaCha o rękę jego młodszej córki, ale BaCh mu odmówił. Powiedział, iż fakt wygłoszenia tak wspaniałej mowy pogrzebowej świadczy o tym, że TaZ napisał ją jeszcze za życia swojej żony; wynika więc z tego, iż TaZ – pisząc tę mowę – nie wierzył w to, że Bóg może uratować życie jego żony. Z tego więc powodu nie może wydać za niego swojej drugiej córki. Inne zakończenie tej historii podkreśla tak typową dla okresu walki chasydów i mitnagdim opozycję intelektu i uczucia. Według niej na prośbę TaZa o wydanie za niego drugiej córki BaCh powiedział mu, iż skoro w ciągu tak krótkiego czasu zdołał napisać tak skomplikowaną i wyrafinowaną elegię, to dowodzi to, iż cała ta historia z małżeństwem i potem śmiercią żony tak naprawdę wcale go nie obeszła osobiście; była dla niego tylko intelektualną grą. Ponieważ zatem TaZ udowodnił, iż potrafi kierować się w życiu tylko intelektem, a nie uczuciem, nie ma zamiaru wydawać za niego swojej drugiej córki. W każdym razie końcowy rezultat jest we wszystkich wersjach taki sam. TaZ nie ożenił się z młodszą córką BaCha, opuścił Kraków; po wielu perypetiach życiowych osiadł we Lwowie i został naczelnym rabinem tego miasta, najbardziej znanym w jego żydowskiej historii.
BACH OBOK ŚWIĘTEGO MŁODZIEŃCA I ŚWIĘTY MŁODZIENIEC OBOK BACHA, czyli NÓŻ W GROBIE Pewien świątobliwy żydowski uczony przybył do Krakowa i pierwsze swoje kroki skierował na cmentarz, na którym pochowano najwybitniejszych polskich rabinów i wielu innych znakomitych ludzi. Przechodził od grobu do grobu, czytał to, co napisane było na macewach (nagrobkach). odmawiał psalmy, aż dotarł do znajdującej się na końcu cmentarza macewy, na której zobaczył taki napis: „Tutaj spoczywa BaCh – rabin Joel Sirkes – obok świętego młodzieńca i święty młodzieniec obok BaCha, jak o tym mówi pinkas (kronika) naszej świętej gminy”. Przybysz zainteresował się tym napisem, udał się do położonego obok Starej Synagogi ratusza żydowskiego, poprosił szamesa o to, by udostępnił mu pinkas gminy krakowskiej, i po długim wertowaniu pożółkłych ze starości kartek znalazł w nim następująca historię: W czasie, kiedy rabinem gminy krakowskiej był Joel Sirkes (zwany BaChem), wybuchł w Polsce bunt przeciwko władzy króla i toczyła się wojna domowa. Jedna z najważniejszych bitew podczas tej wojny miała miejsce w pobliżu Krakowa. Krakowscy Żydzi nigdy nie widzieli na własne oczy żadnego starcia zbrojnego; kiedy więc do Żydowskiego Miasta dotarły odgłosy bitewnego zgiełku, ciekawość skłoniła wielu z nich do udania się w kierunku pola walki. Był miedzy nimi wnuk rabina Mojżesza Isserlesa, młodzieniec wielce pobożny, bogobojny i uczony, ale też bardzo wrażliwy i słabego zdrowia. Żydzi z ciekawością i przerażeniem obserwowali zacięte zmagania obu armii. Największe wrażenie ten widok zrobił na wnuku rabina Isserlesa. Kiedy wrażliwy młodzieniec zobaczył, jak żołnierze w okrutny sposób zabijają się nawzajem, ogarnęło go tak wielkie wzruszenie, że zemdlał i upadł na ziemię Walka stawała się coraz bardziej zacięta, a słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Żydzi uznali że dalsze przebywanie w pobliżu pola boju może być dla nich niebezpieczne, a i tak zresztą musieli wrócić niebawem na noc do Żydowskiego Miasta. Opuścili więc śpiesznie pole bitwy; w pośpiechu nie zauważyli, że nie ma z nimi wnuka rabina Isserlesa. Na koniec, pod wieczór, szala zwycięstwa wyraźnie przechyliła się na stronę wojsk królewskich. Kiedy już zapadł zmierzch, zwycięscy żołnierze dobijali rannych buntowników. Zobaczywszy leżącego bez ruchu i nie dającego wyraźnych oznak życia młodzieńca, uznali go za rannego żołnierza pobitej armii buntowników i ucięli mu głowę. Na drugi dzień, po wygranej bitwie, oglądano zwłoki poległych w walce. Stwierdzono wówczas, że młodzieniec, któremu ucięto głowę, jest Żydem. Przekazano więc jego ciało i głowę gminie żydowskiej. Chewra Kadisza (bractwo pogrzebowe) pogrzebała wnuka rabina Isserlesa na końcu starego cmentarza żydowskiego. Nieboszczykowi włożono do ręki nóż. Istniał bowiem wówczas taki zwyczaj, że jeśli ktoś został zamordowany, a nie można było wymierzyć sprawiedliwości mordercy, to ofierze wkładano do grobu nóż, tak aby mogła sama przy pomocy tego noża pomścić swoją śmierć. Od czasu pogrzebu wnuka rabina Isserlesa dziwne rzeczy zaczęły się dziać w królewskiej armii. Otóż każdej nocy ktoś podrzynał gardło jednemu z żołnierzy – i w żaden sposób nie można było dojść do tego, kto pozbawił go życia. Stosowano
najostrzejsze środki ostrożności, wystawiano straże, czuwano przez całą noc, barykadowano się w koszarach – nic jednak nie pomagało. Rankiem znajdowano kolejnego żołnierza z poderżniętym gardłem. Blady strach padł na całe wojsko. Jego dowódca, hetman królewskich wojsk, był bardzo zaniepokojony tą sytuacją. Nieznany wróg pozbawiał go najlepszych żołnierzy, a on nic nie mógł na to poradzić. Morale armii upadało, nikt nie chciał zaciągać się wojska – a wszelkie usiłowania, aby zażegnać niebezpieczeństwo grożące jego podkomendnym, były zupełnie nieskuteczne. W końcu obiecał sowitą nagrodę temu, kto wyświetli tę tajemnicę i pomoże mu złapać mordercę jego żołnierzy. W Mieście Żydowskim mieszkał wówczas pewien donosiciel, który informował władze o tym, co działo się w tym mieście. Kiedy dowiedział się o obiecanej przez hetmana nagrodzie, to przyszedł do niego i tak mu powiedział: „Wiem, jaka jest przyczyna śmierci twoich żołnierzy. Po bitwie, w której pokonałeś buntowników, twoi żołnierze omyłkowo ucięli głowę wnukowi rabina Isserlesa, który przez przypadek znalazł się w pobliżu pola walki. Żydzi włożyli nóż do ręki zabitego młodzieńca, aby mógł mścić się na swoich zabójcach. W nocy martwy młodzieniec bez głowy wychodzi z grobu i tym właśnie nożem podrzyna gardła twoich żołnierzy. Możesz przekonać się o prawdzie moich słów, jeśli otworzysz grób na żydowskim cmentarzu. Zobaczysz wówczas, że młodzieniec ów trzyma w dłoni nóż splamiony krwią twoich żołnierzy.” Kiedy hetman usłyszał te słowa, to zapłonął wielkim gniewem i zawołał: „Jeśli moi najlepsi żołnierze stracili życie na skutek żydowskich czarów, to ja nie puszczę tego płazem. Doprowadzę do tego, że przywódcy żydowskiej społeczności zostaną za swoje czarnoksięskie praktyki spaleni na stosie, a wszyscy owiedział mu więc tak: „ Jeśli dasz mi go teraz, to obiecuję ci, że jak umrę, to każę się pochować obok ciebie”. Kiedy tylko rabin skończył mówić, zamordowany młodzieniec wyciągnął ku niemu rękę i podał mu nóż; wkrótce potem grób, w którym leżał, został z powrotem zasypany. Niebawem na cmentarzu pojawił się hetman razem z odziałem wojska i donosicielem. Hetman kazał żołnierzom rozkopać wskazany mu przez donosiciela grób, w którym spoczywał młodzieniec. Kiedy odkopano jego ciało, stwierdzono, że nie ma obok niego ani śladu noża. „Okłamałeś mnie” – zawołał ze złością hetman do donosiciela. Donosiciel nie mógł uwierzyć w to, że nóż zniknął z grobu; pochylił się nad nim, a wtedy zobaczył, że leżąca obok ciała odcięta głowa młodzieńca zapłonęła czerwonym wewnętrznym światłem, rozbłysły mu oczy i zazgrzytały jego zęby. Przeraził się bardzo; w tej właśnie chwili rozgniewany hetman podniósł swoją szablę i własnoręcznie odciął mu głowę. A kiedy po wielu latach sprawowania zaszczytnej funkcji krakowskiego rabina Joel Sirkes (BaCh) umarł, to faktycznie pochowano go na końcu cmentarza obok zamordowanego młodzieńca, a historię tę zanotowano w pinkasie krakowskiej gminy żydowskiej. Rokosz Sandomierski (Zebrzydowskiego) przeciwko władzy króla Zygmunta III Wazy miał miejsce w latach 1606-1609; rokosz Lubomirskiego) przeciwko władzy króla Jana Kazimierza Wazy miał miejsce w latach 1665-1666. Joel Sirkes (BaCh) przebywał w Krakowie w latach 1618-1640, a w tym okresie nie było w Polsce żadnej wojny domowej. Trudno jednak chyba oczekiwać nadmiernej historycznej akuratności od opowieści, w której bezgłowy trup młodzieńca podrzyna w nocy gardła królewskich żołnierzy.
MEGALE AMUKOT I BACH (II), czyli WYPEŁNIONE ŻYCIOWE ZADANIE Żydzi życzą sobie nawzajem „ad mea we-esrim” – czyli „abyś żył sto dwadzieścia lat”. Wiąże się to z długością życia Mojżesza. Według początkowego wyroku Niebios miał on żyć tylko osiemdziesiąt lat, dodane mu jednak zostało czterdzieści lat po to, aby mógł wypełnić swoje życiowe zadanie: wyprowadzenie Żydów z Egiptu i przyprowadzenie ich do Ziemi Izraela. Dlatego więc „ad mea we-esrim” naprawdę oznacza: „obyś wypełnił swoje życiowe zadanie. Koncepcja wypełniania życiowego zadania leży u podstaw następującej legendy:
Kiedy rabin krakowski Joel Sirkes ukończył swoje wielkie dzieło Bajt Chadasz, dał je do przeczytania w rękopisie rabinowi Natanowi Spirze (zwanemu Megale Amukot). Sądził, że ten powie mu niebawem, co o nim sądzi – jednakże daremne były jego oczekiwania. Kiedy rabin Spira spotykał go, to udawał, że nie wie o tym, iż autor pragnie zapoznać się z jego opinią o swoim dziele. W końcu rabin Sirkes nie miał innego wyjścia i wprost się go o to zapytał. Rabin Natan Nata Spira posmutniał i powiedział: „Jest to wspaniałe dzieło. Proszę cię jednak o to, abyś go nie wydawał. Kiedy bowiem zostanie ono w całości wydrukowane, będzie to oznaczało, że wypełniłeś swoje życiowe zadanie. Wtedy droga twojego życia się zakończy”. Rabin Joel Sirkes nie wysłuchał jednak jego prośby i zaczął publikować swoje dzieło. Kiedy ukazał się ostatni tom, rabin Joel Sirkes zmarł. Rabin Natan Nata Spira już wówczas nie żył. Światło jego życia zgasło siedem lat wcześniej.
O ŚMIERCI BACHA Rabin Joel Sirkes (zwany BaChem) był pod koniec życia bardzo ciężko chory. Nie mógł już zasiadać w rabinackim sądzie, ponieważ przez cały czas leżał w łóżku. Uważał jednak, ze choroba nie zwalnia go od obowiązku uczestniczenia w ferowaniu wyroków w sądowych sprawach. Dlatego kazał ustawić swoje łóżko w sali sądowej; kotara oddzielała je od miejsca, gdzie przebywali sędziowie, tak że BaCh mógł wszystko słyszeć i wyrobić sobie pogląd na roztrząsaną akurat sprawę. Do sądu zgłosiło się dwóch kupców. Jeden z nich przedstawił dokument, z którego wynikało, że drugi kupiec ma mu zapłacić 600 złotych reńskich. Przyprowadził też dwóch świadków, którzy potwierdzili prawdziwość jego słów. Drugi kupiec rozpłakał się i przez łzy powiedział, że nie jest winien pierwszemu kupcowi ani grosza i że jeśli sąd
każe mu zapłacić tę kwotę, będzie to dla niego oznaczało bankructwo i nędzę całej jego rodziny. Bach słyszał zza kotary zeznania obu kupców i świadków. Zawołał do siebie sędziów i powiedział im: „Wiem, że pierwszy kupiec kłamie, świadkowie zostali przekupieni, a dokument jest fałszywy. Sporządził go po to, aby zrujnować drugiego kupca i w taki sposób pozbyć się konkurencji”. „Skąd to wiesz?” – zapytali sędziowie. „Powiedział mi to głos z Nieba” – oznajmił BaCh. Sędziowie bardzo się strapili i powiedzieli: „Tora nie znajduje się już w Niebiosach, ale tu, na ziemi. Głos z Nieba nie może decydować o tym, jaki jest wymiar sprawiedliwości. Musimy w najlepszej wierze wydać wyrok na podstawie dokumentów, jakie są nam dostarczane, i zeznań świadków. Nic zaś w tym dokumencie nie wskazuje na to, że nie jest on prawdziwy, a świadkowie wydają się zdecydowani co do swoich zeznań”. „Macie rację” – stwierdził BaCh. - „Przyślijcie mi tu kupca, który domaga się zapłaty od drugiego kupca, a ja z nim porozmawiam i skłonię go do wyznania mi prawdy”. Kiedy kupiec stanął przy jego łóżku, BaCh powiedział: „Wiem na pewno, że drugi kupiec nic ci nie jest winien, dokument został sfałszowany, a świadkowie – przekupieni. Proszę cię o to, abyś przyznał się do winy.” Kupiec odmówił i nadal utrzymywał, że dokument jest prawdziwy. Bach na to odpowiedział: „Popatrz na mnie. Jestem bardzo ciężko chory i niebawem umrę. Jeśli nie przyznasz się do oszustwa, to zabiorę cię ze sobą”. Stwierdzenie to wstrząsnęło kupcem. Przyznał się do wszystkiego, powiedział, za jaką kwotę przekupił świadków i jak sporządził fałszywy dokument. BaCh zawołał wówczas sędziów, aby mogli wysłuchać oświadczenia kupca. Cała ta sprawa była dla BaCha wielkim wysiłkiem. Z tego powodu jego stan bardzo się pogorszył, a po kilku dniach wydał ostatnie tchnienie.
O CZŁOWIEKU, KTÓRY CHCIAŁ BYĆ POCHOWANY OBOK MEGALE AMUKOT Kiedy umarł wielki kabalista Natan Nata Spira (1583-1633), rektor krakowskiej jesziwy [*] (zwany od tytułu swojego głównego dzieła Megale Amukot czyli „Odkrywca tajemnic”), Żydzi na krakowskim Kazimierzu uważali, że jest on tak święty, iż nikt nie jest godzien być pochowany obok niego. Tak więc jego grób na krakowskim cmentarzu żydowskim otaczała wielka pusta przestrzeń. Sto lat po śmierci Megale Amukot jakiś biednie odziany człowiek zapukał nocą do drzwi przewodniczącego Gminy Żydowskiej w Krakowie, a kiedy wpuszczono go do domu, otworzył sakiewkę, wysypał na stół srebrne monety i powiedział: „Oto sto talarów. Chcę kupić za nie miejsce pochówku obok grobu Megale Amukot.”
Obudzony ze snu przewodniczący gminy w pierwszej chwili pomyślał, że nieznany przybysz żartuje. Dlaczegóż taki żebrak ma być pochowany obok Megale Amukot? Potem jednak doszedł do wniosku, że ma do czynienia z wariatem. Pomyślał, że lepiej przyjąć pieniądze od nieznajomego i rozdać je biedakom niż dyskutować z człowiekiem wyraźnie niespełna rozumu. Przyjął więc pieniądze i wrócił do łóżka. Następnego ranka niezwykłe zdarzenie zakłóciło porządek porannego nabożeństwa: jakiś nie znany nikomu człowiek zmarł nagle podczas modlitwy. Przewodniczący gminy rozpoznał w zmarłym włóczęgę, który poprzedniego wieczora wręczył mu sto talarów. Nie mógł się jednak zdecydować, aby pochować żebraka obok grobu Megale Amukot. Przede wszystkim nie był w stanie przyznać się innym członkom gminy, że najbardziej drogocenne miejsce na cmentarzu sprzedał za zaledwie sto talarów. No a skoro człowiek ten już nie żył, to nie było żadnych świadków ich rozmowy. Żebraka pochowano więc na końcu cmentarza, a sto talarów przewodniczący przeznaczył na cele dobroczynne. W nocy włóczęga objawił się we śnie przewodniczącemu gminy i powiedział: „Kupiłem miejsce obok grobu Megale Amukot. Jeśli mnie tam nie pochowasz, to wezwę cię przed Niebiański Trybunał.” Przewodniczący gminy obudził się i pomyślał, że to tylko zwykły sen; nie zrobił więc niczego. Następnej nocy włóczęga znowu przyszedł do niego we śnie; a trzeciej nocy powiedział mu: „To nie jest wcale żart. Albo pochowasz mnie na właściwym miejscu, albo zabiorę cię ze sobą.” Przewodniczący gminy przestraszył się tej groźby i udał się po radę do naczelnego rabina miasta, który był wybitnym kabalistą. Opowiedział mu całą historię i zapytał, co ma robić. „Nie miałeś prawa – powiedział rabin – sprzedawać mu tego miejsca za sto talarów. Skoro jednak to zrobiłeś, miejsce jest jego.” „Co mam począć? – zapytał przewodniczący gminy. – Ten żebrak chce mnie zabić i zaprowadzić przed Niebiański Trybunał, jeśli nie pochowam go obok Megale Amukot. Jakże jednak mógłbym to zrobić? Przede wszystkim każdy w gminie zapytałby wówczas: Dlaczego właśnie jego tam pochowano? Dlaczego nie mnie? Przecież ja dałbym za to miejsce dużo więcej pieniędzy.” „W takim razie – powiedział rabin – masz tylko jedno wyjście. Kiedy włóczęga znowu pojawi się przed tobą w nocy, powiedz mu, że nie jesteś jeszcze gotowy stanąć przed Niebiańskim Trybunałem. Gotów jednak jesteś rozstrzygnąć tę sprawę tu, na ziemi, w sądzie rabinackim. Zaproś go zatem jutro rano, o godzinie dziesiątej do bet ha-midraszu [*] na bet din (sąd rabinacki).” Następnego dnia zebrał się sąd. Rabin położył tałes na krześle, oznaczając w ten sposób miejsce, gdzie mogła spocząć dusza włóczęgi. Przywołana przez niego dusza powiedziała, że jest właścicielem miejsca na cmentarzu obok grobu Megale Amukot. Przewodniczący gminy twierdził, iż żądanie, aby być pochowanym obok grobu Megale Amukot zapłaciwszy za ten przywilej sumę zaledwie stu talarów, jest absurdalne. Sąd rabinacki w Krakowie po krótkich obradach wydał następującą decyzję: „Nie jesteśmy w stanie ocenić, czy włóczęga jest godzien być pochowany obok Megale Amukot. Jesteśmy jednak pewni, że jeżeli naprawdę jest tego godzien, to nie potrzebuje naszej pomocy, aby tam się znaleźć”. Następnego ranka grób, w którym pochowano włóczęgi, był pusty, zaś obok grobu Megale Amukot pojawił się pagórek świeżej ziemi. Ponieważ nikt nie znał nazwiska włóczęgi, na grobie postawiono kamień z napisem: „Tu leży nieznany cadyk”. * Inna wersja tej legendy zmienia jej datowanie i wyjaśnia, kim był ów człowiek, który chciał być pochowany obok Megale Amukot.
Otóż pewien młodzieniec przybył nie wiadomo skąd do Krakowa, a kiedy tu zamieszkał, to najął się do pracy w sklepie pewnego kupca. Postawił tylko jeden warunek: że w porze nabożeństw będzie opuszczał sklep po to, aby pomodlić się w synagodze. Kupiec zgodził się na ten warunek. Od czasu, kiedy młody człowiek zatrudnił się w sklepie, znacznie więcej ludzi przychodziło do niego na zakupy i przynosił on dużo większe dochody, niż przedtem. Pewnego dnia do sklepu przyszło bardzo wielu kupujących. Był to akurat czas popołudniowej modlitwy; młodzieniec nie wziął się wcale do obsługiwania klientów, lecz wyszedł ze sklepu – i jak to miał w zwyczaju – udał się w stronę synagogi. Rozzłościło to bardzo właściciela sklepu. Młodzieniec wyszedł ze sklepu akurat wtedy, gdy był tam najbardziej potrzebny. Czy faktycznie poszedł do synagogi, aby się w niej pomodlić, czy też wałęsa się gdzieś bezczynnie i bez celu, zbija bąki, próżnuje? Może jest on po prostu darmozjadem i nie chce mu się pracować? Kupiec postanowił, że pójdzie do synagogi i sprawdzi, czy młody człowiek rzeczywiście się w niej modli. Jeśli tak jest, to nie wyciągnie z tego żadnych konsekwencji – ale jeśli nie, to nie ujdzie mu to bezkarnie. Po wejściu do synagogi, właściciel sklepu od razu zobaczył tam swojego sprzedawcę, który wcale się nie modlił, ale wpatrywał się w sklepienie synagogi, oglądając znajdujące się tam malowidła. Kiedy kupiec to zobaczył, bardzo się zdenerwował i wymierzył młodzieńcowi siarczysty policzek – po czym udał się z powrotem do swojego sklepu. Młody człowiek do sklepu, w którym pracował, nigdy już nie powrócił. Po wyjściu z synagogi skierował swoje kroki do bet ha-midraszu rabina Natana Naty Spiry i tak mu powiedział: „Otrzymałem znak, że mój pobyt w Krakowie dobiegł końca. Chciałem ci zatem oznajmić, że udaję się w dalszą wędrówkę, pożegnać się i poprosić o błogosławieństwo na drogę”. Rabin Natan Nata Spira zasmucił się i powiedział: „Skoro musisz opuścić miasto, to chciałbym poprosić cię o jedną rzecz. Jest taki zwyczaj, że jak ktoś wyjeżdża z jakiegoś miasta, to mówi na pożegnanie jakąś dwar Tora (naukę na temat Tory), tak aby pamiętano o nim w taki sposób. Skończyłem właśnie pisać dzieło Megale Amukot, w którym na 252 różne sposoby wyjaśniam początek paraszy Wa-Etchanan (jest to ten fragment Pięcioksięgu, w którym Bóg odmawia błaganiom Mojżesza o pozwolenie wejścia do Ziemi Izraela; „I rzekł Wiekuisty do mnie: „Dosyć tobie; nie mów do Mnie więcej w tej sprawie” – Księga Dewarim (Powtórzonego Prawa) 3, 26). Proszę cię, abyś je przeczytał i powiedział mi, co o nim sądzisz” Młodzieniec przeczytał manuskrypt i powiedział: „Jest to znakomite dzieło, ma jednak bardzo istotny brak: można w nim znaleźć 252 wyjaśnienia początku paraszy Waetchanan, nie ma w nim jednak dwieście pięćdziesiątego trzeciego, najistotniejszego wyjaśnienia”. „Jakie to wyjaśnienie?” - zapytał rabin Natan Nata Spira. Młodzieniec tak na to odpowiedział: „Księga proroka Ezechiela zaczyna się od opisu rydwanu na czterech kołach, które były również zwierzętami i aniołami. Otóż pierwsze koło to Abraham, drugie – Izaak, a trzecie – Jakub. Mojżesz pragnął wkroczyć do Ziemi Izraela z jednego przede wszystkim powodu –gdyby bowiem się na niej znalazł, to stałby się w czwartym kołem rydwanu w wizji proroka Ezechiela. Bóg jednak odmówił mu tego, o co prosił, gdyż czwartym kołem rydwanu ma być w przyszłości Meszijah ben Dawid – Mesjasz syn (potomek) króla Dawida. Użyte w tym miejscu w Torze słowo be-dawar („w tej sprawie”) jest akronimem wyrażenia Ben Dawid baregel rewiji – Syn Dawida w czwartej podstawie”. Kiedy rabin Natan Nata Spira to usłyszał, pożegnał ze smutkiem młodzieńca, który opuścił Kraków i udał się w nieznanym kierunku.
Kiedy kupiec zorientował się, że jego sprzedawca opuścił Kraków, było mu bardzo przykro i pożałował swojej porywczości. Przyszedł do rabina Natana Naty Spiry i powiedział mu, że bardzo żałuje tej krzywdy, jaką wyrządził młodemu człowiekowi, wyraża skruchę i chciałby mu to jakoś wynagrodzić. A Megale Amukot tak mu odpowiedział: „Nie zrobiłeś młodzieńcowi żadnej krzywdy. On prawie że nie poczuł twojego uderzenia, a obecnie dawno już o tym zapomniał. Jedynym człowiekiem, któremu naprawdę zrobiłeś krzywdę, jestem ja. Twoje uderzenie było dla niego znakiem, aby opuścił Kraków, udając się w dalszą drogę; a ja w taki właśnie sposób utraciłem przez ciebie kogoś, kto – gdyby pozostał w Krakowie – mógłby być moim najlepszym uczniem”. To właśnie ten młody człowiek powrócił po wielu latach do Krakowa i to właśnie on był według tej wersji legendy włóczęgą, którego grób znalazł się obok grobu Megale Amukot. Według tej drugiej wersji legendy rabinem, który zorganizował bet din, był Joel Sirkes (BaCh) – co dość dokładnie określa datowanie jej akcji, ponieważ BaCh zmarł w 1640 roku, w siedem lat po śmierci Megale Amukot. Jeszcze inna wersja tej legendy mówi, że sam Megale Amukot miał przed śmiercią wyznaczyć długość czasu, kiedy nikt nie będzie pochowany obok niego. Odkrycie faktu, iż ten okres właśnie minął, było potwierdzeniem słuszności żądania świętego włóczęgi.
O ŚMIERCI MEGINE SZLOMO, czyli PO STRONIE RASZIEGO
Krakowski rabin Joszua (Heschel) ben Josef (1590-1648) zwany jest od tytułu swojego najważniejszego dzieła Megine Szlomo – czyli „Tarcza Salomona”. Ten „Salomon” to najwybitniejszy komentator Tory i Talmudu – Raszi z Troyes (1040-1105) czyli rabin Szlomo Jicchaki a więc Salomon syn Izaaka. W swoim dziele rabin Joszua ben Josef broni poglądów Rasziego przed zarzutami ze strony jego wnuków – tosafistów. Nic
zatem dziwnego, że w następującej legendzie obaj ci rabini z różnych epok i z dwóch krańców aszkenazyjskiego świata występują obok siebie: W mieście, w którym przebywał rabin Joszua ben Josef, przydarzyło się kiedyś trzęsienie ziemi. Uwięziony pod ruinami zburzonego budynku rabin złożył ślubowanie, że jeśli wyjdzie cało z tej opresji, to napisze dzieło, w którym obroni poglądy Rasziego przed zarzutami i atakami ze strony jego wnuków – tosafistów. I jak obiecał, tak faktycznie zrobił. Wiele lat później rabin Joszua ben Josef studiował jak zwykle święte księgi w swoim bet ha-midraszu [*]; wtedy właśnie pojawił się przed nim Raszi i tak mu powiedział: „Muszę ci objawić straszną wiadomość! Za pół godziny umrzesz. W nagrodę jednak za to, że przez całe życie ratowałeś mnie z paszczy tych lwów i lwiątek, tosafistów, broniłeś mnie przed nimi, twój los w Świecie Przyszłym będzie szczęśliwy – zajmiesz tam miejsce obok mnie”. Kiedy rabin Joszua ben Josef usłyszał te słowa, to zaprosił do siebie przywódców żydowskiej społeczności Krakowa, wszystkich swoich uczniów i całą swoją rodzinę. Kiedy pokój był już pełny, to wówczas powiedział: „Nasz nauczyciel Raszi jest wśród nas. Przyszedł, aby zabrać mnie ze sobą. W tym świecie ja zawsze stałem po jego stronie; dlatego teraz przyszedł po mnie, aby być po mojej stronie w Świecie Przyszłym.” Wszyscy patrzyli na niego ze zdziwieniem i niedowierzaniem, nic bowiem nie zapowiadało jego rychłego odejścia. Jednak zaraz po powiedzeniu tych słów, rabin Jehoszua ben Josef wydał ostatnie tchnienie. Początek tej legendy zapewne opiera się na pomyłce. Otóż prawnukiem rabina Joszua ben Josefa był urodzony w Krakowie słynny żydowski uczony Jakub Joszua ben Cwi Hirsz Falk (1680–1756), zażarty wróg sabatajskiej herezji i przeciwnik rabina Jonatana Eibenschütza, piastujący obowiązki rabina w wielu miastach: w Tarłowie, Kurowie, Lesku, we Lwowie, Berlinie, Metzu i Frankfurcie nad Menem. We wstępie do swojego znakomitego dzieła „P(e)nej Jehoszua” (od którego pochodzi jego przydomek) pisze on o tym, że w 1702 roku dom, w którym mieszkał z rodziną we Lwowie, został zniszczony przez wybuch prochu w sąsiadującym z nim arsenale. W katastrofie zginęła jego żona, córka i teściowie. Jakub Joszua Falk, który do tego czasu zajmował się interesami i działalnością społeczną, złożył wówczas ślubowanie, że jeśli ujdzie z życiem, to całkowicie poświęci się studiowaniu Tory i halachy. Responsa rabina Joszuy ben Josefa zostały wydane pod takim samym tytułem, jak główne dzieło jego prawnuka, jest więc wielce prawdopodobne, że opowiadający tę legendę pomylili obu tych rabinów.
DLACZEGO TOSEFOT JOM TOW POCHOWANY JEST NA SAMYM KOŃCU CMENTARZA, czyli SKĄPIEC Z KRAKOWA W XVI wieku wejście na Stary Cmentarz Żydowski na krakowskim Kazimierzu prowadziło od strony ulicy Szerokiej; dlatego też z tej strony pochowani są najwybitniejsi rabini, którzy zmarli w szesnastym i na początku siedemnastego wieku. Po rozszerzeniu Miasta Żydowskiego w 1608 roku główne wejście na cmentarz prowadziło z drugiej strony, od ulicy Jakuba. Dlatego też rabini z tej epoki pochowani są od tej właśnie strony. Kiedy założono nowy cmentarz przy ulicy Miodowej, a stary przestał być miejscem
pochówków, zamurowano bramę od ulicy Jakuba i ta strona stała się tyłem cmentarza. Dlatego najwybitniejsi siedemnastowieczni rabini (tacy jak Gerszom Saul Jom Tow Lipmann Heller, Joel Sirkes, Joszua ben Josef, Abraham Joszua Heszel i inni) znaleźli się wówczas na tyłach cmentarza. Poniższa legenda ma zapewne wytłumaczyć sytuację wynikłą ze zmian pozycji frontu i tyłu cmentarza. W Mieście Żydowskim na Kazimierzu pod Krakowem mieszkał kiedyś pewien bogaty człowiek, który cieszył się bardzo złą opinią, gdyż zawsze odmawiał, kiedy zwracano się do niego o jakiś datek na cele dobroczynne. W takim przypadku zawsze mówił: „To są moje pieniądze, zdobyłem je ciężką pracą i nie mam ochoty dawać ich darmozjadom”. Dlatego też z czasem przestano zwracać się do niego po pomoc i przylgnął do niego przydomek „skąpiec z Krakowa”. A przecież cedaka to jeden z podstawowych obowiązków pobożnego Żyda. Odpowiedzialność człowieka za potrzeby innych ludzi jest niezbędnym warunkiem przynależności do żydowskiej wspólnoty przymierza z Bogiem. Ten, który nie chce pomagać biednym, ustawia sam siebie poza społecznością. Pewnego dnia skąpiec bardzo ciężko zachorował. Przybyli do niego wówczas najbardziej szacowni członkowie żydowskiej społeczności Krakowa: rabini, uczeni, starszyzna gminy – przekonując go, żeby w obliczu śmierci, kiedy już wiadomo, że do przyszłego świata nie zabierze ze sobą żadnych bogactw, próbował zyskać sobie łaskawość Niebios i choćby w małym stopniu naprawił swoje grzechy, ofiarując odpowiednio wysoką sumę dla biednych. W przyszłym świecie nie będzie miał już żadnych możliwości, aby wypełniać micwy, jest to więc dla niego ostatnia okazja dla teszuwy. Bogaty skąpiec odmówił. Wszyscy uznali zatem, że człowiek, który wie, iż niebawem umrze, a pomimo to nie jest gotów okazać skruchy i nawet w takiej chwili nie chce odmienić swojego wstrętnego postępowania, musi być bardzo złym człowiekiem. Bogaty skąpiec wkrótce umarł; ponieważ uznano, że sam wyłączył się ze społeczności żydowskiej, więc pochowano go pod murem, na samym końcu cmentarza. Przyszedł piątkowy ranek. W dniu tym wszyscy najbiedniejsi mieszkańcy Miasta Żydowskiego znajdowali na progach swoich domów pewną sumę pieniędzy, która umożliwiała im spędzenie dnia Szabatu w taki sposób, w jaki powinien go spędzić pobożny Żyd. Nikt nie wiedział, kto jest ukrytym ofiarodawcą. Tym razem jednak – w pierwszy piątek po śmierci „skąpca z Krakowa” – nikt nie znalazł na progu swojego domu żadnych pieniędzy. Jakże smutny był ten Szabat w wielu ubogich domach w Mieście Żydowskim na Kazimierzu. Ludzie zaczęli się zastanawiać nad przyczyną tego faktu – i prawda stała się dla wszystkich oczywista. „Skąpiec z Krakowa” był największym dobroczyńcą biednych ludzi – nie chciał jednak, aby ktokolwiek o tym wiedział. W myśl żydowskiej etyki bezimienna dobroczynność jest najwyższą cnotą. Człowiek ten był zatem ukrytym cadykiem – człowiekiem Sprawiedliwym. Powszechnie wierzono, że tylko przez wzgląd na zasługi trzydziestu sześciu „ukrytych Sprawiedliwych” Bóg pozwala temu grzesznemu światu nadal istnieć. Dlatego też rabin Gerszom Saul Jom Tow Lipmann Heller (zwany Tosefot Jom Tow) poprosił, aby po śmierci pochowano go obok grobu „skąpca z Krakowa”. I z tego właśnie powodu ten wielki rabin pochowany jest na samym końcu cmentarza. W jednej z wersji tej historii pojawia się nawet imię i przydomek tego odmawiającego dawania „cedaki” bogacza. Ludzie na krakowskim Kazimierzu mieli go nazywać reb Josełe der Kamcon – a więc Josełe (czyli Józek) Skąpiec. Według innej wersji miał on na imie Szymon. Jeszcze inna wersja legendy łączy ją nie z Jom Tow Lipmannem Hellerem (1579-1654), ale z rabinem Joszuą ben Josefem (zwanym Megine Szlomo; 1590-1648). Według niej miał on – po śmierci skąpego bogacza – rozkazać, aby za karę pochowano go na końcu cmentarza. W Mieście Żydowskim żył wówczas człowiek, który uchodził za
wielkiego dobroczyńcę, gdyż hojnie rozdawał pomoc wszystkim potrzebującym biedakom. Po śmierci bogatego skąpca człowiek ten przyznał się, że sam nie posiada żadnego majątku, a wszystkie rozdawane przez niego pieniądze pochodziły od człowieka właśnie pochowanego pod murem cmentarza. Zawstydzony Megine Szlomo w swoim testamencie poprosił, aby pochowano go obok ukrytego cadyka, jako że jest wielkim zaszczytem nawet dla wybitnego i uczonego rabina leżeć obok sprawiedliwego – obok cadyka.
O OTWARCIU SYNAGOGI IZAAKA Ostatnią synagogą zbudowaną w okresie świetności krakowskiej gminy żydowskiej (zanim liczne konflikty i wojny w połowie XVII położyły tej świetności kres) była monumentalna synagoga Izaaka. Ufundowana przez seniora krakowskiej Gminy Żydowskiej Jicchaka reb Jekelesa (czyli Izaaka syn Jakuba), była największą i najwspanialszą budowlą w Mieście Żydowskim. Nic dziwnego, że jej zbudowanie około roku 1640 wywołało nieprzychylne uczucia wśród wielu chrześcijańskich mieszkańców Kazimierza. Przeciwko nowo wzniesionej budowli zaprotestował ksiądz Marcin Kłoczyński, proboszcz kościoła Bożego Ciała. W liście do biskupa Jakuba Zadzika pisał on, iż ulica, przy której mieści się synagoga, przytyka do ulicy, przy której mieszkają
chrześcijanie, więc może się tak zdarzyć, że kapłani z Najświętszym Sakramentem mogą przez nieuwagę przejść obok tej synagogi, co będzie profanacją sakramentu. Z powodu tych protestów uroczysta inauguracja synagogi nastąpiła dopiero w roku 1644 (a więc już po śmierci księdza prepozyta Kłoczyńskiego). Budowę tej synagogi i problemy związane z jej otwarciem uwieczniła żydowska tradycja następującą legendą: Kiedy po wielu trudach i kosztach reb Jicchak reb Jekeles otworzył wreszcie swoją synagogę, na ceremonię przybyło także wielu kazimierskich mieszczan. Wszyscy podziwiali kosztowne srebra i wspaniałe tkaniny, w które fundator wyposażył jej wnętrze. Bogactwo to nie uszło uwagi gawiedzi miejskiej; banda złodziei, nierobów i wyrostków postanowiła w nocy napaść na synagogę i doszczętnie ją ograbić. Jakiś chłopak przez przypadek usłyszał, jak napastnicy zmawiają się, i doniósł o tym reb Jicchakowi. Ten nie wiedział, co robić, więc od razu udał się z prośbą o radę i pomoc do rabina. Naczelnym rabinem Krakowa był w owym czasie Gerszom Saul Jom Tow Lipmann Heller (zwany Tosefot Jom Tow). Mądry i doświadczony w przeszłości niejednym nieszczęściem rabin rozkazał zamknąć bramy prowadzące do Żydowskiego Miasta i postawić przy nich podwójną straż. Ponieważ najbardziej prawdopodobne było, iż napastnicy wedrą się do Miasta Żydowskiego przez teren cmentarza, polecił więc rabin wybrać dwudziestu sześciu najsilniejszych i najodważniejszych Żydów (a dwadzieścia sześć to gematryczna wartość liczbowa czteroliterowego imienia Boga), przybrać ich w białe kitle – śmiertelne koszule, uzbroić w tęgie kije i postawić na cmentarzu. Reb Jicchak spełnił polecenie rabina. W nocy, nie mogąc przedostać się przez zamkniętą i strzeżoną bramę, napastnicy – jak to przewidział rabin – przeskoczyli przez mur cmentarza (od strony późniejszej ulicy Miodowej), aby tą drogą dostać się do Żydowskiego Miasta. Tu jednak – ku swemu przerażeniu – zobaczyli postacie w białych szatach, które wzięli za umarłych i rzucili się do panicznej ucieczki – tym bardziej że „umarli” kijami popędzili ich do szybszego biegu. Od tej chwili reb Jicchak reb Jekeles mógł spokojne, bez groźby napaści, modlić się do końca życia w swojej synagodze. Nie był to koniec problemów związanych z tą synagogą, której wielkość i bogactwo „kłuły w oczy” wielu chrześcijan. Kilkanaście lat później, podczas „potopu” Szwedzi zniszczyli kościół św. Jadwigi przy ulicy Stradomskiej. Na prośbę księdza proboszcza Stanisława Dzianota król Jan Kazimierz zdecydował się podarować mu synagogę Izaaka na kościół i szpital przykościelny. Po licznych protestach król zmienił zdanie, rozkazał jednak Żydom „pogodzić się z pokrzywdzonym księdzem”. Gmina żydowska obiecała zapłacić 3100 złotych na odbudowę kościoła św. Jadwigi; ponieważ nie była w stanie zapłacić całej tej kwoty, ksiądz chciał przejąć synagogę Izaaka; uratowało ją tylko to, iż król w końcu umorzył resztę zapłaty.
CO RABIN SYMCHA BUNAM Z PRZYSUCHY OPOWIADAŁ O ZAŁOŻYCIELU SYNAGOGI IZAAKA Rabin Symcha Bunam z Przysuchy (1765–1827), jeden z najważniejszych przywódców chasydzkich z terenu Polski, zwykł był opowiadać następującą historię. Miała ona być ilustracją tezy, że wszystko można znaleźć w świecie oprócz bojaźni przed Bogiem. Tę trzeba znaleźć w samym sobie: W Mieście Żydowskim na Kazimierzu pod Krakowem żył kiedyś pobożny i bogobojny, ale biedny Żyd o nazwisku reb Jicchak reb Jekeles (czyli Izaak syn Jakuba).
Chociaż całymi dniami ciężko się trudził, aby zapewnić środki utrzymania dla swej licznej rodziny, nigdy nie przestawał chwalić Boga i dziękować Mu za doznane od Niego łaski. Pewnej nocy przyśnił mu się sen o skarbie ukrytym pod starym mostem w mieście Praga w Czechach; skarb ten przeznaczony jest tylko i wyłącznie dla niego. Na drugi dzień rano Izaak syn Jakuba nie namyślając się długo pożegnał się z żoną i dziećmi i wyruszył w daleką drogę. Szedł przez wiele dni i nocy, przekraczając rzeki i przełęcze górskie, okrążając dzikie puszcze i głębokie jeziora, mijając miasta i wioski. Po długiej wędrówce ujrzał wreszcie potężne mury i błyszczące w słońcu wieże Pragi. Wszedł do miasta i zbliżył się do mostu, który wyglądał zupełnie jak w jego śnie. Nie wiedział jednak, co ma dalej robić, gdyż mostu strzegł oddział wojska, więc Izaak syn Jakuba nie miał odwagi pod nim kopać. Kiedy tak stał pod mostem i namyślał się, co ma dalej robić, podszedł do niego oficer i spytał go, czego tutaj szuka. Izaak syn Jakuba pomyślał, że najlepiej będzie, jeśli powie prawdę. Będą mogli wówczas wspólnie odkopać skarb i podzielić się nim po połowie. Przecież połowa skarbu jest lepsza niż nic. Opowiedział więc oficerowi swój sen. Oficer zaczął się śmiać. „Tylko tacy głupcy jak polscy Żydzi mogą wierzyć w sny – powiedział. – Mnie od wielu nocy śni się sen, że w Mieście Żydowskim na Kazimierzu pod Krakowem, w domu zamieszkałym przez pewnego biednego Żyda zwanego Izaak syn Jakuba, pod piecem ukryty jest skarb. Czy myślisz, że jestem aż tak głupi, by udać się do Krakowa i szukać domu tego Izaaka syna Jakuba? Przecież co drugi Żyd ma na imię Izaak, a co trzeci – Jakub.” Izaak syn Jakuba podziękował oficerowi i ruszył w powrotną drogę. Szedł przez wiele dni i nocy, przekraczając rzeki i przełęcze górskie, okrążając dzikie puszcze i głębokie jeziora, mijając miasta i wioski. Kiedy wreszcie przybył do swego domu, niezwłocznie rozebrał piec i odnalazł skarb. Był teraz najbogatszym Żydem w całym Żydowskim Mieście na Kazimierzu pod Krakowem. Żył jeszcze wiele lat, nigdy nie odmawiając datków na wspomożenie biedaków czy też na inne szlachetne cele. Za część odkopanych pieniędzy ufundował synagogę, którą po dziś dzień nazywa się jego imieniem. Kiedy sąsiedzi pytali go o źródło jego bogactwa, tak odpowiadał: „Istnieją rzeczy, których szuka się na całym świecie, a znajduje w swoim własnym domu. Często jednak, żeby się o tym przekonać, trzeba udać się w długą drogę i szukać ich daleko od domu”. Ta chasydzka przypowieść z morałem posiada analogię w wielu legendach różnych ludów. Arabska wersja tej historii znajduje się w „Księdze 1001 nocy”. Podobną nieco przypowieść (acz nie związaną z żadnym konkretnym miejscem) opowiadał wielki chasydzki mistrz Nachman z Bracławia.
DLACZEGO RABIN ABRAHAM JOSZUA HESZEL NIE WYDAŁ ŻADNEJ KSIĄŻKI, czyli BARYŁKA RABBIEGO JOCHANANA Rabin Abraham Joszua (ben Jakow) Heszel (zwany Rebe reb Heszel, zm. 1663) był wybitnym uczonym – nie wydał jednak żadnej książki. Przyczynę tego faktu wyjaśnia następująca legenda:
Otóż studiował on późno w nocy w swoim bet ha-midraszu [*] Talmud razem ze swoim znamienitym uczniem, Szabatajem ben Meirem ha-Kohenem (1621-1663), znanym jako SzaCh (który w późniejszym okresie został jednym z najwybitniejszych rabinów swojej epoki) Zastanawiali się nad pewnym problemem, nad którym głowiło się wielu uczonych minionych wieków: tanaitów, amoraitów, jak i późniejszych rabinów – i nikt do tej pory nie potrafił go rozwiązać. I oto rabin Heszel doszedł do wniosku, że on jako pierwszy odkrył rozwiązanie tego problemu. Był z tego powodu bardzo dumny i uznał, że jest większym uczonym od tych wszystkich rabinów, którzy dotąd bezskutecznie łamali sobie nad nim głowę. Powiedział swojemu uczniowi, że na drugi dzień w synagodze wyjawi wszystkim, jakie jest wyjaśnienie tego problemu – i kiedy powiedział te słowa, to wówczas zgasła paląca się na stole świeca. Rabin Heszel nie mógł znaleźć w bet ha-midraszu żadnej świecy – wysłał więc swojego ucznia, aby znalazł gdzieś i przyniósł mu świecę. SzaCh szedł od domu do domu, ale wszędzie było ciemno, a on nie chciał nikogo budzić. Wreszcie na końcu Żydowskiego Miasta ujrzał mały domek, w którego w oknie paliła się świeca. Zapukał do okna, i wtedy drzwi otworzył mu sędziwy starzec. Starzec powitał go jakby go znał od dawna i powiedział mu, że to nie jest przypadek, iż przyszedł on do niego. Otóż rabin Heszel pomylił się sądząc, że znalazł rozwiązanie tego talmudycznego problemu – po czym starzec wyjaśnił mu, na czym polegał błąd jego nauczyciela i nakazał mu, aby na razie nie mówił nic o tym swojemu mistrzowi. Dopiero po tym, jak wystąpi on w synagodze i powie zgromadzonym tam Żydom o swoim odkryciu, SzaCh ma wyjaśnić, wszystkim, na czym polega błąd w jego rozumowaniu. Kiedy na drugi dzień rabin Heszel z dumą powiedział w synagodze, że znalazł rozwiązanie niezwykle trudnego talmudycznego problemu, Szach stwierdził, że jego nauczyciel się pomylił i wyjaśnił przyczynę jego błędu. Rabin Heszel – uznając słuszność przedstawionego mu wywodu – był zaskoczony i zdziwiony, nie mając pojęcia o tym, jak jego uczeń do tego doszedł. Zapytał go więc, skąd to wszystko wie. SzaCh opowiedział, co mu się przydarzyło poprzedniego wieczoru. Rabin Heszel zrozumiał, że owym starcem był mędrzec z czasów Talmudu, jeden z pierwszych amoraitów, Rabbi Jochanan, który rozważał ten problem i doszedł do wniosku, że nie da się go rozwiązać. Rabin Abraham Joszua Heszel odprawił pokutę, chodził codziennie wcześnie rano do mykwy, pościł i żarliwie się modlił, żałując za swój grzech. Jego długotrwała pokuta przyniosła skutek. W jego bet ha-midraszu pojawił się Rabbi Jochanan i tak powiedział: „Popełniłeś grzech wielkiej pychy i musisz zostać za to ukarany. Niebiosa pozwoliły ci jednak wybrać sobie rodzaj kary: albo wszyscy twoi potomkowie będą prostakami i nieukami, albo nie wydasz za życia żadnej książki”. Rabin Abraham Joszua Heschel wybrał dla siebie tę drugą karę. Dlatego też wśród jego potomków znajdujemy wielu wybitnych rabinów i uczonych; dwóch z nich nazywa się tak samo jak on: Abraham Joszua Heszel, znany jako Apter Raw albo jako Ohew Jisrael (zm.1825) i filozof Abraham Joshua Heschel (1907-1972). W przeciwieństwie do swojego przodka, wszyscy oni zostawili po sobie wiele książek. Problem ten nazywany jest baryłką rabbiego Jochanana i przedstawia się następująco: Otóż wyobraźmy sobie, że Ruwen przyszedł do Szymona, przyniósł ze sobą baryłkę wina, postawił ją w kącie i porosił Szymona o to, aby ten przechował ją w tym miejscu przez kilka dni. Wieczorem Szymona odwiedzili goście. Było już za późno, aby kupić dla nich wino, a w domu Szymona nie było żadnego innego wina oprócz powierzonego mu przez Ruwena. Czy w takiej sytuacji Szymon może poczęstować ich winem odlanym z baryłki Ruwena, a na drugi dzień odkupić wino i dolać je do baryłki? Jeśli tak, to w jakich okolicznościach wolno mu to zrobić, a w jakich nie? Jeśli zaś tak
zrobi, to czy powinien powiedzieć o tym Ruwenowi, czy też nie powinien? Problem ten rozważali dwaj wielcy tanaici: rabbi Akiba i rabbi Iszmael, i doszli do zupełnie odmiennych wniosków. Miszna bezskutecznie usiłuje uzgodnić te dwie różniące się od siebie opinie. Rabbi Jochanan orzekł, że problem ten jest tak skomplikowany i ma tyle aspektów, które na pozór wydają się nieistotne, a w rzeczywistości posiadają znaczenie (ot, chociażby np. taka kwestia, czy po to, aby odlać z baryłki wino, trzeba przesunąć ją z miejsca, na którym postawił ją Ruwen), iż nie da się go rozwiązać. Po tym, stwierdzeniu rabbiego Jochanana wielu żydowskich uczonych próbowało rozwiązać ten problem, wszelkie jednak idące w tym kierunku usiłowania były odrzucane przez większość rabinów. Inna wersja tej legendy mówi, że Rebe reb Heszel miał rozsądzić spór pomiędzy dwoma bogatymi kupcami. Jeden z kupcow przesłał mu sto dukatów, informując go, że robi to ścisłej dyskrecji, że jest to prywatny dar dla niego i jego rodziny, a także że ten dar nie ma nic wspólnego z rozstrzyganą przez niego sprawą,. Jednakże rabin Heszel nie uległ pokusie i kazał odesłać kupcowi całą kwotę. W nocy rabinowi ukazał się Mosze Rabejnu – nasz nauczyciel Mojżesz – i powiedział mu, że nagrodą za niepoddanie się pokusie będzie liczne potomstwo i że wśród jego potomków będzie wielu wybitnych rabinów.
SIMCHAT TORA W STAREJ SYNAGODZE Stara Synagoga przy ulicy Szerokiej w Krakowie – najstarszy zachowany po dziś dzień żydowski dom modlitwy w Polsce – była najważniejszą synagogą krakowskiej Gminy Żydowskiej. Tutaj modlił się naczelny rabin miasta podczas najważniejszych żydowskich świąt. Z synagogą tą wiąże się wiele historycznych wydarzeń i legend. Podobno sam król Kazimierz Wielki miał ofiarować synagodze dwa swoje miecze przyozdobione głowami aniołów, celem przetopienia ich na świeczniki; aby okazać, jak wysoko sobie cenią ten dar, Żydzi mieli jakoby zawiesić na jakiś czas te miecze w synagodze (pomimo biblijnego
zakazu „czynienia obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach i pod ziemią”). Ze względu na historyczny charakter tej synagogi wiązało się z nią także wiele specyficznych zwyczajów, nie spotykanych w żadnym innym miejscu. Podobno szames przed wieczorną modlitwą (erewit) przepraszał duchy zmarłych, przebywające tutaj po zmierzchu, za zakłócenie ich spokoju; według innej wersji miał to robić nie przed modlitwą wieczorną, ale poranną (szacharit). Szczególny charakter miały w Starej Synagodze obchody święta Simchat Tora. W tym dniu procesja z pochodniami towarzyszyła głównemu rabinowi miasta, odprowadzając go pod baldachimem – chupą ze śpiewem do Starej Synagogi. Po przekroczeniu bramy synagogi milkły jednak wszystkie śpiewy. Miało to upamiętnić tragedię, która przed wielu latu przydarzyła się w tym właśnie dniu. W dniu święta Simchat Tora podczas wieczornego nabożeństwa we wszystkich synagogach mężczyźni ze śpiewem i tańcem obnoszą zwoje Tory w procesji siedmiu hakafot, czyli siedmiu okrążeń bimy. Inaczej wyglądała ceremonia hakafot w Starej Synagodze w Krakowie. Podczas czwartego okrążania przerywano procesję i wszyscy siadali na przewróconych ławkach, jak to się zwykle czyni w dzień żałoby i postu Tisza be-Aw, ze świeczkami w rękach. Uroczystość hakafot kontynuowano dopiero po odmówieniu slichot – żałobnych modlitw. Przyczynę tego dziwnego zwyczaju wyjaśnia legenda. Zdarzyło się to w XVII wieku; kiedy wszyscy Żydzi w weselu radości obchodzili beztroskie święto Simchat Tora, do Miasta Żydowskiego wdarli się napastnicy; wtargnęli do Starej Synagogi i przerwali ceremonię siedmiu hakafot właśnie podczas czwartego okrążenia bimy. Przerażeni Żydzi rozpierzchli się, chowając zwoje Tory. Padli ranni i zabici. Dla upamiętnienia tego smutnego wydarzenia co roku przerywano procesję w dzień święta Simchat Tora.
ZAMKNIĘCIE NIEBIAŃSKIEJ JESZIWY Chasydzi [*] otaczają wielką czcią krakowskiego rabina Natana Naty Spiry, zwanego Megale Amukot. Żył on co prawda na długo przed powstaniem ruchu chasydzkiego – uważany jest jednak przez nich za tak jakby prekursora tego ruchu. I tak na przykład kiedy chasydzki przywódca rabin Elimelech z Leżajska przebywał w Krakowie, zawsze modlił się w bet ha-Midraszu Megale Amukot (zwanym też Ojfn bergel).Do związku pomiędzy krakowskim rabinem a powstaniem ruchu chasydzkiego nawiązuje następująca
legenda. Ponieważ założyciel chasydyzmu Izrael ben Eliezer - Baal Szem Tow zmarł w 1760 roku, możemy bez najmniejszych wątpliwości stwierdzić, że jej akcja toczy się w tym właśnie roku: Sprawującego w XVIII wieku zaszczytną funkcje rabina gminy żydowskiej w Berdyczowie, rabina Liebera zwanego „Wielkim”, nawiedzał każdej nocy jego przodek, krakowski rabin Natan Nata Spira; razem modlili się i studiowali. Nie pojawił się on jednak pewnej nocy, a także następnej i jeszcze następnej. Zaniepokojony tym faktem rabin Lieber wysłał swojego syna Jechiela do Krakowa po to, aby u grobu rabina Natana Naty Spiry dowiedział się o przyczynę tej nieobecności. Kiedy ten przybył do Krakowa i pomodlił się na krakowskim cmentarzu żydowskim, objawił mu się jego przodek, rabin Natan Nata Spira i powiedział mu, że nie mógł przybyć do jego ojca dlatego, że na trzydzieści dni zamknięta została Niebiańska Jeszywa [*]. Przyczyną tego zamknięcia była żałoba z powodu śmierci wielkiego i świętego męża, Izraela ben Eliezera – Baal Szem Towa (BeSzTa), twórcy chasydyzmu.
JAK MAOR WA-SZEMESZ ZOSTAŁ ULUBIONYM UCZNIEM RABINA ELIMELECHA Z LEŻAJSKA Rabina Elimelecha z Leżajska (1717-1787) można uzanć za najważniejszego przywódcę chasydzkiego trzeciej generacj (w generacji pierwszej najważniejszy był oczywiście twórca chasydyzmu Izrael ben Eliezer - Baal Szem Tow, a w drugiej – Magid Dow Ber z Międzyrzecza; po śmierci rabina Elimelacha ruch ten rozpadł się na tak wiele niezależnych od siebie grup, że już nie można określić kogokolwiek jako tego
najważniejszego). Razem z bratem Zusją z Annopola był on uczniem Magida Dow Bera z Międzyrzecza. Później obaj bracia podróżowali po kraju jako wędrowni kaznodzieje i kabaliści. Po śmierci swojego mistrza Elimelech w 1772 r. osiadł w Leżajsku i założył tam chasydzki dwór. W swoim głównym dziele zatytułowanym „Noam Elimelech” (Lwów 1787), ułożonym w formie kazań na temat przypadających na każdy kolejny tydzień fragmentów z Tory, wykłada on – w oparciu o elementy pochodzące z kabalistycznej myśli Izaaka Lurii i z nauk swojego mistrza Dow Bera z Międzyrzecza – swoją teorię „praktycznego cadykizmu”. Cadyk jest przywódcą zarówno w sferze duchowej, jak i w sferze codziennego życia. Trwa on w ciągłym napięciu pomiędzy duchowym dewekut (przylgnięciem do Boga), a materialnymi potrzebami kierowanej przez niego społeczności. Będąc na wyższym poziomie duchowym niż anioły, stanowi podstawę świata. Ma on zdolność wpływania na decyzje podejmowane w Niebiosach. Jego zadaniem jest przemiana mocy sądu w moc miłosierdzia, a za jego pośrednictwem Boże błogosławieństwo spływa na świat. Poprzez rozmyślania i kontemplację prowadzi on wojnę, której ostatecznym celem jest pełne dewekut i wzniesienie się do absolutu. Chociaż mieszka na ziemi, to tak naprawdę przebywa w niebiańskich sferach. Cadyk może czasem pozornie upadać i grzeszyć po to, aby w niższych regionach odnajdywać rozproszone święte iskry i powodować tikkun olam (naprawę świata). Podnosząc na wyższy poziom i oczyszczając grzeszne myśli, umożliwia on zbawienie dusz, nadawanie świętości rzeczom materialnym i przezwyciężanie złych skłonności. Rabin Elimelech z Leżajska – podkreślając społeczną i religijną rolę cadyka – przyczynił się do ostatecznego ukształtowania się struktury ruchu chasydzkiego w postaci grup wyznawców skupionych wokół swojego cadyka – przywódcy, mistrza i nauczyciela. Do jego najwybitniejszych uczniów należeli Abraham Joszua Heszel z Opatowa, Jakub Izaak Horowic (ha-Choze) z Lublina, Menachem Mendel z Rymanowa, Mosze Lejb z Sasowa – a także Kalman Kalonimus Epstein z Krakowa (zwany Maor wa-Szemesz). O związku tych dwóch rabinów – mistrza i ucznia – mówią następujące legendy, wyjaśniające – każda na inny sposób - jak Maor wa-Szemesz został ulubionym uczniem rabina Elimelecha z Leżajska: Kiedy rabin Kalman Kalonimus Epstein (od tytułu swojego głównego dzieła nazywany później Maor wa-Szemesz) był uczniem rabina Elimelecha, to zastąpił kiedyś służącego i sam zaścielił łóżko swojego mistrza. Tej właśnie nocy rabin Elimelech miał szczególnie piękne i podniosłe sny. Obudził w środku nocy, wszedł do swojego bet hamidraszu [*] i zapytał swoich uczniów, który z nich ścielił jego łóżko. Przestraszeni uczniowie obawiali się, że stało się coś złego. Kiedy w końcu rabin Elimelech dowiedział się, kto to zrobił, zażądał, aby odtąd Maor wa-Szemesz zawsze przebywał w jego pobliżu i każdej nocy zaścielał jego łóżko. * Według drugiej legendy Kalmana Kalonimusa Epsteina przyjechał do Leżajska z nadzieją zostania uczniem rabina Elimelecha. Nie było to jednak łatwe, albowiem rabin Elimelech miał wąskie grono uczniów; wszyscy oni mieli już swoją pozycję i dorobek, a Kalman Kalonimus był wówczas nikomu nie znanym młodym człowiekiem. Po przybyciu do Leżajska Kalman Kalonimus dowiedział się jednak, że rabin Elimelech poszukuje służącego, zgłosił się do niego i został przyjęty. Pewnego razu rabin zawołał go do siebie i nakazał mu przynieść sobie herbatę. Kalman Kalonimus przyniósł herbatę w dwóch szklankach. Zaskoczony rabin Elimelech zapytał go, dlaczego tak zrobił. „Jak to?” – zdziwił się Kalman Kalonimus – „Przecież rebe siedzi przy stole razem z drugim rabinem” „A czy wiesz, kim jest ten drugi rabin?” – zapytał rabin Elimelech. „Nie wiem” – odpowiedział Kalman Kalonimus.
„Dzieci nie poznają swojego ojca” – powiedział rabin Elimelach. „To Awraham Awinu, nasz praojciec Abraham”. Z tego jednak faktu, że Kalman Kalonimus potrafi dostrzec praojca Abrahama, który był niewidzialny dla wszystkich w Leżajsku oprócz niego samego, wynikał wniosek dla rabina Elimelecha zupełnie oczywisty: jego służący obdarzony jest zupełnie wyjątkowymi duchowymi właściwościami. Rabin Elimelech postanowił zatem, że włączy Kalmana Kalonimusa do grona swoich uczniów; niebawem stał się on jego ulubionym uczniem.
RABIN SYMCHA BUNAM Z PRZYSUCHY I GRÓB REMU Rabin Mojżesz Isserles (ReMU) w nie jest zasadniczo związany z chasydzką tradycją. Świadczy o tym choćby to, że wielki chasydzki przywódca, rabin Elimelech z Leżajska, twierdził, iż wprowadzony przez rabina Mojżesza Isserlesa aszkenazyjski rytuał modlitw jest odpowiedni tylko dla zwyczajnych ludzi, podczas gdy ludzie pobożni, znajdujący się na wyższym poziomie wiary, powinni modlić się według rytuału sefardyjskiego, według
systemu Izaaka Lurii (Arizala). Krakowscy rabini, którzy rzucili klątwę na Kalmana Kalonimusa Epsteina (Maor wa-Szemesz) także powoływali się na Mojżesza Isserlesa. Pomimo tego chasydzi zawsze pielgrzymowali na jego grób, zwłaszcza w rocznicę jego śmierci, w dzień święta Lag ba-Omer. Jedną z przyczyn tego faktu jest być może historia opowiedziana przez rabina Izaaka Meira Altera (1789–1866), pierwszego Gerer Rebe (cadyka z Góry Kalwarii), zwanego Chiduszej ha-Rim, założyciela istniejącej po dziś dzień wielkiej chasydzkiej dynastii (Gerer Chasidim to największa przed wojną grupa chasydzka w Polsce; także obecnie Chasidej Gur stanowią największą chasydzką grupę w Izraelu): Mój mistrz i nauczyciel, rebe Symcha Bunam (1765–1827) studiował farmakologię w Gdańsku i zanim został rabinem w Przysusze, prowadził w tym mieście aptekę, która dobrze prosperowała, przynosząc całkiem solidny dochód. I oto nagle, jak grom z jasnego nieba, nadeszła wiadomość, że władze zakazały Żydom prowadzenia aptek. Wszyscy żydowscy właściciele aptek muszą je sprzedać, a jeśli do określonej daty tego nie zrobią, to zostaną one skonfiskowane i przejdą na skarb państwa. Był to ciężki cios dla wszystkich żydowskich aptekarzy. A mój mistrz i nauczyciel pożyczył duże sumy pieniędzy na kupno i wyposażenie lokalu, które miał zamiar spłacić dochodami z apteki. Jeżeli nawet udałoby mu się sprzedać aptekę jakiemuś nie-Żydowi, to w żaden sposób nie pomogłoby mu to spłacić długi; skoro bowiem wszyscy wiedzieli, w jak przymusowej sytuacji się znajduje, nikt nie zechciałby kupić jego apteki za godziwą zapłatę. Musiałby sprzedać ją za grosze, a jeśli nie zdołałby tego zrobić, to za darmo zagarnęłyby ją władze. Nie wiedząc, co począć, rabin Symcha Bunam pojechał do Krakowa. Tutaj udał się na stary cmentarz na krakowskim Kazimierzu, na grób rabina Mojżesza Isserlesa – ReMU, którego dążył wielką atencją, szacunkiem i respektem. Położył się na tym grobie, tak aby być blisko duszy rabina Isserlesa, i poprosił o pomoc w tej ciężkiej sytuacji, w jakiej się znalazł. Kiedy wyszedł z cmentarza spotkał na ulicy pewnego Niemca, a ponieważ biegle władał językiem niemieckim, nawiązał z nim rozmowę. Niemiec powiedział mu, że jest z zawodu aptekarzem, że zamierza osiąść w środkowej Polsce i chciałby prowadzić tam aptekę. Zapytał potem rabina Symchę Bunama, czy nie zna przypadkiem kogoś, kto zechciałby sprzedać mu aptekę położoną w tym regionie Polski. Rabin oświadczył, że ma w Przysusze aptekę do sprzedania, a Niemiec postanowił, że pojadą tam razem, aby ją obejrzeć. Apteka spodobała się Niemcowi i kupił ją za dobrą cenę. Rabin Symcha Bunam spłacił wszystkie długi i jeszcze została mu spora kwota, którą mógł przeznaczyć na spełnianie dobrych uczynków. Dlatego też – zakończył swoją historię Chiduszej ha-Rim – tak ważne jest pielgrzymowanie na grób rabina Mojżesza Isserlesa; a jeżeli ktoś znalazł się w potrzebie, może to być dla niego wielką pomocą.
MEGALE AMUKOT? TAKŻE NIEZŁA KSIĄŻKA Ojcem krakowskiego rabina Szymona Sofera (Schreibera, 1820-1883) był wybitny rabin Mojżesz Sofer zwany Chatam Sofer (1762-1839). Urodzony we Frankfurcie nad Menem (chociaż jego ojciec Samuel ben Mosze pochodził z Krakowa), był najwybitniejszym w swoim czasie autorytetem w kwestiach związanych z żydowskim
prawem religijnym – halachą; w 1806 roku został rabinem w Preszburgu (obecnie Bratysława, stolica Słowacji), gdzie założył największą wówczas na świecie jesziwę, stając się faktycznym przywódcą „ortodoksyjnego obozu” w Europie Środkowej. Jednak – w przeciwieństwie do wielu innych wybitnych przedstawicieli tego „obozu” – nie lekceważył bynajmniej żydowskich nauk mistycznych – kabały. Mówi o tym następująca opowieść: Chatama Sofera odwiedził kiedyś pewien znany rabin. Chatam Sofer studiował akurat jakąś księgę; gość zapytał go, jakie to dzieło, i wielkie było jego zaskoczenie, kiedy dowiedział się, że jest to Megale Amukot, praca krakowskiego rabina, wybitnego kabalisty Natana Naty Spiry. Gość uważał, że zajmowanie się kabałą nie ma najmniejszego sensu, że są to bzdury nie warte uwagi poważnych żydowskich uczonych. Zdziwił się zatem, że tak wielki rabin poświęca swój niewątpliwie cenny czas na studiowanie dzieła, które – jego zdaniem – nie było wiele warte. Nie chciał jednak urazić gospodarza, więc powiedział: „No cóż, Megale Amukot, to także jest całkiem niezła książka”. Chatam Sofer uśmiechnął się na te słowa i powiedział: Masz rację, to także całkiem niezłą książka. Opowiem ci w związku z tym jedną historię. Otóż pewien Żyd osiadł w Sanki-Petersburgu i założył tam sklep, przynoszący całkiem spory dochód. Żydom bardzo trudno jest uzyskać prawo pobytu w SanktPetersburgu – ale jemu akurat się udało. Pewnego dnia Żyd postanowił przejść się rankiem nad jednym z licznych kanałów przecinających stolicę Rosyjskiego Imperium. I akurat tak się zdarzyło, że tego samego dnia cesarz rosyjski obudził się wcześnie rano i postanowił odbyć samotną przechadzkę nad tym samym kanałem. Żydowski sklepikarz i cesarz spotkali się nad brzegiem kanału i zaczęli rozmawiać. Cesarz zapytał Żyda o zajęcie; ten pochwalił się swoim dobrze prosperującym sklepem, po czym zapytał swojego rozmówcę o to, czym on się zajmuje. Car odpowiedział na to: „Jestem imperatorem, cesarzem Rosji”. A sklepikarz, usłyszawszy te słowa, tak oświadczył: „No cóż, imperatorem, cesarzem Rosji, to także jest całkiem niezły zawód.” Opowieść nie podaje nam nazwiska rabina, który odwiedził Chatami Sofera, albowiem w tych okolicznościach byłoby to laszon ha-ra – grzechem obmowy. Skoro więc wiemy, jakie było podejście Chatami Sofera do wiedzy kabalistycznej, nie możemy dziwić się temu, że kiedy jego syn, Szymon Sofer, został naczelnym rabinem Krakowa, to – pomimo że do tego czasu nie miał żadnych bliższych kontaktów z chasydami – nie miał poważniejszych oporów przed nawiązaniem współpracy z najwybitniejszymi chasydzkimi przywódcami z terenu Galicji: cadykami z Bełza i Nowego Sącza.
SZYMON SOFER I ZAGINIONA MONETA Krakowski rabin Szymon Sofer (1820-1883) brał kiedyś udział kiedyś w bardzo ważnej konferencji rabinów; jednym z jej uczestników był także rabin Hillel ben Baruch Lichtenstein (1815–1891), jeden z najwybitniejszych uczniów jego ojca, rabina Mojżesza Sofera (zwanego Chatam Sofer).
Podczas przerwy w obradach, kiedy kelnerzy zaczęli roznosić posiłki i napoje, rabin Lichtenstein wstał i pokazał zgromadzonym rabinom niedużą złotą monetę. Powiedział potem, że otrzymał ten unikalny pieniążek przed wielu laty od swojego mistrza i nauczyciela, Chatama Sofera. Jest to ta właśnie pół-szeklowa moneta, jaką każdy żydowski mężczyzna płacił kiedyś corocznie do skarbca jerozolimskiej świątyni, jak o tym pisze II Księga Królewska (rozdział 12, wiersz 4). Według II Księgi Kronik (rozdział 24, wiersz 6) była to ta sama opłata, jaką według zarządzenia Mojżesza każdy dorosły Izraelita miał dawać na budowę Miszkanu (Świętego Przybytku) na pustyni (Księga Szemot – Wyjścia, rozdział 30, wiersz 13). Wiele miar i wag związanych z przepisami halachy – prawa żydowskiego – pochodzi, bezpośrednio lub pośrednio, od wielkości tej monety. Dlatego też rabini z wielkim zainteresowaniem i podziwem oglądali złotą monetę, która przechodziła z rąk do rąk. Po pewnym czasie rabin Lichtenstein poprosił o zwrot monety – i wtedy zapanowała wielka konsternacja. Zaczęto się za nią rozglądać, ale nikt nie mógł jej znaleźć. Złota moneta zniknęła. Wszyscy uczestnicy konferencji byli wybitnymi rabinami. Trudno było podejrzewać któregokolwiek z nich o kradzież. Jednak monety nie było i ktoś musiał się do tego przyczynić. Rabin Lichtenstein z ciężkim sercem powiedział, że trzeba będzie zrewidować obecnych na sali obrad rabinów. Wszyscy się na to zgodzili – oprócz rabina Szymona Sofera, który powiedział, że powinno się jeszcze poczekać z tym przez dziesięć minut, rozglądając się dookoła, czy monety jednak gdzieś nie ma. Rabini zaczęli jeszcze raz patrzeć we wszystkie kąty sali, czy moneta gdzieś się nie ukryła – było to jednak daremne. Po dziesięciu minutach rabin Szymon Sofer powiedział, że prosi o to, aby kontynuowano poszukiwania przez kolejne dziesięć minut. Rabini jeszcze raz zaczęli rozglądać się po sali – ale żadnego pozytywnego skutku to nie odniosło. Kiedy więc minęło kolejne dziesięć minut, rabini stwierdzili, że niestety nie ma innego wyjścia; trzeba wszystkich przeszukać. Rabin Szymon Sofer powiedział na to, że prosi o odroczenie rewizji; jeśli w najbliższych ciągu dziesięciu minut nic się nie zdarzy, to obiecuje, że już więcej nie będzie przeciwstawiał się przeszukaniu rabinów. Rabini nie mogli odmówić prośbie rabina Szymona Sofera – nie sądzili jednak, że następne dziesięć minut może coś zmienić. Wszyscy byli bardzo zdenerwowani, siedzieli nieruchomo, czekając nie wiadomo na co i pragnąc, aby ta przykra dla wszystkich sytuacja wreszcie się zakończyła. Wtedy właśnie do sali obrad wszedł kelner, trzymając w ręku złotą monetę. Kelner powiedział, że podczas sprzątania ze stołów przez nieuwagę zmieciono pieniążek do jednego z pojemników na resztki. Kiedy przeglądano zawartość pojemników, moneta została znaleziona. Rabin Lichtenstein podszedł do rabina Szymona Sofera i zapytał go to, dlaczego nie chciał się zgodzić na przeszukanie obecnych na sali. Wtedy rabin Szymon Sofer włożył rękę do kieszeni, wyciągnął z niej identyczną monetę jak ta, który przedtem zademonstrował rabin Lichtenstein, i tak powiedział: Mój błogosławionej pamięci ojciec posiadał dwie takie pół-szeklowe monety. Jedną nich podarował tobie, swojemu najlepszemu uczniowi; drugą dał mnie, swojemu synowi. Jadąc tutaj wziąłem ją ze sobą, sądząc, że być może będzie okazja do tego, aby pokazać ją uczestnikom konferencji. Kiedy twoja moneta zniknęła i postanowiono przeszukać obecnych na sali rabinów, poprosiłem o dziesięciominutową zwłokę i pomodliłem się do Boga, prosząc Go o to, aby oszczędził mi wstydu. Kiedy minęło dziesięć minut i nic się nie zdarzyło, to po raz drugi zwróciłem się do Boga o pomoc – i również nie odniosło to żadnego skutku. Dlatego za trzecim razem prosiłem Boga o to, żeby ta sprawa została jak najrychlej wyjaśniona nie przez wzgląd na mnie, ale przez pamięć o moim ojcu. I wtedy właśnie przyszedł kelner i przyniósł zagubiony złoty pieniążek.
Ja wiem – dodał rabin Szymon Sofer – że nikt nie oskarżyłby mnie o kradzież monety, a nawet jeśli ktoś byłby to zrobił, to bardzo łatwo mógłbym uwolnić się od zarzutu, wyjawiając prawdę. Nie chciałem jednak, aby ktokolwiek – chociażby nawet tylko przez krótką chwilę – mógł sobie pomyśleć, że tę monetę ukradłem. Jak to bowiem mówi nasza święta Tora: „Będziecie czystymi przed Wiekuistym i przed Izraelem”. Ten fragment 22 wiersza 32 rozdziału Księgi Bamidbar (Liczb) powszechnie interpretowany jest jako zakaz postępowania w taki sposób, iżby mogło to spowodować publiczne zgorszenie. Nawet jeśli ktoś nie przekroczył żadnego przykazania Tory, to nie wolno mu postępować w taki sposób, aby ktokolwiek mógł podejrzewać, że jakieś przykazanie przekroczył. Nie wystarczy, że będzie czysty przed Wiekuistym, ma być także czysty przed Izraelem – a więc przed innymi ludźmi..
JAK JÓZEF NEHEMIASZ KORNICER ZOSTAŁ NACZELNYM RABINEM KRAKOWA
Legendy chasydzkie [*] dotyczą nie tylko dawnych czasów. Chasydzi opowiadają także historie dotyczące znacznie bliższych nam wydarzeń – mieszając fikcję z historyczną prawdą. Oto jedna z takich chasydzkich opowieści: Szymon Sofer, naczelny rabin Krakowa w latach 1861-1883, pragnął, aby jego następcą na tym stanowisku był jego zięć (a zarazem siostrzeniec) Akiba Kornicer. Kiedy jednak rabin zmarł, maskile (zwolennicy Haskali [*]) sprzeciwili się wyborowi Akiby Kornicera. Powiedzieli tak: „Zgodziliśmy się na wybór Szymona Sofera, gdyż sądziliśmy, że – pochodząc ze środowiska węgiersko-austriackiego i mówiąc na co dzień w języku niemieckim – nie będzie współpracował z ciemnymi i zabobonnymi chasydami. Jakże boleśnie nas jednak zawiódł. Nie tylko bowiem związał się z chasydami, ale nawet zorganizował współpracę chasydów i mitnagdim przeciwko nam. Teraz już nie powtórzymy tego błędu. Nigdy nie zgodzimy się na to, aby ktoś z tej rodziny został naczelnym rabinem Krakowa.” Wybór Akiby Kornicera został zablokowany – i przez wiele lat stanowisko głównego rabina Krakowa nie było obsadzone. Wyborowi Akiby Kornicera najbardziej sprzeciwiał się wiceprzewodniczący Żydowskiej Gminy Wyznaniowej w Krakowie Hirsz Landau, potomek znanej krakowskiej rodziny, od setek lat mieszkającej w tym mieście. Jakiś czas potem (w roku 1904) Hirsz Landau zginął w tragicznych okolicznościach. Kiedy po I wojnie światowej przewodniczącym Żydowskiej Gminy Wyznaniowej w Krakowie został syn Hirsza Landaua, dr Rafał Landau, powiedział on tak: „Kto wie, czy przyczyną tragicznej śmierci mojego ojca nie było to, iż sprzeciwiając się wyborowi Akiby Kornicera doprowadził do tego, że przez tak długi czas w Krakowie nie było naczelnego rabina. Musimy naprawić ten błąd.” Akiba Kornicer już wówczas nie żył; odmawiał on zawsze, kiedy proponowano mu stanowisko rabina w różnych miastach, m.in. w Mattersdorfie w Burgenland (gdzie kiedyś rabinem był Szymon Sofer), nie chciał bowiem opuścić Krakowa; Zadowolił się stanowiskiem przewodniczącego krakowskiego Sądu Rabinackiego i zmarł w roku 1892. Odnaleziono jednak w miejscowości Szoellos na Węgrzech jego syna, Józefa Nehemiasza Kornicera, wybitnego uczonego w Torze, i zaproponowano mu objęcie funkcji naczelnego rabina Krakowa. Józef Nehemiasz Kornicer zgodził się i w roku 1925 został uroczyście wprowadzony na swój urząd. Józef Nehemiasz Kornicer pozostawał na tym stanowisku tylko osiem lat; sprawując tę funkcję zdobył sobie powszechny szacunek wszystkich. Kiedy zmarł w roku 1933 w wieku zaledwie 52 lat, opłakiwał go cały żydowski Kraków. Józef Nehemiasz Kornicer był ostatnim przed II wojną światową naczelnym rabinem Krakowa. Jego syn Samuel Szmelke Kornicer, którego wybrano na stanowisko przewodniczącego krakowskiego Sądu Rabinackiego (co dawało mu bardzo duże szanse ubiegania się o stanowisko naczelnego rabina Krakowa), w roku 1940 wystosował (razem z rabinami Szabse Rapaportem i Majerem Friedrichem) list do księcia metropolity Adama Sapiehy z prośbą o wstawienie się do władz niemieckich w sprawie wstrzymania wysiedleń Żydów z Krakowa. Wszystko to jednak było daremne. Trzej rabini zostali niebawem „za karę” aresztowani przez okupacyjne władze i posłani do obozu w Oświęcimiu. Żaden z nich już z niego nie powrócił. Dr Rafał Landau zmarł w latach wojny na terenie Związku Radzieckiego.
ZASŁUGA MŁODEGO KSIĘDZA
O żadnym innym okresie żydowskiej historii nie napisano tyle, co o tych niespełna sześciu latach – pomiędzy niemiecką inwazją na Polskę a końcem II wojny światowej; wydaje się, jakby czas zagęścił się wtedy i skondensował. Pisali historycy, specjaliści z różnych dziedzin, prozaicy, poeci, zwykli ludzie. Trudno, żeby nie mówili i nie pisali o tym także i pobożni, ortodoksyjni Żydzi. Czy jednak możemy te ich opowieści określać jeszcze nazwą „legendy”? W niektórych przypadkach na pewno tak. Mam tu na myśli opowieści nieprawdopodobne, niewątpliwie wymyślone i nieprawdziwe, w które jednak wielu pobożnych Żydów głęboko wierzy (np. historię o 77 dziewczętach z krakowskiej szkoły Bet Jaakow, które miały jakoby popełnić samobójstwo wtedy, gdy Niemcy chcieli umieścić je w domu publicznym; wymyślenie tej historii było oczywiście reakcją na zmitologizowanie powstania w getcie warszawskim – które przedstawiano w taki sposób, że wynikała z tego obraźliwa dla pobożnych Żydów sugestia, że to niereligijni Żydzi walczyli z Niemcami, podczas gdy ci religijni poszli jak barany na rzeź). Jak jednak jest z historiami, które wydają się prawdziwe (a przynajmniej – prawdopodobne)? Otóż sądzę, że nie same fakty, ale sposób spojrzenia na nie, chęć dostrzeżenia w nich z jednej strony moralnej lekcji, a z drugiej – ujrzenia poprzez nie boskiego mechanizmu rządzącego światem, powoduje, że jakaś historia staje się chasydzką opowieścią. Oto jedna z takich opowieści, która swoją popularność zawdzięcza oczywiście osobie jej głównego bohatera): Historia ta zaczyna się w 1942 roku w krakowskim getcie. Pomiędzy zamkniętymi w nim Żydami byli małżonkowie Helena i Józef Hillerowie, którzy mieli dwuletniego synka o imieniu Szachne. W czerwcu tego roku Niemcy wywieźli z getta pięć tysięcy Żydów. Wszyscy oni zostali zamordowani w obozie zagłady w Bełżcu. Podczas tej „akcji wysiedlania” wielu Żydów zostało zastrzelonych na ulicy, w drodze do wagonów, między innymi poeta i muzyk Mordechaj Gebirtig oraz malarz Abraham Neuman. Hillerowie zrozumieli, że prędzej czy później też zostaną wywiezieni z Krakowa. Wierzyli, że sami przeżyją. Byli młodzi, silni, zdrowi, zdolni do pracy. Co jednak stanie się z ich małym synkiem? Hillerowie znali mieszkające w małym miasteczku niedaleko Krakowa bezdzietne małżeństwo Jachowiczów. Po rozważeniu wszystkich możliwości, Hillerowie postanowili oddać im dziecko na przechowanie i odebrać je z powrotem wówczas, kiedy wrócą z obozu. Działający w getcie ruch oporu umożliwił im skontaktowanie się z Jachowiczami, którzy – pomimo ryzyka, jakim to groziło – zgodzili się przyjąć chłopca. Hillerowie odkładali realizacje swojego planu, nie chcieli bowiem rozstawać się z dzieckiem. W październiku nastąpiła jednak druga wielka „akcja wysiedleńcza”; do obozu zagłady w Bełżcu wywieziono wówczas z getta krakowskiego sześć tysięcy Żydów. Dzieci z sierocińca, pensjonariuszy domu starców i chorych ze szpitala zastrzelono na miejscu. Hillerowie zrozumieli, że jeśli chcą ratować małego Szachne, to nie mogą już dłużej zwlekać. Helena Hiller razem z dzieckiem wydostała się z getta. Wyjście z getta nie było czymś aż tak trudnym; natomiast znacznie istotniejszym problemem było znalezienie poza jego murami bezpiecznej kryjówki. Kiedy już była poza murami, zdjęła z ramienia opaskę z Gwiazdą Dawida i – aby uniknąć podejrzeń – powiesiła sobie krzyżyk na szyję. Pojechała do miasteczka, gdzie mieszkali państwo Jachowiczowie, i przekazała im dziecko. Razem z dzieckiem wręczyła im dwie koperty. W jednej znajdowała się biżuteria. W drugiej były trzy listy. Pierwszy adresowany był do państwa Jachowiczów. W liście tym rodzice chłopca dziękowali im za ich szlachetny czyn i zapewniali, że spotka ich za to nagroda. Prosili też, żeby w przypadku ich śmierci przekazali dziecko ich krewnym. W liście były adresy tych krewnych, mieszkających w Waszyngtonie i w Montrealu.
Drugi list adresowany był do małego Szachne. Rodzice pisali w nim, jak bardzo go kochają, i że tylko miłość do niego skłoniła ich do pozostawienia go u obcych ludzi. Prosili go, aby cokolwiek się wydarzy, pozostał dobrym Żydem, dumnym z dziedzictwa swojego narodu. Trzeci list napisała matka Heleny Hiller, Rejzel Wurtzel. Adresowany on był do jej szwagierki Jenny Berger, mieszkającej w Waszyngtonie. Pisała w nim o tragicznych warunkach życia w getcie, o głodzie, chorobach, deportacjach, o śmierci najbliższych i prosiła swoją szwagierkę o zaopiekowanie się jej wnukiem, jeśli zginie ona i rodzice dziecka. Helena Hiller wróciła do getta. Był to ostatni moment, kiedy można było jeszcze uratować życie małemu Szachne. W dniach 13 i 14 marca 1943 roku getto krakowskie zostało zlikwidowane. Żydów uznanych za zdolnych do pracy przepędzono do obozu koncentracyjnego Płaszów na południowym przedmieściu Krakowa. Tych, których uznano za niezdolnych, wywieziono do komór gazowych w obozie Auschwitz. Wielu Żydów zastrzelono na ulicy podczas likwidacji getta. Nie wiemy, jaki był los rodziny chłopca. Wiadomo tylko jedno – że nikt z nich nie przeżył. Jachowiczowie musieli opuścić swój dom i przenieść się do Krakowa; w małym miasteczku wszyscy się znali, istniała więc poważna groźba, że pojawienie się dwuletniego dziecka w ich domu mogłoby wzbudzić podejrzenia u któregoś z sąsiadów, który mógłby donieść o tym na gestapo. Kiedy mały Szachne płakał w nocy, wzywając rodziców, drżeli ze strachu, że może to na nich wszystkich sprowadzić nieszczęście. Często więc zmieniali miejsce zamieszkania. Czas jednak goi wszystkie rany. Chłopiec przestał wspominać rodziców, przywiązał się do swoich opiekunów. Także i państwo Jachowiczowie polubili chłopca i nie rozstawali się z nim nawet na chwilę. Każdej niedzieli chodzili razem do kościoła na mszę, a mały Szachne wyśpiewywał kościelne pieśni dziecięcym głosikiem. Wojna się skończyła, ale nikt nie przybywał, aby upomnieć się o małego Szachne. Państwo Jachowiczowie zrozumieli, że wszyscy mieszkający w Polsce najbliżsi krewni chłopca już nie żyją.; postanowili go zatem adoptować. Ponieważ byli oni wierzącymi i praktykującymi katolikami, pragnęli ochrzcić chłopca i wychować go na dobrego katolika. W ich parafii pojawił się właśnie młody ksiądz. W okresie powojennym wielu ludzi, którzy pomagali Żydom podczas niemieckiej okupacji, nie chciało się do tego przyznawać, obawiali się oni bowiem, że spotkają się z tego powodu z potępieniem ze strony niechętnej Żydom opinii publicznej. Młody ksiądz budził jednak zaufanie, więc pani Jachowiczowa zwróciła się właśnie do niego, opowiedziała mu całą historię i poprosiła go o ochrzczenie chłopca Młody ksiądz przez chwilę się namyślał, a potem zapytał panią Jachowiczową, czy taka była wola rodziców dziecka, czy chcieli oni, aby zostało ochrzczone i pozostało u swoich wojennych opiekunów. Pani Jachowiczowa była zaskoczona tym pytaniem; odpowiedziała, że nie; rodzice chcieli, aby – jeśli nie powrócą i nie upomną się o swoje dziecko – przekazano je ich krewnym w Ameryce. Kiedy młody ksiądz to usłyszał, odmówił ochrzczenia chłopca. Powiedział, że nie byłoby w porządku zrobić to wbrew woli nie żyjących rodziców dziecka. Jeśli rodzice chcieli, aby oddać je krewnym w Ameryce, to należy uszanować ich życzenie. Pan Jachowicz wysłał zatem listy do krewnych chłopca w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Krewni – zarówno z Waszyngtonu, jak i z Montrealu, wyrazili gotowość wzięcia go do siebie. Nie było to jednak takie proste. Dziecko było sierotą i sąd musiał określić, kto jest jego prawnym opiekunem. Poza tym Stany Zjednoczone i Kanada przyznawały wizy wjazdowe tylko ograniczonej liczbie emigrantów. W 1949 roku rząd kanadyjski zgodził się – pod naciskiem kanadyjskich Żydów – przyznać wizy wjazdowe dla 1210 żydowskich sierot z Europy. Mały Szachne został włączony do tej grupy dzieci.
I Szachne, i państwo Jachowiczowie ciężko przeżyli rozstanie. W czerwcu 1949 roku Szachne Hiller wyruszył na pokładzie polskiego flagowego statku MSW Batory do Ameryki. Przez Nowy Jork udał się do Montrealu, gdzie zamieszkał u swoich dalszych krewnych, państwa Aronów. W grudniu 1950 roku prezydent Harry Truman podpisał dokument, umożliwiający państwu Bergerom adoptowanie chłopca. W lutym 1951 roku Szachne pojawił się w ich domu. Upłynęło wówczas ponad osiem lat od tej chwili, kiedy jego babka pisała w krakowskim getcie list do swojej szwagierki, w którym prosiła ją o zaopiekowanie się jej wnukiem. Szachne Hiller został dobrze prosperującym biznesmenem i pobożnym Żydem. Przez cały czas pozostawał w kontakcie z panią Jachowiczową, korespondował z nią, wysyłał jej paczki i pieniądze. W październiku 1978 roku Szachne Hiller (który wówczas nazywał się już Stanley Berger) otrzymał od pani Jachowiczowej list, którego treść bardzo go zaskoczyła. Napisała w nim ona o tym, jak to ponad trzydzieści lat wcześniej powzięła razem z mężem zamiar, aby go ochrzcić i wychować na dobrego katolika; i z całą pewnością zrealizowaliby ten swój plan, gdyby nie jej rozmowa z młodym księdzem. Ów ksiądz, który w 1946 roku odmówił ochrzczenia go, nazywał się Karol Wojtyła i został potem biskupem krakowskim, jeszcze później arcybiskupem metropolitą krakowskim i kardynałem. Teraz właśnie – 16 października 1978 roku – kolegium kardynalskie w Rzymie wybrało go na papieża i przybrał on imię Jana Pawła II. Kiedy rabin Izaak Spira, Blużower rebe (cadyk z Błażowej), który podczas II wojny światowej był więźniem obozu Janowskiego we Lwowie i obozu w Bergen-Belsen, dowiedział się o tej historii, to powiedział: „Niezbadane są wyroki boskie. Nikt z ludzi nie wie, dlaczego Bóg zrządza tak albo inaczej, nie zna tajemniczych ścieżek Jego decyzji. Kto wie, czy ta odmowa ochrzczenia żydowskiego dziecka wbrew woli jego rodziców, czy to uratowanie jednej żydowskiej duszy, nie było tą właśnie zasługą, z powodu której Bóg zarządził, że krakowski arcybiskup został wybrany Papieżem. Trzeba opowiadać tę historię.”
Część II
Ludzie Żywoty znamienitych Żydów związanych z Krakowem
Lewko – pierwszy znany z imienia krakowski Żyd, kupiec, finansista, bankier kilku polskich królów. Pierwsza wzmianka o Lewku pojawiła się w 1363 roku. Był wówczas najzamożniejszym i najbardziej wpływowym krakowskim Żydem. Prowadził rozległe interesy: handel nieruchomościami na diużą skalę i pożyczanie pieniędzy pod zastaw nieruchomości i na procent mieszczanom krakowskim, feudałom małopolskim, książętom mazowieckim. W interesach współpracował z kupcami żydowskimi i z bogatymi krakowskimi mieszczanami (m. in. ze słynnym Mikołajem Wierzynkiem). W latach sześćdziesiątych XIV wieku Lewko pobierał opłaty miejskie dla wielkorządcy krakowskiego Bodzanty, co ściągnęło na niego niechęć krakowskich mieszczan. Skarżyli się na niego do króla Kazimierza Wielkiego, który jednak zawsze bronił „swojego” Żyda, umożliwiając mu ściąganie należności. Skargi na Lewka słano nawet do papieża Bonifacego IX. Jego bogactwo i wpływy przypisywano działaniu nieczystych sił; wierzono, że posiada czarodziejski pierścień, który zapewnia mu wpływ na króla. W 1368 roku król Kazimierz Wielki powołał go w skład rady, zajmującej się organizacją żup solnych w Bochni i Wieliczce, a później przekazał mu je w dzierżawę, a także powierzył mu zarząd mennicy w Krakowie. Lewko był nadwornym bankierem nie tylko króla Kazimierza Wielkiego, ale także jego następców: Ludwika Węgierskiego, Jadwigi i Władysława Jagiełły. Po Lewka śmierci jego interesy prowadziła dalej jego żona Swonka i trzej synowie: Abraham, Kanaan i Izrael – nie osiągając już jednak takich sukcesów.
Jakub (ben Josef) Polak – pierwszy znany z imienia rabin w Polsce i w Krakowie, założył w tym mieście pierwszą w Polsce jesziwę [*] – akademię talmudyczną, co zapoczątkowało rozwój żydowskiej nauki w Polsce. Zwolennik i propagator
„dialektycznej” metody studiowania Tory i Talmudu zwanej pilpul („pieprz”) albo chilukim. To pod jego wpływem metoda ta stała się dominującą w polskich jesziwach. Większość faktów i dat związanych z jego życiem jest nieznana albo niepewna. Nie wiemy nawet, gdzie i kiedy się urodził, a także gdzie i kiedy umarł. Według jednych źródeł urodził się w Niemczech, według innych w Czechach, a jeszcze innych – w Polsce. Studiował w jesziwie Jakuba Marguliesa w Norymberdze (chociaż według innych źródeł – innego rabina o tym samym nazwisku w Regensburga – Ratyzbonie). Był rabinem w Pradze, a potem ożenił się z córką Mojżesza Fiszla z Krakowa i przeprowadził się do tego miasta. Podczas wydarzeń 1494 roku miał być aresztowany, w roku następnym przenieść się z całą gminą na Kazimierz. Jego nominację na rabina (według jednych źródeł – Krakowa, a według innych – całej Małopolski lub nawet całej Polski) podpisał w 1503 roku król Aleksander. Rabin Jakub Polak stał się centralną postacią jednego z najgłośniejszych halachicznych [*] sporów tamtej epoki. Otóż pozwolił on na ponowne zamążpójście bez listu rozwodowego swojej szwagierki Sary, uznając za nieważne jej zawarte w dzieciństwie pierwsze małżeństwo (według jednych źródeł było to w 1492 roku, a według innych – znacznie później, nawet 1508 roku). Większość rabinistycznych autorytetów uznało, że nie miał on prawa tego uczynić – i skutkiem tego został obłożony klątwą przez kilku z nich (m.in. przez swojego nauczyciela rabina Jakuba Marguliesa i przez słynnego rabina Jehudę Mintza z Padwy), którzy nie zaakceptowali jego decyzji. Musiał z tego powodu opuścić Kraków, a powrót w 1509 roku miał mu umożliwić mu żelazny króla Zygmunta Starego (jednakże według innych źródeł przez cały czasu mieszkał w Pradze i dopiero ta kontrowersja miała go zmusić do opuszczenia tego miasta i przeniesienia się do Krakowa). Jego życiu nadal towarzyszyły jednak konflikty. W 1522 roku oskarżył on sefardyjskiego lekarza królowej Bony, Samuela bar Meszulama, zaangażowanego także w rozmaite handlowe przedsięwzięcia, o utrzymywanie niedozwolonych stosunków z żoną swojego wspólnika w interesach. Związany z tą sprawą skandal i proces przed sądem wojewodzińskim o oszczerstwo zmusił rabina Jakuba Polaka do wyjazdu z Polski do Erec Israel (Palestyny); według jednych źródeł umarł tam ok. 1530 roku; według innych źródeł wrócił do Polski i umarł w Lublinie; legenda mówi, że zmarł w tym samym dniu, co jego przeciwnik rabin Abraham Mintz z Padwy (syn rabina Jehudy Mintza). Rabin Jakub Polak nie pozostawił po sobie (podobno z powodu wielkiej skromności) żadnych dzieł. Jego uczeń, rabin Szalom Szachne założył jesziwy w Lublinie, w której studiował rabin Mojżesz Isserles.
Haliczowie (Heliczowie, Halicowie, Helicowie, Halitzowie, Helitzowie) – trzej bracia (Szmuel, Aszer i Eliachim synowie Chaima) drukarze; wydawali pierwsze książki hebrajskie w Polsce, a także pierwsze w świecie książki w języku jidysz [*]. Prawdopodobnie rodzina pochodziła z miasta Halicz nad Dniestrem na Rusi Czerwonej. Do Krakowa przybyli ok. 1530 roku z Pragi, być może jako agenci praskiego
drukarza Gerszoma ben Szlomo ha-Kohena. Ich przyjazd do Krakowa mógł wiązać się królewskim dekretem, ustanawiającym Gerszoma ben Szlomo ha-Kohena jedynym drukarzem ksiąg hebrajskich w Czechach i nakazującym zamknięcie wszystkich innych hebrajskich drukarni w tym kraju. Pierwsze wydrukowane przez nich księgi to Pięcioksiąg, Jore Dea z Arba Turim Jakuba ben Aszera i Hagada na Pesach. Najstarsze zachowane druki braci Haliczów pochodzą z 1534 roku są to Issur we-Hetter rabina Izaaka Duerena (znane także pod tytułem Szarej Dura) i Mirkewet ha-Miszne, hebrajsko-jidyszowy słownik i konkordancja biblijna. W 1535 roku Szmuel i Eliachim wydrukowali Azharot Naszim rabina Dawida Cohena, książkę w języku jidysz zawierającą prawa dotyczące kobiet. W latach 1535/1536 Eliachim wydał Der muser un hanahoge, przekład na język jidysz dzieła Orach Chaim rabina Aszera ben Jechiela. W 1536 roku Szmuel przebywał w Oleśnicy, gdzie usiłował założyć hebrajską drukarnię; skutkiem niepowodzenia tych planów wrócił do Krakowa. Trudności finansowe skłoniły w 1537 roku braci Haliczów do przejścia na katolicyzm i zmiany imion: Szmuel na Andrzej, Eliachim na Jan i Aszer na Paweł (chociaż według innych źródeł Aszer stał się Andrzejem, a Szmuel - Pawłem), dzięki czemu zyskali poparcie biskupa krakowskiego Piotra Gamrata i króla Zygmunta Starego. Nie przestali jednak wydawać książek hebrajskich. Żydzi nie chcieli kupować książek wydrukowanych przez odstępców (a nawet płacić za książki wcześniej zakupione); bracia zwrócili się więc do króla Zygmunta Starego, który wydał dekret nakazujący żydowskim gminom Krakowa, Lwowa i Poznania zakupienie przez nie wszystkich ksiąg będących „na składzie” u braci Haliczów (dotyczyło to 3.350 woluminów ocenionych na 1.600 złotych). Po zakupie książki te były niszczone, dlatego są one obecnie wielką bibliograficzną rzadkością. W latach 1538-1539 Jan Halicz wydrukował kilka hebrajskich książek, między innymi Orech Chaim i Jore Dea z Arba Turim rabina Jakuba ben Aszera i Seder Naszim z Miszny. Po roku 1540 Jan i Paweł drukowali książki łacińskie, polskie i niemieckie. W latach 1540-1541 Paweł wydrukował w Krakowie Nowy Testament w języku niemieckim, w przekładzie Marcina Lutra, ale hebrajskimi czcionkami. W okresie późniejszym drukował on książki na Psim Polu koło Wrocławia i w Legnicy. Najstarszy brat Szmuel po pobycie we Wrocławiu przeniósł się około 1550 roku do Stambułu, gdzie wrócił do judaizmu i znowu drukował książki hebrajskie. W Krakowie zaś po tym skandalu przez prawie 30 lat nie było żydowskiej drukarni. Dopiero w roku 1568 Żyd włoski Jicchak ben Aharon Prostitz (Izaak syn Aarona z Prościejowa) uzyskał od króla Zygmunta Augusta prawo drukowania ksiąg hebrajskich, a w szczególności Talmudu [*]. Ta najważniejsza wówczas drukarnia żydowska w Polsce (prowadzona później przez jego synów i drukująca obok dzieł hebrajskich także książki w języku jidysz) istniała do roku 1626. W 1631 roku drukarnię hebrajską otworzył w Krakowie Menachem Nachum Meisels.
Mojżesz (ben Izrael) Isserles (zm. 1572), zwany ReMU (co jest galicyjską formą wymowy akronimu utworzonego od Rabi Mosze Isserles) – najsłynniejszy żydowski uczony w Polsce, naczelny rabin krakowskiej gminy żydowskiej i rektor krakowskiej jesziwy [*]. Autor wielu dzieł z zakresu żydowskiego religijnego prawa, a także natury religijnej i filozoficznej; najwybitniejszy aszkenazyjski [*] kodyfikator prawa.
Rodzina rabina Mojżesza Isserlesa pochodziła z Regensburga (Ratyzbony) w Bawarii. Ojciec Mojżesza Isserlesa, Izrael Isserl, był bankierem i bogatym kupcem; prowadził rozległe interesy w Koronie i na Litwie (dokąd często jeździł, towarzysząc dworowi króla Zygmunta Augusta). Mojżesz Isserles urodził się w Krakowie pomiędzy rokiem 1520 a 1525 (choć według innych źródeł nawet w 1530 roku). Studiował w Lublinie w jesziwie prowadzonej przez rabina Szaloma Szachne (ucznia rabina Jakuba Polaka). Jego pierwsza żona Gołda była córką jego nauczyciela. Po powrocie do Krakowa został wybrany naczelnym rabinem Krakowa. Legenda mówi, że kiedy ówczesny biskup krakowski zakwestionował ten wybór, twierdząc, że Mojżesz Isserles jest na to stanowisko zbyt młody, to Bóg sprawił, iż młodemu rabinowi w ciągu jednej nocy w cudowny sposób posiwiała broda. Korzystając z funduszy rodziny Mojżesz Isserles założył w Krakowie jesziwę, która wkrótce zdobyła sławę w całym żydowskim świecie. Przybywali do niej wtedy na naukę żydowscy studenci nie tylko z terenu Polski, ale i z innych regionów Europy środkowej i wschodniej, np. pochodzący z Niemiec i działający później w Pradze słynny historyk, matematyk i astronom Dawid Gans (1541–1613), czy też tacy wybitni polscy rabini jak Mordechaj ben Abraham Jaffe z Poznania (zwany Lewusz, ok. 1535–1612), i Joszua ben Aleksander Falk ha-Kohen (Katz) ze Lwowa (ok. 1555–1614). Rabin Mojżesz Isserles był uznanym autorytetem w kwestiach halachy – zwracano się do niego o opinię z różnych stron żydowskiego świata; jego responsa rabiniczne wydane zostały w Krakowie w 1640 roku. Poza studiowaniem Tory i Talmudu zajmował się on także filozofią, astronomią, historią i kabałą, co wytykali mu niektórzy współcześni (między innymi lubelski rabin Salomon Luria – MaHaRSzaL, który oskarżył go o to, iż z powodu nadmiernego zajmowania się świeckimi naukami zaniedbuje wiedzę o hebrajskiej gramatyce). Był także soferem i wiadomo, że własnoręcznie napisał zwój Tory. W 1552 roku zmarła zarówno młoda żona rabina Mojżesza Isserlesa, jak i jego matka Dina Małka. Izrael Isserl ufundował wówczas – dla uczczenia ich pamięci – synagogę, wtedy nazywaną Synagogą Nową, a obecnie (od imienia jego sławnego syna) – Synagogą ReMU. Druga żona Mojżesza Isserlesa była siostrą rabina Józefa Katza (Józef ben Mordechaj Gejszom ha Kohen, 1510-1591), autora dzieła Szeirit Josef, wybitnego specjalisty od żydowskiego prawa związanego z kwestiami finansowymi i handlowymi, który po śmierci swojego szwagra został rektorem krakowskiej jesziwy. Pomimo stosunkowo krótkiego życia rabin Mojżesz Isserles jest autorem wiele dzieł. Jest między nimi Mehir Jain (Cremona 1559), alegoryczny komentarz do Księgi Estery; napisany on został w 1556 roku w Szydłowie, dokąd rabin Mojżesz Isserles z rodziną uciekł przed panująca wówczas w Krakowie zarazą. Jego tytuł oznacza „wartość wina”; napisanie tego dzieła miało być ekwiwalentem wypełnienia przykazania upicia się podczas święta Purim, co było niemożliwe , z powodu braku w Szydłowie odpowiedniej ilości wina; oprócz tego został on ofiarowany przez autora jego ojcu jako podarunek na święto Purim – zamiast wina. Torat ha-Chatat („Tora ofiary oczyszczenia”, Kraków 1569) to omówienie praw dotyczących dozwolonego i zakazanego pożywienia, napisane w formie komentarza do dzieła Issur we-Hetter (znanego także pod tytułem Szarej Dura) rabina Izaaka Duerena. Torat ha-Ola („Tora najwyższej ofiary”, Praga 1570) mówi o symbolice Jerozolimskiej Świątyni i sposobie składania ofiar, zawiera także opinie na temat filozofii, astronomii i kabały (jako że Świątynia jest pomniejszonym obrazem całego świata). Najbardziej istotna jest jednak rola Mojżesza Isserlesa jako kodyfikatora żydowskiego prawa. W owym czasie mieszkający w mieście Cfat (Safed) w Górnej Galilei rabin Józef Karo (1488-1575) ułożył zaakceptowany powszechnie przez Żydów kodeks religijnego prawa. Jako że był on Sefardyjczykiem, przepisy zawarte w obu jego dziełach – w Bet Josef („Dom Józefa”, Wenecja i Sabbionetta 1550-1559), napisanym w formie
komentarza do Arba Turim rabina Jakuba ben Aszera, i w Szulchan Aruch („Nakryty stół”, Wenecja 1565) – nie wyrażają poglądów aszkenazyjskich uczonych, ani tym bardziej `żadnych aszkenazyjskich zwyczajów; opierają się one bowiem całkowicie na dziełach trzech uczonych: Izaaka Alfasi (RIFa), Mojżesza ben Majmona – Majmonidesa (RaMBaMa) i Aszera ben Jechiela (ROSza), który był ojcem rabina Jakuba ben Aszera (Baal ha-Turim). Mojżesz Isserles przygotowywał się wówczas do ułożenia podobnego kodeksu; jednak po zapoznaniu się z pracami Józefa Karo, zmienił decyzję i postanowił – zamiast pisania własnego dzieła – przystosować je dla Żydów aszkenazyjskich, tworząc do nich komentarze-uzupełnienia: Darchej Mosze („Drogi Mojżesza”, za życia Mojżesza Isserlesa wyszły tylko części tego dzieła; pierwsze pełne wydanie Berlin 1702-1703) do Arba Turim i Bet Josef, a przede wszystkim Ha-Mapa („Obrus”, Kraków 1571) do Szulchan Aruch. Jako wspólne dzieło Józefa Karo i Mojżesza Isserlesa, stały się one „wyrocznią żydowskiego życia”. Kodyfikacja prawa umożliwiała organizację życia autonomicznych, samorządnych gmin żydowskich, co w ówczesnych warunkach było dla Żydów w Polsce koniecznością. Termin „aszkenazyjscy Żydzi” oznaczał do tego czasu tylko Żydów mieszkających na terenie Niemiec. Podając aszkenazyjską wykładnię prawa, rabin Mojżesz Isserles sformułował ideę, że Żydzi w Europie Środkowowschodniej stanowią jedną kulturową i religijną grupę, jednolitą w swoim podejściu do najważniejszych problemów żydowskiego życia, co stało się decydujące dla określenia tożsamości większości Żydów. Dzieło Mojżesza Isserlesa miało też kluczowe znaczenie w ustalaniu relacji pomiędzy halachą [*] – powszechnie obowiązującym prawem, a minhagim – lokalnymi zwyczajami. Rabin Mojżesz Isserles zmarł w 33 dniu liczenia Omeru (czyli w dzień święta Lag ba-Omer) w 1572 roku. Dla pobożnych Żydów, którzy pielgrzymują na jego grób na starym żydowskim cmentarzu w Krakowie, jest on kimś ciągle żywym – po dziś dzień bowiem kierują się spisanymi przez niego zaleceniami w każdej chwili swojego życia. [Z postacią rabina Mojżesza Isserlesa związane są legendy: „STRATA I ZYSK, czyli O URODZENIU REMU” i „REMU I WESELE W PIĄTKOWY WIECZÓR”; grobu rabina Mojżesza Isserlesa na starym cmentarzu żydowskim w Krakowie dotyczą legendy: „DRZEWO NAD GROBEM REMU”, „RABIN SYMCHA BUNAM Z PRZYSUCHY I GRÓB REMU”]
Eliezer (ben Elijahu) Aszkenazy (1512-1585) – wybitny sefardyjski rabin i uczony, lekarz. Urodzony zapewne w Wenecji (chociaż według innych źródeł gdzieś na terenie Imperium Tureckiego). Studiował w Salonikach, w jesziwie [*] rabina Józefa Taitacaka. W wieku 26 lat został rabinem w Kairze. W tym okresie zasięgał jego opinii rabin Józef
Karo z Cfatu (Safedu), opracowujący swoje kodeksy prawa talmudycznego i słynny komentator rabin Mojżesz Alszich; korespondował także z rabinem Mojżeszem Isserlesem (ReMU) z Krakowa i Salomonem Lurią (MaHaRSzaLem) z Lublina. Po 22 latach pobytu w Kairze (który opuścił w nieznanych okolicznościach), Eliezer Aszkenazy objął w 1561 roku stanowisko rabina w Famaguście na Cyprze (odwiedził go tam podróżnik Eliasz z Pesaro, który określił go jako „chwałę naszego pokolenia” i zachwycał się jego wiedzą, pobożnością i znajomością dwunastu języków). Po zajęciu w 1570 roku Cypru przez Turków, przeniósł się do Wenecji (z której wyjechał na skutek sporu z rabinem Samuelem Jehudą Kartzenellenbogenem). Później Później podróżował po Europie; był m. in. na Krymie i w Pradze (gdzie razem z rabinem Jehudą Löwem ben Becalelem – MaHaRaLem – założył praską Chewra Kadisza, pierwsze na świecie bractwo pogrzebowe służące potrzebom całej gminy żydowskiej w danej miejscowości). Następnie wrócił do Włoch i był rabinem w Cremonie. Od 1578 roku przebywał w Polsce, najpierw w Poznaniu i Gnieźnie, a pod koniec życia osiedlił się w Krakowie (gdzie był podobno przewodniczącym sądu rabinackiego). Jego dwa główne dzieła to obszerny komentarz do Księgi Estery Josef Lekach (Cremona 1576) i komentarz do Tory Maase Ha-Szem (Wenecja 1583; 2. wydanie Kraków 1584) – w znacznym stopniu oparty na ideach wyrażonych w filozoficznym dziele More Newuchim („Przewodnik błądzących”) RaMBaMa (Majmonidesa). Dzieła te przypominają one chodzi o styl i zawartość komentarze Izaaka Abarbanela. Był także autorem modlitw pokunych i religijnej poezji (wydanych pod tytułem S(e)lichot u pizmonim w Krakowie i Lublinie w 1618 roku). Miał on również napisać (niezachowany) super-komentarz do komentarza RaMBaNa (Nachmanidesa) do Tory. Poglądy rabina Eliezera Aszkenazego wywołały w późniejszym okresie wiele kontrowersji, gdyż negował on prawdziwość opisanych w Biblii cudów, uważając ich opis za rezultat albo omyłek kopistów, albo za nieporozumienie. Był on człowiekiem renesansu, wybitnym uczonym – racjonalistą; władał dwunastoma językami, był znawcą filozofii, fizyki, medycyny. Kiedy nie sprawował funkcji rabina, zarabiał na życie jako lekarz; świadczy o tym chociażby wąż Eskulapa – symbol medycyny – umieszczony na jego nagrobku. Ponadto to właśnie Eliezer Aszkenazy bodaj pierwszy wyraził (już w XVI wieku!) myśl, że wolą Boga jest pluralizm. [Z postacią rabina Eliezera Aszkenazego związana jest legenda: „JAK RABIN ELIEZER ASZKENAZY OPUŚCIŁ EGIPT”]
Natan Nata (ben Szlomo) Spira (1583-1633), od tytułu swego głównego dzieła zwany Megale Amukot – rabin, kabalista, jeden z pierwszych żydowskich mistyków w Polsce. Był człowiekiem bardzo uduchowionym; uważano, że otacza go aura szczególnej świętości. Sądząc z nazwiska jego rodzina wywodziła się zapewne z miasta Spira
(Speyer) w Nadrenii. Natan Nata Spira był wnukiem Natana ben Szimszona Spiry (zm. 1557), rabina w Grodnie. Studiował pod kierunkiem rabina Meira ben Gedalii z Lublina (MahaRaMa). Począwszy od 1617 roku był rektorem krakowskiej jesziwy [*] (akademii talmudycznej), gdzie wykładał Torę, Talmud i komentarze według zasad kabały [*] praktycznej Arizala – rabina Izaaka Lurii Aszkenazego [który żył w latach 1534-1572, działał w mieście Cfat (Safed) w Górnej Galilei i uważany jest za najwybitniejszego nowożytnego żydowskiego mistyka]. Pod koniec życia rabin Natan Nata Spira był także przewodniczącym krakowskiego sądu rabinackiego. W dziele Megale Amukot („Odkrywający głęboko ukryte tajemnice”, wydanym w 1637 roku w Krakowie przez jego syna) na 252 różne sposoby zinterpretował on ten fragment Pięcioksięgu, w którym Bóg odmawia błaganiom Mojżesza o pozwolenie wejścia do Ziemi Obiecanej (I rzekł Wiekuisty do mnie: „Dosyć tobie; nie mów do Mnie więcej w tej sprawie” – Księga Dewarim (Powtórzonego Prawa 3, 26; jest to początek paraszy Wa-Etchanan). Zrozumienie zaś tej kwestii może uzmysłowić nam dlaczego żydowski naród nie może powrócić do Ziemii Izraela. Z ilości interpretacji widać, że żadna interpretacja nie jest na tyle dobra, aby być jedyną słuszną i prawdziwą. Według jego syna miał zamiar dodawać kolejne wyjaśnienia, ale głos z nieba powiedział mu „Dosyć tobie”, żądając przerwania pracy (albowiem numeryczna wartość hebrajskiego użytego w Torze wyrażenia raw lach – czyli „Dosyć tobie” – jest właśnie 252). Rabin Natan Nata Spira jest także autorem komentarza do Tory, również zatytułowanego Megale Amukot – wydanego we Lwowie w 1795 roku – a także glos do kodeksu prawa Sefer Ha-Halachos rabina Izaaka Alfasi, glos do księgi Zohar i okolicznościowych elegii (kinot), związanych z prześladowaniami Żydów. Był on także autorem dzieła, w którym na tysiąc sposobów wyjaśniał, dlaczego w rozpoczynającym trzecią księgę Tory (księgę Kapłańską) słowie Wajikra litera alef jest mniejsza od innych liter (dzieło to nie zostało wydrukowane, a jego rękopis zaginął). Rabin Natan Nata Spira zajmował się również (w kabalistyczny sposób) astronomią, matematyką i metafizyką. Mówiono o nim, że tak jak inni ludzie myślą przy pomocy słów, on myśli poprzez liczby. Jego teść, bogaty kupiec Mojżesz ben Jakub (Jakubowicz, Jekeles), brat fundatora synagogi Izaaka, zbudował dla niego (zburzoną w okresie II wojny światowej) małą bożnicę Ojfn bergel („Na Górce”) obok Starej Synagogi. Według legendy całymi nocami „siedział w swej uczelni i zgłębiał kabalistyczne pisma”, a świeca w jego oknie była w Żydowskim Mieście „niby latarnią morską na ciemnym morzu. Razu pewnego świeca zgasła, i tej nocy zgasło życie świętego męża”. [Z postacią rabina Natana Naty Spiry związane są legendy: „MEGALE AMUKOT I BACH (I), czyli KLĄTWA”, „JAK MEGALE AMUKOT NIE DAŁ SIĘ SKUSIĆ SZATANOWI, czyli PRÓBA”, „MEGALE AMUKOT I WYSTEPNI RZEŹNICY”, „MEGALE AMUKOT I BACH (II), czyli WYPEŁNIONE ŻYCIOWE ZADANIE”; grobu rabina Natana Naty Spiry na starym cmentarzu żydowskim w Krakowie, otoczonego szczególną czcią (zwłaszcza przez chasydów) dotyczą legendy: „O CZŁOWIEKU, KTÓRY CHCIAŁ BYĆ POCHOWANY OBOK MEGALE AMUKOT” i „ZAMKNIĘCIE NIEBIAŃSKIEJ JESZIWY”]
Joel (ben Szmuel) Sirkes (1561-1640) – jeden z najwybitniejszych żydowskich uczonych w Polsce, wielki autorytet w zakresie prawa religijnego. Urodzony w Lublinie, był rabinem w wielu miastach w Polsce i na Litwie (m.in. w Prużanach, Łukowie, Lubomlu, Międzybożu, Bełzie, Szydłowie i Brześciu nad Bugiem). W końcu (w 1618 roku) osiadł w Krakowie, gdzie został rektorem tutejszej jesziwy [*], a
później naczelnym rabinem miasta. Według legendy tak częste zmiany miejsca pobytu wiązały się z jego niezależnością poglądów i niezłomnym charakterem. Gminy żydowskie wolały zatrudniać jako rabinów ludzi przeciętnych, bardziej skłonnych do kompromisów – takich, z którymi łatwiej się było dogadać. W swojej jesziwie Joel Sirkes wykształcił wielu uczniów (niektórych z nich miał utrzymywać z własnych środków finansowych). Tego, jak wielkim autorytetem cieszył się on w całym żydowskim świecie, dowodzi fakt, iż Żydzi z różnych krajów często zwracali się do niego z pytaniami (i tak np. trzech rabinów amsterdamskich pytało go o radę w sprawie „heretyka” Uriela Acosty). Rabin Joel Sirkes znany jest również jako BaCh; przydomek ten pochodzi od akronimu utworzonego od tytułu jego głównego dzieła Bajt Chadasz („Nowy dom”, Kraków 1631-1639), napisanego w formie komentarza do kodeksu prawa talmudycznego Arba Turim rabina Jakuba ben Aszera; tytuł pochodzi stąd, że istniał już wówczas „stary dom” – wcześniejszy komentarz do Arba Turim, napisany przez rabina Józefa Karo i zatytułowany Bet Josef („Dom Józefa”). W swoim dziele Joel Sirkes ustosunkował się do najważniejszych problemów związanych z praktycznym zastosowaniem żydowskiego religijnego prawa. Charakteryzował się on wielką niezależnością poglądów i bardzo często jego halachiczne orzeczenia były zupełnie odmienne od opinii na ten temat innych rabinów. Świadczy o tym chociażby ten fakt, że w okresie, kiedy powszechnie przyjętym kodeksem żydowskiego prawa był już Szulchan Aruch Józefa Karo i Mojżesza Isserlesa (i to właśnie dzieło było wówczas szeroko dyskutowane i komentowane), Joel Sirkes odwoływał się do Arba Turim – dzieła starszego i bardziej podstawowego. Joel Sirkes jest również autorem glos, umieszczanych w każdym wydaniu Talmudu. Napisał on także Mesziw Nefesz – komentarz do księgi Rut (Lublin 1617); jego responsa rabiniczne ukazały się w dwóch częściach; jako Szeelot u-T(e)szuwot Bajt Chadasz (Frankfurt 1697) i Szeelot u-T(e)szuwot Bajt Chadasz ha-Chadaszot (Korzec 1785). [Z postacią rabina Joela Sirkesa związane są legendy: „MEGALE AMUKOT I BACH (I), czyli) KLĄTWA”, „O MAŁŻEŃSTWIE TAZA Z CÓRKĄ BACHA”, „BACH OBOK ŚWIĘTEGO MŁODZIEŃCAI ŚWIĘTY MŁODZIENIEC OBOK BACHA, czyli NÓŻ W GROBIE” „MEGALE AMUKOT I BACH (II), czyli WYPEŁNIONE ŻYCIOWE ZADANIE” i „O ŚMIERCI BACHA”](183)
Joszua (Heschel) ben Josef (1590-1648) od tytułu swego głównego dzieła zwany Megine Szlomo – rabin i rektor krakowskiej jesziwy [*]. Pochodził z Wilna; studiował u rabina Samuela ben Fejbusza z Przemyślu, Meira ben Gedalii (MaHaRaMa) z Lublina i Joszuy Falka ha-Kohena ze Lwowa. Był rabinem kolejno w Przemyślu, Tykocinie, Grodnie i we Lwowie. W 1639 roku przeniósł się do
Krakowa i został rektorem tutejszej jesziwy, a po śmierci w 1640 roku rabina Joela Sirkesa sprawował również obowiązki naczelnego rabina miasta. W 1644 roku gmina krakowska stanowisko rektora jesziwy powierzyła Gerszomowi Saulowi Jom Tow Lipmannowi Hellerowi, zwanemu od tytułu swojego najbardziej znanego dzieła Tosefot Jom Tow. Pensja naczelnego rabina była jednak znacznie wyższa od pensji rektorskiej; dlatego też Joszua ben Josef – będąc człowiekiem majętnym – zgodził się (ze względu na trudną sytuację majątkową Jom Tow Lipmanna Hellera) zamienić się z nim funkcją i wrócić na stanowisko rektora jesziwy, pod tym jednak warunkiem, że nadal będzie przewodniczył kolegium rabinackiemu. Rabin Joszua ben Josef wychował wielu uczniów (m. in. Szabataja ha-Kohena, zwanego Szach). Był przeciwnikiem (rozpowszechnionej w jego czasach) praktyki opierania halachicznych decyzji tylko na Szulchan Aruch. Jego główne dzieło Megine Szlomo (Amsterdam 1715) roztrząsa różnice pomiędzy opiniami Rasziego (1040-1105), najwybitniejszego komentatora Tory i Talmudu, a opiniami jego potomków tosafistów – opowiadając się po stronie poglądów Rasziego. Stąd tytuł dzieła Megine Szlomo oznaczający tarcze Salomona (a więc obronę Salomona). Ten „Salomon” to Raszi; „Raszi” jest bowiem akronimem utworzonym od imienia „Rabbi Szlomo Jicchaki”, czyli rabin Salomon syn Izaaka. Rabin Joszua ben Josef zajmował się także kabałą i korespondował na ten temat ze swoim krewnym, znanym kabalistą Samsonem ben. Pesachem z Ostropola. Według świadectwa jego wnuka, napisał on także komentarz do dzieła Asara Maamarot rabina Menachema Azarii z Fano; rękopis tego komentarza został mu jednak ukradziony i wydany później w Amsterdamie pod innym nazwiskiem; Jego responsa rabiniczne (w których uznaje prymat kodeksu Szulchan Aruch jeśli chodzi o tradycję polskich Żydów) wydane zostały pod tytułem Szeelot u-T(e)szuwot P(e)nej Jehoszua (1. tom – Amsterdam 1715, 1. i 2. tom – Lwów 1860). [Z postacią rabina Joszuy ben Josefa związana jest legenda: „O ŚMIERCI MEGINE SZLOMO”]
Izaak ben Jakub (Izaak Jakubowicz Izaak Bogaty, Reb Ajzyk reb Jekeles) (zm. 1653) – kupiec i bankier, wieloletni senior krakowskiej Gminy Żydowskiej w pierwszej połowie XVII wieku (a de facto przewodniczący kolegium seniorów tej gminy). Jego ojciec Jakub (Jekele) Bogaty, od którego imienia pochodzi nazwisko rodziny, pożyczył w 1573 roku królowi Zygmuntowi Augustowi kwotę 5.000 złotych. Izaak
wielokrotnie występował w imieniu Gminy Żydowskiej w procesach i w innych sprawach (m. in. w sprawie przeciwko władzom miejskim Krakowa w 1608 roku). Był fundatorem otwartej w 1644 roku największej na Kazimierzu barokowej synagogi, nazwanej od jego imienia synagogą Izaaka (pozwolenie na jej budowę uzyskał w 1638 roku od króla Władysława IV, jednakże jej otwarcie zostało odroczone z powodu protestów proboszcza kościoła Bożego Ciała księdza Marcina Kłoczyńskiego). Izaak ben Jakub pożyczał pod zastaw duże sumy Żydom, mieszczanom, szlachcie i dworowi królewskiemu, a także handlował złotem, srebrem i jedwabiem. Interesy, jak również stanowisko seniora gminy przejął od niego jeszcze za jego życia syn Mojżesz ben Izaak (Jakubowicz, Jekeles); w czasie najazdu szwedzkiego wielokrotnie występował on w imieniu Gminy Żydowskiej w pertraktacjach z polskim dowódcą Stefanem Czarnieckim, szwedzkimi dowódcami Wirzem i Wittembergiem, a także z księciem Siedmiogrodu Jerzym Rakoczym, ze szwedzkim królem Karolem Gustawem i z polskim królem Janem Kazimierzem. [Z postacią Izaaka ben Jakuba związane są legendy: „O OTWARCIU SYNAGOGI IZAAKA” i „CO RABIN SYMCHA BUNAM Z PRZYSUCHY OPOWIADAŁ O ZAŁOŻYCIELU SYNAGOGI IZAAKA”]
Gerszom Saul (ben Natan) Jom Tow Lipmann Heller ha-Lewi (1579-1654) – rabin w wielu gminach w Czechach, Austrii i Polsce, wybitny uczony aszkenazyjski, od tytułu swojego najbardziej znanego dzieła zwany Tosefot Jom Tow. Urodzony w mieście Wallerstein w Bawarii; był uczniem najwybitniejszego praskiego rabina Jehudy Löwa ben Becalela (1525–1609), zwanego MaHaRaLem. W wieku 18 lat
został mianowany dajanem (sędzią w sądzie rabinackim) w Pradze. Sprawował tę funkcję przez 28 lat, będąc wówczas bliskim współpracownikiem MaHaRaLa. W 1625 roku Jom Tow Lipmann Heller został główny rabinem Nikolsburga (czyli Mikulova; była to najważniejsza żydowska gmina na Morawach). W tym samym roku przeprowadził się do Wiednia (będąc rabinem w tym mieście przeniósł dzielnicę żydowską z Pierwszego Dystryktu do Leopoldstadt, gdzie mieściła się aż do II wojny światowej). W 1627 roku Jom Tow Lipmann Heller został naczelnym rabinem Pragi (gdzie była wówczas największa gmina żydowska na terenie Rzeszy Niemieckiej). Toczyła się wówczas wojna trzydziestoletnia – i władze nałożyły na Żydów praskich wysoką kontrybucję na cele wojenne. Wbrew swojej woli Jom Tow Lipmann Heller musiał decydować o tym, kto ma ile zapłacić. Ponieważ był człowiekiem uczciwym i sprawiedliwie rozdzielił między najbogatszych spłatę kontrybucji, narobił sobie z tego powodu wielu wrogów, którzy bezpodstawnie oskarżyli go o przyjmowanie łapówek. Kiedy nikt nie dał temu wiary, to oskarżyli go, iż w swoich pismach i kazaniach wielokrotnie obrażał cesarza i religię chrześcijańską, nadmiernie wychwalając Talmud. Było to oskarżenie grożące bardzo poważnymi konsekwencjami. 25 czerwca 1629 roku Jom Tow Lipmann Heller został aresztowany, przewieziony do Wiednia i tam wtrącony do więzienia, po czym skazany na śmierć. Po wielu interwencjach u dworu wyrok złagodzono – musiał zapłacić olbrzymią grzywnę (część tej kwoty wyłożył spowinowacony z nim wybitny żydowski finansista Jakub Bassevi, bankier dowódcy wojsk cesarskich Albrechta Wallensteina) i zabroniono mu sprawowania funkcji rabina na terytorium państwa Habsburgów. Jego potomkowie upamiętniali później rocznicę jego uwięzienia postem, a rocznicę wyswobodzenia z więzienia – wesołym rodzinnym świętem, przypominającym Purim. Rabin Jom Tow Lipmann Heller przeniósł się wówczas do Polski i zajmował stanowisko rabina w kilku mniejszych prywatnych miastach (takich jak Niemirów i Włodzimierz Wołyński). Tam jednak panowała praktyka sprzedawania za pieniądze zarówno stanowisk rabinackich, jak i innych we władzach gminy. Jom Tow Lipmann Heller uważał tę praktykę za nieuczciwą – dlatego popadł w konflikt z przywódcami tych społeczności i zdecydował się przenieść do Krakowa, gdzie inne panowały zwyczaje. Jak widać ktoś takiej klasy – zarówno jako żydowski uczony, jak i człowiek nieugięcie broniący swojego stanowiska w kwestiach społecznych – właśnie na krakowskim Kazimierzu znalazł w końcu swoje miejsce. W Krakowie po śmierci Joela Sirkesa obowiązki naczelnego rabina sprawował Joszua ben Josef, zwany od tytułu swojego głównego dzieła Megine Szlomo. Wolne było stanowisko rektora jesziwy [*], jednakże pensja rektorska była znacznie niższa od pensji naczelnego rabina. Jehoszua ben Josef był człowiekiem majętnym, podczas gdy cały majątek Jom Tow Lipmanna Hellera pochłonęła grzywna zapłacona władzom cesarskim. Dlatego też rabin Joszua ben Josef zgodził się zamienić z nim funkcją i wrócić na stanowisko rektora jesziwy (zajmowane przez niego za życia Joela Sirkesa), pod warunkiem wszakże, iż pozostanie on przewodniczącym krakowskiego sądu rabinackiego. Po śmierci Joszuy ben Josefa w 1648 roku Jom Tow Lipmann Heller sprawował obie te funkcje – naczelnego rabina miasta i rektora jesziwy. Jom Tow Lipmann Heller jest autorem bardzo wielu talmudycznych, kabalistycznych, filozoficznych, matematycznych i astronomicznych prac. Są między nimi Maadanej Melech we-Lechem Chamudot (Praga 1628) i Maadanej Melech we-Pilpula Charifta (Praga 1629) – halachiczne komentarze do komentarza rabina Aszera ben Jechiela Rosza do Talmudu. Napisał także Curot ha-Bajt (Praga 1602) – na temat opisu Trzeciej świątyni u proroka Ezechiela, Torat ha-Aszam – komentarz do Torat Chattat rabina Mojżesza Isserlesa, a w języku jidysz („dla ludzi prostych i kobiet”) Brit Melach („Przymierze soli”, Praga, data nieznana, drugie wydanie Kraków 1665) – na temat praw dotyczących solenia mięsa. Najbardziej znanym jego dziełem jest napisany jeszcze w
stosunkowo młodym wieku komentarz do Miszny Tosefot Jom Tow (Praga 1597, drugie znacznie rozszerzone wydanie Kraków 1644), umieszczany w każdym wydaniu Miszny – kiedy wydawana jest bez Gemary – obok komentarza Owadii z Bertinoro; od nazwy tego dzieła pochodzi jego przydomek (podobnie jak komentarz tosafistów znajduje się w wydaniu Talmudu obok komentarza Rasziego). Do napisania tego dzieła skłonił go jego mentor MaHaRaL, który zamyślał reformę żydowskiego nauczania, proponując, aby Misznę studiowano oddzielnie, wcześniej niż Gemarę; pomimo autorytetu MaHaRaLa jego projekt reformy nie przyjął się. Jom Tow Lipmann Heller jest także autorem selichot i pijutim (w których wyrażał swój żal z powodu śmierci Żydów zamordowanych w Pradze w latach 1618-1620, a także na Ukrainie podczas powstania Chmielnickiego w 1648 roku). Burzliwe koleje swojego życia opisał on w autobiografii Megilat Ejwa („Zwój nieszczęść” Wrocław 1818). [Z postacią rabina Gerszoma Saula Jom Tow Lipmanna Hellera związane są legendy: „DLACZEGO TOSEFOT JOM TOW POCHOWANY JEST NA SAMYM KOŃCU CMENTARZA” i „O OTWARCIU SYNAGOGI IZAAKA”]
Abraham Joszua (ben Jakow) Heszel (zm. 1663) – ostatni rabin w okresie świetności Krakowskiej Gminy Żydowskiej. Ze względu na wielki szacunek, jakim się cieszył, nazywano go Rebe reb Heszel. Urodzony w Brześciu nad Bugiem, studiował u swojego ojca, rabina w Brześciu i Lublinie. Po jego śmierci w 1644 roku został rektorem jesziwy w Lublinie, a następnie
naczelnym rabinem tego miasta. Podczas powstania Chmielnickiego, kiedy wielu Żydów zostało zamordowanych przez kozaków i sprzymierzonych z nimi Tatarów, rabin Heszel wydał wiele decyzji pozwalających agunom – żonom, których mężowie zaginęli bez śladu – na powtórne zamążpójście. W jednym z takich przypadków orzekł na podstawie zeznań świadków o śmierci niejakiego Jakuba (dziadka słynnego rabina Jakuba Emdena) i pozwolił wyjść po raz drugi za mąż jego żonie; kiedy w pół roku później ów Jakub wrócił do domu, rabin Heszel postanowił już nigdy więcej nie zabierać głosu w tego rodzaju sprawach. W 1654 roku Abraham Joszua Heszel przeniósł się do Krakowa, gdzie objął stanowisko naczelnego rabina miasta. W okresie najazdu szwedzkiego udał się (przez Nikolsburg na Morawach) na dwa lata do Wiednia, gdzie m.in. zbierał pieniądze na potrzeby swoich doświadczonych przez wojnę współbraci w Polsce (podczas pobytu w Wiedniu miał być podobno przyjęty na audiencji przez cesarza). Po powrocie do Krakowa starał się o odbudowę zniszczonej w czasie wojny społeczności. Podczas procesu Matatiahu Kalahory rabin Abraham Joszua Heszel wzywany był wielokrotnie do sądu jako świadek i w trakcie tego procesu umarł. Rabin Abraham Joszua Heszel był znakomitym nauczycielem i wykształcił wielu uczniów, którzy zostali później wybitnymi rabinami; był uznanym autorytetem rabinistycznym i zwracano się do niego o opinie w różnych kwestiach nawet z odległych krajów; angażował się też w działalność społeczną. Przygotował on podobno do druku wiele dzieł, jednakże z powodu swojej wielkiej skromności żadnego z nich nie opublikował. Jego opinie, orzeczenia i poglądy zachowały się jednak w licznych dziełach jego uczniów. [Z postacią rabina Abrahama Joszuy Heszela związana jest legenda: „DLACZEGO RABIN ABRAHAM JOSZUA HESZEL NIE WYDAŁ ŻADNEJ KSIĄŻKI”]
Matatiahu Kalahora – prawnuk wybitnego sefardyjskiego uczonego i lekarza Salomona Kalahory, który przybył w roku 1560 z Włoch do Krakowa i został nadwornym lekarzem króla Zygmunta Augusta, a później Stefana Batorego. Salomon Kalahora zajmował się również interesami; razem z Salomonem Hadidą i Abrahamem Kalahorą (wszyscy trzej wywodzili się z Hiszpanii) prowadził eksploatację złóż soli w
Felsztynie na Rusi – niezbyt skutecznie współzawodnicząc z królewskimi żupami w Bochni i Wieliczce. Prawnuk Salomona, Matatiahu Kalahora, był lekarzem i aptekarzem. Wśród jego pacjentów byli także i zakonnicy z krakowskiego klasztoru dominikanów. Na swoje nieszczęście Matatiahu Kalahora miał zwyczaj wdawać się w długie dyskusje ze swoimi pacjentami – także i na tematy teologiczne (co w wieloetnicznej i tolerancyjnej Polsce było powszechnie przyjęte; jednakże po szwedzkim „potopie” sytuacja pod tym względem diametralnie się zmieniła; wzrastający wówczas fanatyzm religijny i nastroje ksenofobiczne sprawiły, że takie zachowani przestało być bezpieczne). Kiedy w 1663 roku w kościele dominikanów znaleziono kartkę z bluźnierstwami przeciwko Matce Boskiej, Matatiahu Kalahora okazał się idealnym podejrzanym. Jego proces wywołał antyżydowskie rozruchy. Trybunał królewski w Piotrkowie skazał go na śmierć po wymyślnych torturach. Obcięto mu wargi, spalono prawą rękę, wyrwano język, darto z niego pasy, a potem – wciąż jeszcze żywego – spalono na stosie; prochem nabito armatę i wystrzelono na wiwat w powietrze.
Jonatan (ben Natan Nata) Eibenschütz (1690-1764) – mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że ten najsłynniejszy w swoim czasie kabalista, talmudysta i kaznodzieja urodził się i wychował na krakowskim Kazimierzu i jest spokrewniony z najznamienitszymi krakowskimi żydowskimi rodzinami (jego pradziadkiem był krakowski rabin Natan Nata Spira, zwany Megale Amukot).
Jego nazwisko (a raczej przydomek) pochodzi od miasteczka na Morawach, gdzie rabinem był jego ojciec (dzisiaj nazywa się ono Ivančice). Studiował w Prossnitz (Prostějovie) i we Wiedniu. W 1708 roku ożenił się z córką rabina Izaaka Spiry, przewodniczącego sądu rabinackiego w Bunzlau. W 1715 roku osiadł w Pradze, gdzie został rektorem tamtejszej jesziwy [*] i kaznodzieją; cieszył się tam wielkim szacunkiem i zyskał wielu zwolenników; od 1736 roku był także dajanem w tym mieście. Podczas pobytu w Pradze rabin Jonatan Eibenschütz kontaktował się z wieloma przedstawicielami katolickiego duchowieństwa i inteligencji tego miasta (z którymi dyskutował na teologiczne i inne religijne tematy). Zaprzyjaźnił się podobno z kardynałem Hassebauerem i dzięki jego pomocy udało mu się uzyskać pozwolenie na druk Talmudu (z opuszczeniem jednak tych miejsc, które dotyczyły chrześcijaństwa). W 1725 roku rabin Jonatan Eibenschütz wziął udział w rzucaniu klątwy na sabataistów – zwolenników fałszywego Mesjasza Szabataja Cwi. Od 1741 roku był rabinem w Metzu, a w 1750 roku został rabinem w trzech hamburskich gminach: w Altonie, Hamburgu i Wansbeck. Jego konkurent do objęcia tego stanowiska, znakomity uczony Jakub Emden (1697-1776), syn słynnego rabina sarajewskiego, hamburskiego, amsterdamskiego i lwowskiego Cwi Hirsza Aszkenazego (Chachama Cwi), oskarżył go wówczas o to, że jest kryptosabataistą. Oskarżenia swoje oparł Jakub Emden m.in. na analizie tekstów umieszczanych w sporządzanych przez rabina Eibenschütza amuletach, mających chronić ciężarne kobiety przed śmiercią w czasie porodu. Jonatan Eibenschütz nie przyznawał się do żadnych związków z herezją sabatajską; podejrzeniom sprzyjały jednak jego kontakty z różnego rodzaju ludźmi: kabalistami, chrześcijanami, odstępcami od judaizmu, zwolennikami Haskali [*] (w 1761 roku przyjął u siebie Mojżesza Mendelssohna i potraktował go z wielkim szacunkiem), a także zachowanie jego synów (jeden z nich, Wolf, był zdeklarowanym sabataistą). Spór pomiędzy rabinami Jakubem Emdenem i Jonatanem Eibenschützem podzielił na dwie części cały ówczesny żydowski świat. Większość niemieckich rabinów opowiedziało się po stronie Jakuba Emdena, zaś rabinów polskich – po stronie Jonatana Eibenschütza. Sejm Czterech Ziem rzucił nawet klątwę na Jakuba Emdena i nakazał spalenie jego pism. Szczególnie gorąco poparli rabina Eibenschütza Żydzi w jego rodzinnym mieście – Krakowie. W 1751 krakowska gmina żydowska zaprosiła go do objęcia stanowiska naczelnego rabina miasta. Kiedy ten odmówił przybycia do Krakowa (widocznie w okresie upadku krakowskiej gminy nie było to wystarczająco atrakcyjne stanowisko dla tak słynnego uczonego i kaznodziei), naczelnym rabinem Krakowa wybrano jego zwolennika Izaaka Landaua. Historycy po dziś dzień spierają się na temat związków Jonatana Eibenschütza z sabataizmem: jedni twierdzą, że był on cały czas kryptosabataistą; inni sądzą, że był związany z sabataizmem podczas studiów w Prossnitz i początków pobytu w Pradze, że były to błędy młodości, od których później się odciął; jeszcze inni uważają, że zarzuty Jakuba Emdena były oszczerstwem, podyktowanym zawiścią.
Kalman Kalonimus Epstein, zwany od tytułu swojego głównego dzieła Maor waSzemesz (1851-1823) – przywódca chasydzki [*]; twórca nowych metod ekstatycznej modlitwy. Urodzony w Nowym Korczynie, jako dziecko przeniósł się z rodzicami do Krakowa. Kiedy przywódca ruchu chasydzkiego rabin Elimelech z Leżajska (1717-1787) odwiedził Kraków, Kalman Kalonimus Epstein zachwycił się jego naukami. Udał się do Leżajska,
gdzie został ulubionym uczniem rabina Elimelecha; był później także uczniem chasydzkiego rabina Jakuba Izaaka ha-Choze (Jasnowidza) z Lublina (1745–1815). W 1785 roku rabin Kalman Kalonimus Epstein zorganizował w Krakowie pierwszą grupę chasydów, którzy modlili się „wśród śpiewów, skoków, pląsów i klaskania w ręce”. Spotkało się to ze zdecydowanym oporem ze strony tutejszej gminy żydowskiej. Krakowski rabin Izaak ben Mordechaj ha-Lewi i krakowski bejt din (sąd rabinacki) dwa razy (w latach 1786 i 1797) rzucali klątwę na chasydów, „którzy pragną zbudować oddzielny ołtarz, odmienić tekst modłów, ustanowionych przez rabinów i aprobowanych przez rabina krakowskiego Mojżesza Isserlesa, wprowadzić odmienne melodie, robić grymasy podczas modlitwy itp. Wszak nasi ojcowie nigdy nam nie opowiadali o tym, aby kiedykolwiek ktoś chciał odmienić słowo lub nawet pół słowa w modłach, a teraz oto – dla wielkich naszych grzechów – powstali nowatorowie, nie znający Talmudu, ludzie młodzi wiekiem (...) ubodzy na duchu (...) i oni to postanowili zbudować własny ołtarz, odmienić dawne teksty, tworzyć oddzielne grupy dla odprawiania modłów, przy czym jedni z nich kiwają głowami, inni klaszczą w dłonie, inni nachylają głowy jak trzcina(...) Oni to mówią, że Talmud nie stanowi istoty religii naszej, lecz kabała [*] (Zohar), a pluskają się w wodzie jak ptactwo niebieskie i przedłużają modlitwy, aż słońce staje w południu (...) burzą podstawy nauki o porach modłów, ustanowione przez naszych ojców” (jest to cytat z tekstu jednej z tych klątw; tekst drugiej klątwy nie jest znany; być może było to powtórzenie klątwy rzuconej na chasydów przez Gaona z Wilna). Kalman Kalonimus Epstein przeniósł się wówczas na jakiś czas do Nowego Korczyna, po czym wrócił do Krakowa. Główne jego dzieło Maor wa-Szemesz (Wrocław 1842) to jedna z podstawowych chasydzkich książek; napisana w formie komentarza do Pięcioksięgu Mojżesza, zawiera m.in. opis życia i działalności wielu przywódców ruchu chasydzkiego w tamtej epoce. Jego z jego synów, Aaron Epstein (zm. 1882), kontynuował zapoczątkowane przez ojca dzieło rozpowszechniania chasydyzmu w Krakowie i zachodniej Galicji. Pierwszą chasydzką modlitewnię w Krakowie w Krakowie przy ulicy Józefa (obok Starej Synagogi) od jego imienia nazywano Reb Aaron klojz. Groby ich obu – ojca i syna – na cmentarzu przy ulicy Miodowej w Krakowie są celem chasydzkich pielgrzymek. Inny syn Kalmana Kalonimusa Epsteina, Josef Baruch (1785-1867), uważany za cudotwórcę i nazywany Giter jid, osiadł w Nowym Korczynie, gdzie utworzył znaczący ośrodek chasydzki. [Z postacią rabina Kalmana Kalonimusa Epsteina związana jest legenda: „JAK MAOR WASZEMESZ ZOSTAŁ ULUBIONYM UCZNIEM RABINA ELIMELECHA Z LEŻAJSKA”]
Dow Ber Meisels (1798-1870) – rabin krakowski i warszawski, polski patriota, zwolennik ścisłej współpracy Polaków i Żydów. Urodzony w Szczekocinach, pochodził ze znanej rabinackiej rodziny (był potomkiem rabina Mojżesza Isserlesa). Dzieciństwo i młodość spędził w Kamieńcu Podolskim, gdzie jego ojciec sprawował urząd rabina. Dow Ber studiował pod jego kierunkiem, a w 1820 roku przeniósł się do Krakowa. Tutaj ożenił się z córką bogatego kupca Zalmana Bornsteina i założył razem z teściem „dom eksportowy”. W 1832 roku został wybrany
naczelnym rabinem Krakowa. Funkcje tę sprawował przez 24 lata (nie przestając zresztą nadal prowadzić działalności handlowej). Kontrkandydat do tego stanowiska, rabin Saul Landau (popierany głównie przez chasydów [*]), nie zgodził się z tym wyborem i jego zwolennicy ustanowili własny bejt din (sąd rabinacki), który nie uznawał orzeczeń sądu rabina Meiselsa. Sądy te różniły się bardzo w opiniach – często tego, co było dozwolone przez jeden z nich, zakazywał ten drugi sąd. Obaj rabini byli w konflikcie ze zwolennikami żydowskiego Oświecenia – Haskali i z rosnącym wówczas w siłę postępowym judaizmem. Rabin Dow Ber Meisels był wybitnym żydowskim uczonym; jest on autorem m.in. dzieła Chiduszej MaHaRaDaM (Warszawa 1870), będącego komentarzem do Sefer haMicwot RaMBaMa – rabina Mojżesza ben Majmona – Majmonidesa; oprócz tego jednak zawsze angażował się także w działalność społeczną – przede wszystkim na rzecz żydowskiej społeczności, chociaż nie tylko. W 1830 roku Dow Ber Meisels finansował i organizował dostawy broni i amunicji dla uczestników powstania listopadowego. Kiedy został naczelnym rabinem Krakowa, walczył z Senatem Wolnego Miasta Krakowa o prawa Żydów (udało mu się wówczas m.in. zapobiec projektowanemu przez Senat przebiciu ulicy przez teren Starego Cmentarza Żydowskiego). Poparł rewolucję krakowską w 1846 roku, a podczas Wiosny Ludów w 1848 roku był m.in. członkiem delegacji adresowej do Wiednia, radnym miasta Krakowa i posłem do parlamentu austriackiego (który obradował wówczas w Kromieryżu). Słynna stała się jego odpowiedź na pytanie przewodniczącego parlamentu, dlaczego usiadł po lewej stronie Sali, razem z przedstawicielami lewicowej opozycji: Juden haben keine Rechte („Żydzi nie mają żadnych praw”). Począwszy od połowy XIX wieku w Krakowie zmniejszała się liczba zwolenników rabina Dowa Bera Meiselsa, rosły natomiast szeregi jego ideowych pracowników z obu stron: jednej strony – chasydów, a z drugiej – postępowych Żydów. Dlatego też w 1856 roku zdecydował się on objąć zaproponowane mu stanowisko naczelnego rabina Warszawy, która była już wówczas największym żydowskim miastem w Europie. Ponieważ jednak w rabinicznej hierarchii Kraków zajmował znacznie pocześniejsze miejsce niż Warszawa, więc Dow Ber Meisels używał odtąd zawsze tytułu „rabin krakowski zamieszkały w Warszawie”. Podczas wydarzeń poprzedzających wybuch powstania styczniowego, rabin Meisels brał udział w patriotycznych manifestacjach (widzimy jego postać na – znajdującym się w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie – obrazie Aleksandra Lessera, przedstawiającym pogrzeb na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie pięciu ofiar antycarskiej demonstracji). W październiku 1861 roku w proteście przeciwko polityce władz, a zwłaszcza przeciwko sprofanowaniu przez tłumiących demonstracje kozaków kilku warszawskich kościołów, ogłoszono zamknięcie wszystkich kościołów w Warszawie. Rabin Dow Ber Meisels (razem z postępowymi rabinami Izaakiem Kramsztykiem i Markusem Jastrowem) nakazał na znak solidarności zamknąć także warszawskie synagogi. Został z tego powodu aresztowany, osadzony w warszawskiej Cytadeli, a po kilkumiesięcznym śledztwie zmuszony w lutym 1862 roku do wyjazdu z Warszawy. Przebywał wówczas najpierw w Katowicach, potem we Wiedniu, a od maja – w Krakowie. We wrześniu 1862 pozwolono mu wrócić na swoje stanowisko do Warszawy. Po stłumieniu Powstania Styczniowego musiał na krótko opuścić Warszawę, a po powrocie został objęty dozorem policyjnym i jego działalność społeczna została przez władze znacznie ograniczona Pogrzeb rabina Meiselsa na cmentarzu żydowskim w Warszawie w lutym 1870 roku stał się wielką patriotyczną manifestacją.
Maurycy Gottlieb (1856-1879) – najbardziej znany polsko-żydowski malarz. Urodzony w Drohobyczu, w rodzinie naftowego przemysłowca. Malarstwem zajmowali się również jego bracia: Filip, Marcin (1867-1936) i Leopold (1883-1934). Naukę malarstwa rozpoczął we Lwowie w pracowni M. Godlewskiego (równocześnie uczęszczał do gimnazjum, z którego został usunięty za skarykaturowanie jednego z nauczycieli, i egzamin kończący szkołę zdał eksternistycznie w Stryju). W roku 1873 – podczas studiów w wiedeńskiej akademii – zapoznał się z twórczością Jana Matejki.
Skłoniło go to do przeniesienia się do Krakowa, gdzie rozpoczął studia pod kierunkiem Matejki w tutejszej Szkole Sztuk Pięknych. Na skutek antysemickiego wystąpienia jednego ze studentów szkoły wyjechał z Krakowa. Przebywał następnie we Wiedniu, w Monachium i w Rzymie. Wiosną 1879 roku wrócił do Krakowa. Latem tegoż roku zachorował na anginę ropną. Zmarł w szpitalu św. Łazarza w wieku zaledwie 23 lat, w nocy z 16 na 17 lipca 1879 roku. Pochowany został na cmentarzu przy ulicy Miodowej w Krakowie. Na namalowanym rok przed śmiercią w Rzymie obrazie „Żydzi modlący się w synagodze podczas Jom Kipur” – obecnie znajdującym się w Muzeum Sztuki w TelAwiwie –malarz przedstawił trzy swoje autoportrety: jako dziecka, jako młodzieńca i w wieku męskim. Pośrodku kompozycji widzimy starego Żyda ze zwojem Tory w rękach. Na powieszonej na Torze tarczy Maurycy Gottlieb napisał, że jest ona darem za jego duszę. Podobno ojciec malarza odwiedził go w jego pracowni i był tak tym przerażony, że nakłonił go do zamalowania złowróżbnego napisu; kiedy jednak ojciec odszedł, malarz ponownie umieścił ten napis na swoim obrazie. Maurycy Gottlieb był pierwszym i najbardziej bodaj znanym malarzem żydowskim w Polsce – i w pewnym sensie utorował drogę (do tego czasu zagrodzoną przez pochodzący z Tory zakaz „czynienia sobie wizerunku”) wielu utalentowanym malarzom żydowskim; większość z nich studiowała w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Rozdarty pomiędzy swoją żydowskością i polskością, pragnący pogodzić te dwie obce sobie tradycje, uosabiał dylematy zasymilowanych Żydów swojej epoki. Malował portrety (w tym liczne autoportrety), sceny z historii Polski i z historii żydowskiej, ilustracje do dramatu „Natan Mędrzec” Gottholda Ephraima Lessinga, sceny z Biblii i Ewangelii (którymi zainteresował się pod wpływem lektury Historii Żydów Henryka Graetza), sceny orientalne i z żydowskiego życia. Wiele jego obrazów uległo zniszczeniu podczas II wojny światowej; te, które się zachowały, znajdują się w muzeach polskich, izraelskich i w kolekcjach prywatnych na całym świecie. W galerii krakowskiego Muzeum Narodowego w Sukiennicach znajduje się między innymi jego najbardziej znany autoportret zatytułowany „Ahaswer” i portret Ignacego Kurandy, wybitnego żydowskiego działacza z Wiednia, zaś w Muzeum Historycznym w Starej Synagodze – wykonana przez jego młodszego brata Marcina kopia zaginionego podczas II wojny światowej słynnego obrazu „Shylock i Jessica”.
Szymon Sofer (Schreiber, 1820-1883) – rabin, duchowy i polityczny przywódca „tradycyjnego obozu” Żydów w Galicji. Jego ojcem był słynny Mojżesz Sofer z Frankfurtu nad Menem, zwany Chatam Sofer (1762-1839), rabin w Mattersdorfie na Węgrzech (obecnie Mattersburg w Burgenland, Austria), a od 1806 roku – w Preszburgu (obecnie: Bratysława, stolica Słowacji) , gdzie założył najważniejszą na terenie Austro-Węgier jesziwę [*]; jego matka była córką Akiby Eigera (1861-1837), rabina we Frylandzie Marchijskim (Maerkisch Friedland, obecnie:
Mirosławiec) i w Poznaniu. Szymon Sofer był w latach 1848-1860 rabinem w Mattersdorfie; w 1860 roku został nominowany naczelnym rabinem Krakowa, który to urząd sprawował do śmierci. Wybrany na to stanowisko głosami mitnagdim (tradycyjnych Żydów sprzeciwiających się chasydom) i niektórych maskilów (zwolenników Haskali [*], oświeconych i postępowych Żydów), zakończył spory pomiędzy chasydami [*] i mitnagdim, organizując „zjednoczony front” obu tych grup przeciwko wspólnemu wrogowi – maskilom. Współpracował w tym celu z cadykami z Bełza i Nowego Sącza. Sprzeciwiał się budowie w Krakowie synagogi postępowej – Templu. W roku 1878 Szymon Sofer założył (razem z rabinem Joszuą Rokeachem, cadykiem z Bełza) ogólnogalicyjskie religijne stronnictwo Machzike ha-Dat (walczące z wpływami maskilów) i od roku 1879 był z jego ramienia posłem do parlamentu we Wiedniu (wybrany został z okręgu Śniatyń-Kołomyja-Buczacz). W parlamencie wszedł w skład Koła Polskiego. W 1862 był współorganizatorem lwowskiego zjazdu rabinów, którzy opracowali projekty statutu żydowskich gmin wyznaniowych; ten bardzo konserwatywny projekt m.in przyznawał pełne prawa wyborcze tylko tym Żydom, którzy przestrzegają przepisów zawartych w kodeksie Szulchan Aruch i został odrzucony przez Radę krakowskiej gminy jako „niezgodny z duchem i tradycją judaizmu”. Rada odmówiła także poparcia protestu rabina Szymona Sofera przeciwko projektowanemu przez Ministerstwo Wyznań i Oświaty w Wiedniu wprowadzeniu cemzusu wykształcenia publicznego dla rabinów gminnych. Rabin Szymon Sofer zmarł na atak serca 23 marca 1883 i pochowany został na cmentarzu przy ulicy Miodowej w Krakowie. Jego wnuk (syn jego córki Rejzel) Józef Nehemiasz Kornicer (1880-1933) był ostatnim przed II wojną światową naczelnym rabinem krakowskiej gminy żydowskiej. [Z postacią rabina Szymona Sofera związana jest opowieść: „RABIN SZYMON SOFER I ZAGINIONA MONETA”]
Ignacy Krieger (1817-1889) – pionier krakowskiej fotografii. Urodzony w Mikołaju koło Wadowic; po pobycie w Lipniku koło Białej, w 1860 roku osiedlił się w Krakowie i otworzył studio fotograficzne przy ulicy Grodzkiej 13. Wykonał tam wiele fotografii portretowych, przede wszystkim Żydów, mieszczan, chłopów z okolic Krakowa, górali z Podhala, Hucułów, Cyganów i przedstawicieli różnych zawodów rzemieślniczych. W 1864 roku, po przeniesieniu studia do kamienicy na rogu Rynku Głównego i ulicy św. Jana, porzucił powszechnie wówczas uprawianą fotografię
portretową dla dokumentalnej (fotografował m. in. zwyczaje i obrzędy ludowe, roboty publiczne, targowiska miejskie, ćwiczenia Straży Pożarnej i Pogotowia Ratunkowego). Jako pierwszy zaczął fotografować miejski krajobraz Krakowa, wydając m.in. w dużej ilości tzw. krajowidoki – pocztówki z widokami Krakowa, które z powodzeniem sprzedawał. Przedstawiały one panoramy miasta, widoki placów, ulic, obiektów sakralnych i świeckich, detale architektoniczne, wyposażenie wnętrz kościelnych i pałacowych, prace restauracyjne przy krakowskich zabytkach, dokumenty i pieczęcie, rysunki Michała Stachchowicza). Po śmierci Ignacego Kriegera jego dzieło dokumentowania zabytków Krakowa i okolic kontynuował syn Natan (1844-1903). Wykonywał on m.in. zdjęcia na zlecenie Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa (którego był czynnym członkiem), Akademii Umiejętności, Uniwersytetu Jagiellońskiego, Biblioteki Jagiellońskiej, Muzeum Narodowego, Akademii Sztuk Pięknych, a także ilustrował artykuły i rozprawy w wydawanym przez Towarzystwo „Roczniku Krakowskim”. Amalia Krieger (1846-1928), która prowadziła zakład po śmierci brata, w roku 1926 ofiarowała miastu Kraków cały zbiór szklanych klisz i wyposażenie studia, a także ustanowiła fundację, której celem miało być przechowywanie i właściwe wykorzystywanie klisz, a także kształcenie fotografów. Po dłuższej „tułaczce” z jednej instytucji do drugiej te klisze, które nie uległy zniszczeniu, znalazły schronienie w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa (wyposażenie atelier gdzieś „po drodze” zaginęło). Dzięki fotografiom Ignacego Kriegera i jego dzieci wiemy, jak wyglądał Kraków przed okresem burzliwych przemian i w ich trakcie – w drugiej połowie XIX wieku i w początkach XX wieku.
Ludwik Gumplowicz (1838-1909) – socjolog, prawnik, historyk; profesor uniwersytetu w Grazu, „najrozsądniejszy i najmniej skrajny spośród darwinistów społecznych”. Syn Abrahama Gumplowicza (1803-1876), wybitnego maskila i przedstawiciela krakowskiej inteligencji żydowskiej, właściciela pierwszej wypożyczalni książek na Kazimierzu, jednego z założycieli krakowskiego Stowarzyszenia Żydów Postępowych i inicjatorów zbudowania krakowskiej Synagogi Postępowej – Templu. Rodzina Gumplowiczów brała udział w powstaniu styczniowym. Ludwik Gumplowicz ukończył
Gimnazjum św Anny i Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Studia zakończył w Wiedniu. Po obronie doktoratu na Uniwersytecie Jagiellońskim pracował jako prawnik we Lwowie, Wiedniu i Krakowie. Ludwik Gumplowicz był zwolennikiem asymilacji Żydów; swoje poglądy na ten temat wyraził w jednym z ośmiu „Listów z Wiednia”, wydanych w 1867 roku. W tym samym roku wydał także rozprawę „Ustawodawstwo polskie względem Żydów”, pionierską pracę w tym zakresie. W roku 1868 władze Uniwersytetu Jagiellońskiego odmówiły mu habilitacji, która umożliwiłaby mu otrzymanie posady docenta historii prawa. W latach 1869-1873 redagował liberalno-demokratyczny dziennik „Kraj” (który miał być przeciwwagą dla konserwatywnego „Czasu”, w końcu jednak zbankrutował). Skutkiem niepowodzenia starań o katedrę na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie (spowodowanego jego nazbyt liberalnymi i postępowymi poglądami jak na konserwatywną wówczas linię tej uczelni) w roku 1875 zdecydował się na wyjazd do Grazu, gdzie po uzyskaniu habilitacji został docentem, w roku 1882 profesorem nadzwyczajnym, a w roku 1893 (po zmianie w roku 1889 wyznania na ewangelickoaugsburskie) profesorem zwyczajnym. „Jako jeden z pierwszych osiągnął pełną emancypację socjologii od nauk niespołecznych przez położenie nacisku na to, że zjawiska społeczne są swoiste i mogą być rozumiane tylko przez odwołanie się do społecznych przyczyn”. Uważał, że „zasadniczym czynnikiem rozwoju społecznego jest konflikt między grupami ludzkimi. Konflikt stanowi również zarazem istotną treść dziejów”. Genezę państwa i władzy wywodził Gumplowicz od podboju. Tezy te rozwijał w licznych publikacjach. Jego poglądy wpłynęły zarówno na wielu polskich socjologów i historyków, jak i na przedstawicieli tzw. Żydowskiej szkoły historycznej (m. i. Majer Bałaban, Mojżesz Schorr, Izaak Schiper). W roku 1909 – będąc nieuleczalnie chory na raka– zdecydował się razem z żoną na popełnienie samobójstwa. Pochowany został na cmentarzu ewangelickim we Wiedniu. Razem z nim pochowany jest zmarły także śmiercią samobójczą jego syn Maksymilian Gumplowicz (1864-1897), historyk polskiego średniowiecza, który pierwszy wysunął hipotezę, że mieszkający w Polsce Żydzi są potomkami Chazarów.
Józef Fiszer (Josef Fischer, 1840-1914) – chazan (kantor) w krakowskiej synagodze postępowej (Templu), księgarz, drukarz, wydawca książek i czasopism. W 1876 roku Józef Fiszer otworzył w Krakowie księgarnię, a w 1877 – antykwariat i płatną wypożyczalnię książek W roku 1880 założył drukarnię przy ulicy Grodzkiej 62, gdzie drukował dzieła najwybitniejszych hebrajskich i żydowskich pisarzy i poetów, takich jak m.in. Achad ha-Am (Aszer Ginzburg, 1856-1927), Icchok Lejb Perec (18521912), Mendele Mojcher Sforim (Szalom Abramowicz, 1835-1917), Szolem Alejchem (Szalom Rabinowicz, 1859-1916), Dawid Friszman (1859-1922), Chaim Nachman Bialik (1873-1934), Józef Gedalia Klausner (1874-1958), Szalom Asz (1880-1957).
Wszyscy oni żyli na terenie Imperium Rosyjskiego, gdzie cenzurowano każdą publikację – dlatego woleli wydawać swoje dzieła u Józefa Fiszera w Krakowie, gdzie cenzura prawie że nie istniała. Józef Fiszer drukował również większość religijnej literatury związanej z postępowym judaizmem, m.in. jedyny żydowski przekład ksiąg Tanachu (Biblii) na język polski dokonany przez rabina Wielkiej Synagogi przy ulicy Tłomackie w Warszawie Izaaka Cylkowa (1841-1908), a także cały szereg hebrajskich czasopism (m.in. Ha-Sziloah, Ha-Tor, Ha-Z’man, Ha-Magid) i wszystkie książki wydawnictw Achiasaf i Tuszija z Warszawy i Moria z Odessy. W okresie przed pierwszą wojną światową była to zapewne najważniejsza hebrajska drukarnia i wydawnictwo na świecie.
Wilhelm Feldman (1868-1919) – pisarz, publicysta, krytyk literacki, historyk, historyk literatury, działacz niepodległościowy. Urodzony w Zbarażu, w ubogiej rodzinie chasydzkiej, większą część aktywnego okresu życia (od 1889 roku) spędził w Krakowie. Uczył się w chederze, wykształcenie ogólne zdobył jako samouk i wolny słuchacz uniwersytetu berlińskiego. Był zwolennikiem i propagatorem całkowitej asymilacji Żydów. Idei tej poświęcił wiele rozpraw – m.in. „O żargonie żydowskim” (1891), „Stosunek Mickiewicza do Żydów” (1891), „Asymilatorzy, syjoniści i Polacy” (1893), „Żydzi w powieściach Elizy Orzeszkowej” (1896), „Kościuszko i Berek Joselewicz” – i artykułów w prasie, m.in. w redagowanych przez siebie czasopismach „Dziennik Krakowski” (1896-1897) i
„Krytyka” (1901-1914). W wielu utworach literackich krytykował tradycyjne ortodoksyjne środowiska żydowskie, m.in. w powieściach „Piękna Żydówka” (1888) i „Żydziak” (1889), w „Nowelach i obrazkach” (1889), w sztukach „Sądy Boże” (1899) i „Cudotwórca” (1901). Był sekretarzem stowarzyszenia Aguda Achim („Przymierze Braci”), wydającego asymilatorski tygodnik „Ojczyzna”, a później fundacji barona Maurycego Hirscha (dążącej do „uobywatelnienia Żydów”). W literaturze polskiej zajął wybitne miejsce jako krytyk i historyk literatury, ściśle związany z literacką formacją Młodej Polski. W kolejnych wydaniach dzieła „Współczesna literatura polska” (pierwsze wydanie wyszło w 1902 roku pod tytułem „Piśmiennictwo polskie ostatnich lat dwudziestu”) umieszczał ostre i nieraz stronnicze opinie o żyjących pisarzach, co powodowało gwałtowne spory i polemiki (podczas których używano nie tylko merytorycznych argumentów; przeciwnicy Feldmana często atakowali go z antysemickich pozycji, zaś bronili go zwolennicy asymilacji Żydów; polemikę, która wywiązała się w 1908 roku po piątym wydaniu dzieła ironicznie skomentował Tadeusz Boy-Żeleński znanym wierszem „Głos rozjemczy w sprawie pana Wilhelma Feldmana contra Rosner, Żuławski, Tetmajer etc. etc.”). Bunt przeciwko ograniczeniom tradycyjnego życia żydowskiego doprowadził go w końcu – wobec załamania się nadziei na asymilację Żydów w Polsce – do opowiedzenia się za polską świadomością narodową. W ostatnim okresie życia zajmował się polityczną działalnością niepodległościową; był wówczas inicjatorem powołania Komisji Tymczasowej Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych, współorganizatorem Strzelca i DrużynStrzeleckich, żołnierzem Legionów Polskich, dyrektorem biura prasowego Naczelnego Komitetu Narodowego w Berlinie. Jego ostatnie dzieła to m.in. „Stronnictwa i programy polityczne Galicji 1846-1906 (1907) i „Dzieje polskiej myśli politycznej w okresie porozbiorowym” (1914-1920). Zmarł w Rabce 25 października 1919 roku; na łożu śmierci przeszedł na katolicyzm. Pochowany jest na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Syn Wilhelma Feldmana, wybitny historyk Józef Feldman (1899-1946), był profesorem historii nowożytnej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Namalowane przez Stanisława Wyspiańskiego portrety obu Feldmanów znajdują się w Muzeum Wyspiańskiego w Krakowie.
Józef Sare (1850-1929) – inżynier, budowniczy, architekt, wieloletni wiceprezydent Krakowa. Urodzony w Chorowicach koło Krakowa. Jako młody człowiek pomagał w produkcji amunicji dla powstania styczniowego. Studiował w krakowskim Instytucie Technicznym, a potem na politechnice we Wiedniu, gdzie w 1869 roku uzyskał dyplom inżyniera. Mieszkając od 1881 roku w Krakowie, był zaangażowany był w większość istotnych budów w tym mieście w czwartej ćwierci XIX wieku i pierwszej ćwierci XX wieku. Jako architekt odwoływał się do form historycznych. Zaprojektował m. in budynki Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego (1893-1896), Gimnazja im. Króla Jana III Sobieskiego (1996-1898) i św. Anny (obecnie Liceum im. Bartłomieja Nowodworskiego, 1897-1899), Collegium Agronomicum (1908-1911). Oprócz tego nadzorował budowę
wielu wznoszonych w Krakowie gmachów, m. in. Collegium Novum, Poczty Głównej, Starostwa (obecnie Urzędu Wojewódzkiego). Zasiadał także w komisjach wielu konkursów architektonicznych, m. in. na projekt Teatru Miejskiego. Józef Sare był członkiem Krakowskiego Towarzystwa Technicznego; w latach 1884-1892 wchodził w skład jego zarządu, a w latach 1889-1992 sprawował urząd prezesa. W 1893 roku objął kierownictwo Oddziału Technicznego Starostwa w Krakowie, gdzie pracował do przejścia na emeryturę w 1917 roku. W 1902 Józef Sare został radnym, a w 1905 wybrano go na wiceprezydenta Krakowa (na osiemdziesięciu radnych głosowało na niego siedemdziesięciu siedmiu). Funkcję tę pełnił aż do śmierci, przez 24 lata, kładąc wielkie zasługi dla rozwoju miasta. Uczestniczył w reorganizacji magistratu i tworzeniu koncepcji Wielkiego Krakowa. Od 1907 roku był posłem na Sejm Krajowy; początkowo był członkiem koła konserwatystów, a potem klubu Polskiego Stronnictwa Demokratycznego. Partię tę reprezentował podczas I wojny światowej w Naczelnym Komitecie Narodowym. Po wyborze w 1911 prezydenta Krakowa Juliusza Lea do Parlamentu Wiedeńskiego, wiceprezydenci Józef Sare i Henryk Szarski faktycznie kierowali pracami zarządu miasta. W 1914 roku, podczas ofensywy wojsk rosyjskich, Józef Sare nadzorował ewakuację miasta. Z jego inicjatywy w 1918 roku Kraków (razem z Tarnowem i Lwowem) nabył kamieniołomy pod Krzeszowicami, Chrzanowem i Libiążem, tworząc spółkę „Kamieniołomy Miast Galicyjskich”, a w 1919 roku zakupił udziały w kopalniach, tworząc firmę „Jaworznickie Komunalne Kopalnie Węgla”. Józef Sare stał na czele obu tych przedsiębiorstw. W 1926 roku Józef Sare pełnił obowiązki prezydenta Krakowa (do wyboru na to stanowisko Karola Rollego). Pomimo licznych zajęć Józef Sare utrzymywał cały czas związki z żydowską społecznością Krakowa. Będąc doradcą do spraw technicznych krakowskiej Gminy Żydowskiej, miał udział w budowie siedziby Gminy, w rozbudowie Szpitala Żydowskiego, w przebudowie Starej Synagogi i Templu, a także w wytyczaniu Nowego Cmentarza. W ostatnim okresie I wojny światowej i bezpośrednio po jej zakończeniu działał w różnych organizacjach pomagających ludności żydowskiej[, takich jak: Krajowy Komitet Opieki nad Sierotami Żydowskimi, Zjednoczony Komitet Żydowski dla Ochrony Ludności Żydowskiej, Komitet dla Opieki nad Dziećmi Żydowskimi Uchodźców z Galicji Wschodniej, Komitet Pomocy dla Ofiar Pogromów na Ukrainie, Komitet Obywatelski dla Niesienia Pomocy Akademikom Żydowskim]. W 1919 roku był inicjatorem zjazdu niesyjonistycznych działaczy w Krakowie, na którym powołano Związek Stronnictw Żydowskich. Po utworzeniu Zjednoczenia Polaków Wyznania Mojżeszowego, wszedł w skład jego Rady Naczelnej. Józef Sare pochowany został na cmentarzu przy ulicy Miodowej w Krakowie. W zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie znajduje się portret Józefa Sarego, namalowany przez Jacka Malczewskiego, i portret jego żony Celiny, namalowany przez Józefa Mehoffera. Józef Sare nie był bynajmniej jedynym Żydem w najwyższych władzach Krakowa. Po jego śmierci wiceprezydentem miasta został wybrany Ignacy (Izaak) Landau (18701934), który aż do śmierci sprawował tę funkcję. Również i ci Żydzi, którzy odeszli od wiary przodków, mieli swój udział w zarządzaniu miastem. W latach 1907-1921 wiceprezydentem Krakowa był Henryk Szarski (1855-1921), pochodzący ze znanej żydowskiej rodziny Feintuchów, kuzyn głównego architekta miejskiego Jana Zawiejskiego (1854-1922). W latach 1933-1939 prezydentem miasta był Mieczysław Kaplicki (1875-1959), który przed przejściem na katolicyzm nazywał się Maurycy Kapellner.
Artur Markowicz (1872-1934) – wybitny malarz i rysownik. Urodzony w Podgórzu (które wówczas nie było jeszcze dzielnicą Krakowa, lecz odrębnym miastem), w rodzinie zamożnego kupca. W domu, w którym mieszkał jako dziecko, miał pracownię Aleksander Kotsis; pod jego wpływem zaczął rysować. Studiował w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych pod kierunkiem Władysława Łuszczkiewicza, Floriana Cynka i Jana Matejki, a potem w Monachium i Paryżu. W Krakowie spędził większość swojego życia. Na krótko wyjeżdżał do Paryża, Wiednia, Włoch i Niemiec. Często bywał w Holandii, gdzie mieszkał jego brat. W latach 19071908 przebywał w Jerozolimie. Tworzył najczęściej pastele, znacznie rzadziej obrazy olejne; był świetnym rysownikiem. Malował portrety, sceny rodzajowe, martwe natury, pejzaże, sceny i widoki miejskie. Zainspirowany twórczością swojego starszego kolegi Samuela Hirszenberga
(1865-1908), niemieckiego malarza Maxa Liebermanna (1847-1935) i holenderskiego malarza Josefa Israelsa (1824-1911), rozpoczął malować sceny rodzajowe z życia krakowskich i galicyjskich Żydów. W późniejszym okresie tematyka żydowska zajęła centralne miejsce w jego twórczości. Z tego powodu nazywano go często „malarzem getta”. Swoją pracownię malarską miał w domu, w którym znajdował się także żydowski przytułek dla starców. Wystawiał regularnie swoje obrazy nie tylko w Krakowie, Warszawie i innych miastach polskich, ale także w Paryżu, Wiedniu, Berlinie, Antwerpii, Wenecji. Przyjaźnił się m. in. z Samuelem Hirszenbergiem, Mojżeszem Efraimem Lilienem (1874-1925), Henrykiem Glicensteinem (1870-1942). W 1930 roku usunięty został z Towarzystwa Artystów Polskich „Sztuka”, którego członkiem był od 1924 roku, pod pretekstem pokazania kilku jego obrazów na wystawie Żydowskiego Towarzystwa Krzewienia Sztuk Pięknych. W 1932 roku został Honorowym Przewodniczącym Zrzeszenia Żydowskich Malarzy i Rzeźbiarzy w Krakowie. Zmarł 23 października 1934 roku w Krakowie i pochowany został na cmentarzu przy ulicy Miodowej. Wiele jego obrazów uległo zniszczeniu podczas II wojny światowej. Większość tych, które się zachowały, znajduje się obecnie w Żydowskim Instytucie Historycznym w Warszawie.
Sara Schenirer (Szenirer, 1883-1935) – założycielka systemu religijnych szkół dla dziewcząt Bet Jaakow. W XX wieku najważniejszym bodaj problemem w judaizmie jest pozycja kobiet w tej religii. Sara Schenirer wydaje się kluczową postacią, jeśli chodzi o tę kwestię. W dawnych czasach kobiety odbierały podstawowe żydowskie wykształcenie. Upadek żydowskiej kultury i nauki w Polsce (po powstaniu Chmielnickiego i najeździe szwedzkim) przyczynił się do upadku całego żydowskiego systemu edukacji. Rozwój nauki żydowskiej na Litwie i chasydzkiego mistycyzmu na Ukrainie pozostawił kobiety na uboczu. Również powstanie nowożytnych prądów w judaizmie, które zaczęły szermować hasłami emancypacji kobiet, spowodowało niechęć zwolenników tradycyjnego judaizmu do jakichkolwiek zmian w tym zakresie. Dlatego w chederach i jesziwach [*] kształcono tylko chłopców, a religijne wykształcenie stawało się środkiem
zdobywania społecznej pozycji w żydowskiej wspólnocie. Żydowskie dziewczęta często odbierały świecką edukację, ale droga do edukacji religijnej była dla nich zamknięta (rezultatem takiej sytuacji były stosunkowo częste w Krakowie konwersje żydowskich dziewcząt na katolicyzm – organizowaniem tych konwersji zajmował się klasztor sióstr felicjanek przy ulicy Smoleńsk). Otworzenie przez Sarę Schenirer w jej rodzinnym Krakowie w roku 1917 szkoły Bet Jaakow dla dziewcząt było prawdziwą rewolucją w tym zakresie. Ojciec Sary Schenirer był chasydem cadyka z Bełza. Po ukończeniu szkoły powszechnej w Krakowie pracowała ona jako krawcowa, w nocy studiując żydowskie dzieła religijne i filozoficzne. Lektura prac twórcy niemieckiej neoortodoksji Samsona Rafaela Hirscha (1808-1888), który uważał, że wierność Torze i przestrzeganie przykazań nie stanowi przeszkody w uczestnictwie we współczesnym życiu, a także kontakt z rabinem Fleschem i innymi kontynuatorami idei rabina Hirscha (podczas pobytu w Wiedniu na początku I wojny światowej) skłoniła ją do podjęcia przełomowej decyzji. W swoim pokoiku na rogu ulic Krakowskiej i św. Katarzyny, w którym do tej pory zajmowała się szyciem, założyła pierwszą szkołę dla 25 dziewcząt (w większości były to córki jej klientek). Idea religijnej edukacji kobiet szybko zdobyła poparcie czołowych religijnych autorytetów (a przede wszystkim wpływowej partii Agudat Israel), a zainicjowany i kierowany przez Sarę Schenirer ruch Bet Jaakow zakładał i prowadził szkoły dla dziewcząt w całym kraju. W Krakowie przy ulicy św. Stanisława 10 mieściło się – od 1927 roku do II wojny światowej, kiedy na terenie Polski istniało już trzysta takich szkół – centrum tego ruchu. Tutaj też znajdowało się seminarium kształcące nauczycielki szkół Bet Jaakow w całej Polsce. Z czasem ruch Bet Jaakow rozszerzył się na cały tradycyjny żydowski świat. Obecnie liczne szkoły Bet Jaakow istnieją głównie w Izraelu i Stanach Zjednoczonych. Wielu uważa, że religijna edukacja kobiet stała się jednym z głównych czynników umożliwiających tradycyjnemu judaizmowi przetrwanie piekła olocaustu. Sara Schenirer zmarła po ciężkiej chorobie w Krakowie (przeprowadzona w Wiedniu operacja nie mogła uratować jej życia). Pochowana została na Nowym Żydowskim Cmentarzu w Podgórzu (podobno nie chciała być pochowana na cmentarzu przy ulicy Miodowej, gdyż w owym okresie chowano tam tylko bogatych ludzi). Jej grób uległ zniszczeniu podczas II wojny światowej, kiedy na terenie cmentarza powstał niemiecki obóz koncentracyjny Płaszów. W 2004 roku na terenie tego cmentarza umieszczono jej symboliczną macewę (nagrobek).
Ozjasz (Abraham Jehoszua) Thon (1870-1936) – postępowy rabin, działacz syjonistyczny, uczony, publicysta; znakomity mówca, polityczny przywódca Żydów w Krakowie, na terenie Galicji i Polski. Urodzony 13 II 1870 roku we Lwowie; odebrał tradycyjne żydowskie wykształcenie religijne, uczył się także w państwowym gimnazjum. Ozjasz Thon studiował filozofię i socjologię w Wiedniu i Berlinie, m.in. pod kierunkiem Georga Simmla; równolegle uczęszczał także do szkoły rabinicznej. W czasie studiów w Berlinie działał w organizacji Jung Israel. W (kontaktował się wówczas z Markusem Ehrenpreisem (1869-1951), późniejszym naczelnym rabinem w sofii i Sztokholmie, i Marcusem Braude (1869-1949), późniejszym działaczem syjonistycznym i rabinem postępowym w Stanisławowie i Łodzi, Samuelem Abrahamem Poznańskim (1864-1921), późniejszym historykiem i kaznodzieją w Wielkiej Synagodze na Tłomackiem w Warszawie i M. J. Berdyczewskim
– Bin Gorionem (1865-1921), pisarzem i publicystą hebrajskim. Pozostawał wówczas pod wpływem Achad Ha-Ama (1856-1927), pisarza i myśliciela, ideologa „duchowego syjonizmu”. Potem związał się z twórcą syjonizmu politycznego Teodoremi Herzlem (1860-1904), któremu pomagał przy organizacji Pierwszego Kongresu Syjonistycznego w 1897 roku. Nie mógł jednak uczestniczyć w tym Kongresie, gdyż w tym samym roku został wybrany na rabina-kaznodzieję w Templu – Synagodze Postępowej w Krakowie i zamiast do Bazylei wyjechał do Krakowa, aby objąć swoje nowe stanowisko. Ozjasz Thon pisał po polsku, hebrajsku, niemiecku, angielsku i w jidysz prace literackie, a także z zakresu filozofii i socjologii, jak również artykuły i eseje na tematy polityczne, publikowane w wielu gazetach i czasopismach. Olbrzymim rozgłosem cieszyły się zwłaszcza wygłaszane w Templu kazania (ponad sto kazań z lat 1897–1906, zostało wydanych w 1938 roku; projektowane wydania dalszych tomów kazań nie doszło do skutku z powodu wybuchu II wojny światowej). Był jednym z twórców ruchu syjonistycznego w Galicji, wieloletnim prezesem Organizacji Syjonistycznej Zachodniej Galicji, a później Małopolski Zachodniej i Śląska, aktywnym członkiem Komitetu Wykonawczego Światowej Organizacji Syjonistycznej, czołowym przywódcą umiarkowanej frakcji Et Liwnot („Czas budować”). W roku 1919 Ozjasz Thon był delegatem galicyjskich Żydów na konferencję pokojową w Wersalu. Był posłem na Sejm II Rzeczpospolitej w latach 1919-1935, a także przez jakiś czas przewodniczącym koła żydowskiego w Sejmie. W 1925 był obok Leona Reicha głównym autorem tzw. ugody żydowskich posłów na Sejm z ówczesnym rządem polskim. Był inicjatorem założenia w roku 1899 Biblioteki Ezra w gmachu Żydowskiej Gminy Wyznaniowej na rogu ulic Krakowskiej i Skawińskiej w Krakowie (wzorcowej instytucji tego typu w Polsce), a także jednym z inicjatorów założenia w roku 1926 Instytutu Nauk Judaistycznych przy ulicy Tłomackie w Warszawie. Był współzałożycielem polskojęzycznej gazety żydowskiej „Nowy Dziennik”, wychodzącej w Krakowie w latach 1918-1939, a także patronem Gimnazjum Hebrajskiego w Krakowie; przez pięć lat był przewodniczącym sieci hebrajskich szkół Tarbut w Polsce. Ozjasz Thon zmarł 11 XI 1936 roku w Krakowie na chorobę płuc i pochowany został na cmentarzu przy ulicy Miodowej.
Leon Sternbach (1864-1940) – filolog klasyczny. Urodzony w Drohobyczu. Studiował w Dreźnie i Wiedniu, gdzie w 1886 roku uzyskał tytuł doktora filozofii; trzy lata później habilitował się we Lwowie. W 1891 roku objął stanowisko docenta w katedrze filologii klasycznej Uniwersytetu Jagiellońskiego. W latach 1892-1935 był profesorem tej uczelni. Od 1895 roku był członkiem Akademii Umiejętności. W latach 1916-1935 był dyrektorem Komisji Egzaminacyjnej dla nauczycieli szkół średnich. Wielokrotnie wyjeżdżał za granicę, prowadząc badania m. in.w bibliotekach i archiwach niemieckich, włoskich, francuskich, hiszpańskich, a także watykańskich. Ze względów patriotycznych odmówił przyjęcia katedry bizantynistyki we Wiedniu, a także przeniesienia się na stałe do Rzymu (gdzie mógłby pracować w archiwach watykańskich). Leon Sternbach uchodził za najwybitniejszego w świecie bizantynistę, najlepszego znawcę rękopisów, badaczem i krytykiem tekstów bizantyjskich i greckich. Był autorem
krytycznych wydań licznych tekstów z literatury starożytnej Grecji i Rzymu (wiele z nich nie było w ogóle znanych nauce) oraz rozpraw z zakresu bizantynistyki, patrologii, języka greckiego, zwłaszcza na temat Grzegorz z Nazjansu. Przechodząc na emeryturę w 1935 roku przekazał swój księgozbiór i „cały aparat naukowy” Bibliotece Jagiellońskiej. W 1937 roku w uroczystości odnowienia jego doktoratu na Uniwersytecie Wiedeńskim uczestniczyli najwybitniejsi europejscy uczeni. Po wybuchu II wojny światowej Leon Sterbach został 6 XI 1939 roku – razem z innymi profesorami Uniwersytetu Jagiellońskiego – aresztowany przez niemiecki władze podczas tzw. Sonderaktion Krakau. Wywieziono go do obozu w SachsenhausenOranienburg, gdzie – jako Żyda – traktowano go szczególnie okrutnie i zamordowano. Na cmentarzu żydowskim przy ulicy Miodowej w Krakowie znajduje się jego symboliczny grób.
Mordechaj Gebirtig (1877-1942) – poeta, muzyk, bard krakowskiego Kazimierza i krakowskiego getta. Urodzony 4 maja 1877 na krakowskim Kazimierzu. Naprawdę nazywał się Markus Bertig. Był jidyszystą i socjalistą (co nie było Krakowie tak powszechne, gdyż większość krakowskich Żydów mówiło wówczas po polsku, a nie w jidysz, zaś partie konserwatywne i liberalne były tutaj bardziej popularne niż socjalistyczne). W młodości był aktorem amatorskiego teatru w języku jidysz (przybrał sobie wtedy pseudonim Gebirtig), później działał w Towarzystwie Miłośników Sztuki Żydowskiej i Towarzystwie „Krakowski Teatr Żydowski”. W 1905 opublikował swój pierwszy wiersz w krakowskim czasopiśmie „Der Socjaldemokrat”: Z zawodu był stolarzem. Mieszkał przy ulicy Berka Joselewicza pod numerem 5 (obecnie na fasadzie tego domu znajduje się upamietniająca go tablica), a pracował w warsztacie swojego brata Leona na rogu ulic Dietla i Starowiślnej. Przy pracy śpiewał ułożone przez siebie wesołe i smutne
zarazem piosenki, mówiące o troskach i radościach życia biednych krakowskich Żydów, o ich tęsknotach i nadziejach, o miłości i codziennej walce o chleb. Ponieważ nie znał zapisu nutowego, melodie spisywał jego sąsiad i przyjaciel Juliusz Hoffman, który był zawodowym muzykiem (jego dwie córki Julia i Hanna przechowały rękopisy Mordechaja Gebirtiga podczas II wojny światowej). W 1921 roku impresario Molly Picon kupił od Mordechaja Gebirtiga prawo do wykonania kilku jego utworów. W krótkim czasie jego pieśni rozeszły się z po całym żydowskim świecie. Na wszystkich kontynentach śpiewano: Kinderjorn („Dziecięce lata”); Huljet, huljet kinderłech („Radujcie się, dzieci”), Awrejmł der marwicher („Abram złodziejaszek”), Dos lidł fun gołdenem land („Piosenka o złotej krainie”), Draj techterłech („Trzy córeczki”), Hej, klezmorim („Hej, grajkowie!”), Oj, bruderl, lechaim („Na zdrowie, bracia”), Jankełe, Hungerik dajn kecełe („Głodny jest twój kotek”), Mojszełe, majn frajnd („Mój przyjacielu Mojszele”), Motełe, Rejzełe, Di zun iz fergangen („Słońce zaszło”), Hej, cigełech („Hej, koźlątka”), Ch’wil niszt aza chusn! („To nie narzeczony dla mnie!”), Kartofelzup mit szwomen („Kartoflanka z grzybami”), Krigs-inwalid („Inwalida wojenny”), Arbetlozer marsz („Marsz bezrobotnych”) i wiele innych; mało kto jednak wiedział, że utwory te napisane zostały przez ubogiego stolarza z krakowskiego Kazimierza. Uważano, że są to anonimowe pieśni ludowe. Podobno na podwórko domu, w którym mieszkał Gebirtig, przyszedł kiedyś śpiewak podwórzowy, który śpiewał jego piosenkę (według jednej wersji było to Kinderjorn, a według innej – Rejzełe), niemiłosiernie ją zniekształcając. Kiedy Gebirtig wyszedł na ganek i zaprosił żebraka do swojego mieszkania, obiecując nauczyć go tej piosenki, ten strasznie się na to oburzył i oświadczył, że tę starą jak świat pieśń śpiewa już od dziesiątków lat, więc nikt nie będzie go uczył, jak należy ją śpiewać. W 1920 roku ukazał się w Krakowie zbiorek 20 wierszy i piosenek Gebirtiga, zatytułowany Folkstimlech („Na ludową nutę”). Drugi tom wierszy, zatytułowany Majne lider,(„Moje pieśni”), zawierający 53 pieśni z nutami, ukazał się w Wilnie w 1936 roku z okazji 30-lecia jego pracy twórczej. W roku 1938, pod wpływem informacji o przebiegu procesu po pogromie w Przytyku, napisał Gebirtig pieśń Undzer sztetł brent, której słowa mówiły: „Nasze miasteczko gore, a wy stoicie z opuszczonymi rękami; nie stójcie bezczynnie, ale ugaście pożar własną krwią”. Żydowscy bojownicy z gett i obozów zastosowali się do tego wezwania Gebirtiga, aby gasić pożar własną krwią. W czasie II wojny światowej Mordechaj Gebirtig – który musiał przenieść się ze swojego mieszkania najpierw do podkrakowskich Łagiewnik, a później do krakowskiego getta – pisał wiersze, w których wyrażał swój ból i którymi starał się dodać otuchy prześladowanym współbraciom: Blajb gezunt mir, Kroke („Żegnaj mi, Krakowie”), Erew Jom Kipur („Wieczór Dnia Pojednania”), S’tut wej („To boli”), Ich hob szojn lang („Ach, jak długo”), S’is gut („Jest dobrze”), Minutn fun bitochn („Chwile nadziei”), Gehat ich hob a hejm („Miałem kiedyś dom”), In geto („W getcie”). Wiersze te wydane zostały w 1945 roku w tomiku zatytułowanym S’brent (Gore). Mordechaj Gebirtig zginął zastrzelony – razem z przyjacielem, malarzem Abrahamem Neumanem (1873-1942) – na rogu ulic Janowa Wola i Dąbrówki w krakowskim getcie w tzw. czarny czwartek, 4 czerwca 1942, kiedy Żydów wypędzano z domów i gromadzono na placu Zgody i na dziedzińcu „Opimy”, aby potem wywieźć ich do obozu zagłady w Bełżcu. Miejsce jego pochówku nie jest znane. Podczas II wjny światowej zamordowana została także jego żona Bluma i trzy córki: Charlotta (Szyfra), Ewa (Basia) i Leonora (Lola). Pierwsze zbiorowe wydanie pieśni Gebirtiga ukazało się nie w Krakowie – kiedyś najważniejszym ośrodku żydowskiej książki – ale w odległym Buenos Aires. Przyjeżdżający dziś do Krakowa ludzie znający pieśni Gebirtiga z trudnością mogą uwierzyć, że autor tych przepojonych odwieczną żydowską tęsknotą i nadzieją strof – zdawałoby się od stuleci
nieodłącznie związanych z żydowskim losem – nie tak dawno mieszkał tutaj, na krakowskim Kazimierzu.
Majer Bałaban (1877-1942/1943) – historyk polskich i krakowskich Żydów. Nie pochodził z Krakowa, nie umarł w tym mieście, nigdy nie mieszkał tutaj na stałe; uznając jednak krakowską gminę za najważniejszą w Polsce z historycznego punktu widzenia, jej poświęcił główne swoje dzieło. Jego pracy zawdzięczamy wiedzę o przeszłości mieszkających w Krakowie i na Kazimierzu Żydów; wiedzę, która bez jego badań byłaby bezpowrotnie stracona – na skutek zniszczenia większości dokumentów w czasie II wojny światowej. Był – obok pochodzącego z Przemyśla Mojżesza Schorra (1874-1941) i pochodzącego z Tarnowa Ignacego Schipera (1884-1943) – twórcą nowożytnej historiografii polskich Żydów. Urodził się we Lwowie, w tym mieście chodził do szkoły i studiował na tamtejszym uniwersytecie filozofię i historię; potem przez siedem lat pracował w szkołach założonych przez barona Hirscha. Po powrocie na uniwersytet poświecił się całkowicie
badaniu historii polskich Żydów. W 1906 otrzymał nagrodę im. Wawelberga Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Lwowskiego za pracę „Żydzi lwowscy na przełomie XVI i XVII wieku”. W 1918 roku stanął na czele Żydowskiej Wyższej Szkoły w Częstochowie. W latach 1920-1930 uczył w seminarium rabinicznym „Tachkemoni” w Warszawie. Począwszy od 1928 roku wykładał historię żydowską na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie w 1935 uzyskał tytuł profesora (był to pierwszy tytuł profesorski na polskim uniwersytecie dla uczonego zajmującego się historią Żydów w Polsce). Pod jego kierunkiem powstało wiele prac magisterskich rozszerzających naszą wiedzę o różnych społecznościach żydowskich. Był jednym z założycieli Instytutu Nauk Judaistycznych w Warszawie i przez kilka lat nim kierował. Podczas II wojny światowej przebywał z rodziną w warszawskim getcie, gdzie kierował Wydziałem Archiwalnym Judenratu i kontynuował pracę naukową. Zmarł w getcie, na krótko przed rozpoczęciem wielkich wywózek do obozu zagłady w Treblince. Dokładna data jego śmierci nie jest znana. Pochowany został na cmentarzu żydowskim w Warszawie. Majer Bałaban jest autorem wielu prac dotyczących historii Żydów w Polsce. Napisał także na ten temat olbrzymią liczbę artykułów, publikowanych w prasie naukowej, księgach pamiątkowych, dziełach zbiorowych i encyklopediach (także w języku niemieckim, rosyjskim, hebrajskim i jidysz). Jego najważniejszymi dziełami są: „Żydzi lwowscy na przełomie XVI i XVII wieku” (1906), „Dzieje Żydów w Galicji i w Rzeczypospolitej Krakowskiej 1772-1868” (1914), Die Judenstadt von Lublin („Dzielnica żydowska w Lublinie”, 1919), „Historja i literatura żydowska ze szczególnem uwzględnieniem historji Żydów w Polsce” (1915-1925), „Zabytki historyczne Żydów w Polsce” (1929), L’korot ha-tnua ha-frankit („Dzieje frankizmu”, 1934-1935), „Historia lwowskiej synagogi postępowej” (1937). Pierwszy tom głównego dzieła Majera Bałabana „Dzieje Żydów w Krakowie i na Kazimierzu 13041868”, obejmujący lata 1304-1655, ukazał się w roku 1913 nakładem Żydowskiej Gminy Wyznaniowej w Krakowie. Dalszą pracę przerwał autorowi wybuch I wojny światowej. Drugie wydanie tego tomu, rozszerzone i poprawione, ukazało się w 1931 roku nakładem Towarzystwa ku Wspieraniu Chorej Młodzieży Żydowskich Szkół Średnich i Wyższych „Nadzieja”. Drugi tom, obejmujący lata 1656-1868, ukazał się w roku 1936. Niejako na marginesie pracy nad tym monumentalnym dziełem napisał Majer Bałaban „Przewodnik po żydowskich zabytkach Krakowa”, który ukazał się w 1935 roku nakładem Stowarzyszenia „Solidarność – B’nei Brith” w Krakowie.
Mojżesz Kisling (1891-1953) – malarz i grafik, przedstawiciel Ecole de Paris. Urodzony w Krakowie, syn krawca mieszkającego przy ulicy Krakowskiej 22. Od roku 1907 studiował w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, w 1910 roku (za radą swojego profesora Józefa Pankiewicza) wyjechał do Paryża, gdzie zamieszkał i zaprzyjaźnił się z przedstawicielami tamtejszej awangardy malarskiej, m.in. Pablem Picassem, Juanem Grisem, Georgesem Braque’em, Andre Derainem, Amadeo Modiglianim i Chaimem Soutinem, z poetami i pisarzami Guillaume’em Apollinairem, Maxem Jacobem, Jeanem Cocteau, Ernestem Hemingwayem i Henrym Millerem, a także z Charliem Chaplinem i Arturem Rubinsteinem. Wsławiony pojedynkiem na pistolety i szable z Leopoldem Gottliebem (młodszym bratem Maurycego Gottlieba), był duszą życia towarzyskiego dzielnicy artystów, pomysłodawcą balów i maskarad; nazywano go „księciem Montparnasse”. Należał do Związku Polskich Malarzy i Rzeźbiarzy w Paryżu.
Zarówno we Francji, jak i w Stanach Zjednoczonych (gdzie przebywał podczas II wojny światowej) kontaktował się z polskimi artystami: malarzami, muzykami, pisarzami i poetami, w większości żydowskiego pochodzenia. Mojżesz Kisling mieszkał w Paryżu (początkowo na mansardzie hotelu przy rue des Beaux-Arts, później w słynnym Bateau-Lavoir i we własnym mieszkaniu przy rue Joseph Bara 3) i w południowej Francji (w Ceret, Marsylii, San Tropez, a począwszy od 1926 roku głównie w Sanary-sur-Mer, gdzie zbudował sobie willę). Podczas I wojny światowej służył w Legii Cudzoziemskiej; ranny w bitwie pod Carency nad Sommą, rekonwalescencję odbywał w Audierne, Madrycie i w Sagunto w Hiszpanii. Lata międzywojenne są okresem największych sukcesów Kislinga – artystycznych, towarzyskich i finansowych, które zapewniły mu wybitną pozycję w sztuce XX wieku. Wystawiał wówczas regularnie swoje obrazy w całej Europie, także i w Polsce (w Krakowie i Warszawie). Jego wcześniejsze obrazy malowane były pod wpływem fascynacji twórczością Paula Cezanne’a i kubistów; po I wojnie światowej wypracował własny styl malarski, charakteryzujący się miękkim rysunkiem, statyczną kompozycją i żywym, przestrzennym traktowaniem form, czystym kolorytem ze zróżnicowaną fakturą. Malował liczne portrety, zwłaszcza kobiece, sceny rodzajowe, akty, pejzaże i martwe natury. Kiedy wybuchła II wojna światowa, zgłosił się na ochotnika do armii francuskiej; po zawieszeniu broni wyjechał na południe Francji, do La Ciotat (gdzie opiekował się umierającym Józefem Pankiewiczem i jego żoną) Poszukiwany przez Gestapo, uciekł przez Hiszpanię i Portugalię do Stanów Zjednoczonych. Tutaj mieszkał w Nowym Jorku, gdzie miał pracownię przy Central Park South i gdzie – podobnie jak we Francji – jego dom był zawsze otwarty dla znajomych i przyjaciół Przebywał także w Hollywood (gdzie namalował portrety kilku gwiazd filmowych). Podczas pobytu w Stananach Zjednoczonych Mojżesz Kisling pracował dla Four Arts Association, zbierając pieniądze i rzeczy na potrzeby artystów poszkodowanych przez wojnę. Po powrocie w 1946 roku do Francji dzielił swój czas pomiędzy Paryżem i Sanary (gdzie zmarł 29 IV 1953 roku). O ile mi wiadomo w Krakowie nie ma obecnie ani jednej jego pracy.
Helena Rubinstein (1872-1965) – kosmetyczka, business-woman. Kosmetyczne przepisy przechowywane w jej rodzinie, zdolności i wykształcenie medyczne, a także olbrzymi zmysł do interesu umożliwiły jej stworzenie jednej z największych w świecie potęg w branży kosmetycznej. Najbardziej znana w świecie krakowianka urodziła się 25 grudnia 1872 roku na Kazimierzu, w domu przy ulicy Szerokiej 14 jako Chaja Rubinstein. Jej ojciec sprzedawał naftę, a później jajka w małym sklepiku przy ulicy Józefa 13. Mając osiemnaście lat Helena Rubinstein wyjechała do wujka mieszkającego w Australii. Swoją wielką karierę rozpoczęła sprzedając krem do twarzy sporządzony na podstawie rodzinnego przepisu przywiezionego z Krakowa. W Melbourne założyła najpierw sklep z kosmetykami, potem salon piękności, a jeszcze później fabrykę kosmetyków; od roku 1900 działała w Londynie, gdzie otwarła pierwszy w Europie salon piękności. Cieszył się on takim powodzeniem, że wkrótce stworzyła całą
sieć takich salonów w głównych zachodnioeuropejskich miastach. W 1915 roku przeniosła się do Nowego Jorku, gdzie ustanowiła siedzibę swojej firmy. Nowości, jakie wprowadziła na rynek, to m.in. wodoodporny tusz do rzęs, kremy do twarzy o działaniu leczniczym i sprzedaż podczas pokazów w domu klienta. W chwili jej śmierci jej przedsiębiorstwo obejmowało ponad 30 tysięcy salonów piękności, gabinetów, laboratoriów i fabryk kosmetycznych na całym świecie. Helena Rubinstein należała do międzynarodowej „śmietanki towarzyskiej”; była kolekcjonerką biżuterii i dzieł sztuki, patronką i przyjaciółką wielu wybitnych dwudziestowiecznych artystów, m.in. Marca Chagalla, Amadeo Modiglianiego, Salvadora Dali i Pabla Picassa (który miał kiedyś o niej powiedzieć: „Ona jest tak samo genialna jak ja, bo ma równie duże uszy”). Była też bardzo zaangażowana w sprawy państwa Izrael – zbudowała fabrykę koło Nazaretu i ufundowała pawilon wystawowy w Muzeum Sztuki w Tel-Awiwie. Już po jej śmierci, w 1966 roku ukazała się jej autobiografia My Life for Beauty, w której zmistyfikowała fakty dotyczące jej dzieciństwa i młodości w Krakowie.
Leopold Infeld (1898-1968) – fizyk-teoretyk, współpracownik Alberta Einsteina i Maxa Borna. Należał do tych, licznych w swojej epoce, Żydów – nie tylko polskich – którym miejsce religii i tradycji zajęła nauka. Urodzony w Krakowie, syn właściciela sklepu z wyrobami skórzanymi, mieszkającego przy ulicy Krakowskiej 9. Uczęszczał do Szkoły Wydziałowej im. Kazimierza Wielkiego, a potem do Akademii Handlowej. Studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim i Uniwersytecie Berlińskim. Po obronie pracy doktorskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim w 1921 roku, uczył fizyki w gimnazjach żydowskich w Będzinie, Koninie i Warszawie (był wówczas aktywnym członkiem Związku Zawodowego Nauczycieli Szkół Żydowskich). W 1930 roku został asystentem, a później docentem na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. W 1933 roku przebywał jako stypendysta Fundacji Rockefellera w Cambridge, gdzie współpracował z Maxem Bornem (wspólnie opublikowali prace na temat elektrodynamiki nieliniowej). W 1936 roku
opuścił Polskę i do 1938 roku był docentem w Institute for Advanced Study w Princeton, gdzie blisko współpracował z Albertem Einsteinem (którego poznał już w 1920 roku w Berlinie). Wspólnie napisali wtedy książkę The Evolution of Physics („Ewolucja fizyki”), która cieszyła się wielkim powodzeniem na całym świecie. W 1939 roku Leopold Infeld został profesorem na Uniwersytecie w Toronto. Jako zdecydowany przeciwnik broni jądrowej, zaangażował się w ruch obrońców pokoju. Publiczne wystąpienia w tej sprawie i wizyta w Polsce w 1949 roku spowodowały oskarżenie go tajne o kontakty z komunistami i o sprzedaż im tajemnic wojskowych. Skłoniło go to do powrotu w 1950 roku do Polski, gdzie został profesorem na Uniwersytecie Warszawskim, równocześnie pracując w Instytucie Fizyki Polskiej Akademii Nauk. Był także przewodniczącym Komitetu do Spraw Pokojowego Wykorzystania Energii Jądrowej. Leopold Infeld był w 1954 roku współorganizatorem ruchu uczonych na rzecz pokoju PUGWASH. W 1964 roku był on jednym z sygnatariuszy listu 34 intelektualistów polskich do premiera Józefa Cyrankiewicza, będącego protestem przeciwko kulturalnej polityce władz, zwracającym uwagę na ograniczenia przydziału papieru na drukowanie książek i czasopism, na zaostrzenie cenzury prasowej oraz żądającym prawa do krytyki, swobodnej dyskusji i rzetelnej informacji. Leopold Infeld pochowany jest na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. Leopold Infeld należał do najwybitniejszych fizyków swoich czasów i był autorem ponad 100 prac naukowych. Obszar jego zainteresowań to teoria względności (m. in. współpracując z Albertem Einsteinem wprowadził istotne elementy do jego równań i wzorów), elektrodynamika (był współtwórcą nieliniowej elektrodynamiki Borna-Infelda), teoria pola, metody matematyczne fizyki, mechanika kwantowa. Oprócz pracy naukowej Leopold Infeld zajmował się także działalnością popularnonaukową i literacką; napisał biografię Alberta Einsteina i XIX-wiecznego matematyka francuskiego Ewarysta Galois („Wybrańcy bogów”, 1950), a także kilka książek autobiograficznych (Quest, 1941; „Szkice z przeszłości”, 1964; „Kordian, fizyka i ja” 1967).
Jonasz Stern (1904-1988) – malarz i grafik. Urodzony w Kałuszu koło Stanisławowa. Studiował w Szkole Przemysłowej we Lwowie, a potem w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych u Władysława Jarockiego, Fryderyka Pautscha, Teodora Axentowicza i Stanisława Kamockiego. W 1932 roku był współtwórcą Grupy Krakowskiej i brał udział we wszystkich wystawach tej Grupy. Współpracował z krakowskim Teatrem Artystów Cricot, dla którego projektował dekoracje i kostiumy, a także był współautorem szopek politycznych: Lajkonik, Korporant i Hamlet (wraz z Józefem Jaremą, 1935), Herod i Ariowie (wraz z Adamem Polewką, 1937). W 1926 roku Jonasz Stern został członkiem Komunistycznej Partii Ukrainy Zachodniej. W 1929 był współzałożycielem komórki Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Był też członkiem Komunistycznej Partii Polski i wielu innych komunistycznych i lewicowych organizacji.
Ponosił także konsekwencje swojego zaangażowania i działalności politycznej. W 1938 usunięto go z krakowskiego oddziału Związku Artystów Plastyków; był kilkakrotnie aresztowany, a pod koniec 1938 roku został osadzony na pół roku w Berezie Kartuskiej, skąd zwolniono go po protestach środowiska artystycznego. Po wybuchu II wojny światowej Jonasz Stern uciekł do Lwowa. Po zajęciu Lwowa przez Niemców, znalazł się we lwowskim getcie.20 V 1943 uciekł z transportu do obozu zagłady w Bełżcu i wrócił do getta. Podczas likwidacji getta 1 VI 1943 cudem przeżył egzekucję w obozie janowskim. Nocą wypełzł spod ciał rozstrzelanych i po kilku dniach ukrywania się, przedostał się na Węgry, pieszo przekraczając Karpaty. Na Węgrzech przebywał w obozie dla polskich uchodźców w Csillahegy, używając fałszywych aryjskich papierów. Po zakończeniu wojny wrócił do Krakowa. W latach 1945-1948 był sekretarzem PPR przy Związku Polskich Artystów Plastyków. W 1948 roku stypendium Ministerstwa Kultury i Sztuki pozwoliło mu na wyjazd do Paryża. Po powrocie pracował jako dekorator w sklepach MHD i prowadził Klub Plastyków. Od 1952 roku pracował w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. W roku 1957 został wiceprezesem reaktywowanej Grupy Krakowskiej. W latach 1961-1964 był jej prezesem, a od 1979 roku – prezesem honorowym. Skomplikowany był jego związek z ideologią komunistyczną. Będąc od czasu wczesnej młodości „wierzącym i praktykującym” komunistą, nie mógł jednak pogodzić się z panującą na przełomie lato 40. i 50. estetyką socrealistyczną i wycofał się nawet wówczas na jakiś czas z życia artystycznego. Kiedy jednak został prorektorem krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych (sprawował tę funkcję w latach 1954-1957 i od 1959 roku), przez wielu oskarżany był o nadmierne zaangażowanie ideologiczne i zbyt bliską współpracę z siłami, sprawującymi wówczas władzę w Polsce. Skończyło się to po „wydarzeniach marcowych”, kiedy to jesienią 1968 został usunięty ze stanowiska. W okresie międzywojennym Jonasz Stern był pod silnym wpływem niemieckiego ekspresjonizmu i kubizmu; tworzył pejzaże, abstrakcyjne i figuralne kompozycje, a także grafiki o tematyce społecznej (inspirowane twórczością George’a Grosza). Po II wojnie światowej zwrócił się w kierunku surrealizmu, tworząc prace w technice dekalkomani, monotypie, serigrafie akwarele, gwasze i obrazy olejne. W latach 60. wypracował własny, indywidualny styl, tworząc koleże i asamblaże, do których komponowania używał np. guzików, pomiętego płótna, rybich ości i płetw kości, skóry, siatek, ptasich piór. Począwszy od lat 70. wiele jego prac nawiązywało do żydowskiej tradycji i do holocaustu (Upokorzenie 1978, Mojżesz 1982, Krajobraz milczenia 1983, Dzień wyniszczenia 1984, Kałusz 1942 1988); niektóre kompozycje nawiązywały do formy macew – żydowskich nagrobków. Natan Gross (1919-2005) – reżyser filmowy, pisarz, poeta, tłumacz, publicysta, krytyk filmowy i literacki Urodzony w Krakowie, pochodził ze znanej rodziny krakowskich kupców. Po zdaniu matury w Gimnazjum Hebrajskim w Krakowie, rozpoczął studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego i na Akademii Sztuk Pięknych. Podczas II wojny światowej ukrywał się „po aryjskiej stronie”, używając fałszywych papierów na nazwisko „Franciszek Grymek”. W latach 1945-1946 studiował w Państwowym Instytucie Filmowym w Krakowie i współpracował Żydowską Komisją Historyczną, tłumacząc wiersze żydowskich poetów i spisując relacje ocalonych z holocaustu. Po przeniesieniu się do Łodzi, nakręcił razem z Saulem Goskindem dwa pełnometrażowe filmy w języku jidysz: Mir, lejben geblibene („My, pozostali przy życiu”) i Unzere Kinderni („Nasze dzieci”) z udziałem dwóch znanych żydowskich aktorów Szymona Dżigana i Izraela Schumachera. Zrealizował też kilka filmów krótko- i
średniometrażowych. W Łodzi wydał dwa tomiki przekładów: „Wybór współczesnej poezji hebrajskiej” (1947) i „Pieśni o Izraelu” (1948). W tym czasie pisywał do licznych gazet i czasopism syjonistycznych, wychodzących w tym mieście[, takich jak „Mosty”, „Opinia”, Nasze słowo”, „Słowo Młodych”]. Natan Gross był jednym z tych, którzy – wskutek sytuacji, która powstała w Polsce po zniszczeniu życia żydowskiego i wprowadzeniu tutaj nowego ustroju – zdecydowali się oddać swoje zdolności i siły nowemu, demokratycznemu państwu żydowskiemu. W 1950 roku wyemigrował do Izraela, gdzie stał się jednym z pierwszych w tym kraju reżyserów filmowych. Zrealizował ponad 100 filmów, przede wszystkim dokumentalnych,, ale także i fabularnych (jego film „Piwnice” został nagrodzony na Festiwalu w Berlinie w 1964 roku). Przez ponad dwadzieścia lat był recenzentem filmowym i redaktorem działu filmowego gazety Al Ha-Miszmar. Opracował też dwie monografie na ten temat: „Film żydowski w Polsce” (1989) i „Historia filmu izraelskiego” (1991). W Izraelu Natan Gross pisał zarówno po polsku, jak i po hebrajsku. Jego teksty przez ponad 50 lat ukazywały się w wychodzącej w Izraelu polskojęzycznej prasie [, w takich gazetach i czasopismach, jak „Przegląd”, „Nowiny Izraelskie”, „Nowiny Poranne”, „Nowiny. Kurier”]. Wydał trzy tomy wierszy w języku polskim: „Co nam zostało z tych lat”, „Okruszyny młodości” i „Wiersze buntu i zagłady”. W 1986 roku wydał autobiografię „Kim pan jest, panie Grymek?”, a w 1993 roku tom szkiców: „Poeci i Szoa: obraz zagłady Żydów w polskiej poezji”. Dwie ostatnie napisane przez niego ksiązki dotyczyły jego rodzinnego Krakowa; były to „Żydowski bard. Gawęda o życiu i twórczości Mordechaja Gebirtiga” (2000) i „Królewski Kraków i żydowski Kazimierz w rysunkach Franciszka Turka” (2001).
Część III Wybrane pojęcia i terminy z religii, tradycji i kultury żydowskiej ASZKENAZYJCZYCY – potomkowie Żydów, którzy przybyli z Palestyny i Babilonii do Europy Środkowej i Wschodniej. Z terenu Niemiec rozprzestrzenili się na wschód (stąd nazwa pochodząca od hebrajskiego słowa „Aszkenaz”, oznaczającego Niemcy), przynosząc ze sobą oparty na średniowiecznym dialekcie staro-górnoniemieckim język jidysz [*]. Aż do dziewiętnastego wieku wszyscy Żydzi aszkenazyjscy, którzy żyli na terenie ograniczonym przez Ren i Dniepr oraz Morze Bałtyckie i Morze
Czarne, prezentowali się jako jednolita kulturowo grupa. (...) Ich życie toczyło się w izolacji. Skutkiem tego wyrastało ono z własnych, starodawnych korzeni. (...) Trwale przywiązani do własnych tradycji, skoncentrowali się na doskonaleniu tego, co najbardziej własne, swoiste i osobiste. Decydującą rolę w rozciągnięciu nazwy „Aszkenaz” na Żydów w Europie Środkowowschodniej miały dzieła krakowskiego rabina Mojżesza Isserlesa, zwłaszcza jego Ha-Mapa. Za bardziej „światową” uchodziła druga grupa: Sefardyjczyków – potomków tych Żydów, którzy mieszkali kiedyś na Półwyspie Iberyjskim, a po wygnaniu w XV wieku z Hiszpanii i Portugalii, osiedlili się wzdłuż wybrzeży Morza Śródziemnego, a także w Holandii i Anglii (ich nazwa pochodzi od hebrajskiego słowa „Sefard”, oznaczającego Hiszpanię). W Izraelu nazywa się Sefardyjczykami również Żydów przybyłych z krajów arabskich, których przodkowie nigdy nie byli w Hiszpanii. BET HA-MIDRASZ (w aszkenazyjskiej wymowie bejs medrysz) – dom nauki; pobożni Żydzi nie spędzali wolnego czasu w karczmach, ale w domach nauki; studiowali tam (z nauczycielem lub bez niego) święte pisma: Torę [*], Talmud [*], komentarze, dyskutowali na różne tematy, spożywali posiłki, a gdy przychodził czas na modlitwę – modlili się. Kiedy w połowie XVII wieku nastąpił kryzys instytucji Talmudycznych Akademii – jesziw [*], domy nauki w znacznym stopniu przejęły ich funkcje. Tam też modlili się Żydzi na co dzień – uczęszczając do synagogi [*] tylko z okazji świąt. Wiele takich domów nauki było własnością różnych bractw i stowarzyszeń, spełniających tak ważną funkcję w żydowskim miasteczku – w sztetł [*]. CHASYDYZM – najważniejszy bodaj ruch religijny w nowożytnym judaizmie. Teoretyczne podstawy chasydyzmu wynikały z kabały [*], mistycznego nurtu w żydowskiej religii. Do tej pory nauki kabały dostępne były tylko nielicznym wybranym. W chasydyzmie przenikały one życie wszystkich i stały się niejako wspólną własnością wszystkich chasydów. Nie każdy posiada jednak tyle zdolności duchowych i intelektualnych, aby móc studiować kabałę. Dlatego potrzebny jest ktoś, kto pośredniczy pomiędzy prostymi chasydami a Najwyższym. Stąd w ruchu chasydzkim tak ważna jest rola charyzmatycznych przywódców – cadyków. Chasydyzm powstał w XVIII wieku na Podolu i Wołyniu. Jego twórcą był Izrael ben Eliezer, zwany Baal Szem Tow (1700-1760), o którym mówiono, że „sprowadził Niebiosa na ziemię”. Organizatorem ruchu był Dow Ber, „Wielki Magid” z Międzyrzecza (1710-1772), który wychował całą rzeszę chasydzkich przywódców duchowych – cadyków. Wielu z nich stało się założycielami swoistych wielopokoleniowych dynastii. Chasydyzm szybko rozprzestrzenił się na terytorium Ukrainy, Polski, Białorusi i Węgier. Początkowo spotkał się on z wielkim oporem ze strony tradycyjnych kręgów żydowskich, które uważały go za herezję i porównywały z sabataizmem i frankizmem. Przeciwników chasydyzmu nazywano mitnagdim; z czasem chasydzi i mitnagdim utworzyli wspólny front przeciwko maskilom – zwolennikom Haskali [*]. Po II wojnie światowej najważniejsze ośrodki chasydzkie przeniosły się z Europy Środkowowschodniej (przede wszystkim z Polski i Węgier) do Stanów Zjednoczonych i Izraela. HALACHA – przepisy prawne w judaizmie. Obowiązkiem dorosłego Żyda jest przestrzeganie zapisanych w Torze (Pięcioksięgu Mojżesza) micwot – przykazań. Jest ich 613; po hebrajsku mówi się TaRIaG micwot (słowo TaRIaG oznacza liczbę 613). Zakazów jest 365 – a więc tyle, ile dni w roku, zaś nakazów 248 – czyli tyle, ile części ludzkiego ciała. Liczby 613, 365 i 248 występują już we wczesnych źródłach rabinicznych; jednakże wykaz tych przykazań to sprawa nieco późniejsza i sporna. Na
ogół przyjmuje się klasyfikację sporządzoną przez największego średniowiecznego żydowskiego filozofa i talmudystę RaMBaMa (Majmonidesa) w jego dziele Sefer Micwot. Stosowanie się do wszystkich wywodzących się z Tory, sprecyzowanych w Misznie i omówionych szczegółowo w Gemarze przepisów prawnych powodowało szereg problemów i wątpliwości. We wczesnym średniowieczu we wszystkich sprawach wątpliwych odwoływano się do decyzji gaonów – rektorów akademii talmudycznych w Babilonii. Później zaczęto kodyfikować przepisy żydowskiego prawa. Kodeksy takie tworzyli Izaak Alfasi (RIF, 1013-1103), Mojżesz ben Majmon (Majmonides, RaMBaM, 1135-1204), Aszer ben Jechiel (ROSz, ok. 1250-1327) i jego syn Jakub ben Aszer (Baal ha-Turim, ok. 1275-1343). Kodeks Arba Turim Jakuba ben Aszera (tak jak i oparte na jego strukturze dzieła Józefa Karo Bet Josef i Szulchan Aruch oraz Mojżesza Isserlesa Darchej Mosze i Ha-Mapa) dzieli się na cztery części: Orach Chaim („Droga życia”), Jore Dea („Nauczyciel wiedzy”), Ewen ha-Ezer („Kamień pomocy”) i Hoszen Miszpat („Tarcza sądu”). Powszechnie przyjętym kodeksem halachy jest Szulchan Aruch Józefa Karo i Mojżesza Isserlesa; do niego właśnie (a nie do Tory czy Talmudu) sięga pobożny Żyd, który szuka jakiegoś orzeczenia halachicznego. W konkretnych społecznościach nie mniej ważnymi od halachy były minhagim – lokalne obyczaje; one jednak obowiązywały tylko jakąś jedną żydowską społeczność (albo ograniczoną liczbę społeczności), podczas gdy halacha obowiązuje w takim samym stopniu wszystkich pobożnych Żydów. HASKALA – żydowskie Oświecenie; racjonalistyczny ruch zmierzający do unowocześnienia żydowskiego życia i emancypacji Żydów; zrodził się on w Berlinie w drugiej połowie XVIII wieku z inicjatywy Mojżesza Mendelssohna (1729-1786). W myśl ideologii Haskali Żydzi powinni być Żydami w domu i w synagodze, natomiast na ulicy i w pracy nie powinni się niczym różnić od innych ludzi. Haskala zmieniła całe żydowskie życie. Konsekwencjami Haskali są: ruchy asymilatorskie i narodowe, judaizm neoortodoksyjny Samsona Rafaela Hirscha, naukowe badania nad historią i kulturą Żydów, judaizm postępowy w Europie Środkowowschodniej, judaizm konserwatywny i reformowany w Niemczech i Stanach Zjednoczonych, rozwój nowożytnej literatury w językach nowohebrajskim i jidysz [*], żydowski socjalizm a także syjonizm [*]. Zwolenników Haskali nazywano maskilami. JESZIWA – akademia talmudyczna; po zakończeniu nauki w chederze zdolniejsi chłopcy rozpoczynali naukę w jesziwie. Pierwszą jesziwę w Polsce otworzył w Krakowie rabin Jakub Polak. Później słynna była jesziwa Szaloma Szachny w Lublinie, w której studiował późniejszy krakowski rabin Mojżesz Isserles [*]. Krakowska jesziwa przeżywała lata swojej największej świetności, kiedy on właśnie był jej rektorem. Przybywali do niej wtedy na naukę żydowscy studenci nie tylko z terenu Polski, ale i z innych regionów Europy Środkowej i Wschodniej (np. słynny historyk, matematyk i astronom Dawid Gans, działający później w Pradze). Rektor jesziwy był zazwyczaj drugim co do ważności rabinem w mieście po naczelnym rabinie. W połowie XVII (po powstaniu Chmielnickiego i najeździe szwedzkim) nastąpił upadek żydowskiej kultury i nauki w Polsce, co przyczyniło się do kryzysu całego żydowskiego systemu edukacji i załamania się instytucji jesziw. Ich odrodzenie nastąpiło w drugiej połowie XVIII wieku na Litwie, na skutek działalności zagorzałego przeciwnika chasydyzmu [*] Eliasza ben Salomona, Gaona Wileńskiego (1720-1797) i jego następców. Po II wojnie światowej litewskie jesziwy przeniosły się do Stanów Zjednoczonych Ameryki i do Izraela. JIDYSZ – język aszkenazyjskich Żydów; zapisywany na ogół alfabetem hebrajskim, powstał w średniowieczu na bazie języka staro-górno-niemieckiego (ok. 70% słów),
hebrajskiego (ok. 20% słów), i innych języków, głównie słowiańskich (ok. 10% słów). Dzielił się na dialekt zachodni i wschodni. Ten pierwszy, którym mówiono w Europie Zachodniej, zanikł w XVII wieku. Ten drugi, którym mówiono w Europie Środkowowschodniej, zrodził bogatą twórczość ludową, a począwszy od połowy XIX wieku – od czasu działalności trzech klasyków: Mendele Mojcher Sforima (1835-1917), Icchoka Lejba Pereca (1852-1912) i Szolem Alejchema (1859-1916) – niezmiernie bogatą twórczość literacką; jest to tym bardziej zadziwiające, jeśli weźmiemy pod uwagę, że okres świetności tej literatury to zaledwie 100 lat, gdyż holocaust – zagłada Żydów w Europie Środkowowschodniej – zlikwidował społeczne i kulturowe warunki, w których tworzono tę literaturę. Nagroda Nobla dla Icchoka Baszewisa Singera to już właściwie podzwonne dla literatury w tym języku. Literatura w języku jidysz jest znacznie bogatsza i różnorodniejsza od powstającej w tym samym czasie literatury nowohebrajskiej – ze względu na to, iż Żydzi na co dzień mówili właśnie w tym języku. Wywodzi się ona – choćby dotyczyło to utworów najbardziej wyrafinowanych – z twórczości o charakterze ludowym; język jidysz zrodził się z chęci uczynienia religijnej literatury zrozumiałą dla prostych ludzi; „język matczyny”, dokładny wyraz uczucia, mówienia bez ceremonii i sztuczności – język który mówił bez obierania okrężnych ścieżek, który miał matczyną intymność i ciepło. (...) Odkąd Żydzi przebywali na wygnaniu, mówili wieloma językami; jedynie ten jeden nazwali „językiem żydowskim”. (A. J. Heschel, „Pańska jest ziemia”) Kraków nie był liczącym się ośrodkiem literatury w języku jidysz; tym niemniej autorem największej ilości znanych w świecie pieśni i piosenek w tym języku jest mieszkający przez całe swoje życie w Krakowie ludowy poeta Mordechaj Gebirtig [*]. KABAŁA – tradycyjna i powszechnie używana nazwa mistycznej tradycji w judaizmie. Kabaliści uważali, że ich nauki zostały przekazane ustnie Mojżeszowi na górze Synaj (stąd nazwa „kabała”, oznaczająca to, co przekazane). Żydowska mistyka pierwotnie wywodziła się z interpretacji dwóch biblijnych opisów: Maase Bereszit (Stwarzania Świata) z początku Księgi Bereszit – Rodzaju) i Maase Merkawa (Wizji Rydwanu) z Księgi proroka Ezechiela. Uważano, że w głębszych warstwach biblijnego tekstu ukryte są tajemnicze znaczenia, które należy badać, gdyż one właśnie ukrywają istotny sens. Wczesne kabalistyczne księgi, zawierające nauki mistyczne z czasów Talmudu, to Sefer Jecira i Sefer ha-Bahir. Najważniejszym dziełem kabały jest napisana w formie komentarza do Tory księga Zohar, opublikowana w Hiszpanii w XIII wieku przez Mojżesza z Leonu (jej redaktora, a być może także i autora większej części tekstu); tradycja żydowska przypisywała autorstwo tej księgi żyjącemu w II w n.e. w Palestynie mędrcowi Szymonowi bar Jochaj. Ważnym ośrodkiem kabały stało się miasto Cfat (Safed) w Górnej Galilei, gdzie – obok wielu innych, takich jak np. Mojżesz Cordovero (1522–1570) – działał jeden z największych żydowskich myślicieli religijnych rabin Izaak Luria Aszkenazy zwany Ari ha-Kadosz albo Arizal (15341572). Jego doktrynę (wyłożoną w pismach jego ucznia Chaima Vitala, 1542–1620) nazwano później kabałą praktyczną. Luriańska kabała wpłynęła na takie ruchy mesjańskie, jak sabataizm w Turcji i frankizm w Polsce; stała się również teoretyczną podstawą wielkiego ruchu religijno-społecznego – chasydyzmu [*]. Kabała tworzy bardzo skomplikowany system, wyjaśniający możliwość istnienia relacji pomiędzy całkowicie duchowym bezcielesnym, jedynym i transcendentnym Bogiem a naszym materialnym światem, a także przedstawia metaforyczny obraz dziejów stwarzania i funkcjonowania świata, jak również i jego struktury. Charakterystyczne są dla niej takie pojęciach, jak cimcum (boskie samoograniczenie) i szewirat ha-kelim (kosmiczna katastrofa „rozbicia naczyń”) – czego skutkiem jest potrzeba tikun olam (naprawy świata) i oczyszczenia go od klipot („skorup”, czyli sił zła); system czterech światów (Acilut,
Olam ha-Berija, Olam ha-Jecira i Olam ha-Asija) i skomplikowany schemacie dziesięciu sefirot – boskich emanacji (Ketar – Chochma – Bina – Chesed – Gewura albo Din – Tiferet albo Rachamim – Necach – Hod – Jesod – Malchut); posługuje się symboliką światła, przeciwstawieniem woli dawania i woli przyjmowania, a także metodą gematrycznego obliczania wartości liczbowych poszczególnych słów (zwłaszcza imion Boga, a także tych, które występują w Torze). KAHAŁ – gmina żydowska. Żydzi w Europie Środkowowschodniej żyli w autonomicznych, samorządnych gminach. Gminy odpowiedzialne były m.in. za wszelkie sprawy religijne, sądownictwo, szkolnictwo i opiekę społeczną, a także za zbieranie podatków. Utrzymywały one takie instytucje, jak: synagogi, szpitale, chedery, jesziwy [*], domy nauki, domy dziecka i domy starców. Niektóre z tych instytucji prowadzone były nie przez samą gminę, ale przez bractwa i organizacje bezpośrednio z nią związane. Gmina zatrudniała rabinów (odpowiedzialnych za życie religijne) i innych urzędników. Niektórzy uważają żydowskie gminy za wzorowe demokratyczne społeczności – za wysepki demokracji w otaczającym je niedemokratycznym świecie. W Krakowie przed wojną były dwie gminy: jedna w lewobrzeżnym Krakowie, druga po prawej, południowej stronie Wisły, w Podgórzu. Chociaż Podgórze w 1915 roku połączono z Krakowem, gminy pozostawały rozdzielone aż do 1937 roku MYKWA – żydowska łaźnia rytualna. Kiedy Żydzi osiedlali się w jakimś miejscu i zakładali swoją gminę, pierwszą budowlą, którą fundowano, była łaźnia z mykwą; zbudowanie mykwy było zatem znacznie ważniejsze od zbudowania synagogi [*]. Modlić można się było wszędzie, choćby i w zwykłym prywatnym domu;. gdyby jednak nie było mykwy, to tradycyjna żydowska społeczność nie mogłaby – zgodnie z prawem religijnym – rozwijać się i wypełniać biblijnego nakazu: „Rozradzajcie się i rozmnażajcie!” Najistotniejszą częścią żydowskiej łaźni jest basen z wodą, której określona przepisami część musi pochodzić ze źródła lub być uzbierana z deszczu. Kąpiel w mykwie po miesiączce a przed wznowieniem współżycia z mężem to jeden z trzech podstawowych obowiązków religijnych zamężnej Żydówki. Mężczyźni kąpią się w mykwie przed określonymi świętami; kabaliści i chasydzi robią to znacznie częściej, przed każdym Szabatem lub nawet codziennie. Mykwa służy również do koszerowania naczyń i innych przedmiotów kuchennych. W mykwie kąpią się codziennie soferzy, przepisujący zwoje Tory i zwitki mezuzy. Kąpiel w mykwie jest także bardzo istotną częścią ceremonii przechodzenia na judaizm (i tę rolę mykwy uznają nawet „postępowi” Żydzi, nie uznający innych jej funkcji). RABIN to uczony w Torze, odpowiedzialny za rozstrzyganie problemów związanych z żydowskim religijnym prawem, często nauczający tego prawa i nadzorujący instytucje religijne. Począwszy od XV wieku gminy żydowskie zaczęły oficjalnie zatrudniać rabinów (choć już wcześniej zatrudniały dajanów – sędziów w sądzie rabinackim); zwykle najważniejszym z nich był naczelny rabin gminy, po nim rabin-rektor jesziwy [*] i rabin-przewodniczący sądu rabinackiego. Niektórzy rabini cieszyli się powszechnym uznaniem i z tego powodu inni rabini i inne gminy (czasem nawet z odległych krajów) prosiły ich o opinię w trudnych kwestiach. Począwszy od XIX wieku w judaizmie postępowym, konserwatywnym i reformowanym obowiązki rabina – wykształconego w seminarium rabinistycznym – zaczęły upodabniać się do obowiązków duchownych chrześcijańskich. W Stanach Zjednoczonych, gdzie istnieją nie gminy żydowskie, ale kongregacje, jedna kongregacja zatrudnia zwykle jednego rabina. Obecnie najlepiej widoczną sprawą różniącą w Stanach Zjednoczonych judaizm ortodoksyjny od
konserwatywnego i reformowanego jest kwestia pełnienia obowiązków rabina przez kobiety. W Izraelu natomiast problemem staje się zaangażowanie niektórych rabinów w politykę. SYJONIZM – żydowski ruch narodowy, zmierzający do powrotu Żydów na ziemię przodków – do Erec Israel (Kraju Izraela, Palestyny) – i do ustanowienia tam dla nich niezawisłej ojczyzny. Twórcą politycznego syjonizmu był pisarz i dziennikarz austriacki Teodor Herzl (1860-1904), który w roku 1896 wydał książkę „Państwo żydowskie”, zawierającą wizję rozwiązania „problemu żydowskiego”, a w roku 1897 zorganizował Pierwszy Kongres Syjonistyczny w Bazylei. Powstanie ruchów nacjonalistycznych w całej Europie i załamanie się prądów asymilatorskich na przełomie XIX i XX wieku spowodowało, że wielu rozczarowanych asymilatorów przeszło na pozycje syjonizmu. W 1917 roku deklaracja ministra spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii lorda Balfoura oznaczała oficjalne uznanie aspiracji utworzenia w Palestynie żydowskiej siedziby narodowej. Rezultatem działalności ruchu syjonistycznego było po holocauście – zagładzie Żydów w Europie w latach II wojny światowej, powstanie w 1948 roku państwa Izrael. SYNAGOGA (Bóżnica), hebr. bet kneset (dom zgromadzenia), jid. szul – nie jest świątynią, ale raczej miejscem, w którym odbywają się zbiorowe modlitwy. W synagodze lub w pomieszczeniach obok niej odbywały się ongiś zebrania gminy i posiedzenia rabinackiego sądu (stąd zapewne pochodzi jej hebrajska nazwa). W przedsionku synagogi nocowali zwykle przybyli do miasta podróżni. W ścianie synagogi zwróconej w stronę Jerozolimy (w Europie była to ściana wschodnia) znajduje się aron ha-kodesz (święta szafa), w której przechowywany jest zwój Tory [*]. Drzwi prowadzące do aron hakodesz, często rzeźbione, przykryte są zasłoną zwaną parochetem. W tradycyjnych synagogach podczas nabożeństwa kobiety przebywają w pomieszczeniu zwanym ezrat naszim, oddzielone od mężczyzn przegrodą zwaną mechica; w tych synagogach na środku sali znajduje się bima – podium ze stołem (szulchan), gdzie odczytuje się ze zwoju Tory i skąd odmawiane są niektóre modlitwy. W najstarszych aszkenazyjskich synagogach bima miała zwykle kształt żelaznej kutej klatki. Zwolennicy postępowego, konserwatywnego i reformowanego judaizmu często nazywali swoje synagogi Templem i porównywali je do Jerozolimskiej Świątyni (co dla tradycyjnych Żydów było bluźnierstwem; dlatego przechodząc obok takich synagog mieli zwyczaj odwracania się tyłem i spluwania trzy razy przez lewe ramię). W synagogach tych – czasem podobnych pod względem architektonicznej formy do kościołów lub protestanckich zborów – na ogół nie było centralnej bimy, na ścianie zachodniej umieszczano organy, a modlitwom towarzyszył chór. SZTETŁ – to w języku jidysz [*] miasteczko. Większość Żydów w Europie Środkowowschodniej mieszkała w małych miastach – a dzielnice żydowskie dużych miast bardzo często wyglądały jak małe miasteczka. Sztetł to także swoista struktura społeczna, w ramach której Żydzi żyli zgodnie z własnymi prawami i zwyczajami. Zagłada sztetł w latach II wojny światowej zrodziła jego idealizację, spowodowała nostalgiczną tęsknotę za przeszłością, za „utraconym rajem”. Setki małych miast, które były jak święte księgi. Każde miejsce było wzorem, przejawem, drogą judaizmu. Kiedy Żyd wymieniał nazwę takiego miasta jak Międzybóż czy Berdyczów, było to tak, jak gdyby wspominał boską tajemnicę. (...) Małe żydowskie gminy były jak święte teksty otwarte przed oczami Boga – tak bliskie były ich domy modlitwy góry Synaj. (A. J. Heschel, „Pańska jest ziemia”)
TALMUD – to Ustna Tora. Anegdota mówi, że kiedy Bóg zaproponował Żydom na Synaju przyjęcie Tory, ci zapytali: „A ile to nas będzie kosztować?” Kiedy usłyszeli, że jest ona za darmo, powiedzieli: „W takim razie chcemy dostać dwie”. Dlatego istnieją dwie Tory; obok Tory Pisanej (czyli Tanachu – Biblii) także i Ustna Tora (czyli Talmud). Jest to wielotomowe dzieło powstałe z połączenia w jedną całość Miszny i Gemary, zawierające nauki kilku pokoleń rabinów, którzy wyjaśniali, komentowali i dyskutowali na temat Tory Pisanej. Ci wcześniejsi, będący autorami Moszny, nazywani są tanaitami, ci późniejsi, będący autorami Gemary – amoraitami. Przepisy prawne zawarte w Talmudzie miały być ogrodzeniem wokół Tory – a więc stworzyć takie warunki, aby przekroczenie zakazów i nakazów Tory nie było możliwe. Właściwym ogrodzeniem wokół Tory jest napisana w języku hebrajskim i zredagowana przez rabina Jehudę haNasi w III w. n.e. Miszna. Dzieli się ona na sześć części: Zeraim („Nasiona”), Moed („Święta”), Naszim („Kobiety”), Nezikim („Szkody”), Keduszim („Świętości”) i Tohorot („Oczyszczenia”). Komentarzem do Miszny jest Gemara, zapis dyskusji kilku pokoleń rabinów na temat Tory i jej przykazań. Istnieje Gemara Jerozolimska (zredagowana ok. roku 400) i napisana w języku aramejskim czterokrotnie obszerniejsza Gemara Babilońska (sto lat późniejsza). Powszechnie studiowany i komentowany był, uznany za bardziej autorytatywny, Talmud Babiloński (gdyż w większym stopniu dotyczy warunków życia w diasporze – podczas gdy Talmud Jerozolimski mówi raczej o stosunkach panujących wówczas w Palestynie). W Talmudzie zawarte są przepisy religijnego prawa żydowskiego – halachy; znajdują się w nim jednak również agady – opowieści i legendy. TORA – w węższym znaczeniu słowa – chumesz, czyli pięć Ksiąg Mojżeszowych: Księgi Bereszit (Rodzaju), Szemot (Wyjścia), Wajikra (Kapłańska), Bamidbar (Liczb) i Dewarim (Powtórzonego Prawa), dane Mojżeszowi na Górze Synaj razem z ich ustną interpretacją (zapisaną później w Talmudzie). W szerszym znaczeniu tego słowa – całokształt żydowskiej wiedzy, nauki, prawa, etyki i moralności. W sensie materialnym Sefer Tora to nawinięty na dwa drążki pergaminowy zwój z ręcznie napisanym tekstem Pięcioksięgu. Drążki zwykle zakończone są wyposażonymi w dzwoneczki ozdobnymi końcówkami zwanymi rimonim (granaty). Zwinięty zwój znajduje się w sukience na Torę, nad nim umieszcza się ketar tora (koronę), a na drążkach zawiesza się tas (tarczę). Podczas nabożeństwa porannego w sobotę, a także popołudniowego w sobotę i porannego w poniedziałek i czwartek w synagodze odczytuje się przypadające na dany tydzień fragmenty ze zwoju Tory. Zwój wyjmuje się z aron ha-kodesz i kładzie na stole umieszczonym w bimie. Ponieważ nie wolno dotykać tekstu ręką, wodzi się po nim wskaźnikiem zwanym jad (rączka). Tora to najważniejsza koncepcja judaizmu. Miała ona istnieć już 2000 lat przed stworzeniem świata. Dla pobożnych Żydów jest Tora daną nam przez Boga instrukcją, która mówi, co mamy robić i jak mamy żyć. Dlatego tym, co najważniejsze w Torze, są przykazania – których jest 613 (248 nakazów, tyle co członków w ciele, i 365 zakazów, tyle co dni w roku). Przykazania dzielą się na miszpatim (racjonalne, takie jak np. nie zabijaj czy nie kradnij), ejdim (świadectwa, np. Szabat jako świadectwo tego, że Bóg odpoczął w siódmym dniu stwarzania świata czy też święto Pesach jako świadectwo wyjścia z Egiptu) i hokim (ponadracjonalne, np. zakaz jedzenia razem mięsa i mleka czy też prawo o czerwonej krowie). Ten kto wypełnia przykazania, zbliża się do Boga, zasługuje na nagrodę w świecie przyszłym i przyczynia się do naprawy świata, przybliżając w ten sposób przyjście Mesjasza. Zatem jedyną naprawdę pewną rzeczą na świecie jest to, o czym mówią słowa Tory. Niejasności i problemy, jakie mogą powstać przy lekturze Tory, wyjaśniają komentarze, z których najważniejszy jest komentarz Rasziego – rabina Szlomo Jicchaki z Troyes. Studiowanie i komentowanie Tory i jej
przykazań było najważniejszym zajęciem żydowskich uczonych przez ponad 2000 lat. Pobożni Żydzi uważają, że wszystkie przykazania są równie ważne; twierdzenie, że jedne przykazania są ważniejsze od innych, jest według nich odstępstwem od nauk Tory; z tego też powodu oskarżają oni zwolenników judaizmu konserwatywnego i reformowanego o takie właśnie odstępstwo.
Żydowskie święta
Pobożni (a przynajmniej trzymający się tradycji) Żydzi odmierzają czas w odmienny sposób niż inni ludzie. Liczą oni datę od najważniejszego zdarzenia w historii, czyli od stworzenia świata (co – jak obliczyli rabini na podstawie Biblii – nastąpiło w pierwszym dniu miesiąca tiszri 3760 lat p.n.e.). Księżycowo-słoneczny kalendarz żydowski jest swoistym fenomenem, gdyż nie uległ żadnym zmianom w ciągu kilku tysięcy lat (podczas gdy zmianom takim ulegały miary czasu wszystkich innych narodów). Układ żydowskiego kalendarza jest konsekwencją dwóch zdań z Tory. Pierwsze pochodzi z 12. rozdziału Księgi Szemot (Wyjścia) i nakazuje ustanowienie początku
miesiąca podczas nowiu księżyca. Także i w kalendarzu muzułmańskim początek miesiąca zawsze przypada na nów księżyca; jest to kalendarz księżycowy i dlatego święty miesiąc ramadan jest według niego czasem wiosną, czasem w lecie, czasem jesienią, a czasem w zimie. W żydowskim kalendarzu nie byłoby to możliwe; zdanie z 16. rozdziału Księgi Dewarim (Powtórzonego Prawa) mówi bowiem, że święto Pesach musi przypadać na wiosnę. Dlatego też Żydzi stworzyli skomplikowany kalendarz, łączący cechy kalendarza księżycowego i słonecznego. Liczba dni dwunastu księżycowych miesięcy jest mniejsza niż czas obrotu Ziemi wokół Słońca, więc dla wyrównania w niektórych latach (określonych w dziewiętnastoletnim cyklu) dodaje się trzynasty miesiąc adar bet (czyli drugi miesiąc adar). Za pierwszy miesiąc żydowskiego kalendarza uważa się obecnie jesienny miesiąc tiszri, który jest z religijnego punktu widzenia najważniejszym i najbardziej charakterystycznym okresem żydowskiego roku. Dzieli się on wyraźnie na dwie bardzo różniące się od siebie części. Pierwsza – od Rosz ha-Szana (Nowego Roku) do Jom Kipur (Dnia Pojednania) – to Jamim Noraim (Groźne dni), nazywane też Aseret Jemej Tszuwa (Dziesięć dni pokuty), okres powagi, refleksji, moralnych rozliczeń, skruchy; druga, od pierwszego dnia święta Sukot (Szałasów) po Simchat Tora (Dzień Radości Tory) – to wesoły, beztroski okres radości i nadziei. W czasach biblijnych miesiąc ten uważany był za miesiąc siódmy, zaś rok zaczynał się od wiosennego miesiąca nisan (na który przypadało święto Pesach). Żydzi żyli zgodnie z cyklem świąt: co tydzień powtarzał się Szabat, co miesiąc – Rosz Chodesz (początek nowego miesiąca), zaś raz do roku – pozostałe święta. Już w okresie biblijnym żydowskie święta rolnicze przekształciły się w upamiętnienie historycznych wydarzeń. Jedyność i wyjątkowość historycznych wydarzeń stała się ważniejsza niż powtarzalność procesów cyklu przyrody. Judaizm umieszczał świętość raczej w czasie niż w przestrzeni. Z tego właśnie wynika tak wielkie znaczenie świąt w żydowskiej tradycji i religii. SZABAT to najważniejsze żydowskie święto. Będąc przypomnieniem jedynego i wyjątkowego wydarzenia stworzenia świata – jest dniem powtarzającym się regularnie co tydzień. Poświęcony służbie bożej – jest także dniem radości i zachwytu. Dzień pokoju i spokoju, będący zawieszeniem codziennej walki o byt, stanowi kulminacyjny punkt życia. Pobożny Żyd – podległy rozmaitym przepisom, regulującym każde jego działanie – w tym właśnie dniu czuje się bardziej wolny niż kiedykolwiek indziej. Nazywany królową i panną młodą, Szabat wymaga zarówno posłuszeństwa, jak i miłości. Włączony w ciąg zwykłego, doczesnego życia, jest też częścią wieczności, antycypacją i przedsmakiem przyszłej ery mesjańskiej. Dzień ten uświadamia Żydowi, kim jest – mówi mu zarówno o stworzeniu świata, o wyjściu z Egiptu i objawieniu na Synaju, jak również o nieuniknionym zbawieniu po przyjściu Mesjasza. W czasie, gdy Bóg dawał Izraelowi Torę, powiedział: „Moje dzieci! Jeśli przyjmiecie Torę i będziecie przestrzegać moich przykazań, to dam wam na całą wieczność najbardziej drogocenną rzecz, jaką posiadam.” „A czym jest – spytał Izrael – ta drogocenna rzecz?” „Dam wam przyszły świat” – powiedział Bóg. „Pokaż nam jakiś przykład przyszłego świata na tym świecie” – poprosił Izrael. A Bóg rzekł: „Oto Szabat. Jest on częścią przyszłego świata.” Syjon jest w ruinie, Jerozolima leży w prochu. Przez cały tydzień istnieje tylko nadzieja zbawienia. Kiedy jednak na świat przychodzi Szabat, człowiek doświadcza momentu rzeczywistego zbawienia – jak gdyby przez chwilę duch Mesjasza unosił się nad obliczem ziemi. (Abraham Joshua Heschel, „Szabat”)
W dzień Szabatu każdy Żyd otrzymuje z nieba dodatkową duszę (neszama jetera), która opuszcza go z końcem tego dnia. Baal Szem Tow spędził kiedyś sobotni dzień w małej wiosce i zatrzymał się w karczmie. Kiedy Szabat zbliżał się do końca, karczmarz – jak to miał w zwyczaju – zaprosił na Trzecią Ucztę wszystkich Żydów z całej wioski. Zapytany, dlaczego inne posiłki sobotnie spożywa tylko w rodzinnym gronie, a do Trzeciej Uczty szuka towarzystwa innych ludzi, karczmarz powiedział: „Kiedy człowiek ma umrzeć, powinno być przy nim obecnych co najmniej dziesięciu ludzi. Kiedy odchodzi Szabat, opuszcza nas dodatkowa dusza i podczas Trzeciej Uczty jest tak, jak gdyby umierała jakaś część nas samych.” Szabat jest duchem w formie czasu. Poprzez nasze ciała należymy do przestrzeni; nasz duch, nasze dusze wznoszą się ku wieczności, dążą ku świętości. Szabat jest wspinaniem się na szczyt; daje nam możność uświęcania czasu, wywyższenia dobra do rangi świętości, ujrzenia świętości poprzez powstrzymanie się od profanum. (...) Sensem Szabatu jest uświęcanie raczej czasu niż przestrzeni. Przez sześć dni w tygodniu żyjemy w tyranii rzeczy przestrzeni; w dzień Szabatu staramy się sprostać świętości w czasie. Jest to dzień, w którym powołani jesteśmy do uczestnictwa w tym, co wieczne w czasie, do zwrócenia się od rezultatu stworzenia do tajemnicy stworzenia, od świata stworzonego do stworzenia świata. (...) Jest zatem Szabat czymś więcej niż tylko zawieszeniem broni, czymś więcej niż tylko przerwą; jest głęboką, świadomą harmonią człowieka i świata, jest wrażliwością na rzeczywistość i uczestnictwem w tym duchu, który jednoczy to, co w dole, z tym, co w górze. Wszystko, co boskie na tym świecie, zmierza do jedności z Bogiem. Tym właśnie jest Szabat i prawdziwa szczęśliwość Wszechświata. (Abraham Joshua Heschel, „Szabat”) Pierwszy i drugi dzień miesiąca tiszri to ROSZ HA-SZANA – początek nowego roku religijnego. Święto to upamiętnia stworzenie przez Boga – według jednych źródeł świata, a według innych pierwszego człowieka; w czasie tego święta Bóg jakby stwarzał wszystko na nowo. Wtedy też zdajemy Stwórcy sprawę z naszego postępowania – co zrobiliśmy z tym, co Bóg kiedyś stworzył, a później powierzył opiece ludzi. Podczas tego święta Bóg sądzi ludzi za wszystkie czyny dokonane w minionym roku i decyduje o ich losie w roku przyszłym. Wyrok wydany i zapisany w czasie Rosz ha-Szana może zostać zmieniony podczas Jamim Noraim (Groźnych dni), nazywanych też Aseret Jemej Tszuwa (Dziesięć dni pokuty); jest to okres powagi, refleksji, moralnych rozliczeń, skruchy; wyrok zatwierdzany jest i zapieczętowany w dniu postu Jom Kipur. W Biblii święto Rosz ha-Szana określane jest jako Jom Terua – dzień trąbienia w szofar (co odpowiada tradycyjnej polskiej nazwie „Święto Trąbek”). Szofar to instrument dęty, sporządzany najczęściej z baraniego rogu (jako że Abraham złożył w ofierze Bogu barana zamiast swego syna Izaaka). W modlitwach odmawianych podczas święta Rosz ha-Szana uznajemy Boga za naszego króla i ojca, sędziego zarówno sprawiedliwego, jak i miłosiernego. Dźwięk szofaru obwieszcza królewskie panowanie i sędziowską władzę Boga, budzi z duchowej drzemki, wzywa do pokajania się, do szukania Boga i zwracania się do Niego. Starożytni rabini mówią, że przy dźwiękach noworocznego rogu Bóg przesiada się z tronu sprawiedliwości na tron miłosierdzia. Dziesiąty dzień miesiąca tiszri to JOM KIPUR – Dzień Pojednania, najważniejszy dzień w żydowskim religijnym kalendarzu, Szabat Szabatów. Ten dzień ścisłego postu jest świętem najpełniej wyrażającym sens żydowskiej teologii i etyki. Jest to dzień poświęcony całkowicie duchowym celom, kiedy to Bóg odpuszcza ludziom wszystkie popełnione względem niego grzechy, jeśli tylko okazują oni skruchę. Podstawową ideą tego święta jest tszuwa – skrucha, pokuta, przede wszystkim jednak nawrócenie się, powrót do Boga. Szabaty to nasze największe katedry, a naszym najświętszym
przybytkiem jest świątynia, której ani Rzymianie, ani Niemcy nie potrafili spalić – której nawet odstępstwa nie mogły zetrzeć – Dzień Pojednania. Według starożytnych żydowskich mędrców sam ów Dzień, „istota tego Dnia”, wraz ze skruchą człowieka pokutuje za ludzkie grzechy. Pobożni Żydzi spędzali cały ten dzień w synagodze, okazując skruchę za grzechy i chwaląc Boga. Główna modlitwa odmawiana podczas nabożeństwa wieczornego, rozpoczynającego Dzień Pojednania, nazywa się Kol Nidre. Jest to formuła zwalniająca od ślubów i zobowiązań wobec Boga (nie zaś od przykazań czy zobowiązań wobec bliźnich). Wszystkich ślubowań, zrzeczeń się, przysiąg, klątw, złorzeczeń, zaklęć i tym podobnych – od tego Dnia Pojednania aż do przyszłego – żałujemy już teraz z góry. Wszystkie niech będą rozwiązane, umorzone, zniesione, unicestwione, niech nie mają ani mocy obowiązującej, ani żadnego znaczenia. Modlitwa ta nabrała szczególnej wagi w okresie zmuszania Żydów siłą do przechodzenia na chrześcijaństwo, gdyż zwalniała od przyjętych pod przymusem zobowiązań. Tygodniowe święto SUKOT (Szałasów), rozpoczynające się piętnastego dnia miesiąca tiszri – to obok Pesach i Szawuot – jedno z trzech świąt pielgrzymich (szalosz regalim). Kiedyś były to „żydowskie dożynki” – rolnicze święto obchodzone po zakończeniu żniw, a później – pora pielgrzymowania do Jerozolimskiej Świątyni; wesołe święto, „czas naszej radości” (zman simchatejnu). Dla upamiętnienia okresu, kiedy Izraelici po Wyjściu z Egiptu mieszkali na pustyni w lichych szałasach, pobożni Żydzi w czasie tego święta jedzą i śpią w otwartych ku niebu tymczasowych pomieszczeniach. Szałas uświadamia nam nietrwałość wszystkich zabezpieczeń i podstaw naszego bytowania na tej ziemi – to, że możemy ufać tylko Bogu, a nie materialnym rzeczom. A kiedy człowiek siedzi w szałasie w cieniu wiary, Szechina rozpościera swoje skrzydła z góry, a duchy siedmiu Świętych Gości: Abrahama, Izaaka, Jakuba, Józefa, Mojżesza, Aarona i króla Dawida – przebywają razem z nim. W synagogach urządza się procesje, potrząsa się z błogosławieństwem czterema gatunkami roślin symbolizujących uprawę roli: lulawem (palma), etrogiem (cytrusem), arawą (gałęzią wierzby) i hadasem (mirtem); są one tak od siebie różne, a jednak stanowią jedną całość, tak jak jedną całość stanowi naród Izraela. W synagogach w Szabat przypadający na czas tego święta czyta się Księgę Koheleta (Eklezjasty) – aby nawet w czasie największej radości i nadziei mieć świadomość przemijania. SIMCHAT TORA – dwudziesty trzeci (a w Izraelu dwudziesty drugi) dzień miesiąca tiszri – to kulminacja okresu jesiennych świąt, dzień zakończenia starego i rozpoczęcia nowego całorocznego cyklu czytania z Tory – a więc symbolicznego łączenia początku z końcem. Święto nie ma swego źródła ani w Biblii, ani w Talmudzie, gdyż zaczęto je obchodzić zaledwie tysiąc lat temu; jest to najweselszy (obok dnia święta Purim) dzień w żydowskim kalendarzu; dzień symbolicznych zaślubin Izraela i Tory. Podczas wieczornego nabożeństwa w synagodze wszyscy dorośli mężczyźni ze śpiewem i tańcem obnoszą zwoje Tory w procesji siedmiu hakafot, czyli siedmiu okrążeń bimy. Następnego dnia wszyscy wzywani są po kolei do czytania z Tory. Wybrani do odczytania początku i końca Tory (Chatan Tora i Chatan Bereszit) wyprawiają ucztę dla całej społeczności. CHANUKA to jedyne święto żydowskie w ogóle nie wspomniane w Biblii (a zaledwie wspomniane w Talmudzie); rozpoczyna się w dwudziestym piątym dniu miesiąca kislew, a kończy po ośmiu dniach, w drugim dniu miesiąca tewet. Związane jest ono z powstaniem Machabeuszy przeciwko władzy greckiego imperium Seleucydów, ze zwycięstwem Judy Machabeusza nad wojskami syryjskiego króla Antiocha IV Epifanesa, uwolnieniem Jerozolimy i ponownym poświęceniem Jerozolimskiej Świątyni po
zbezczeszczeniu jej na rozkaz króla (stąd nazwa, gdyż słowo „chanuka” oznacza poświęcenie). Dla upamiętnienia cudownego wydarzenia, kiedy to podczas poświęcenia Świątyni oliwa – która powinna była starczyć tylko na jeden dzień – paliła się przez osiem dni, każdego kolejnego dnia tego święta zapala się o jedno więcej światełko w ośmioramiennym świeczniku chanukowym – chanukii (kiedyś była to oliwa, dziś najczęściej świeczki). W diasporze Chanukę traktowano jako święto mało poważne, przeznaczone raczej dla dzieci niż dla dorosłych (co nie może dziwić, skoro walkę zbrojną nie uznawano za preferowaną wartość). W Izraelu to święto przybrało obecnie charakter raczej narodowy niż religijny, a wielu amerykańskich Żydów obchodzi je głównie dlatego, że ich sąsiedzi – chrześcijanie obchodzą w tym samym czasie Boże Narodzenie. PURIM – przypadające na czternasty dzień miesiąca adar (a jeśli jest to rok przestępny, to miesiąca adar bet) to jedyne żydowskie święto nie związane z Krajem Izraela, ale z terenem diaspory. Upamiętnia ono cudowne ocalenie Żydów w Imperium Perskim za czasów panowania króla Ahaszwerosza. Minister królewski Haman – pierwowzór wszelkich późniejszych antysemitów – postanowił wymordować wszystkich Żydów w królestwie; uratowała ich dopiero interwencja żony króla Estery – Hadassy (która dopiero wtedy poinformowała swojego męża o tym, że jest Żydówką) i jej wuja Mordechaja. W synagogach czyta się wówczas Megilat Ester (Księgę Estery) – jedyną oprócz Pieśni nad Pieśniami księgę Biblii, w której nie pojawia w ogóle imię Boga. W dniu tym Żydzi bawią się i ucztują. Jest to (obok dnia Radości Tory) jedyny dzień w roku, kiedy pobożny Żyd powinien się upić. W dniu tym Żydzi cieszą się ze śmierci swoich wrogów, więc tylko upicie się może wyrównać moralne napięcie spowodowane radością z czyjejś śmierci. Istnieją jednak określone granice picia. Żyd powinien pić tak długo, aż nie będzie mógł rozróżnić pomiędzy „Niech będzie błogosławiony Mordechaj” i „Niech będzie przeklęty Haman”. Nie wolno mu jednak upijać się tak, aby nie mógł rozróżnić pomiędzy „Niech będzie błogosławiony Mordechaj” i „Niech będzie przeklęty Mordechaj” czy też pomiędzy „Niech będzie przeklęty Haman” i „Niech będzie błogosławiony Haman”; nic bowiem nie może naruszyć moralnego osądu rzeczywistości. Ośmiodniowe (w Izraelu – siedmiodniowe) święto PESACH, rozpoczynające się w piętnastym dniu miesiąca nisan to – obok Sukot i Szawuot – jedno z trzech świąt pielgrzymich (szalosz regalim). Jest to najbardziej rodzinne ze wszystkich żydowskich świąt. Pesach jest świętem wolności (zman herutejnu); Izraelici zostali wyswobodzeni z niewoli egipskiej – z ucisku materialności ku duchowości – po to, aby stać się wolnym i świadomym samego siebie narodem i aby dobrowolnie przyjąć na siebie zobowiązania wobec Boga. Pesach jest świętem macy – przaśników; uciekający z Egiptu Izraelczycy nie mieli czasu, aby upiec chleb; dlatego też podczas trwania tego święta nie wolno jeść niczego, co zawiera kwas (w szczególności chleba na zaczynie). Powstrzymywanie się od jedzenia potraw zawierających kwas i spożywanie zamiast tego macy – chleba niedoli – symbolizuje powstrzymywanie się od grzechu, oczyszczenie się i postępowanie zgodne z wolą Boga. Podczas wieczerzy sederowej w pierwsze dwa wieczory tego święta (w Izraelu tylko w pierwszy wieczór) Żydzi czytają Hagadę na Pesach, mówiącą o tym, jak to Bóg „mocną ręką” wyprowadził ich z niewoli egipskiej i odpowiadającą na pytanie: Dlaczego ta noc różni się od wszystkich innych nocy? A każdy Żyd powinien czuć się tak, jak gdyby to on sam wyszedł z egipskiej niewoli, widział, jak rozstąpiły się wody Morza Czerwonego i stał u stóp Góry Synaj, czekając na zejście w dół Mojżesza z tablicami Dziesięciorga Przykazań. W synagogach w Szabat przypadający na czas tego święta czyta się Pieśń nad Pieśniami, symbolizującą miłosny związek Boga i Izraela.
LAG BA-OMER to wiosenne, radosne święto wszystkich uczących się, przypadające w osiemnastym dniu miesiąca ijar, czyli w trzydziestym trzecim dniu czasu liczenia Omeru (rozpoczynającego się w drugim dniu święta Pesach, a kończącego się w dniu święta Szawuot). Jest to okres wstępowanie Izraela z głębi 49 stopni nieczystości, w którą popadł podczas przebywania w Egipcie – po to aby po oczyszczeniu się był zdolny do przyjęcia Tory na Synaju. Siedem tygodni liczenia Omeru to czas półżałoby – upamiętniającej żydowskich męczenników starożytności i średniowiecza; w okresie tym np. nie można udzielać ślubów. Żałobę przerywa w środku dzień Lag ba-Omer. Święto to wiąże się z postaciami rabbiego Akiby ben Josefa – jednego z głównych twórców Talmudu, wielkiego żydowskiego uczonego i męczennika – i Szymona bar Jochaja – domniemanego twórcy najważniejszego kabalistycznego dzieła, księgi Zohar, który miał umrzeć w tym dniu; spędził on razem z synem dwanaście lat i dwanaście miesięcy w jaskini, ukrywając się przed Rzymianami. W dniu tego święta pobożni Żydzi odwiedzają jego grób w Meronie, w Górnej Galilei. W Polsce w tym dniu pielgrzymowano na grób najsłynniejszego w tym kraju uczonego w Piśmie, naczelnego rabina krakowskiej gminy żydowskiej i rektora krakowskiej jesziwy [*] Mojżesza Isserlesa, który także zmarł w dniu Lag ba-Omer. SZAWUOT – przypadające w na szósty i siódmy dzień miesiąca siwan – to obok Sukot i Pesach jedno z trzech świąt pielgrzymich (szalosz regalim); Szawuot przypada w siedem tygodni po Pesach (stąd nazwa święta, oznaczająca tygodnie). Dawne święto rolnicze, związane ze żniwami jęczmienia – uznano później za rocznicę objawienia na górze Synaj i nadania Tory (zman natan toratejnu) – a więc przymierza z Bogiem i powstania żydowskiej religii (tak jak Pesach było rocznicą powstania żydowskiego narodu). Kiedyś pielgrzymowano w tym dniu do Jerozolimskiej Świątyni. W późniejszych czasach, w diasporze, święto to utraciło wiele ze swojego dawnego znaczenia. Domy i synagogi dekoruje się wówczas zielenią (aby upamiętnić to, iż pustynna góra Synaj okryła się z okazji bożego objawienia kwieciem). Kabaliści wprowadzili zwyczaj czuwania przez całą noc podczas tego święta (w przygotowaniu na mistyczne zaślubiny Izraela i Tory) i studiowania Tikun Lajl Szawuot (złożonego z fragmentów Biblii, Talmudu i pism kabalistycznych) po to, aby oczyścić się duchowo przed otrzymaniem Tory. W synagogach czyta się wówczas Dziesięcioro Przykazań i Księgę Rut (która dobrowolnie przyjęła żydowską wiarę, tak jak Izrael dobrowolnie przyjął Torę). Obecnie w izraelskich osiedlach rolniczych – w kibucach i moszawach – święto Szawuot obchodzi się podobnie jak to było w czasach biblijnych: jako święto rolnicze o charakterze podobnym nieco do dożynek. TISZA BE-AW – dziewiąty dzień miesiąca aw – to najsmutniejsza data w żydowskim kalendarzu. W dniu tym przypada rocznica zburzenia obu Jerozolimskich Świątyń – tej pierwszej, zniszczonej w roku 586 p.n.e. przez króla babilońskiego Nabuchodonozora – i tej drugiej, zniszczonej w roku 70 n.e. przez późniejszego cesarza rzymskiego Tytusa Flawiusza Wespazjana (a także wielu innych tragicznych wydarzeń, jak np. wygnania z Hiszpanii w 1492 roku czy też wybuch I wojny światowej, który był początkiem sekwencji wydarzeń prowadzących do holocaustu). Jest to (obok Jom Kipur – Dnia Pojednania) jedyny dzień ścisłego postu w judaizmie. Nie wolno wtedy (tak jak i w Jom Kipur) nosić skórzanego obuwia, myć się, studiować Tory, mieć stosunków seksualnych. W synagogach siedzi się wówczas na podłodze lub na przewróconych ławkach w przyćmionym świetle i czyta się Księgę Ejcha – Treny Jeremiasza oraz modlitwy żałobne Kinot. Według rabinów w tym właśnie dniu urodzi się Mesjasz, gdyż w zniszczeniu zawarte jest już ziarno odkupienia i zbawienia.
SPIS TREŚCI: Od Autora I) LEGENDY I OPOWIEŚCI Z ŻYDOWSKIEGO KRAKOWA Wprowadzenie O królu Kazimierzu Wielkim i Esterce O urodzeniu ReMU, czyli Strata i zysk ReMU i wesele w piątkowy wieczór Drzewo nad grobem ReMU Jak rabin Eliezer Aszkenazy opuścił Egipt Megale Amukot i BaCh (I), czyli Klątwa Jak Megale Amukot nie dał się skusić szatanowi, czyli Próba Megale Amukot i występni rzeźnicy O małżeństwie TaZa z córką BaCha BaCh obok świętego młodzieńca i święty młodzieniec obok BaCha,
s. 1 s. 2 s. 2 s.5 s. 8 s. 10 s. 13 s. 15 s. 16 s. 19 s. 21 s. 24
czyli Nóż w grobie s. 27 Megale Amukot i BaCh (II), czyli Wypełnione życiowe zadanie s. 30 O śmierci BaCha s. 31 O człowieku, który chciał być pochowany obok Megale Amukot s. 32 O śmierci Megine Szlomo, czyli Po stronie Rasziego s. 35 Dlaczego Tosefot Jom Tow pochowany jest na samym końcu cmentarza, czyli Skąpiec z Krakowa s. 36 O otwarciu Synagogi Izaaka s. 38 Co rabin Symcha Bunam z Przysuchy opowiadał o założycielu Synagogi Izaaka s. 39 Dlaczego rabin Abraham Joszua Heszel nie wydał żadnej książki, czyli Baryłka rabbiego Jochanana s. 40 Simchat Tora w Starej Synagodze s. 42 Zamknięcie niebiańskiej jesziwy s. 43 Jak Maor wa-Szemesz został ulubionym uczniem rabina Elimelecha z Leżajska s.44 Rabin Symcha Bunam z Przysuchy i grób ReMU s. 46 Megale Amukot? Także niezła książka s. 47 Rabin Szymon Sofer i zaginiona moneta s.48 Jak Józef Nehemiasz Kornicer został naczelnym rabinem Krakowa s. 50 Zasługa młodego księdza s. 51 II) BIOGRAFIE (Żywoty znamienitych Żydów związanych z Krakowem) s. 54 Lewko Jakub Polak Bracia Haliczowie (Samuel, Aszer i Eliachim) Mojżesz Isserles (ReMU) Eliezer Aszkenazy Natan Nata Spira (Megale Amukot) Joel Sirkes (BaCh) Joszua ben Josef (Megine Szlomo) Izaak ben Jakub (Izaak Jakubowicz, Reb Ajzyk reb Jekeles) Gerszom Saul Jom Tow Lipmann Heller (Tosefot Jom Tow) Abraham Jehoszua Heszel (Rebe reb Heszel) Matatiahu Calahora Jonatan Eibenschütz Kalman Kalonimus Epstein (Maor wa-Szemesz) Dow Ber Meisels Maurycy Gottlieb Szymon Sofer Ignacy Krieger Ludwik Gumplowicz Józef Fiszer Wilhelm Feldman Józef Sare Artur Markowicz Sara Schenirer Ozjasz Thon Leon Sternbach Mordechaj Gebirtig Majer Bałaban Mojżesz Kisling Helena Rubinstein Leopold Infeld
Jonasz Stern Natan Gross III) Wybrane pojęcia i terminy z religii, tradycji i kultury żydowskiej Aszkenazyjczycy Bet ha-Midrasz Chasydyzm Halacha Haskala Jesziwy Jidysz Kabała Kahał Mykwa Rabin Syjonizm Synagoga Sztetł Talmud Tora Żydowskie święta Kalendarz Szabat Rosz ha-Szana Jom Kipur Sukot Simchat Tora Chanuka Purim Pesach Lag ba-Omer Szawuot Tisza be-Aw SPIS TREŚCI (290 576) bez spisu treści (295 166) ze spisem treści
(294 947)
s. 92
s. 98
s. 105
OD AUTORA Na przełomie minionego i obecnego wieku (i tysiąclecia) opracowałem tekst i przygotowywałem materiał ilustracyjny do książki, którą chciałem nazwać „Żydowski Kraków. Dzieje – legendy – ludzie – miejsca”. Okoliczności sprawiły, że nie byłem w stanie wówczas tamtej książki wydać. Niniejsza publikacja w znacznym stopniu opiera się na części zebranych wówczas materiałów. Pustka po Żydach, którzy zostali zamordowani w Polsce podczas II wojny światowej albo wyemigrowali po tej wojnie, jest szczególnie odczuwalna właśnie na krakowskim Kazimierzu. Na terenie dawnej żydowskiej dzielnicy jest zawsze pełno ludzi – tak naprawdę, to jest jednak pusto, nie ma tu bowiem jego dawnych mieszkańców (ani nawet ich potomków). Razem z nimi wyparowały te wszystkie sensy i treści, które stanowiły sens ich życia. Większość turystów zainteresowanych żydowską przeszłością w Polsce odwiedza trzy miejsca: Oświęcim, Warszawę i Kraków. Oświęcim to obóz Auschwitz-Birkenau, miejsce, które – obok Jerozolimy – najbardziej odcisnęło się w żydowskiej świadomości. Warszawa to teren getta, oglądany przez pryzmaty powstania (a w takiej perspektywie powstanie to staje się mitem założycielskim izraelskiej armii i w ogóle świeckiego Państwa Izrael). No a Kraków? W świadomości większości ludzi żydowski Kraków nie posiada niestety żadnej tożsamości. Są to tylko puste, pozbawione treści domy, ulice i place. Powszechne jest przekonanie, że jedynym i największym osiągnięciem krakowskich Żydów w ciągu ich ponad osiemsetletniej historii było to, iż łaskawie pozwolili się uratować Oskarowi Schindlerowi. Z tego właśnie powodu większość ludzi na świecie – jeśli w ogóle wie coś o Krakowie – to jedynie to, że jest to położone w pobliżu Auschwitz i Salt Mine miasto, w którym dobry Niemiec Oskar Schindler ratował Żydów (i w którym jest dużo barów i pubów, gdzie można się dobrze zabawić). Do 1939 roku tożsamość żydowskiego Krakowa była bardzo wyrazista (a może nawet były to dwie tożsamości: jedna religijna, a druga – świecka). Podczas II wojny światowej
nastąpiło zaćmienie tej tożsamości; została ona całkowicie zepchnięta w cień. Wydaje się, że obecnie – ponad sześćdziesiąt lat po zakończeniu tej wojny - najwyższy już czas na jej przywrócenie. Autor tej książki chciałby, aby przyczyniła się ona do wypełnienia w świadomości ludzkiej pustych ulic i domów istotną treścią i aby przyczyniła się do odzyskania tożsamości żydowskiego Krakowa.
Tożsamości Żydowskiego Krakowa. Tożsamość
– tutaj bowiem zostało miejsce, gdzie oni żyli. No a Kraków? W świadomości większości ludzi żydowski Kraków nie posiada niestety żadnej tożsamości. Są to tylko puste, pozbawione treści domy, ulice i place. Z tego właśnie powodu większość ludzi na świecie – jeśli w ogóle wie coś o Krakowie – to jedynie to, że jest to położone w pobliżu Auschwitz i Salt Mine miasto, w którym Żydzi pozwolili się uratować dobremu Niemcowi Oskarowi Schindlerowi (i w którym jest dużo barów i pubów, gdzie można się dobrze zabawić).
W Krakowie nie było Mordechaja Anielewicza i braci (Adolfa i Jakuba) Bermanów – był za to rabin Mojżesz Isserles i Mordechaj Gebirtig.
Tekst tej książki został w zasadniczych zarysach napisany w 2000 roku. Miał on stanowić część większej książki zatytułowanej „Żydowski Kraków – i chrześcijański też”. Ponieważ jednak jej wydanie nie doszło wówczas do skutku, autor zdecydował się na publikację tej części, która nie wymaga większej aktualizacji)
Świat polskich Żydów odszedł w przeszłość. Zapewne nie tylko on. Jednakże on odszedł bardziej niż wszystkie inne. Nie ma już np. świata kresowych dworów; jednak ludzie z tego świata albo ich potomkowie żyją – i to przeważnie wcale nie tak daleko od miejsc, gdzie mieszkali ich przodkowie. Kultywują tradycję, żywią sentyment dla przeszłości. Polscy Żydzi zostali zamordowani. Ci, co przeżyli, w większości wyjechali w dalekie strony. Ci nieliczni, którzy tu pozostali, na ogół utracili kontakt z wartościami, które kierowały życiem ich przodków (czyż nie jest paradoksem, że podstaw judaizmu uczą dziś polskich Żydów przybysze z tej Ameryki – która była ongiś krajem, gdzie Żydzi zarabiali pieniądze, a nie kultywowali własne tradycje). Ci, co wyjechali, przeważnie pamiętają tylko o wszelkim złu, które ich spotkało na tej ziemi, a nie chcą pamiętać, co tu było dobrego; odeszli do innych społeczności, innych klimatów, innych problemów. W Polsce od kilkunastu już lat istnieje zainteresowanie Żydami – ich historią, kulturą, religią. Najczęściej jednak jest ono dość powierzchowne. Jak się wydaje, przyczyną tego jest pewna hermetyczność i niedostępność żydowskiego świata. Żydzi i Polacy (a więc przodkowie ludzi uważających się dziś za Polaków i uważających się dziś za Żydów) przez stulecia mieszkali na tej samej ziemi, na ogół jednak żyli odrębnym życiem. Sąsiedzi mało o sobie wiedzieli. Tym trudniej przekroczyć tę niewidzialną granicę teraz, kiedy Żydów w Polsce jest tak mało (a dzisiejsza egzystencja żydowskiej społeczności w małym tylko stopniu odzwierciedla bogactwo i różnorodność życia Żydów w Polsce w minionych wiekach), zaś burzliwe dzieje koszmarnego XX wieku spowodowały powstanie całego szeregu mniej lub bardziej uzasadnionych wzajemnych animozji. W jaki sposób można przybliżyć (sobie i innym) odeszły w niebyt świat polskich Żydów? Wydawałoby się, że można to zrobić poprzez poznawanie żydowskiej historii, kultury, religii. Na ogół podstawowe informacje o życiu takich czy innych społeczności czerpiemy z ich historii. Jednakże historia Żydów jest odmienna od historii innych narodów. W Biblii (jak to określił Andre Neher) żydowska myśl wbudowała czas w konstruktywny wymiar historii; w późniejszym jednak okresie Żydzi przestali dbać o historię. Pobożni Żydzi uważali, że skoro powierzona im została Tora, to nie jest im na nic potrzebny zapis
historycznych wydarzeń. Abraham Joshua Heschel w przełożonej przez mnie na język polski książce „Pańska jest ziemia” pisze: Obdarzono nas świadomością tego, że jesteśmy uwikłani w historię przekraczającą zyski i chwałę wszelkich dynastii i imperiów. Zostaliśmy wezwani do nastawiania zegara wiecznej historii. Życie żydowskie odmierzały nie aktualne wydarzenia polityczne, ale cykl świąt: powtarzający się co tydzień Szabat, co miesiąc Rosz Chodesz (początek nowego miesiąca) i co rok – pozostałe święta. Za ważne uważano tylko te indywidualne ludzkie czyny, które przybliżają albo oddalają odkupienie i przyjście Mesjasza; wtedy dopiero wydarzenia historyczne nabiorą sensu. Zapewne dlatego po pochodzących z okresu starożytności księgach Józefa Flawiusza następną żydowską książką historyczną jest dopiero wielotomowe dzieło Heinricha Graetza, wydane w drugiej połowie XIX wieku, w okresie modernizacji żydowskiego życia, reprezentujące martyrolgiczny punkt widzenia na żydowską historię. Dwa wydarzenia – holocaust, a potem powstanie Państwa Izrael, zdecydowały o tym, jak większość Żydów patrzy dziś na swoją historię. Filozof Emil Fackenheim pisze w tym kontekście o „powrocie Żydów do historii”. W związku z tym Polska pojmowana jest przez Żydów jednoznacznie – jako kraj holocaustu, zaś historia Żydów w Polsce przed holocaustem wydaje się przy takim podejściu czymś nieistotnym i nieważnym. Również i ci historycy, których interesuje wkład Żydów w powstanie i rozwój współczesnego zachodniego społeczeństwa liberalnego, demokratycznego i kapitalistycznego, po macoszemu traktują dzieje Żydów w Polsce. No a polscy historycy przez długie lata ledwo dostrzegali obecność Żydów na polskiej ziemi. Dopiero nie tak dawno zaczęli ją uwzględniać – jednakże najczęściej w kontekście ich roli raczej w polskiej, a nie w żydowskiej historii. W jaki sposób można poznać żydowską kulturę? Cóż to jednak jest ta „żydowska kultura”? Czy taka sama była kultura Żydów np. w Maroku i w Rosji? Nawet jeśli będziemy mówić tylko o polskich Żydach, to i tak mówienie o jednej kulturze Żydów polskich wydaje się nieuzasadnione – z powodu różnorodności geograficznej (jeszcze pogłębionej przez zabory), rozmaitości języków (hebrajski? aramejski? jidysz? polski? niemiecki? rosyjski?), odmiennego stosunku do żydowskiej tradycji i religii, różnic politycznych (jak np. rozmaite podejścia do ideologii syjonistycznej) itd. Jeśli chodzi o religię, to nie można jej poznawać „od zewnątrz”. Religię może poznać tylko ten, kto uznaje ją za swoją. Naprawdę poznać żydowską religię może tylko wyznawca judaizmu. Oczywiście, dla prawdziwego poznania zamordowanego świata polskich Żydów potrzebne są długie i dogłębne studia. Można jednak starać się wejść w ten świat niejako przez boczną furtkę – poprzez opowieści. W zależności od poziomu wiedzy i wrażliwości odbiorcy, będą one inaczej do nich przemawiać, inne treści odsłaniać. Każdemu jednak mogą coś powiedzieć – jednym więcej, a drugim mniej. Stąd chyba tak wielkie znaczenie opowieści w żydowskiej tradycji. Wydawałoby się, że byłoby czymś najzupełniej wystarczającym, gdyby Tora była tylko i wyłącznie zbiorem wypisanych po kolei przykazań – zakazów i nakazów, które powinien wypełniać pobożny Żyd. Znajdują się w niej jednak również najrozmaitsze opowieści – o pierwszych ludziach, o praojcach i pramatkach, o życiu Mojżesza i wyjściu z Egiptu; z opowieści tych ludzie mają czerpać nauki moralne. W Talmudzie oprócz halachy [*] – czyli przepisów prawnych i dyskusji na ich temat – znajdują się również agady – opowieści. Wielki chasydzki mistrz Nachman z Bracławia opowiadał swoim uczniom najróżniejsze historie i przypowieści; miały one budzić ludzi, którzy – na skutek długotrwałego przebywania w golusie (na wygnaniu) – znajdują się jakby w stanie duchowego uśpienia. Dlatego też rabin Szlomo Carlebach – który przemierzał świat z myślą, aby Żydzi stawali się lepszymi Żydami, a nie-Żydzi byli świadomi żydowskich wartości, starał się osiągnąć ten cel nie tylko poprzez swoją muzykę, ale również poprzez
opowiadanie legend i historii z życia rabinów, chasydzkich [*] mistrzów i innych – mieszkających w Europie Środkowowschodniej – pobożnych Żydów. W przypadku żydowskich opowieści zawsze bardziej istotne było to, jaka wypływa z nich nauka moralna, niż to, w jakim stopniu są one zgodne z historyczną prawdą. O sile tych opowieści mówi następująca chasydzka historia, pochodząca od rabina Izraela z Rużyna: Gdy święty Baal Szem Tow chciał kiedyś uratować życie chorego chłopca, kazał ulać świecę z czystego wosku, wziął ją do lasu, umocował na drzewie i zapalił. Potem odmówił długą modlitwę. Świeca płonęła przez całą noc. Rankiem chłopiec był zdrów. Kiedy mój pradziad Wielki Magid, uczeń świętego Baal Szem Towa, chciał spowodować podobne uzdrowienie, nie znał już tajemnego znaczenia słów, na którym miał się skupić. Uczynił jednak to samo, co jego mistrz, i wezwał jego imię. Dzieło udało się. Kiedy rabin Mosze Lejb z Sasowa, uczeń ucznia Wielkiego Magida, chciał dokonać podobnego uzdrowienia, powiedział: „Nie mamy już mocy dokonać tego, co zrobiono kiedyś. Ale opowiem o tamtym wydarzeniu, a Bóg pomoże”. I jego dzieło również się udało. * Z Krakowem związanych jest zapewne więcej żydowskich legend niż z jakimkolwiek innym miastem w Europie. Dlaczego tak jest? Można tłumaczyć to jakąś specyficzną atmosferą tego miejsca, szczególnie sprzyjającą takiemu właśnie nierealistycznemu widzeniu świata (przecież Krakowa dotyczy także bardzo wiele najzupełniej nieżydowskich legend; jedne z nich znane są każdemu polskiemu dziecku, inne – tylko specjalistom). Można też tłumaczyć to sobie na inny sposób. W okresie „złotego wieku”, a więc w XVI i w pierwszej połowie XVII wieku był Kraków najważniejszym żydowskim miastem w Polsce i jednym z najważniejszych w Europie; z tego powodu mieszkali wówczas tutaj najwybitniejsi polscy rabini (jak i inne wybitne postacie żydowskiego świata). Wielu ludzi uważa stary cmentarz żydowski w Krakowie za najważniejszy z religijnego punktu widzenia – obok cmentarza w Safedzie (Cfacie) w Górnej Galilei – żydowski cmentarz na świecie. W późniejszym okresie, w XIX wieku, przybrał żydowski Kraków w znacznym stopniu chasydzki charakter. Chasydzi świadomi byli tego faktu, że w ich mieście kiedyś przebywało tak wielu wielkich rabinów i innych wybitnych ludzi; odczuwali dumę z tego powodu – i dlatego opowiadali sobie o nich legendy. Większość z zamieszczonych w tej książce opowieści to takie właśnie legendy. * Żydzi w Europie Środkowowschodniej (zwłaszcza po powstaniu ruchu chasydzkiego żyli jakby w mistycznym czasie. Teraźniejszość wystąpiła dla nich ze swoich granic. Żyli nie według chronologii, ale w stopieniu się przeszłego z teraźniejszym. Żyli razem z wielkimi mężami z przeszłości – nie tylko opowiadając historie o nich, ale także dzieląc ich uczucia i marzenia. W jaki sposób tłumaczymy sobie to, co widzimy wokół nas? Na ogół przy pomocy jakiegoś ciągu przyczynowo-skutkowego; dostrzegamy historyczne przesłanki, racjonalnie interpretujemy wynikające z nich wnioski. Chasydzi – widząc te same fakty co inni – w zupełnie czym innym upatrywali ich przyczyny. Dlatego znaczenie miała dla nich nie historia, lecz legendy i opowieści – związane z konkretnymi historycznymi postaciami, ale najczęściej dość odległe od ich rzeczywistych
dziejów. Z pomocą tych legend i opowieści tłumaczono sobie wydarzenia i wyciągano z nich wskazówki postępowania. Każdy opowiadający taką legendę dawał jakąś własną jej wersję, odbiegającą od wersji poprzednich. Postaram się tu opowiedzieć moją wersję kilku najbardziej znanych legend i opowieści związanych z żydowskim Krakowem.
W 1552 roku zmarła zarówno młoda żona rabina Mojżesza Isserlesa, jak i jego matka Dina Małka. Izrael Isserl ufundował wówczas – dla uczczenia ich pamięci – synagogę, wtedy nazywaną Synagogą Nową, a obecnie (od imienia jego sławnego syna) – Synagogą ReMU. Druga żona Mojżesza Isserlesa była siostrą rabina Józefa Katza (Józef ben Mordechaj Gejszom ha Kohen, 1510-1591), autora dzieła Szeirit Josef, wybitnego specjalisty od żydowskiego prawa związanego z kwestiami finansowymi i handlowymi, który po śmierci swojego szwagra został rektorem krakowskiej jesziwy. Pomimo stosunkowo krótkiego życia rabin Mojżesz Isserles napisał wiele dzieł. Jest między nimi Mehir Jain (Cremona 1559), alegoryczny komentarz do Księgi Estery (napisany on został w 1556 roku w Szydłowie, dokąd rabin Mojżesz Isserles z rodziną uciekł przed panująca wówczas w Krakowie zarazą). Torat ha-Chatat (Kraków 1569) to omówienie praw dotyczących dozwolonego i zakazanego pożywienia. Torat ha-Ola (Praga 1570) mówi o symbolice Jerozolimskiej Świątyni i sposobie składania ofiar, zawiera także opinie na temat filozofii, astronomii i kabały [*]. Najbardziej istotna jest jednak rola Mojżesza Isserlesa jako kodyfikatora żydowskiego prawa. W owym czasie mieszkający w mieście Cfat (Safed) w Górnej Galilei rabin Józef Karo (1488-1575) ułożył – opierając się na wcześniejszych dziełach takich żydowskich uczonych, jak Izaak Alfasi (RIF), Mojżesz ben Majmon – Majmonides (RaMBaM), Aszer ben Jechiel (ROSz) i jego syn Jakub ben Aszer (Baal ha-Turim) – zaakceptowany powszechnie przez Żydów kodeks religijnego prawa. Jako że był on Sefardyjczykiem, przepisy zawarte w obu jego dziełach – w Bet Josef („Dom Józefa”), napisanym w formie komentarza do Arba Turim rabina Jakuba ben Aszera, i w Szulchan Aruch („Nakryty stół”) – wyrażają sefardyjską wykładnię prawa. Mojżesz Isserles przygotowywał się wówczas do ułożenia podobnego kodeksu; jednak po zapoznaniu się z pracami Józefa Karo, zmienił decyzję i postanowił – zamiast pisania własnego dzieła – przystosować je dla Żydów aszkenazyjskich, tworząc do nich komentarze-uzupełnienia: Darchej Mosze („Drogi Mojżesza”, za życia Mojżesza Isserlesa wyszły tylko części tego dzieła; pierwsze pełne wydanie Berlin 1702-1703) do Arba Turim i Bet Josef, a przede wszystkim Ha-Mapa („Obrus”, Kraków 1571) do Szulchan Aruch. Jako wspólne dzieło Józefa Karo i Mojżesza Isserlesa, stały się one „wyrocznią żydowskiego życia”. Kodyfikacja prawa umożliwiała organizację życia autonomicznych, samorządnych gmin żydowskich, co w ówczesnych warunkach było dla Żydów w Polsce koniecznością.
SPIS TREŚCI (pierwotny) I Legendy i opowieści z żydowskiego Krakowa
s. 1
Wprowadzenie s. 1 O królu Kazimierzu Wielkim i Esterce s.4 Strata i zysk, czyli O urodzeniu ReMU) s. 6 ReMU i wesele w piątkowy wieczór s. 8 Jak rabin Eliezer Aszkenazy opuścił Egipt s. 10 Klątwa, czyli Megale Amukot i Bach (I) s. 11 Megale Amukot i Bach (II) s. 14 Próba, czyli Jak Megale Amukot nie dał się skusić szatanowi s. 15 O małżeństwie TaZa z córką BaCha s. 17 O śmierci Megine Szlomo s. 20 Dlaczego Tosefot Jom Tow pochowany jest na samym końcu cmentarza s. 21 O otwarciu Synagogi Izaaka s. 23 Co rabin Symcha Bunam z Przysuchy opowiadał o założycielu Synagogi Izaaka s. 24 Dlaczego rabin Abraham Joszua Heszel nie wydał żadnej książki s. 25 Simchat Tora w Starej Synagodze s. 26 O człowieku, który chciał być pochowany obok Megale Amukot s. 27 Zamknięcie niebiańskiej jesziwy s. 29 Jak Maor wa-Szemesz został ulubionym uczniem rabina Elimelecha z Leżajska s.30 Jak Józef Nehemiasz Kornicer został naczelnym rabinem Krakowa s. 31 Zasługa młodego księdza s. 32 II Biografie (Żywoty znamienitych Żydów związanych z Krakowem) Lewko Jakub Polak Bracia Haliczowie (Samuel, Aszer i Eliachim) Mojżesz Isserles (ReMU) Eliezer Aszkenazy Natan Nata Spira (Megale Amukot) Joel Sirkes (BaCh) Joszua ben Josef (Megine Szlomo) Izaak ben Jakub (Izaak Jakubowicz, Reb Ajzyk reb Jekeles) Gerszom Saul Jom Tow Lipmann Heller (Tosefot Jom Tow) Abraham Jehoszua Heszel (Rebe reb Heszel) Matatiahu Calahora
s. 35
Jonatan Eibenschütz Kalman Kalonimus Epstein (Maor wa-Szemesz) Dow Ber Meisels Maurycy Gottlieb Szymon Sofer Ignacy Krieger Ludwik Gumplowicz Józef Fiszer Wilhelm Feldman Józef Sare Artur Markowicz Sara Schenirer Ozjasz Thon Leon Sternbach Mordechaj Gebirtig Majer Bałaban Mojżesz Kisling Helena Rubinstein Leopold Infeld Jonasz Stern Natan Gross III Wybrane pojęcia i terminy z religii, tradycji i kultury żydowskiej Żydowskie święta
SPIS TREŚCI: Od Autora (35 80) I) LEGENDY I OPOWIEŚCI Z ŻYDOWSKIEGO KRAKOWA (142 459) Wprowadzenie O królu Kazimierzu Wielkim i Esterce O urodzeniu ReMU, czyli Strata i zysk ReMU i wesele w piątkowy wieczór Drzewo nad grobem ReMU Jak rabin Eliezer Aszkenazy opuścił Egipt Megale Amukot i BaCh (I), czyli Klątwa Jak Megale Amukot nie dał się skusić szatanowi, czyli Próba Megale Amukot i występni rzeźnicy O małżeństwie TaZa z córką BaCha BaCh obok świętego młodzieńca i święty młodzieniec obok BaCha, czyli Nóż w grobie
s. 72 s. 79
s. 1 s. 2 s. 2 s.5 s. 8 s. 10 s. 13 s. 15 s. 16 s. 19 s. 21 s. 24 s. 27
Megale Amukot i BaCh (II), czyli Wypełnione życiowe zadanie s. 30 O śmierci BaCha s. 31 O człowieku, który chciał być pochowany obok Megale Amukot s. 32 O śmierci Megine Szlomo, czyli Po stronie Rasziego s. 35 Dlaczego Tosefot Jom Tow pochowany jest na samym końcu cmentarza, czyli Skąpiec z Krakowa s. 36 O otwarciu Synagogi Izaaka s. 38 Co rabin Symcha Bunam z Przysuchy opowiadał o założycielu Synagogi Izaaka s. 39 Dlaczego rabin Abraham Joszua Heszel nie wydał żadnej książki, czyli Baryłka rabbiego Jochanana s. 40 Simchat Tora w Starej Synagodze s. 42 Zamknięcie niebiańskiej jesziwy s. 43 Jak Maor wa-Szemesz został ulubionym uczniem rabina Elimelecha z Leżajska s.44 Rabin Symcha Bunam z Przysuchy i grób ReMU s. 46 Megale Amukot? Także niezła książka s. 47 Rabin Szymon Sofer i zaginiona moneta s.48 Jak Józef Nehemiasz Kornicer został naczelnym rabinem Krakowa s. 50 Zasługa młodego księdza s. 51 II) BIOGRAFIE (Żywoty znamienitych Żydów związanych z Krakowem) (100 717) s. 54 Lewko Jakub Polak Bracia Haliczowie (Samuel, Aszer i Eliachim) Mojżesz Isserles (ReMU) Eliezer Aszkenazy Natan Nata Spira (Megale Amukot) Joel Sirkes (BaCh) Joszua ben Josef (Megine Szlomo) Izaak ben Jakub (Izaak Jakubowicz, Reb Ajzyk reb Jekeles) Gerszom Saul Jom Tow Lipmann Heller (Tosefot Jom Tow) Abraham Jehoszua Heszel (Rebe reb Heszel) Matatiahu Calahora Jonatan Eibenschütz Kalman Kalonimus Epstein (Maor wa-Szemesz) Dow Ber Meisels Maurycy Gottlieb Szymon Sofer Ignacy Krieger Ludwik Gumplowicz Józef Fiszer Wilhelm Feldman Józef Sare Artur Markowicz Sara Schenirer Ozjasz Thon Leon Sternbach Mordechaj Gebirtig Majer Bałaban Mojżesz Kisling Helena Rubinstein Leopold Infeld Jonasz Stern
Natan Gross III) Wybrane pojęcia i terminy z religii, tradycji i kultury żydowskiej (23 527) Żydowskie święta (19 743) SPIS TREŚCI
s. 92 s. 98 s. 105
(+/-) 286 446
1. * O królu Kazimierzu Wielkim i Esterce (dopełnienie) s.5 2. *O urodzeniu ReMU, czyli Strata i zysk s. 8 3. *ReMU i wesele w piątkowy wieczór (dopełnienie) s. 10 4. Drzewo nad grobem ReMU (nowa) s. 13 5. [*]Jak rabin Eliezer Aszkenazy opuścił Egipt s. 15 6. *Megale Amukot i BaCh (I), czyli Klątwa (przypis) s. 16 7. *Jak Megale Amukot nie dał się skusić szatanowi, czyli Próba s. 19 8. Megale Amukot i występni rzeźnicy (nowa) s. 21 9. *O małżeństwie TaZa z córką BaCha s. 24 10. BaCh obok świętego młodzieńca i święty młodzieniec obok BaCha, czyli Nóż w grobie (nowa) s. 27 11. Megale Amukot i BaCh (II), czyli Wypełnione życiowe zadanie s. 30 12. O śmierci BaCha (nowa) s. 31 13. *O człowieku, który chciał być pochowany obok Megale Amukot (2. wersja) s. 32 14. [*]O śmierci Megine Szlomo, czyli Po stronie Rasziego s. 35 15. *Dlaczego Tosefot Jom Tow pochowany jest na samym końcu cmentarza, czyli Skąpiec z Krakowa s. 36 16. *O otwarciu Synagogi Izaaka s. 38 17. *Co rabin Symcha Bunam z Przysuchy opowiadał o założycielu Synagogi Izaaka s. 39 18. Dlaczego rabin Abraham Joszua Heszel nie wydał żadnej książki, czyli Baryłka rabbiego Jochanana (dopełnienie) s. 40 19. *Simchat Tora w Starej Synagodze s. 42 20. Zamknięcie niebiańskiej jesziwy s. 43 21. [*]Jak Maor wa-Szemesz został ulubionym uczniem rabina Elimelecha z Leżajska (2. wersja s. 44 22. Rabin Symcha Bunam z Przysuchy i grób ReMU (nowa) s. 46 23. Megale Amukot? Także niezła książka (nowa) s. 47 24. Rabin Szymon Sofer i zaginiona moneta (nowa) s. 48 25. *Jak Józef Nehemiasz Kornicer został naczelnym rabinem Krakowa s. 50 26. *Zasługa młodego księdza s. 51
1. 2. 3. 4. 5. 6.
Lewko [1 543] {31} *Jakub Polak [2 941] {19}/{18} *Bracia Haliczowie (Samuel, Aszer i Eliachim) [3 395] ([2 865]) {12}/{19} *Mojżesz Isserles (ReMU) [6 606]/ [6 905] {1} *Eliezer Aszkenazy [2 751]/ [2 858] {20} *Natan Nata Spira (Megale Amukot) [3 042]/ [3 548] {10}
7. 8. 9. 10.
*Joel Sirkes (BaCh) [2 447]/ [2 745] {22} *Joszua ben Josef (Megine Szlomo) [2 328]/ [2 414] {24} *Izaak ben Jakub (Reb Ajzyk reb Jekeles) [1 449]/ [1 607] {30} *Gerszom Saul Jom Tow Lipmann Heller (Tosefot Jom Tow) [5 375]/ [5 553] {2}
11. 12. 13. 14. 15. 16. 17. 18. 19. 20. 21. 22. 23. 24. 25. 26. 27. 28. 29. 30. 31. 32. 33.
*Abraham Jehoszua Heszel (Rebe reb Heszel) [2 058]/ [2 188] {27} *Matatiahu Calahora [1 504] {32} *Jonatan Eibenschütz [3 588] {9} *Kalman Kalonimus Epstein (Maor wa-Szemesz) [2 989]/ [3 135] {16}/{15} *Dow Ber Meisels [4 192] {6}/{5} *Maurycy Gottlieb [3 583] {10} *Szymon Sofer [2 508]/ [2 606] {23} *Ignacy Krieger [2 285] {25} * Ludwik Gumplowicz [2 953] {18}/{17} *Józef Fiszer [1 455] {33} *Wilhelm Feldman [3 087] {17}/{16} Józef Sare [4 456] ([3 816]) {5}/{7} * Artur Markowicz [2 256] {26} * Sara Schenirer [4 601] {4} * Ozjasz Thon [3 250] {13}/{12} Leon Sternbach [1 891] {29} *Mordechaj Gebirtig [5 161] {3} *Majer Bałaban [3 705] {8} * Mojżesz Kisling [3 212] {14}/{13} *Helena Rubinstein [2 092] {28} Leopold Infeld [3 171] {15}/{14} Jonasz Stern [3 843] {7}/{6} Natan Gross [2 832] {21}
4) O królu Kazimierzu Wielkim i Esterce (+) (8 970) 10) O urodzeniu ReMU, czyli Strata i zysk (-) (5 202) 7) ReMU i wesele w piątkowy wieczór (+) (8 498) 15) Drzewo nad grobem ReMU (+++) (4 704) 25) Jak rabin Eliezer Aszkenazy opuścił Egipt (-) (2 148) 5) Megale Amukot i BaCh (I), czyli Klątwa (+) (8 760) 14) Jak Megale Amukot nie dał się skusić szatanowi, czyli Próba (-) (4 707) *1) Megale Amukot i występni rzeźnicy (+++) (10 842) 6) O małżeństwie TaZa z córką BaCha (-) (8 735) 8) BaCh obok świętego młodzieńca i święty młodzieniec obok BaCha, czyli Nóż w grobie (+++) (6 528) 26) Megale Amukot i BaCh (II), czyli Wypełnione życiowe zadanie (-) (1 469) 23) O śmierci BaCha (+++) (2 630) *3) O człowieku, który chciał być pochowany obok Megale Amukot (+) (9 393) *21) O śmierci Megine Szlomo, czyli Po stronie Rasziego (-) (3 020) *13) Dlaczego Tosefot Jom Tow pochowany jest na samym końcu cmentarza, czyli Skąpiec z Krakowa (-) (4 873) 18) O otwarciu Synagogi Izaaka (-) (3 645) 20) Co rabin Symcha Bunam z Przysuchy opowiadał
o założycielu Synagogi Izaaka (-) (3 202) *9) Dlaczego rabin Abraham Joszua Heszel nie wydał żadnej książki, czyli Baryłka rabbiego Jochanana (+) (4 832) 24) Simchat Tora w Starej Synagodze (-) (2 475) 27) Zamknięcie niebiańskiej jesziwy (-) (1 539) *19) Rabin Symcha Bunam z Przysuchy i grób ReMU (+++) (3 340) *12) Jak Maor wa-Szemesz został ulubionym uczniem rabina Elimelecha z Leżajska (+) (4 904) 17) Dobrze jest spoczywać obok tego młodego człowieka… (+++) (3 753) *22) Megale Amukot? Także niezła książka (+++) (2 952) *11) Rabin Szymon Sofer i zaginiona moneta (+++) (5 115) *16) Jak Józef Nehemiasz Kornicer został naczelnym rabinem Krakowa (-) (3 780) *2) Zasługa młodego księdza (-) (9 8609)
1) Megale Amukot i występni rzeźnicy (+++) (10 842) 2) Zasługa młodego księdza (-) (9 860) 3) O człowieku, który chciał być pochowany obok Megale Amukot (++) (9 393) 4) O królu Kazimierzu Wielkim i Esterce (++) (8 970) 5) Megale Amukot i BaCh (I), czyli Klątwa (+) (8 760) 6) O małżeństwie TaZa z córką BaCha (-) (8 735) 7) ReMU i wesele w piątkowy wieczór (++) (8 498) 8) BaCh obok świętego młodzieńca i święty młodzieniec obok BaCha, czyli Nóż w grobie (+++) (6 528) 9) Dlaczego rabin Abraham Joszua Heszel nie wydał żadnej książki, czyli Baryłka rabbiego Jochanana (++) (5 461) 10) O urodzeniu ReMU, czyli Strata i zysk (-) (5 202) 11) Rabin Szymon Sofer i zaginiona moneta (+++) (5 115) 12) Jak Maor wa-Szemesz został ulubionym uczniem rabina Elimelecha z Leżajska (++) (4 904) 13) Dlaczego Tosefot Jom Tow pochowany jest na samym końcu cmentarza, czyli Skąpiec z Krakowa (-) (4 873) 14) Jak Megale Amukot nie dał się skusić szatanowi, czyli Próba (-) (4 707) 15) Drzewo nad grobem ReMU (+++) (4 704) 16) Jak Józef Nehemiasz Kornicer został naczelnym rabinem Krakowa (-) (3 780) 17) Dobrze jest spoczywać obok tego młodego człowieka… (+++) (3 753) 18) O otwarciu Synagogi Izaaka (-) (3 645) 19) Rabin Symcha Bunam z Przysuchy i grób ReMU (+++) (3 340) 20) Co rabin Symcha Bunam z Przysuchy opowiadał o założycielu Synagogi Izaaka (-) (3 202) 21) O śmierci Megine Szlomo, czyli Po stronie Rasziego (+) (3 020) 22) Megale Amukot? Także niezła książka (+++) (2 952) 23) O śmierci BaCha (+++) (2 630) 24) Simchat Tora w Starej Synagodze (-) (2 475) 25) Jak rabin Eliezer Aszkenazy opuścił Egipt (-) (2 148) 26) Zamknięcie niebiańskiej jesziwy (-) (1 539) 27) Megale Amukot i BaCh (II), czyli Wypełnione życiowe zadanie (-) (1 469)
Legend - 27 Niezmienione (-) 12 Uzupełnione, inne wersje, dodane informacje (+) Całkiem nowe (+++) 8
7
[Krakowski rabin Joszua (Heschel) ben Josef (1590-1648) zwany jest od tytułu swojego najważniejszego dzieła Megine Szlomo – czyli „Tarcza Salomona”. Ten „Salomon” to najwybitniejszy komentator Tory i Talmudu – Raszi z Troyes (1040-1105) czyli rabin Szlomo Jicchaki a więc Salomon syn Izaaka. W swoim dziele rabin Joszua ben Josef broni poglądów Rasziego przed zarzutami ze strony jego wnuków – tosafistów. Potomkiem rabina Joszua ben Josefa był urodzony w Krakowie słynny żydowski uczony Jakub Joszua ben Cwi Hirsz Falk (1680–1756), znakomity przeciwnik sabatajskiej herezji, który piastował obowiązki rabina w wielu miastach: w Tarłowie, Kurowie, Lesku, we Lwowie, Berlinie, Metzu i Frankfurcie nad Menem. We wstępie do swojego dzieła Penej Jehoszua (od którego pochodzi jego przydomek) pisze on o swoim przodku, iż w mieście, w którym przebywał, przydarzyło się trzęsienie ziemi. Uwięziony pod ruinami zburzonego budynku, Joszua ben Josef złożył ślubowanie, że jeśli wyjdzie cało z tej opresji, to napisze dzieło, w którym obroni poglądy Rasziego przed zarzutami ze strony jego wnuków – tosafistów. Stąd tak ścisły związek pomiedzy tymi dwoma rabinami z różnych epok i z dwóch krańców aszkenazyjskiego świata. Nic zatem dziwnego, że w następującej legendzie występują oni obok siebie:]
*Mojżesz Isserles (ReMU) [6 606]/ [6 905] {1} *Gerszom Saul Jom Tow Lipmann Heller (Tosefot Jom Tow) [5 375]/ [5 553] {2} *Mordechaj Gebirtig [5 161] {3} *Sara Schenirer [4 601] {4} Józef Sare [4 456] ([3 816]) {5}/{7} *Dow Ber Meisels [4 192] {6}/{5} Jonasz Stern [3 843] {7}/{6} *Majer Bałaban [3 705] {8} *Jonatan Eibenschütz [3 588] {9} *Maurycy Gottlieb [3 583] {10} *Natan Nata Spira (Megale Amukot) [3 042]/ [3 548] {11} *Bracia Haliczowie (Samuel, Aszer i Eliachim) [3 395] ([2 865]) {12}/{19} *Ozjasz Thon [3 250] {13}/{12}
*Mojżesz Kisling [3 212] {14}/{13} Leopold Infeld [3 171] {15}/{14} *Kalman Kalonimus Epstein (Maor wa-Szemesz) [2 989]/ [3 135] {16}/{15} *Wilhelm Feldman [3 087] {17}/{16} *Ludwik Gumplowicz [2 953] {18}/{17} *Jakub Polak [2 941] {19}/{18} *Eliezer Aszkenazy [2 751]/ [2 858] {20} Natan Gross [2 832] {21} *Joel Sirkes (BaCh) [2 447]/ [2 745] {22} *Szymon Sofer [2 508]/ [2 606] {23} *Joszua ben Josef (Megine Szlomo) [2 328]/ [2 414] {24} *Ignacy Krieger [2 285] {25} *Artur Markowicz [2 256] {26} *Abraham Jehoszua Heszel (Rebe reb Heszel) [2 058]/ [2 188] {27} *Helena Rubinstein [2 092] {28} Leon Sternbach [1 891] {29} *Izaak ben Jakub (Reb Ajzyk reb Jekeles) [1 449]/ [1 607] {30} Lewko [1 543] {31} *Matatiahu Calahora [1 504] {32} *Józef Fiszer [1 455] {33} Biogram J. Sarego: Mieczysław Kaplicki – Kapellner czy Kapelner? Biogram M. Gottlieba: M. Godlewski – jakie imię? – a ci są par excellence krakowskimi Żydami
Żywoty znamienitych Żydów związanych z Krakowem Bez pamięci o krakowskich Żydach nie jest możliwa pełna tożsamość Krakowa. Kogo jednak można by określić jako krakowskiego Żyda? Na pewno tych urodzonych w Krakowie, których działalność związana jest z tym miastem; są to par excellence krakowscy Żydzi. Widzimy wśród nich dwóch krakowskich rabinów: Mojżesza Isserlesa (ReMU) i Natana Natę Spirę. (Megale Amukot), najbardziej krakowskiego żydowskiego malarza Artura Markowicza, założycielkę szkół Bet Jakow Sarę Schenirer czy też kazimierskiego barda Mordechaj Gebirtiga. Są jednak i tacy którzy w Krakowie się urodzili, ale potem stąd wyjechali i działali już w innych miejscach; jest to przypadek np. rabina Jonatana Eibenschütza, malarza Mojżesza Kislinga, business-woman Helenę
Rubinstein i fizyka Leopolda Infelda. Najwięcej jednak Żydów, których życiorysy znajdują się w tej książce, to ci, którzy urodzili się co prawda gdzie indziej, ale dzięki swojej działalności związali się z tym miastem. Czy powinno się ich nazwać krakowskimi Żydami? Zależy to od naszego punktu widzenia – z całą pewnością można jednak powiedzieć, że wszyscy oni współtworzyli żydowski Kraków. To, co wydarzyło się podczas „upiornej dekady” 1939-1949 spowodowało, że na wiele lat związki Żydów z Krakowem znacznie osłabły. Paradoksalnie najbardziej dotknęło to akurat tych Żydów, którzy byli z Krakowem najbliżej związani. Nie ma w Krakowie ani jednej szkoły Bet Jakow, nikt nie czyta tutaj książek rabinów Mojżesza Isserlesa i Natana Naty Spiry, mało kto rozumie teksty pieśni Mordechaja Gebirtiga, a większość obrazów Artura Markowicza znalazła się”na wygnaniu” w Warszawie (nie wspominając już o tym, że nikt z nich nie ma w Krakowie swojej ulicy). Wydaje się jednak, że nasza świadomość uległa w ostatnich latach takim zmianom, że najwyższy już czas na odzyskanie pamięci o żydowskim Krakowie Patrząc na wybitnych związanych z Krakowem Żydów, obserwujemy, jak zmieniała się z czasem ich pozycja społeczna. Podczas złotego i srebrnego wieku (czyli XVI i pierwszej połowy XVII wieku) najwybitniejsi Żydzi byli niekwestionowanymi przywódcami krakowskiej społeczności żydowskiej; są wśród nich m. in. rabini Jakub Polak, Mojżesz Isserles (ReMU), Joel Sirkes (BaCh), Natan Nata Spira (Megale Amukot), Joszua ben Josef (Megine Szlomo), Gerszom Saul Jom Tow Lipmann Heller (Tosefot Jom Tow) czy Abraham Jehoszua Heszel (Rebe reb Heszel). W późniejszych latach ta prawidłowość została naruszona. I tak w okresie międzywojennym najwybitniejsze postaci były autsajderami i w żaden sposób nie należały do głównego nurtu żydowskiego życia. Jeśli spojrzymy na to perspektywy późniejszych lat, to okaże się, że najwybitniejszą postacią w środowisku pobożnych i tradycyjnych Żydów nie był wówczas żaden z uczonych, bogobojnych i powszechnie szanowanych rabinów, ale Sara Schenirer, założycielka systemu religijnych szkół dla dziewcząt Bet Jaakow (która chociażby z tego powodu, że była kobietą, nie mieściła się w głównym nurcie życia tego środowiska. Jeszcze bardziej jaskrawo wygląda ta kwestia jeśli chodzi o tych Żydów, którzy zerwali z tradycyjnymi drogami żydowskiego życia. Byli oni na ogół dobrze sytuowani, bardzo postępowi, zasymilowani, konserwatywni albo liberalni, mówiący na co dzień i od święta doskonałą polszczyzną i gardzący „żargonem” (jak nazywali język jidysz); wielu było między nimi polskich patriotów, wielu syjonistów, planujących budowę siedziby narodowej w Ziemi Izraela. Zapewne gdyby ktoś im powiedział, że za najwybitniejszego mieszkańca „ich miasta” – żydowskiego Krakowa – zostanie kiedyś uznany jidyszysta i socjalista, biedny rzemieślnik i samouk Mordechaj Gebirtig, to zdziwiliby się nie mniej niż francuski król Ludwik XIV kiedy ktoś mu powiedział, że za najwybitniejszego z jego poddanych uważa się lekceważonego przez niego komedianta Moliera. W każdym razie – niezależnie od ich społecznego statusu – mamy pełne prawo do poczcia dumy z powodu działalności wybitnych Żydów związanych z Krakowem; ponieważ zaś zdrową i normalną tożsamość można tworzyć jedynie w oparciu o pamięć o tym, z czego jesteśmy dumni, to ich działalność jest właśnie tym, na czym możemy tożsamość żydowskiego Krakowa budować.
A jednak najwybitniejszą postacią w tej grupie Żydów był ktoś, kto był istnym przeciwieństwem takiego modelu człowieka. Był to szerzej nieznany i niedoceniany za życia ubogi, stolarz, Mordechaj Gebirtig (1877-1942) – poeta, muzyk, bard krakowskiego Kazimierza i krakowskiego getta. Król Francji Ludwik XIV (wyznający zasadę, że „Państwo to ja”) nie posiadał się ze zdumienia, kiedy pod koniec życia dowiedział się, że za najwybitniejszego z jego poddanych uważa się lekceważonego przez niego komedianta Moliera. Zapewne nie mniej zdziwiliby się przedstawiciele żydowskiego establishmentu Krakowa gdyby ktoś im powiedział, że za najwybitniejszego mieszkańca „ich miasta” – żydowskiego Krakowa – zostanie kiedyś uznany biedny rzemieślnik i samouk Mordechaj Gebirtig. A przecież z czasem ten fakt stał się dla wszystkich oczywisty – i nie jest przypadkiem, że człowiek, którego można by uznać za nieoficjalnego rzecznika owego establishmentu, Natan Gross (1919-2005), swoją ostatnią książkę poświęcił właśnie postaci i twórczości Mordechaja Gebirtiga.
DOBRZE JEST SPOCZĄĆ OBOK TEGO MŁODEGO CZŁOWIEKA… W wielu chasydzkich legendach występuje następujący problem: kto obok kogo ma znaleźć miejsce wiecznego spoczynku na cmentarzu. Widzimy to np. w pomieszczonych w tej książce legendach: „BaCh obok świętego młodzieńca i święty młodzieniec obok BaCha, czyli Nóż w grobie”, „O człowieku, który chciał być pochowany obok Megale Amukot” i „Dlaczego Tosefot Jom Tow pochowany jest na samym końcu cmentarza, czyli Skąpiec z Krakowa”. Ten sam problem pojawia się także i w niniejszej legendzie. Swoją drogą zastanawiające jest, jak wiele chasydzkich legend dotyczy cmentarzy i grobów. Być może nie jest to jednak wcale takie dziwne, skoro dla wielu mieszkających na całym świecie Żydów Polska to przede wszystkim ziemia żydowskich grobów. Rabin Kalman Kalonimus Epstein (zwany od tytułu swojego głównego dzieła Maor wa-Szemesz, 1751-1823) pojechał kiedyś w odwiedziny do Magida z Kozienic (1733-
1814). W powrotnej drodze zatrzymał się w Pacanowie w domu pewnego chasyda imieniem Abraham. Gospodarz zaofiarował mu na noc łóżko swojego małego syna, Salomona Zalmana. Jednak chłopiec tak gorzko płakał, kiedy dowiedział się, że nie będzie mógłtej nocy spać w swoim własnym łóżku, że rabin oświadczył; iż nie musi mieć całego łóżka dla siebie, mogą bowiem leżeć obok siebie. Rankiem Abraham przepraszał swojego dostojnego gościa za to, że z powodu jego syna nie mógł wygodnie się wyspać. Rabin Kalman Kalonimus Epstein odpowiedział mu, że nie ma go za co przepraszać, po czym dodał: „Dobrze jest spocząć obok tego młodego człowieka”. Wszyscy zrozumieli, jaki jest sens wypowiedzi rabina – że kiedyś, w przyszłości, będą pochowani obok siebie. Maor wa-Szemesz zmarł w Krakowie drugiego dnia miesiąca tamuz 5573 roku (czyli 10 czerwca 1823 roku) i pochowany został na na cmentarzu przy ulicy Miodowej. Salomon Zalman został wybitnym chasydzkim przywódcą, słynnym z dokonywanych przez siebie licznych cudów. Osiadł w miejscowości Wielopole i z tego powodu znany był pod przydomkiem Wielopoler rebe. Pomny wypowiedzianych przez Maor waSzemesz słów, nigdy nie chciał odwiedzić Krakowa, wiedząc o tym, że w tym właśnie mieście ma umrzeć. Jednak w 1857 roku, mając 53 lata, ciężko zachorował. Nikt w Wieloplu nie mógł mu pomóc – sądzono jednak, że lekarze w Krakowie będą mogli uratować mu życie. Przewieziono go więc do Krakowa; jednak zaraz po przekroczeniu granic miasta Wielopoler rebe zmarł. Było to w 13 dniu miesiąca kislew 5618 roku (czyli 30 listopada 1857 roku. Pochowano go na cmentarzu przy ulicy Miodowej, obok grobu Maor wa-Szemesz. Syn Maor wa-Szemesz, rabin Aaron Epstein, nie był z tego zadowolony, pragnął bowiem po śmierci spocząć obok swojego ojca. W swoim testamencie wyraził życzenie, aby pochowano go obok grobu Maor wa-Szemesz. Nie było to jednak możliwe, tam bowiem leżał Wielopoler rebe. Kiedy więc 7 dnia miesiąca kislew 5642 roku (czyli 29 listopada 1881 roku) rabin Aaron Epstein zmarł, postanowiono pochować go w innym miejscu. Odprowadzający go na miejsce wiecznego spoczynku kondukt przechodził obok grobu jego ojca – i wtedy wszyscy zobaczyli, że stał się cud: grób, w którym pochowano Wielopoler rebe, odsunął się od grobu Maor wa-Szemesz, pozostawiając miejsce na wykopanie jeszcze jednego grobu między nimi. I tam właśnie pochowano rabina Aarona Epsteina. W rzeczywistości grób rabina Aarona Epsteina znajduje się nie pomiędzy grobem Maor wa-Szemesz a grobem Wielopoler Rebe, ale po drugiej stronie grobu jego ojca. W 1997 roku piękny nagrobek Wielopoler rebe został w nocy rozbity przez nieznanych sprawców. Później został on odrestaurowany i częściowo zrekonstruowany.
Inna wersja tej legendy mówi, że Rebe reb Heszel miał rozsądzić spór pomiędzy dwoma bogatymi kupcami. Jeden z kupcow przesłał mu sto dukatów, informując go, że robi to ścisłej dyskrecji, że jest to prywatny dar dla niego i jego rodziny, a także że ten dar nie ma nic wspólnego z rozstrzyganą przez niego sprawą,. Jednakże rabin Heszel nie uległ pokusie i kazał odesłać kupcowi całą kwotę. W nocy rabinowi ukazał się Mosze Rabejnu – nasz nauczyciel Mojżesz – i powiedział mu, że nagrodą za niepoddanie się pokusie będzie liczne potomstwo i że wśród jego potomków będzie wielu wybitnych rabinów.
3 744 I. 147 178 II. 108 257 III. 43 552 Całość: 307 370 znaków 15 000 ZNAKÓW 1800 znaków = 1 strona Also: Rema ISSERLES, MOSES BEN ISRAEL (1525 or 1530–1572), Polish rabbi and codifier, one of the great halakhic authorities. His full name, Isserel-Lazarus was shortened to Isserles, but he is usually referred to as "the Rema" (acronym of Rabbi Moses Isserles). Isserles was born in Cracow. His father was very wealthy and a talmudic scholar. Isserles was a great-grandson of Jehiel Luria, the first rabbi of Brisk (Brest-Litovsk). He studied first under his father and his uncle, Moses Heigerlich. His father sent him later to Lublin to the yeshivah of Shalom Shachna where he studied until 1549, marrying Shachna's daughter. She died in 1552 when only 20 years old, and in her memory her husband in 1553 built a synagogue, first called the Isserles synagogue and later the synagogue of the Rema, which still exists. Isserles' second wife was the sister of Joseph ben Mordecai Gershon Ha-Kohen of Cracow, author of the responsa She'erit Yosef. Besides Talmud and the codes, Isserles also studied philosophy, astronomy, and history. While still young he was renowned as an outstanding scholar and in 1550 was a member of the Cracow bet din. That year his signature appeared on a ruling along with those of Moses Landau and Joseph Katz in connection with the ban against the sale of Maimonides' works issued by the rival of Meir Katzenellenbogen. Isserles founded a yeshivah, supporting its students from his private means. He gained a worldwide reputation as an outstanding posek and all the great scholars of the time addressed their problems to him. Among those who corresponded with him on halakhic matters were Meir Katzenellenbogen and his son Samuel Judah, Joseph Caro, Israel son of Shalom Shachna, Solomon Luria, and his own brother-in-law Joseph Katz. Among his pupils were David Gans, the author of Zemah David, whom Isserles encouraged to study history, Mordecai b. Abraham Jaffe, Abraham ha-Levi Horowitz, father of Isaiah Horowitz, the author of Shenei Luhot haBerit, David b. Manasseh ha-Darshan of Cracow, Menahem David of Tiktin, his cousin Joshua Falk b. Alexander ha-Kohen, Aaron b. Abraham Solnik Ashkenazi, and Zevi Hirsch Elzisher (of Alsace?). Isserles had three brothers, Isaac, Eliezer (son-in-law of Solomon Luria), and Joseph, and one sister, Miriam Bella the wife of Phinehas Horowitz. He had a son Judah Leib, and two daughters. One, Dresel, became the wife of Simhah Bunim Meisels, and the other, whose name is unknown, married Eliezer b. Simeon Ginsburg. His great granddaughter, the daughter of his grandson Simeon Wolf of Vilna, married Shabbetai b. Meir ha-Kohen. Isserles was of a humble and friendly disposition. This humility is particularly noticeable in his controversy with his older relative Solomon Luria. The dispute arose originally in connection with the question of the defective lung of an animal, but developed into discussions on philosophical topics, Kabbalah, and grammar. Through it was revealed Isserles' self-confidence, for he held to his opinion where he was convinced he was in the right, admitted to any error, and replied with courtesy and humility. Isserles was also a scribe and wrote a Sefer Torah in accordance with the rules contained in an old manuscript which Joseph Caro bought for him in Erez Israel and sent to Cracow. Isserles died in Cracow and was buried next to his synagogue. Until World War II thousands of Jews from every part of Poland made a pilgrimage to his grave every year on Lag ba-Omer, the anniversary of his death.
Isserles' Works His contemporaries considered Isserles to be the "Maimonides of Polish Jewry" and he can be compared with him in his universal outlook, in his attachment to both Talmud and secular knowledge, in his manner of study, in his methodical approach, in his decisiveness, in his character, and in his humility. His works were in the fields of halakhah, philosophy, Kabbalah, homiletics, and science. They include:
(1)
(2)
(3) (4)
(5)
Darkhei Moshe, to the Beit Yosef of Joseph Caro, notes and supplementary laws, mostly by Ashkenazi scholars, not given in the Beit Yosef. Isserles had begun to write a commentary to the Turim of Jacob b. Asher, but while he was engaged in this task the Beit Yosef was published. He then wrote his Darkhei Moshe ha-Arokh to Orah Hayyim (Fuerth, 1760) and Yoreh De'ah (Sulzbach, 1692). He later abridged it and it was published on all four parts of the Tur (Berlin, 1702–03) with the title of the Darkhei Moshe ha-Kazar. Isserles utilized the Darkhei Moshe as a basis for his glosses on the Shulhan Arukh, the Haggahot or HaMappah. It contains explanations, supplements, additions, and includes the customs of the Ashkenazi scholars ignored by Caro. At times Isserles decided against the view of the Shulhan Arukh, ruling in conformity with Asher b. Jehiel and his son Jacob, rather than with Isaac Alfasi and Maimonides as does Caro. By spreading his Mappah ("tablecloth"), so to speak, over the Shulhan Arukh ("Prepared Table")—which had codified Sephardi practice— he in fact made that work acceptable to Ashkenazim as well as Sephardim. The Mappah was first published with the Shulhan Arukh in the Cracow edition of 1569–71. Torat ha-Hattat (Cracow, 1569), laws of Issur ve-Hetter in accordance with the Sha'arei Dura of Isaac b. Meir of Dueren. This work was criticized by Hayyim b. Bezalel (see below), and Yom Tov Lipman Heller wrote criticisms (hassagot) to it called Torat ha-Asham. Isserles was defended by Joseph Saul Nathanson of Lemberg in his glosses Torat Moshe. Isserles himself abridged the book calling it Torat Hattat ha-Kazar, and Eliezer b. Joshua Shevrashin wrote a commentary to it, Dammesek Eli'ezer (Wilmersdorf, 1718). The Responsa of the Rema (Cracow, 1640) consists of 132 responsa written between 1550 and 1571, 91 by Isserles and the rest by colleagues and pupils. Halakhic glosses, to Bava Mezia (published in the Amsterdam Talmud 1644–48), to Niddah (Ms. Oppenheim), and to the Mordekhai of Mordecai b. Hillel, in which he established the correct readings. These glosses were noted down during the course of teaching and are incorporated in the Romm edition of the Mordekhai. He wrote comments on the Rosh of Asher b. Jehiel and on the Issur ve-Hetter, under the title Yad Ramah (Lemberg, 1866), and on the Shehitah u-Vedikah (Cracow, 1557) of Jacob Weil. Karnei Re'em, his glosses to the supercommentary (Venice edition) of Elijah Mizrahi to the Pentateuch was published by Solomon Zalman Hayyim Halberstamm in the Meged Yerahim (Lemberg, 1856) of Joseph Kohen Zedek and later in an edition of the Pentateuch (Jerusalem, 1959) together with the commentary Ha'amek Davar of Naphtali Zevi Judah Berlin. His philosophical and kabbalistic works include: Mehir Yayin (Cremona, 1559), a homiletical and philosophical commentary to the Book of Esther; Torat ha-Olah (Prague, 1570), a philosophic conception of Judaism. In his work he endeavors to give Jewish philosophy and thought a kabbalistic basis and to establish their inner identity, maintaining that they merely used different terminology. He also explains the meaning of sacrifices and the measurements of the Temple and their symbolism. To'afot Re'em contains glosses to Maimonides' Guide of the Perplexed and the commentaries to it of Shem Tov ibn Shem Tov and Isaac Profiat Duran (published by Sirkin in Ozar Hokhmah 2–3, 1861–65). In Darkhei Moshe, Isserles also mentions his Yesodei Sifrei ha-Kabbalah. This work and his commentaries to the Zohar and to the aggadot of the Talmud have apparently been lost. He also engaged in the study of general sciences. His glosses on Chapter 18 of the fourth ma'amar ("discourse") of the Yesod Olam of Isaac Israeli were published in the Yuhasin (Cracow, 1580–81) of Abraham Zacuto. He also wrote a commentary on Mehallekh haKokhavim ("The Course of the Stars"), a translation by Ephraim Mizrahi of the Theorica Planetaram of Georg Peuerbach.
His Opinions In philosophy Isserles followed the teachings of Aristotle as he had learned them from the works of Maimonides. He also advanced reasons for the precepts and pointed out benefits accruing from their observance. He dealt with anthropomorphism, maintaining that the phrase "the hand of God" referred to an angel. He accepted the three principles of Judaism propounded by Joseph Albo in his Ikkarim. Although he regarded philosophy and Kabbalah as identical, he preferred philosophy because of its logic. In his halakhah, at times, he based himself both on philosophy and on Kabbalah and statements in the Zohar, but where the Kabbalah conflicted with the halakhah, he did not accept it. He also endeavored to give a rational explanation of strange aggadot. In one of his responsa to Solomon Luria, he admitted that he did not possess an intensive knowledge of grammar, but he had a great love of the Hebrew language and permitted the reading of the secular books of Immanuel of Rome, military chronicles, etc., on the Sabbath if they were written in Hebrew. His regard for Erez Israel is reflected in
a beautiful statement based on the talmudic saying (Kidd. 49b): "ten measures of wisdom descended to the world of which Erez Israel took nine"—"It was for that land that the Torah was primarily given, its natural habitat is there where the very air makes one wise." In halakhah, Isserles strove to give to minhag (custom) the force of halakhah even where it had no halakhic source, and at times accepted a custom as binding even where it conflicted with the halakhah. There are also cases where he states that "the custom is a wrong one" or "if I had the power I would abrogate the custom. For it is based on an error and there is no reason to rely on it." The vast majority of the customs he followed were those which developed among Ashkenazi Jewry. Isserles was very frequently lenient "in cases of stress and where considerable financial loss is involved," a leniency seldom shown by previous posekim. These two traits, his attitude to minhag and leniency in case of loss, as well as the codification itself in his glosses on the Shulhan Arukh, gave rise to powerful opposition from great contemporary scholars, particularly from Hayyim b. Bezalel who had studied with him under Shalom Shachna. In the introduction to his Vikku'ah Mayim Hayyim, Hayyim enumerates the reasons for his opposition: (1)
Codification obliges the rabbi giving a decision to decide the halakhah according to the view of the majority; (2) Isserles adopts the lenient view of the rishonim against the stringent view adopted by aharonim; (3) he cites customs of Polish Jewry but pays no attention to those of Germany; (4) the codes cause neglect of the study of the primary sources in the Talmud and rishonim, and lead to ignorance; (5) the rabbis will not be listened to because people will rely on published books; (6) just as Isserles disagrees with the rulings and customs of Caro so it is permitted to disagree with him; (7) why should German Jewry abrogate its customs in favor of those of Poland?; (8) he did not associate any other scholars in his rulings but decided on his own; (9) if leniency is permitted in cases of considerable loss it will be applied in cases of small loss also; (10) Isserles had been lenient where in accordance with strict law one should be stringent; and (11) once something was forbidden it acquired the force of a custom and could not be abrogated. Despite the arguments of Hayyim and other contemporary scholars, the rulings and customs of Isserles were accepted as binding on Ashkenazi Jewry. [Shlomo Tal]
BIOGRAFIE BEZ INFORMACJI O LEGENDACH * Mojżesz Isserles (ReMU) [8 071]/ [8 370] {1} *Gerszom Saul Jom Tow Lipmann Heller (Tosefot Jom Tow) [5 375]/ [5 760] {2} *Mordechaj Gebirtig [5 177] {3} *Sara Schenirer [4 698] {4} *Dow Ber Meisels [4 564] {5} Józef Sare [4 525] ([3 885]) {6} *Ozjasz Thon [3 847] {7}/ Jonasz Stern [3 843] {8} *Maurycy Gottlieb [3 834] {9} *Majer Bałaban [3 704] {10} *Jonatan Eibenschütz [3 588] {11}
*Bracia Haliczowie (Samuel, Aszer i Eliachim) [3 511] ([2 874]) {12}/{21} *Wilhelm Feldman [3 267] {13}/{12} *Mojżesz Kisling [3 212] {14}/{13} *Ludwik Gumplowicz [3 197] {15}/{14} Leopold Infeld [3 171] {16}/{15} *Natan Nata Spira (Megale Amukot) [3 052]/ [3 557] {17}/{16} *Kalman Kalonimus Epstein (Maor wa-Szemesz) [2 989]/ [3 135] {18}/{17} Natan Gross [2 968] {19}/{18} *Jakub Polak [2 941] {20}/{19} *Eliezer Aszkenazy [2 887]/ [2 994] {21}/{20} *Artur Markowicz [2 555] {22} *Szymon Sofer [2 508]/ [2 606] {23} *Joel Sirkes (BaCh) [2 453]/ [2 751] {24} *Joszua ben Josef (Megine Szlomo) [2 328]/ [2 414] {25} *Ignacy Krieger [2 285] {26} *Helena Rubinstein [2 092] {27} *Abraham Jehoszua Heszel (Rebe reb Heszel) [2 058]/ [2 188] {28} Leon Sternbach [1 891] {29} Lewko [1 543] {30} *Matatiahu Calahora [1 504] {31} *Józef Fiszer [1 455] {32} *Izaak ben Jakub (Reb Ajzyk reb Jekeles) [1 449]/ [1 607] {33}
Z INFORMACJĄ O LEGENDACH * Mojżesz Isserles (ReMU) [8 071]/ [8 370] {1} *Gerszom Saul Jom Tow Lipmann Heller (Tosefot Jom Tow) [5 375]/ [5 760] {2} *Mordechaj Gebirtig [5 177] {3} *Sara Schenirer [4 698] {4} *Dow Ber Meisels [4 564] {5} Józef Sare [4 525] ([3 885]) {6} *Ozjasz Thon [3 847] {7} Jonasz Stern [3 843] {8} *Maurycy Gottlieb [3 834] {9} *Majer Bałaban [3 704] {10} *Jonatan Eibenschütz [3 588] {11} *Natan Nata Spira (Megale Amukot) [3 052]/ [3 557] {12} *Bracia Haliczowie (Samuel, Aszer i Eliachim) [3 511] ([2 874]) {13}/{21} *Wilhelm Feldman [3 267] {14}/{13} *Mojżesz Kisling [3 212] {15}/{14} *Ludwik Gumplowicz [3 197] {16}/{15} Leopold Infeld [3 171] {17}/{16} *Kalman Kalonimus Epstein (Maor wa-Szemesz) [2 989]/ [3 135] {18}/{17} *Eliezer Aszkenazy [2 887]/ [2 994] {19}/{18} Natan Gross [2 968] {20}/{19} *Jakub Polak [2 941] {21}/{20} *Joel Sirkes (BaCh) [2 453]/ [2 751] {22}
*Szymon Sofer [2 503]/ [2 601] {23} *Artur Markowicz [2 555] {24} *Joszua ben Josef (Megine Szlomo) [2 328]/ [2 414] {25} *Ignacy Krieger [2 285] {26} *Abraham Jehoszua Heszel (Rebe reb Heszel) [2 058]/ [2 188] {27} *Helena Rubinstein [2 092] {28} Leon Sternbach [1 892] {29} *Izaak ben Jakub (Reb Ajzyk reb Jekeles) [1 449]/ [1 607] {30} Lewko [1 543] {31} *Matatiahu Calahora [1 504] {32} *Józef Fiszer [1 455] {33} Upamiętniony znacznie później przez Kornela Makuszyńskiego Pacanów i przez Tadeusza Kantora Wielopole