Home
Artykuły
Fakty i skutki. Metoda ustawień systemowych rodziny Berta Hellingera. © by Terapia uzależnienia i współuzależnienia
Jarosław Jagieło Wyciągnąć z ciemności w jasność to, co ukryte. Antoni Kępiński Wielki jest ten, kto godzi się z rozpoznaną rzeczywistością. Bert Hellinger
Metoda ustawień systemowych rodziny Berta Hellingera należy bez wątpienia do jednego z najciekawszych, ale jednocześnie najbardziej kontrowersyjnych kierunków psychoterapii ostatniej dekady. O dużym i wciąż wzrastającym zainteresowaniu pracą hellingerowską niech świadczy choćby fakt lawinowo rosnącej ilości różnorodnych publikacji, szkoleń i warsztatów z tego zakresu oraz oszamiałająca wręcz liczba uczestników międzynarodowych konferencji poświęconych tej metodzie. Tylko w roku 2001 na takiej właśnie międzynarodowej konferencji obecnych było przeszło 1 600 uczestników z ponad 30 krajów świata, aby już w maju 2003 roku na podobnym zjeździe w Würtzburgu pojawiło się już ponad 2 500 osób niemal ze wszystkich krajów na świecie, nawet z tych najbardziej egzotycznych i dalekich od Niemiec, kolebki tej szkoły terapii. Jednocześnie na łamach prasy niemieckojęzycznej toczy się nieprzerwanie ożywiona oraz krytyczna debata na ten temat. Pojawiają się też czasem niefortunne publikacje świadczące o całkowitym niezrozumieniu tej metody, gdzie przyrównuje się ją do partii szachów . Terapeutom nurtu hellingerowskiego zarzuca się wręcz czarnoksięskie, magiczne i szamańskie działania. Hellinger posądzany jest też o tradycjonalizm, paternalizm, czy kryptoreligijność (biblijność) swojej metody, a więc o wszystkie najcięższe grzechy główne, jakie popełnić można wobec współczesnego przepojonego poprawnością polityczną liberalnego społeczeństwa. Bronią się oni twierdząc, że ich styl pracy poparty jest wieloletnimi obserwacjami klinicznymi oraz praktyką terapeutyczną i nie czynią niczego innego, niż to, co nie wynikałoby ze zgromadzonych rozlicznych doświadczeń i dużej skuteczności samej metody. Przykładowo, gdy w czasie ustawienia systemowego matka stoi na miejscu przynależnym ojcu, to w całej rodzinie w zdecydowanej większości przypadków pojawia się niepokój i poczucie braku oparcia, czy bezpieczeństwa u dzieci. I niech nazywa się to w takim razie paternalizmem. Gdy z kolei w małżeństwie miała miejsce aborcja, to najczęściej widać wyraźnie, że prawdziwa więź między partnerami zostaje zniszczona. Trudno tego wszystkiego nie zauważyć i milczeć, aby czasem nie być posądzonym o konserwatyzm. To prawda, że metoda ta przy pierwszym jej oglądzie wydaje się niezwykła, niezrozumiała i idąca, jak żadna inna, pod prąd współczesnemu światu. I zarówno przeciętny człowiek, jak i wyszkolony oraz certyfikowany psychoterapeuta czuje się tu totalnie zdezorientowany. Może sobie tylko czasem powtarzać pod nosem, tak jak czynili to na początku moi koledzyterapeuci, z którymi odbywałem systematyczne szkolenie w zakresie stosowania tej metody: nic nie rozumiem, co tu do cholery się dzieje ! Czary to jakieś, magia, czy co ? Bert Hellinger i jego metoda. Twórca pracy z ustawieniami systemowymi rodziny, Bert Hellinger, zanim zaproponował swoją teorię i praktykę, przez wiele lat był misjonarzem wśród plemion Zulusów w Afryce Południowej. Później po powrocie do Europy zajął się własnym kształceniem w dziedzinie psychoterapii. Obecnie ma 78 lat i we wrześniu tego roku gościł w Polsce. Inspirację, choć nie proste naśladownictwo w zaproponowanym przez siebie stylu pracy, odnaleźć można bez trudu w różnych elementach terapii psychodynamicznej, terapii Gestalt, jak i w analizie transakcyjnej Erica Berne?a, szczególnie w odniesieniu do teorii skryptu (nieświadomego programu życiowego), terapii pierwotnego krzyku (primal scream) Arthura Janova jak i samej psychoterapii systemowej, głównie terapii kontekstualnej Ivana Boszormenyi-Nagy z jego oddziaływaniami międzygeneracyjnymi. Jednak obserwując pracę samego Hellingera w ostatnich latach , najbardziej widoczny jest wpływ terapii Miltona Ericksona. Samo ustawienie zaczęło stanowić tu tylko pewną część, czasem można odnieść paradoksalne wrażenie, że wcale nie najważniejszą,
szerszego kontekstu całego procesu psychoterapii. Ktoś mógłby zapytać: cóż tu nowego, a tym bardziej niezwykłego, w tym nowym nurcie psychoterapii ? W moim odczuciu, nowy sposób pracy polega głównie na koncentracji na konkretnych f a k t a c h, jakie miały miejsce w rodzinie i psychologicznych s k u t k a c h jakie one wywołały dla jej członków. Sam Hellinger krytykuje tradycyjną psychologię za nadmierne koncentrowanie się - zapewne od czasów samego Freuda - na interpretacjach czysto psychologicznych. A sami pacjenci takie, z pozoru tylko trafne, interpretacje nam ?podrzucają?. Natomiast mniej wyszkolony terapeuta łatwo je ?kupuje? i uważa z podstawę swojej pracy. Można powiedzieć tak: liczą się przede wszystkim same koleje losu rodziny pacjenta, i tylko one ? oraz, co z tego w sumie wynika dla naszego pacjenta i jego życia. Ustawienia rodzin (Familienstellen), nazywane też czasem niefortunnie konstelacjami rodzinnym - a to dlatego, że nazwa ta mylnie tworzy jakieś ezoteryczne lub astrologiczne skojarzenia - pokazują, że kolejne pokolenia nieświadomie przyjmują uczucia oraz sposób bycia swoich przodków. Obejmuje to również dawno zmarłych lub wyłączonych w różny sposób członków systemu. Ustawienie rodziny daje niejako sposobność naocznego uświadomienie sobie, że określone problemy psychologiczne i psychosomatyczne, a także organizacyjne w naszym miejscu pracy, mają swoje psychopatologiczne przyczyny w przyjmowanej z pokolenia na pokolenie spuściźnie uczuć, poglądów i zasad jakimi się kierujemy. W metodzie ustawień systemowych zmierza się na samym początku do wykrycia nieświadomego dla pacjenta systemu takich właśnie uwikłań. Osoba pragnąca znaleźć rozwiązanie jakiegoś swojego problemu, który jest wyraźnie i ściśle - zgodnie z pewnymi regułami - klaryfikowany przez terapeutę, wybiera z grupy uczestników przedstawicieli swojej aktualnej albo pierwotnej rodziny. Następnie w przestrzeni grupy ustawia tych reprezentantów zgodnie ze swoim wewnętrznym obrazem systemu. Zadziwiające jest często, szczególnie dla osób, które po raz pierwszy biorą udział w tego typu zajęciach, że wybrane z grupy osoby, gdy zostaną ustawione w systemie nieznanej sobie rodziny, mają zwykle bardzo jasne i klarowne odczucia relacji jakie tam panują. Mają świadomość tego, czy stoją na właściwym miejscu, czy też nie, kogo brakuje w tym układzie, kto został wykluczony (np. wydziedziczony, porzucony, zaniedbany) obciążając w ten sposób sumienie rodziny itp. Silne emocje wywołuje z reguły próba włączenia i ponownego niejako spotkania w symboliczny sposób z tymi właśnie zapomnianymi, wykluczonymi, czy zmarłymi lub zdeprecjonowanymi członkami systemu. Niezwykłe jest również to, że pomimo nieobecności rzeczywistych osób z naszej rodziny na terapii, uporządkowana w ten sposób energia przenoszona jest na prawdziwą rodzinę. Wielu uczestników sygnalizuje już po krótszym lub dłuższym czasie, iż nastąpiła znacząca poprawa ich relacji z najbliższymi, ale także ze swoimi znajomymi, niektórymi przyjaciółmi, czy współpracownikami. Rola terapeuty polega na ingerencji w ten układ oraz podjęcie próby rozpoznania dynamiki międzygeneracyjnych uwikłań oraz identyfikacji tam występujących. Jego zadanie przypomina mi nieco działanie programu ScanDisc w systemie komputerowym. Coś ma zidentyfikować i pomóc poukładać. Porusza się on w trójdzielnym polu wyznaczonym przez wierzchołki trójkąta, które określić można jako: rzeczywistość, tak jak ją spostrzega (realność obrazu rodziny, jaki prezentuje pacjent), energii (dynamiki strumienia życia i miłości, jakie ujawniają się w rodzinie) oraz naturalnego porządku systemu. Terapeuta stara się, aby pacjent z miłością i respektem zwrócił się w kierunku ważnych dla siebie osób. Uznał ich los, potwierdził odpowiedzialność za ich własne życie, oddał przynależną im winę, jeśli taka istnieje. Aby wina ta została przy sprawcy, a nie była niejako ?dziedziczona? przez innych. Przyjął także i uszanował znaczenie i daremność (z pozoru często tylko !) ich poświęcenia (np. zmarłej przy porodzie matki, czy bólu wynikającego z rozstania). Aby pacjent przykładowo wyraził szacunek wobec swojej pierwszej żony, gdyż zrobiła ona niejako miejsce dla tej drugiej, czy pokłonił się wobec wielkiej, nieszczęśliwej i niespełnionej miłości dziadka lub wobec cierpienia porzuconego w czasie ostatniej wojny dziecka. Bardzo często najpierw w rytualny, a potem już w rzeczywisty sposób co dowodzą moja własne doświadczenia i katamnestyczne obserwacje, jako terapeuty - kończy się w tym momencie brzemienne w skutki uwikłanie pacjenta. Symboliczne przywrócenie właściwego porządku i pozycji poszczególnym członkom rodziny powoduje dalsze uzdrowienie relacji z bliskimi osobami. Nieświadoma, powodowana iluzorycznym myśleniem, często jakże ślepa miłość ?wewnętrznego dziecka? (transakcjonalista powiedziałby stanu Ja-Dziecko), zamienia się dzięki temu w widzącą - i jednocześnie wiedzącą już teraz - świadomą miłość dorosłej osoby (zaktywizowana zostaje funkcja stanu Ja-Dorosły). Idee powiązań międzypokoleniowych otwiera dzięki temu nowe perspektywy zarówno dla terapii indywidualnych problemów psychologicznych i schorzeń fizycznych o podłożu psychosomatycznym, problemów w różnego typu organizacjach, które przecież też tworzą system, jak i ma - jak żaden inny nurt psychoterapeutyczny - wyraźną misję pojednania w wymiarze międzykulturowym i makrospołecznym. Może mieć również znaczenie w terapii osób uzależnionych i współuzależnionych. System osób uzależnionych. Nie sposób omówić tu wszystkich aspektów tego zagadnienia. Zwróćmy jednak uwagę na niektóre kwestie, jakie można zauważyć w obrazie rodziny osób uzależnionych i ich rodziny. Wiele wątków wymagałoby znacznie szerszego i bardziej dogłębnego wyjaśnienia, a zapewne także dalszych obserwacji oraz uzasadnień i stosownej obiektywizacji naukowej. Bezsensem byłoby również twierdzenie, że istnieje jedna przyczyna alkoholizmu, czy innych uzależnień Zaakcentujemy tu tylko kluczowe pojęcia i zagadnienia odnoszących się do tej problematyki i wskażemy na niektóre wątki myśli hellingerowskiej. Każde życie rodzinne kieruje się trzema fundamentalnymi regułami. Zasadą przynależności, która wynika z więzi miedzygeneracyjnych. Wykluczenie z systemu niesie wiec w sobie ogromny aspekt winy, który nieświadomie przejmowany jest przez któregoś, najczęściej najsłabszego i stojącego najniżej w hierarchii, członka rodziny. Określa się to właśnie, jako uwikłanie. Zasada porządku, która mówi, iż każdy ma przynależne sobie miejsce w systemie i należy mu się szacunek oraz zasada wyrównania informująca o sprawiedliwym rozkładzie zasług i ciężarów ponoszonych w związku z przynależnością do rodziny. Ta ostatnia zasada tworzy równowagę całego układu. Jak to więc jest z alkoholem i innymi uzależnieniami ? Żeby zbytnio nie komplikować całej sprawy będę się zwracał wprost do koleżanki-terapeutki lub kolegi-terapeuty posługując się siłą rzeczy pewnymi uproszczeniami. A więc: postaraj się popatrzeć na sam alkohol i jego rolę, jako na coś, co pojawia się zamiast śmierci. Tej roli alkoholu trzeba więc czasem oddać cześć. Zobacz też, że często w rodzinie alkoholika dostrzec można taką oto typową konfigurację systemową. Ojciec alkoholika nie był szanowany. Matka natomiast komunikowała pacjentowi następującą informację: ?nie bierz od ojca, tylko ode mnie, on nie ma ci wiele do zaoferowania?. ?Branie? oznacz tu szeroką kategorię wszystkiego, co przyjmujemy od innych. I dorosłe już tym razem dziecko od tej pory ?bierze?, bierze na złość matce aż tyle, że w sumie mu to szkodzi. Złość wynika z tego, że dziecko podlega triangulacji i w sumie nie chce wybierać między ojcem a matką . Jest to jakaś forma mściwości wobec matki. Przy nie szanowanym ojcu pacjent jest jak gdyby pozbawiony jednego z rodziców i brak mu do niego dostępu w sensie emocjonalnym.
Hellinger proponuje, aby pacjent postawił wówczas przed sobą zdjęcie ojca i powiedział do niego tak: ?Na zdrowie tato, przy tobie mi smakuje? i wypił tyle alkoholu ile w danej chwili będzie mu smakowało. To ćwiczenie, jakkolwiek może wydawać się idiotyczne, jeśli jednak zostanie wykonane z powagą i z głębokim doświadczeniem obecności ojca, może wiele zmienić w życiu pacjenta. Ta pogarda matki alkoholika wobec ojca wiele tu znaczy. Zresztą Hellinger twierdzi ? i zgadzam się w pełni z tą opinią ? że kobiety rzadziej szanują mężczyzn, niż mężczyźni kobiety. Rozejrzyj się dookoła i sprawdźcie, czy nie jest to przypadkiem trafna ocena ? Zdaniem Hellingera to ojciec odgrywa decydującą rolę w pozbyciu się nałogu, dlatego jest lepiej, jeśli terapią alkoholików zajmują się mężczyźni. Ale i oni, gdy wejdą w silną relację przeciwprzeniesieniową stają się niejako matkami dla swych pacjentów. Hellinger na jednym z ostatnich swoich warsztatów w Polsce wspominał, że w Ameryce wdrażany jest w tej chwili program pomocy w leczeniu osób uzależnionych przez zawodowych żołnierzy. Uznał to za bardzo dobre rozwiązanie. Kobietaterapeutka może nieświadomie stać między pacjentem a jego ojcem, co znacznie utrudni rozwiązanie problemu. Dostęp do ojca najlepiej może umożliwić jednemu mężczyźnie drugi mężczyzna. Jednak terapeutki nie są tu bez szans. Dzieje się tak wtedy, gdy znajdą one ?dobre miejsce w swoim sercu? dla ojca alkoholika. Wtedy ten ?dobry obraz ojca? przeniesiony zostaje niejako na pacjenta i będzie miał charakter ozdrowieńczy. Ale nie jest to jedyna dynamika, którą zauważyć można w uzależnieniach. Druga mówi: nałóg powstał w różnych kontekstach ? jak powiedziano to wcześniej - zamiast śmierci, a ściślej zamiast samobójstwa. Nierzadko w uzależnieniu alkoholowym w grę wchodzi wczesna śmierć ojca lub brata ojca, a często też dziadka ze strony ojca i chęć niejako ?podążenia? za nimi . Zwróćmy więc uwagę na linię mężczyzn w tej rodzinie. Bywa tak, że ojciec lub pozostały członek rodziny wprawdzie dość dawno umarł, ale odczuwa się jego wypartą obecność (np. w domu brak jego zdjęcie). Pacjent zaczyna niejako nieświadomie identyfikować się ze zmarłym. Trochę tak, jak usłyszeć to można w piosence zmarłego nie tak dawno Grzegorza Ciechowskiego: ?..Odchodząc zabierz mnie?, i ?...proszę weź mnie też?. Jakże wyraźnie czuje się ten problem w utworze. Czy to przypadek, że autor tej piosenki wkrótce niespodziewanie zmarł ? Terapia odbywa się tu przez symboliczne odkrycie tej identyfikacji oraz wspomnianego uwikłania i rytualne rozwiązanie go wraz z oddaniem szacunku i czci osobie zidentyfikowanej. Żona alkoholika uwikłana w teraźniejszą chorobę może dzięki pracy ustawieniowej odkryć źródło tego uwikłania w poprzednich pokoleniach swojej żeńskiej linii przodków, spośród których jedna osoba mogła pełnić rolę szczególnej ofiary. I nie musiała to być koniecznie ofiara związana z nałogiem. W przypadku współuzależnionych kobiet nie odmówiłbym sobie nigdy pytania o los baki ze strony matki i jej los. Natomiast dorosłe dzieci alkoholików maja szansę pojednać się z własnymi rodzicami, oddania im symbolicznie odpowiedzialności za kształt ich życia i los oraz oddania im przynależnej czci (mimo bólu, jaki to wywołuje). Może to spowodować pozbycia się emocjonalnego ciężaru współodpowiedzialności za chorobę, czy odreagowanie własnego strachu i bezradności dziecka wobec przerażających zdarzeń jakie miały miejsce w rodzinie. *** I na koniec warto zastanowić się, czy metoda ta zyska akceptację i uznanie wśród polskich terapeutów ? Wszystko wskazuje na to, że tak. Po okresie typowej fascynacji oraz pojawienia zagorzałych jej zwolenników i jakże nierozumnych gorliwych neofitów - tak jak każda inna nowość, zyska zapewne również swoich sceptyków oraz nieprzejednanych krytyków; aby w konsekwencji siłą rzeczy znaleźć dla siebie właściwe miejsce w ofercie pomocy naszym pacjentom. Należy jednak podkreślić, że wbrew pozorom nie jest to wcale metoda łatwa w jej stosowaniu i myliłby się głęboko ktoś, kto sądziłby ? co niestety zdarza się już czasem w polskich warunkach ! ? że wystarczy jedna okazjonalna obecność na jakiś zajęciach tego typu, aby nabyć stosowne kompetencje. Jedna z uczestniczek, po zakończeniu warsztatu poświeconego tej metodzie, w odpowiedzi na ankietę napisała tak : Dzięki tej metodzie zrozumiałam, że to, w jaki sposób przebiegało życie moich przodków ma znaczący wpływ i na moje życie. Dzięki nim spojrzałam na parę spraw związanych z moją własną rodziną z zupełnie innej perspektywy. Staram się teraz rozumieć specyficzne zachowania moich bliskich i mnie samej. Już nie denerwuje mnie to, co wcześniej. To, co niezrozumiałe nie jest tak trudne do przyjęcia, a to co zrozumiałe łatwiej zaakceptować. Widzę, że będąc na początku tworzenia własnej rodziny popełniam błędy, jakie rodzice popełniali wobec mnie. Bardzo chciałabym to zmienić. Inna uczestnik : Metoda wywarła na mnie duże wrażenie, od lekkiego na początku sceptycyzmu, po zachwyt i oszołomienie. Metoda ta nauczyła mnie patrzeć uważniej i dostrzegać to, czego nie widziałem ja sam i inni nie widzą. To możliwość spojrzenia w głąb samego siebie i zmierzenia się z własnymi, ale także cudzymi emocjami. Warsztaty pokazały mi, że na jeden problem każdy z członków rodziny patrzy inaczej i inaczej to czuje. Uczucia każdej osoby są ważne i powinny być szanowane. Każdy w rodzinie powinien być szanowany. To ostatnie stwierdzenie jest być może najlepszą rekomendacją dla tego wszystkiego, co zostało napisane powyżej. Piśmienictwo: Brajer E., Śliwiński T., Wyczuwalna całość czyli systemowa terapia rodzinna Berta Hellingera. ?Gestalt? , nr 3, 2001, s. 17-23. Döring-Meijer H., Leiden ist leichter als lösen. Familienaufstellungen. Ein Praxiskurs mit Bert Hellinger. JUNFERMANN Verlag, Paderborn 2001. Hellinger B., Ordnungen der Liebe. Ein Kurs-Buch. Heidelberg 1994.
Hellinger B., Familienstellen mit Kranken ? Dokumentation eines Kurses für Kranke, begleitende Psychotherapeuten und Ärzte. Heidelberg 1995. Hellinger B., Finden, was wirkt ? Therapeutische Briefe. Monachium 1996. Hellinger B., Haltet mich, daβ ich am Leben bleibe. Lősungen fűr Betroffene, Angehőrige und Therapeuten. Heidelberg 1997. Hellinger B., ten Hövel G., Praca nad rodziną. Metoda Berta Hellingera. GWP, Warszawa 2002. Hellinger B., Przebaczenie. ?Systemic Sollutions Bulletin?, nr 3, 2003, tłum. K. Korytowska (szkoleniowy materiał powielony). Hellinger B., Alfa. ?Systemic Sollutions Bulletin?, nr 3, 2002, tłum. K. Korytowska (szkoleniowy materiał powielony). Hellinger B., Omega. ?Systemic Sollutions Bulletin?, nr 3, 2002, tłum. K. Korytowska (szkoleniowy materiał powielony). Jagieła J., Jagieła U., System rodzinny dziecka z zaburzeniami rozwoju intelektualnego według koncepcji Berta Hellingera. (w:) Wybrane zagadnienia z pedagogiki specjalnej. (red.) A. Siedlaczek-Szwed. Wyd. WSP. Częstochowa 2003 Metoda ustawień systemowych a sumienie. Tłum. z: Bert Hellinger. FamilienStellen und Gewissen. ?Praxis der Systemaufstellung?, nr 2, 2002 w: ?Ustawienia systemowe. Teoria i praktyka. nr 1, 2003. Schäfer T., Dlaczego dusza choruje i co ją uzdrawia. Terapia rodzinna Berta Hellingera. Wydawnictwo SURSUM, Wrocław 2002. Stones B., ten Herkel J., Rozwiązania systemowe w organizacjach. ?Systemic Sollutions Bulletin?, nr 1, 2000, tłum. K. Korytowska (szkoleniowy materiał powielony). Stones B., Krok w kierunku pojednania. ?Systemic Sollutions Bulletin?, nr 1, 2000, tłum. K. Korytowska (szkoleniowy materiał powielony). Stones B., Konsultacja organizacyjna: studium przypadku. ?Systemic Sollutions Bulletin?, nr 1, 2000, tłum. K. Korytowska (szkoleniowy materiał powielony). Szewczyk A., Czerpiąc ze źródła. O metodzie ustawień systemowych Berta Hellingera. Wydawnictwo LIBRUS. 2002 Psychoterapia systemowa Berta Hellingera ? wskazówki praktyczne. (powielony materiał szkoleniowy z warsztatów prowadzonych przez Marię Senftleben-Gudrich, Ilse Kutschera, Victorię Schnabel i Jacoba Schneidera, Polski Instytut Ericksonowski 2001-2003). Ruppert F., Psychoza i schizofrenia. Zaburzenia więzi w systemie rodzinnym. ?Systemic Sollutions Bulletin?, nr 3, 2002, tłum. K. Korytowska (szkoleniowy materiał powielony). Ulsamer B., Bez korzeni nie ma skrzydeł. Systemowa terapia wg. Berta Hellingera. Wydawnictwo SURSUM, Wrocław 2003. Zweierlei Glűck ? Die Systematische Psychotherapie Bert Hellingers. (red.) G. Weber. Heidelberg 1993.
© by Terapia uzależnienia i współuzależnienia
© 2003-2004 Hellinger Polska
Jarosław Jagieło
Stopka | Kontakt