Piàtek, 30 stycznia 2009
DODATEK HISTORYCZNY IPN 1/2009 (20)
Leon Mirecki (1905-2000), ps. „Leon”, „Szeliga” – dzia∏acz Stronnictwa Narodowego, ˝o∏nierz Narodowej Organizacji Wojskowej i Armii Krajowej, po wojnie wi´ziony przez komunistów. Nestor i aktywny do ostatnich lat ˝ycia animator ruchu narodowego
Urodzi∏ si´ w Krakowcu, powiat Jaworów. By∏ trzecim z kolei dzieckiem Dominika i Pauliny ze Âcis∏owskich. Po ukoƒczeniu szko∏y powszechnej w Ulanowie rozpoczà∏ nauk´ w gimnazjum w Nisku. W 1920 roku, majàc 15 lat, bra∏ udzia∏ w wojnie z bolszewickà Rosjà, s∏u˝àc jako ochotnik w paramilitarnej formacji „Obywatelska Legia Ochotnicza”. W szkole Êredniej nale˝a∏ do Narodowej Organizacji Gimnazjalnej. W 1921 r. jego rodzina zamieszka∏a w Rac∏awicach ko∏o Niska. Po zdaniu matury w 1925 r. rozpoczà∏ studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagielloƒskiego. Po roku przerwa∏ jednak nauk´. Studia prawnicze podjà∏ ponownie w 1928 r. na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i ukoƒczy∏ je w 1932 roku. Jako student dzia∏a∏ w organizacji M∏odzie˝ Wszechpolska i w Stronnictwie Narodowym. Mieszka∏ wówczas w Zawierciu, skàd doje˝d˝a∏ do Lublina na wyk∏ady. W Zawierciu za∏o˝y∏ placówk´ Obozu Wielkiej Polski, którà kierowa∏, by∏ cz∏onkiem Zarzàdu Powiatowego SN. Wspó∏pracowa∏ równie˝ z miejscowym oddzia∏em Zjednoczenia Zawodowego „Praca Polska” i by∏ korespondentem wychodzàcego w Sosnowcu narodowego pisma „Kurier Zachodni”. Przed wyborami parlamentarnymi w 1930 r. z polecenia w∏adz SN prowadzi∏ bardzo aktywnà dzia∏alnoÊç w Sandomierskiem. Wiosnà 1934 r. rozpoczà∏ aplikacj´ adwokackà w Ostrowi Mazowieckiej w kancelarii W∏adys∏awa Bereênickiego (pracowa∏ w niej do wybuchu wojny). RównoczeÊnie by∏ sekretarzem Zygmunta Berezowskiego, pos∏a SN z okr´gu Ostrów Mazowiecka – Wysokie Mazowieckie. Prowadzi∏ bardzo o˝ywionà dzia∏alnoÊç politycznà i organizacyjnà, g∏ównie wÊród m∏odzie˝y rzemieÊlniczej i ch∏opskiej, zak∏adajàc nowe ko∏a i zostajàc wiceprezesem Zarzàdu Powiatowego SN. Jednoznacznie opozycyjna wobec w∏adz sanacyjnych aktywnoÊç polityczna by∏a powodem jego aresztowania przed wyborami parlamentarnymi w 1935 roku. W wi´zieniu w ¸om˝y przesiedzia∏ 6 tygodni. W styczniu 1936 r. Sàd Okr´gowy w ¸om˝y umorzy∏ prowadzone przeciwko niemu post´powanie karne. Od poczàtku okupacji rozpoczà∏ budow´ konspiracyjnej organizacji wojskowej w oparciu o struktury SN. Wkrótce zosta∏ pierwszym komendantem powiatowym Narodowej Organizacji Wojskowej w Ostrowi Mazowieckiej, majàc pod swojà komendà 2 tys. zaprzysi´˝onych ˝o∏nierzy. W 1940 r. awansowa∏ na stanowisko inspektora Okr´gu Warszawa-Wschód NOW. W latach 1940-1941 wielokrotnie przekracza∏ granic´ niemiecko-sowieckà, odtwarzajàc siatk´ SN pod okupacjà sowieckà. W 1943 r. w wyniku dekonspiracji, zagro˝ony aresztowaniem przez gestapo, musia∏ uciekaç z Ostrowi Mazowieckiej do Warszawy, gdzie zosta∏ powo∏any na stanowisko zast´pcy kierownika Centralnego Wydzia∏u Organizacyjnego ZG SN. JednoczeÊnie zosta∏ inspektorem KG NOW. Po scaleniu NOW z AK by∏ równie˝ inspektorem Komendy Okr´gu AK Bia∏ystok. Przez pierwsze trzy tygodnie walczy∏ w Powstaniu Warszawskim. Jako cywil zosta∏ aresztowany przez Niemców, a nast´pnie wywieziony do obozu w Pruszkowie, z którego uciek∏. W odtwarzanych po Powstaniu w∏adzach SN Leon Mirecki zosta∏ kierownikiem Centralnego Wydzia∏u Organizacyjnego. Dzi´ki temu w listopadzie 1944 r. wszed∏ do ZG SN. W marcu 1945 r. zosta∏ dokooptowany do Prezydium ZG. Kierowa∏ wydzia∏ami organizacyjnym i finansowym. By∏ jednoczeÊnie jednym z g∏ównych organizatorów pionu wojskowego SN – Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Na prze∏omie maja i czerwca wraz z Prezydium ZG przeniós∏ si´ do Krakowa. Mia∏
FOT. ARCH.
wyjechaç jako kurier do w∏adz SN w Londynie, lecz w po∏owie sierpnia 1945 r. natknà∏ si´ na „kocio∏” UB i zosta∏ aresztowany. Zosta∏ przewieziony do Warszawy i po trwajàcym przesz∏o rok Êledztwie 21 X 1946 r. skazany przez wojskowy sàd rejonowy na 5 lat wi´zienia. Na skutek amnestii wyszed∏ na wolnoÊç w marcu 1947 roku. Nie zosta∏ wpisany na list´ adwokackà, przez co nie móg∏ wykonywaç zawodu. Utrzymywa∏ si´ z pracy fizycznej. 16 IX 1947 r. zosta∏ w Rac∏awicach k. Niska ponownie aresztowany przez funkcjonariuszy rzeszowskiego WUBP w zwiàzku ze sprawà Adama Doboszyƒskiego. Przewieziono go do Warszawy i osadzono w X Pawilonie wi´zienia na Mokotowie. Po prawie dwuletnim brutalnym Êledztwie, 19 VII 1949 r. zosta∏ skazany przez WSR na 7 lat wi´zienia. Kar´ pozbawienia wolnoÊci odsiedzia∏ w ca∏oÊci w Warszawie, Rawiczu i Strzelcach Opolskich. Wi´zienie opuÊci∏ 18 V 1954 roku. Uda∏ si´ do rodzinnych Rac∏awic, skàd w 1955 r. przeniós∏ si´ do Krakowa. Zamieszka∏ na Prokocimiu. Ukoƒczy∏ kurs przewodników turystycznych, ale po ujawnieniu wi´ziennej przesz∏oÊci zosta∏ skreÊlony z listy uprawionych do oprowadzania wycieczek. Znowu utrzymywa∏ si´ z dorywczych zaj´ç fizycznych i pracy cha∏upniczej – znalaz∏ zatrudnienie w Spó∏dzielni Inwalidzkiej im. Komuny Paryskiej, zajmujàc si´ jako cha∏upnik wyrobem pantofli. Od wrzeÊniu 1956 r. mieszka∏ w Józefowie (w marcu 1962 r. przeniós∏ si´ do Warszawy). Pracowa∏ jako radca prawny. Nie uda∏o mu si´ jednak uzyskaç wpisu na list´ adwokackà. Jeszcze podczas pobytu w wi´zieniu Mirecki by∏ – na polecenie Wydzia∏u Specjalnego Departamentu Wi´ziennictwa MBP – intensywnie rozpracowywany przez agentur´ celnà. W sierpniu 1955 r. zosta∏ natomiast figurantem sprawy ewidencyjno-obserwacyjnej prowadzonej przez Wydzia∏ I Departamentu III Komitetu ds. Bezpieczeƒstwa Publicznego w Warszawie. Inwigilacja ta trwa∏a przynajmniej kilkanaÊcie lat. W opinii SB w drugiej po∏owie lat 50. uchodzi∏ za „naj˝ywszego, je˝d˝àcego po kraju, utrzymujàcego szerokie kontakty z b. endekami, organizujàcego spotkania i konferencje” dzia∏acza narodowego. Ostatni zachowany plan dzia∏aƒ operacyjnych SB przeciwko Leonowi Mireckiemu pochodzi z listopada 1966 roku. Ju˝ jednak we wrzeÊniu 1970 r. zosta∏ ponownie poddany inwigilacji przez Wydzia∏ II Departamentu III MSW. Tym razem trwa∏a ona do marca 1973 roku. 11 XI 1959 r. Mirecki zosta∏ aresztowany na dwa dni pod zarzutem kontaktów z adwokatem Janem Optatem Soko∏owskim, narodowcem przyby∏ym z USA. 26 VIII 1960 r. aresztowano go po raz czwarty, tym razem pod zarzutem organizowania spotkaƒ grupy studentów tworzàcych Lig´ Narodowo-Demokratycznà. W areszcie sp´dzi∏ prawie 10 miesi´cy. 29 V 1961 r. zosta∏ ostatecznie uniewinniony przez Sàd Wojewódzki dla m.st. Warszawy (g∏osami ∏awników, wbrew przewodniczàcemu sk∏adu, który zg∏osi∏ votum separatum), a nast´pnie zwolniony. Ca∏y wolny czas Leon Mirecki poÊwi´ca∏ na odtworzenie idei narodowej w kraju. Nale˝a∏ do tzw. seniorów Ruchu Narodowego. Po Êmierci Konstantego Skrzyƒskiego w 1978 r. pe∏ni∏ funkcj´ nieformalnego przedstawiciela w∏adz emigracyjnego SN na Polsk´. By∏ wychowawcà – by u˝yç okreÊlenia Wojciecha Wasiutyƒskiego – „czwartego pokolenia” narodowców (urodzonego i wychowanego w Polsce Ludowej), ale tak˝e – piàtego, wchodzàcego w doros∏e ˝ycie po 1989 roku. Drzwi jego mieszkania przy ul. Z∏otej w Warszawie by∏y otwarte dla ka˝dego narodowca, który pragnà∏ si´ z nim spotkaç. Pisywa∏ artyku∏y do drugoobiegowych czasopism narodowych (by∏ to przede wszystkim „Przeglàd WiadomoÊci Politycznych”). Skrz´tnie dokumentowa∏ równie˝ histori´ ruchu narodowego. By∏ cz∏onkiem reaktywowanego w kraju w 1989 r. Stronnictwa Narodowego, zasiadajàc w jego w∏adzach. Pe∏ni∏ funkcj´ honorowego prezesa Rady Naczelnej SN. Wspó∏pracowa∏ z odtworzonà po 1989 r. M∏odzie˝à Wszechpolskà. W 1990 r. wszed∏ w sk∏ad w∏adz Instytutu Historycznego im. Romana Dmowskiego w Warszawie. Uczestniczy∏ w kongresie zjednoczeniowym SN i SND (19 XII 1999 r.). By∏ cz∏owiekiem g∏´bokiej wiary. Nale˝a∏ do Trzeciego Zakonu Êw. Franciszka. Zmar∏ 21 II 2000 r. w Rac∏awicach. Pochowany zosta∏ na cmentarzu Powàzkowskim w Warszawie. Przed Êmiercià przeznaczy∏ 100 tys. z∏ na fundusz stypendialny dla zdolnych studentów. Odznaczony Krzy˝em 1920 roku, Krzy˝em Walecznych, Srebrnym Krzy˝em Zas∏ugi z Mieczami i Krzy˝em AK. Ca∏a jego rodzina (siostry: Waleria, Janina, Maria i Helena, oraz bracia: ks. Bronis∏aw, Adam i Kazimierz) by∏a zwiàzana z ruchem narodowym. W 1954 r. poÊlubi∏ Iren´ Szymanowskà, lekarza stomatologa, kurierk´ AK. Wychowali wspólnie dwóch przybranych synów. dr Krzysztof Kaczmarski (IPN Rzeszów)
SYLWETKI NIEZ¸OMNYCH
VIII Nasz Dziennik
najgodniejszych nast´pców Dmowskiego – Leon Mirecki.
z ziemià ∏om˝yƒskà. Drugim bohaterem dodatku jest jeden z
g∏ównych dzie∏. Przedstawiamy te˝ zwiàzki wspó∏twórcy II Rzeczypospolitej
akcentujemy, przypominajàc jego biografi´ i legend´. Przywo∏ujemy cytaty z
Dmowskiego na konferencji pokojowej w Wersalu. W∏aÊnie to wydarzenie
jego Êmierci, zaÊ 29 stycznia up∏yn´∏o 90 lat od s∏ynnego wystàpienia
przez Polsk´ niepodleg∏oÊci w 1918 roku. 2 stycznia min´∏a 70. rocznica
postaci najbardziej zas∏u˝onej – obok Józefa Pi∏sudskiego – dla odzyskania
Prawie ca∏y numer poÊwi´camy Romanowi Dmowskiemu (1864-1939),
Dokoƒczenie na s. II
29 stycznia min´∏a okràg∏a, 90. rocznica wydarzenia, które stanowi∏o ukoronowanie drogi ˝yciowej Romana Dmowskiego. Tego dnia zosta∏ wezwany przed oblicze Rady Najwy˝szej – gremium decydujàcego o losach Êwiata, wy∏onionego na potrzeby odbywajàcej si´ w Pary˝u koƒczàcej I wojn´ Êwiatowà konferencji pokojowej – przez zwyci´skie mocarstwa: Wielkà Brytani´, Francj´, Stany Zjednoczone, W∏ochy, Japoni´. Dmowski mia∏ referowaç zagadnienia wià˝àce si´ ze sprawà polskà; mówiç o sytuacji wewn´trznej oraz mi´dzynarodowej m∏odego paƒstwa, przedstawiaç jego potrzeby oraz postulaty; zaj´te stanowisko wszechstronnie uzasadniaç, przywo∏ujàc argumenty przekonujàce dla polityków zachodnich. Sposób, w jaki wywiàza∏ si´ z tego trudnego zadania, wzbudzi∏ podziw zebranych. Dmowski mówi∏ po francusku i angielsku, kilka zdaƒ wypowiadajàc raz w jednym, a raz w drugim j´zyku, pami´tajàc o koniecznoÊci sta∏ego przykuwania uwagi s∏uchaczy. Umiej´tnie si´ga∏ tu do instrumentarium wyk∏adowców, którzy wiedzà, ˝e ka˝dy wywód co jakiÊ czas trzeba przerwaç anegdotà. By∏o to tym wa˝niejsze, ˝e mówiç mia∏ w sumie oko∏o czterech godzin – ca∏y czas „z g∏owy”. Cz´sto improwizowa∏, gdy˝ zapraszajàc przedstawicieli delegacji polskiej, nie poinformowano ich, co dok∏adnie b´dzie tematem posiedzenia. Wystàpienie Dmowskiego imponowa∏o zwartoÊcià i ˝elaznà logikà. Nie by∏ to jedyny powód, dla którego mog∏o ono budziç szacunek i respekt. W tym czasie w kraju dominowali polityczni przeciwnicy Dmowskiego. Domagajàc si´ dostaw ˝ywnoÊci i broni, uzasadniajàc stanowisko zajmowane przez Polsk´ w konfliktach mno˝àcych si´ na wszystkich jej – dopiero kszta∏tujàcych si´ – granicach, Dmowski nie móg∏ nie wiedzieç, ˝e osiàgni´te sukcesy nie zostanà mu przypisane. To natomiast, czego osiàgnàç mu si´ nie uda, zostanie zapami´tane i b´dzie mu przypominane przez d∏ugie lata. W tym dniu jednak, wa˝nym dla Polski, tego rodzaju kalkulacje nie mia∏y dla niego ˝adnego znaczenia. Zapytany w pewnym momencie o poczynania socjalistów, bez wahania je usprawiedliwi∏, wykazujàc, ˝e w warunkach otoczenia przez rewolucje rosyjskà, niemieckà oraz na W´grzech pozbawiona dostatecznych si∏ militarnych Polska z koniecznoÊci czyni to, co musi. Podobnie jak w przyrodzie czynià „zwierz´ta s∏abe, pozbawione k∏ów i pazurów”, tak i my „przybraliÊmy zabarwienie ochronne”.
Roman Dmowski – idee, wybory, bilans
Prof. Krzysztof Kawalec (IPN Opole)
Dmowski: „Wszystko, co polskie, jest moje”
Dodatek historyczny IPN 1/2009 (20)
FOT. ARCH. IPN
Piàtek, 30 stycznia 2009
Darujàc sobie w tym miejscu nasuwajàce si´ skojarzenia i powstrzymujàc si´ od taniej moralistyki, trudno przeczyç, ˝e Dmowski zachowa∏ si´ wówczas jak prawdziwy mà˝ stanu, jak osoba, która nie w formie deklaratywnej, ale naprawd´ w podejmowanych przez siebie dzia∏aniach kieruje si´ interesem ogólnonarodowym – nie zaÊ wskazaniami którejÊ z partykularnych grup, nie wy∏àczajàc w∏asnej partii. W praktyce czynienie tego rodzaju rozró˝nieƒ bywa niezwykle trudne. W obr´bie ka˝dego stronnictwa bowiem silne jest przekonanie o walorach w∏asnego programu oraz zaletach skupionego wokó∏ niego zespo∏u ludzkiego. Nie inaczej by∏o te˝ w Narodowej Demokracji: tak˝e Dmowski, b´dàcy jednym z twórców tego pot´˝nego nurtu ideowego i przez d∏ugie lata faktycznym jego przywódcà, wcale nie by∏ wolny od sk∏onnoÊci dostrzegania na politycznej scenie przede wszystkim ludzi sobie bliskich. Tym bardziej jednak ceniç trzeba jego umiej´tnoÊç rozpoznawania spraw, w których zbyt silne trzymanie si´ ram Êrodowiskowej solidarnoÊci mog∏o zaszkodziç, a tak˝e momentów, w których tego rodzaju sytuacje si´ pojawiajà. Umiej´tnoÊç ta w sposób szczególny da∏a znaç o sobie w obr´bie dwóch kwestii. Pierwszà by∏o uwzgl´dnianie w kalkulacjach politycznych istnienia podzia∏ów w obr´bie spo∏eczeƒstwa polskiego, po∏àczone z gotowoÊcià brania odpowiedzialnoÊci tak˝e za poczynania tego od∏amu opinii publicznej, którego si´ w ˝aden sposób nie kontroluje. Dmowski czyni∏ to wielokrotnie i na wiele sposobów – w praktyce najwi´ksze znaczenie mia∏o tu ujawniane przezeƒ konsekwentnie w ciàgu kilkunastu pierwszych, decydujàcych dla przysz∏oÊci m∏odego paƒstwa miesiàcach, dà˝enie do kompromisu z Pi∏sudskim; wbrew oporom w∏asnego Êrodowiska i mimo tego, ˝e Pi∏sudski ∏atwym partnerem nie by∏. Innym przejawem dà˝enia do kanalizowania politycznych sporów w granicach dla paƒstwa bezpiecznych by∏o dostrze˝enie potrzeby oparcia si´ na instytucjach demokracji przedstawicielskiej. Ju˝ wysuni´ty przezeƒ podczas I wojny Êwiatowej program terytorialny uwzgl´dnia∏ nast´pstwa wprowadzenia powszechnego prawa wyborczego. W tej samej logice mieÊci∏y si´ tak˝e naciski na warszawskie w∏adze, aby w swoim sk∏adzie w wi´kszym stopniu uwzgl´dnia∏y pluralizm tendencji, nurtujàcych spo∏eczeƒstwo polskie. Inna rzecz, ˝e w tej akurat materii trudno mówiç o sprzecznoÊci dà˝eƒ mi´dzy krajowà Narodowà Demokracjà a jej przebywajàcym czasowo w Pary˝u przywódcà. Drugà kwestià, a w∏aÊciwie wielkim kompleksem zagadnieƒ, w których Dmowski wykaza∏ umiej´tnoÊç kierowania si´ kategoriami ogólnonarodowymi, by∏y dokonywane przez niego oceny po∏o˝enia mi´dzynarodowego Polski, jak i formu∏owane na podstawie tych ocen wnioski praktyczne. Umia∏ dostrzegaç zewn´trzne zagro˝enia, a formu∏owane przez niego wskazania by∏y, ogólnie rzecz bioràc, trafne. Pozostajàc w kr´gu wydarzeƒ towarzyszàcych odzyskaniu niepodleg∏oÊci, mo˝na tu przypomnieç stanowisko, jakie Dmowski zajà∏ jesienià 1918 r., w czasie, kiedy decydowano o postanowieniach koƒczàcego I wojn´ Êwiatowà uk∏adu rozejmowego. Niech´ç do Niemiec, postrzeganych jako przeciwnik zarówno ze wzgl´du na to, ˝e okupowa∏y jeszcze ziemie polskie, jak i zamiar oderwania od nich ziem zaboru pruskiego, nie przeszkodzi∏a Dmowskiemu trafnie oceniç groêby potencjalnej inwazji ze strony radzieckiej Rosji. Stàd te˝ dzia∏a∏ na rzecz opóênienia ewakuacji wojsk niemieckich z okupowanych przez nie obszarów we wschodniej Europie – chocia˝ dla jego stronnictwa, zajmujàcego antyniemieckie stanowisko, przed∏u˝anie okresu okupacji niemieckiej oznacza∏o pogorszenie szans w walce o w∏adz´ w Polsce. Podobnego wyboru, w równie dramatycznych okolicznoÊciach, przysz∏o mu dokonaç w maju 1926 r., kiedy – zdajàc sobie spraw´ z ryzyka interwencji z zewnàtrz, ze strony Niemiec, a tak˝e Rosji – zdecydowa∏ si´ dzia∏aç na rzecz uznania konsekwencji zbrojnego zamachu stanu, którego w Warszawie dokona∏ jego wielki rywal, Pi∏sudski. Zarówno dla Dmowskiego, jak i jego Êrodowiska politycznego, oznacza∏o to przekreÊlenie nadziei na osiàgni´cie w∏adzy.
Dokoƒczenie ze s. I
idee, wybory, bilans
Roman Dmowski –
Nierzadko spotykamy si´ ze zdaniem, ˝e nowoczesny Polak powinien jak najmniej byç Polakiem. Jedni powiadajà, ˝e w dzisiejszym wieku praktycznym trzeba myÊleç o sobie, nie o Polsce, u innych Polska zaÊ ust´puje miejsca – ludzkoÊci. [...] MyÊlami swymi chc´ si´ dzieliç nie z tymi, dla których naród jest martwà cyfrà, zbiorowiskiem jednostek, mówiàcych pewnym j´zykiem i zamieszkujàcych pewien obszar: zrozumiejà mnie tylko ci, co widzà w nim nieroz∏àcznà cz´Êç spo∏ecznà, organicznie spójnà, ∏àczàcà jednostk´ ludzkà niezliczonymi wi´zami, z których jedne majà swój poczàtek w zamierzch∏ej przesz∏oÊci – twórczyni rasy, inne znane nam w historii – twórczyni tradycji, inne wreszcie, majàce wzbogaciç treÊç tej rasy, tradycji, charakteru narodowego, tworzà si´ dziÊ, by w przysz∏oÊci dopiero silniej si´ zacieÊniç. [...] Jestem Polakiem – to s∏owo w g∏´bszym rozumieniu wiele znaczy. Jestem nim nie dlatego tylko, ˝e mówi´ po polsku, ˝e inni mówiàcy tym samym j´zykiem sà mi duchowo bli˝si i bardziej dla mnie zrozumiali, ˝e pewne moje osobiste sprawy ∏àczà mnie bli˝ej z nimi, ni˝ z obcymi, ale tak˝e dlatego, ˝e obok sfery ˝ycia osobistego, indywidualnego znam zbiorowe ˝ycie narodu, którego jestem czàstkà, ˝e obok swoich spraw i interesów osobistych znam sprawy narodowe, interesy Polski, jako ca∏oÊç, interesy najwy˝sze, dla których nale˝y poÊwi´ciç to, czego dla osobistych spraw poÊwi´ciç nie wolno. Jestem Polakiem – to znaczy, ˝e nale˝´ do narodu polskiego na ca∏ym jego obszarze i przez ca∏y czas jego istnienia zarówno dziÊ, jak w wiekach ubieg∏ych i w przysz∏oÊci; to znaczy, ˝e czuj´ swà Êcis∏à ∏àcznoÊç z ca∏à Polskà: z dzisiejszà, która bàdê cierpi przeÊladowanie, bàdê cieszy si´ strz´pami swobód narodowych, bàdê pracuje i walczy, bàdê gnuÊnieje w bezczynnoÊci, bàdê w ciemnoÊci swej nie ma nawet poczucia narodowego istnienia; z przesz∏à – z tà, która przed tysiàcleciem dêwiga∏a si´ dopiero, skupiajàc ko∏o siebie pierwotne, pozbawione indywidualnoÊci politycznej szczepy, i z tà, która w po∏owie przebytej drogi dziejowej rozpoÊciera∏a si´ szeroko, grozi∏a sàsiadom swà pot´gà i kroczy∏a szybko po drodze cywilizacyjnego post´pu, i z tà, która póêniej stacza∏a si´ ku upadkowi, grz´z∏a w cywilizacyjnym zastoju, gotujàc sobie rozk∏ad si∏ narodowych i zag∏ad´ paƒstwa, i z tà, która póêniej walczy∏a bezskutecznie o wolnoÊç i niezawis∏y byt paƒstwowy; z przysz∏à wreszcie, bez wzgl´du na to, czy zmarnuje ona prac´ poprzednich pokoleƒ, czy wywalczy sobie w∏asne paƒstwo, czy zdob´dzie stanowisko w pierwszym szeregu narodów. Wszystko, co polskie, jest moje: niczego si´ wyrzec nie mog´. Wolno mi byç dumnym z tego, co w Polsce jest wielkie, ale musz´ przyjàç i upokorzenie, które spada na naród za to, co jest w nim marne. Jestem Polakiem – wi´c ca∏à rozleg∏à stronà swego ducha ˝yj´ ˝yciem Polski, jej uczuciami i myÊlami, jej potrzebami, dà˝eniami i aspiracjami. Im wi´cej nim jestem, tym mniej z jej ˝ycia jest mi obce i tym silniej chc´, ˝eby to, co w mym przekonaniu uwa˝am za najwy˝szy wyraz ˝ycia, sta∏o si´ w∏asnoÊcià ca∏ego narodu. Jestem Polakiem – wi´c mam obowiàzki polskie: sà one tym wi´ksze i tym silniej si´ do nich poczuwam, im wy˝szy przedstawiam typ cz∏owieka. Bo im szerszà stronà mego ducha ˝yj´ ˝yciem zbiorowym narodu, tym jest mi ono dro˝sze, tym wi´kszà ma ono dla mnie cen´ i tym silniejszà czuj´ potrzeb´ dbania o jego ca∏oÊç i rozwój. Z drugiej strony, im wy˝szy jest stopieƒ mego rozwoju moralnego, tym wi´cej nakazuje mi w tym wzgl´dzie sama mi∏oÊç w∏asna. Na ni˝szych szczeblach moralnoÊci post´powanie cz∏owieka wzgl´dem bliênich, o ile nie wyp∏ywa z ˝yczliwoÊci dla nich, uzale˝nia si´ wy∏àcznie od obawy odwetu, kary, czy to w ˝yciu doczesnym, czy w zagrobowym. W miar´ wszak˝e cywilizacyjnego post´pu coraz wy˝sze postacie mi∏oÊci w∏asnej kierujà naszà moralnoÊcià. Cz∏owiek cywilizowany nie post´puje nikczemnie dlatego przede wszystkim, ˝e zanadto siebie samego szanuje. To poszanowanie samego siebie wytwarza te˝ odpowiedni stosunek do w∏asnego narodu. Poczucie swej godnoÊci, które zabrania cz∏owiekowi kraÊç lub ˝ebraç, nie pozwala mu równie˝ korzystaç z dóbr narodowych, nie dok∏adajàc nic do nich od siebie, nie pracujàc nad ich pomno˝eniem i nie bioràc udzia∏u w ich obronie. Pewien stopieƒ inteligencji pozwala cz∏owiekowi zrozumieç, w jakiej mierze duchowe bogactwo narodu jest podstawà rozwoju jednostki, jak wiele zatem ka˝dy korzysta z narodowego dobra, odpowiednia zaÊ dojrza∏oÊç moralna zmusza go do uznania faktu, ˝e korzystajàc z tych dóbr, a nie dajàc nic w zamian lub dajàc za ma∏o, jest na ∏asce swego spo∏eczeƒstwa, jak ˝ebrak w dobroczynnym przytu∏ku. I sama mi∏oÊç w∏asna, niezale˝nie od przywiàzania do ojczyzny, naka˝e mu uznaç obowiàzki narodowe, pracowaç dla ojczyzny, walczyç za nià, dawaç jej jak najwi´cej w zamian za to, co od niej bierze.
Roman Dmowski, MyÊli nowoczesnego Polaka (1903) [fragmenty Wst´pu; podkreÊlenia od redakcji]:
DODATEK HISTORYCZNY IPN 1/2009 (20)
Prof. Krzysztof Kawalec (IPN Opole)
II Nasz Dziennik 30 stycznia 2009
Nasz Dziennik VII
DODATEK PRZYGOTOWUJE BIURO EDUKACJI PUBLICZNEJ IPN. Redaktorzy: dr Krzysztof Kaczmarski,
[email protected] (Rzeszów 017 860 60 25) Romuald Niedzielko,
[email protected] (Warszawa 022 431 83 73)
SPRZEDA˚ WYDAWNICTW IPN: TEL. (022) 581 88 72
ADRES DO KORESPONDENCJI: DODATEK IPN DO „Naszego Dziennika” UL. TOWAROWA 28, 00-839 WARSZAWA
www.ipn.gov.pl
Jana Rembieliƒskiego i wicemarsza∏ka Sejmu Seweryna Czetwertyƒskiego. biskupa ¸ukomskiego, po czym trumn´ (okrytà sztandarem Stronnictwa NarodoweDo historii przesz∏a te˝ najwi´ksza akademia ˝a∏obna zorganizowana w po- go powiatu ∏om˝yƒskiego) przewieziono do Warszawy. wiecie ku czci zmar∏ego Jana Harusewicza. Wszystkie te elementy Êwiadczà Do stolicy na g∏ówne uroczystoÊci pogrzebowe uda∏a si´ równie˝ delegacja ∏omo sile ruchu, zapoczàtkowanego kontaktami Romana Dmowskiego z rodzinà ˝yƒska SN na czele z ks. Antonim Kochaƒskim i ks. Piotrem Krysiakiem z Wàsosza. Lutos∏awskich. Byli tam tak˝e przedstawiciele zarzàdów powiatowych Stronnictwa z ¸om˝y i Ostro∏´Kolejne wybory, które odby∏y si´ w 1930 r., charakteryzowa∏y szykany skiero- ki. Sam pogrzeb odbywajàcy si´ 7 stycznia mia∏ manifestacyjny charakter, a za trumwane przeciwko opozycji. Ich obiektem stali si´ tak˝e narodowcy, którzy nà wyprowadzonà z koÊcio∏a Êw. Jana szli jego najbli˝si przyjaciele z Drozdowa. w∏aÊnie w regionie ∏om˝yƒskim odnieÊli du˝y sukces. Najlepiej odzwierciedlajà O znaczeniu Romana Dmowskiego dla mieszkaƒców ziemi ∏om˝yƒskiej zaÊwiadczyto liczby zdobytych g∏osów. Przy 24,3% oddanych na BBWR obóz narodowy ∏a jeszcze zorganizowana ku jego czci we wsi Piekuty pow. Wysokie Mazowieckie uzyska∏ 59,5%. Pos∏ami zostali wówczas: Witold Staniszkis, Ewelina Pep∏owska, akademia ˝a∏obna. Zgromadzi∏a ona oko∏o 700 osób, przemawia∏ podczas niej cz∏oJan Choromaƒski, Hipolit Godlewski i Zygmunt Berezowski. Kolejne wybory nek SN Jan Pogorzelski. W poÊwi´conej Dmowskiemu ksià˝ce, wydanej tu˝ w 1935 r. zosta∏y zbojkotowane przez SN, ale mimo zmniejszenia si´ liczby przed wybuchem II wojny Êwiatowej, w relacji z pogrzebu napisano: „Nie ma na trumcz∏onków okr´g ∏om˝yƒski tej organizacji nale˝a∏ do najwi´kszych w kraju. nie orderu Or∏a Bia∏ego, ale Orze∏ sfrunà∏ z ∏om˝yƒskich pól, z ryngrafem NajÊwi´tszej ZacieÊnia∏y si´ te˝ w tym okresie wi´zy ∏àczàce Romana Dmowskiego z rodzi- Panienki na piersiach”. nà Niklewiczów. Uwidoczni∏o si´ to szczególnie w 1934 r., kiedy po sprzeda˝y maChocia˝ Roman Dmowski nie urodzi∏ si´ na ziemi ∏om˝yƒskiej, wywar∏ tu trwa∏y wp∏yw jàtku Chludowo wróci∏ on do Warszawy i zamieszka∏ u nich na sta∏e. Mo˝na na- poprzez swoje poglàdy i dzia∏alnoÊç. Odwiedzajàc przyjació∏ w Drozdowie i du˝o wczewet powiedzieç, ˝e przyj´li go do swojej rodziny, darzàc szacunkiem za wcze- Êniej utrzymujàc z nimi kontakty, przyczyni∏ si´ do o˝ywienia spo∏ecznego i polityczneÊniejszà dzia∏alnoÊç, jak te˝ traktujàc jako „zwyk∏ego” domownika. Tu pisa∏ arty- go tych terenów. PoÊrednio zainicjowa∏ rozwój ruchu, który zyska∏ szerokie poparcie. ku∏y i przyjmowa∏ swoich goÊci. Czasami odwiedza∏ Drozdowo. Wspominajàc Wyparty z pami´ci i historii przez komunistów powoli wraca na nale˝ne mu miejsce. tamte czasy, jedna z córek Niklewiczów, Maria, z podziwem mówi∏a o swoim ojcu, który potrafi∏ ustàpiç bohaterowi narodowemu centralne miejsce w rodzinie. Roman Dmowski, MyÊli nowoczesnego Polaka (1903) W 1937 r. ma miejsce jeszcze jedno wa˝ne wydarzenie warte wzmianki, a miano- [fragmenty Wst´pu; podkreÊlenia od redakcji]: wicie pierwsza od d∏u˝szego czasu spowiedê Dmowskiego wys∏uchana przez ks. Marcelego Nowakowskiego. Naród nasz pod wzgl´dem si∏y materialnej, pod wzgl´dem liczebnoÊci i bogactwa, Od tego roku zaczà∏ si´ te˝ powa˝nie pogarszaç stan jego zdrowia, na co mia∏ daleko pozosta∏ poza tymi ludami, które postanawiajà dziÊ g∏ównie o losach Êwiawp∏yw przebyty przez niego niewielki wylew. Sytuacj´ pogorszy∏y k∏opoty z sercem. ta, i podniesienie materialnych zasobów jest jednym z pilniejszych i donioÊlejszych W 1937 r. po Êmierci stryja Stanis∏awa Lutos∏awskiego Maria Niklewiczowa kupi∏a zadaƒ naszego bytu. Dzieje ludzkoÊci wszak˝e nieraz przynosi∏y dowody, ˝e mniejdolny dwór w Drozdowie i tu w∏aÊnie 18 czerwca 1938 r. za radà lekarzy przywioz∏a szy, a cz´stokroç wi´kszy bez porównania wp∏yw na losy narodu mia∏a jego si∏a schorowanego Dmowskiego. Zajà∏ on pokój z widokiem na park, gdzie te˝ sprowa- moralna. Tylko trzeba pami´taç, ˝e si∏à moralnà narodu nie jest jego bezbronnoÊç, dzi∏ cz´Êç pamiàtkowych mebli. Cz´sto odwiedzali go przyjaciele, w tym duchowni jego niewinnoÊç, jak to cz´sto dziÊ u nas s∏yszymy, ale ˝àdza szerokiego ˝ycia, ch´ç pomno˝enia narodowego dorobku i wp∏ywu oraz gotowoÊç do poÊwi´ceƒ dla z biskupem ¸ukomskim na czele. Szczególnie bliski by∏ mu te˝ ks. Piotr Krysiak. Echa tych kontaktów o˝y∏y po zakoƒczeniu II wojny Êwiatowej, kiedy funk- urzeczywistnienia narodowych celów. Ubogie i nieliczne narody tà si∏à moralnà cjonariusze aparatu bezpieczeƒstwa (UB) w tworzonych po 1945 r. materia∏ach zdobywa∏y nieraz przewag´ i wp∏ywa∏y pot´˝nie na bieg dziejów Êwiata. [...] podkreÊlali, i˝ kuria ∏om˝yƒska w okresie do 1939 r. prowadzi∏a dzia∏alnoÊç Nasza moralnoÊç narodowa, przy pewnym ja∏owym sentymentalizmie, proendeckà. Wielu ksi´˝y z tej diecezji nale˝a∏o do Stronnictwa Narodowego dziÊ polega przewa˝nie na braku zupe∏nym czynnej mi∏oÊci ojczyzny, a poglàdy polityczne naszego oÊwieconego ogó∏u tym sà niezwyk∏e, tym si´ i prowadzi∏o w nim aktywnà dzia∏alnoÊç, samemu biskupowi ¸ukomskiemu wyró˝nià od polityki innych narodów, ˝e brak im podstawy wszelkiej zdrowej tykano natomiast jego bliskie zwiàzki z Romanem Dmowskim. polityki, mianowicie – narodowego instynktu samozachowawczego. JeTwórca obozu narodowego szybko opada∏ z si∏, ju˝ we wrzeÊniu 1938 r. by∏ steÊmy narodem z wypaczonym sposobem politycznego myÊlenia. na tyle s∏aby, ˝e za pozwoleniem biskupa nabo˝eƒstwo, w którym móg∏ uczestniczyç, zosta∏o odprawione w salonie dworskim. Natomiast w czasie wieczerzy wigilijnej mimo usilnych prób nie móg∏ ju˝ nic powiedzieç. W ciàgu nast´pnych kilku dni stan jego zdrowia gwa∏townie si´ pogorszy∏, na co z∏o˝y∏o si´ cz´Êciowe pora˝enie i zapalenie p∏uc. Nic ju˝ nie pomog∏y starania ∏om˝yƒskich i warszawskich lekarzy – Roman Dmowski zmar∏ w nocy 2 stycznia 1939 roku. Organizacjà uroczystoÊci pogrzebowych zajà∏ si´ przedstawiciel w∏adz naczelnych SN wspólnie z ∏om˝yƒskim komitetem obywatelskim. Warto tak˝e podkreÊliç, ˝e pierwszà wart´ przy zmar∏ym Dmowskim zaciàgn´li cz∏onkowie Stronnictwa Narodowego i Pracy Polskiej z ¸om˝y. 4 stycznia po porannej Mszy Êw., odprawionej przez ks. Krysiaka, kondukt pogrzebowy ruszy∏ z Drozdowa do ¸om˝y. Za trumnà, u∏o˝onà na ch∏opskich saniach, sz∏a rodzina Niklewiczów i w∏adze naczelne SN. W samym mieÊcie do∏àczy∏y do niego rzesze mieszkaƒców, a przed koÊcio∏em Panien Benedyktynek licznie zgromadzone duchowieƒstwo. Nazajutrz, 5 stycznia, w ∏om˝yƒskiej katedrze odby∏o si´ nabo˝eƒstwo ˝a∏obne pod przewodnictwem Dwór w Drozdowie
DODATEK HISTORYCZNY IPN 1/2009 (20)
FOT. A. KULESZA
Piàtek, 30 stycznia 2009
Urodzony w 1864 r. Roman Dmowski w pami´ci Polaków zapisa∏ si´ przede wszystkim jako jeden z twórców niepodleg∏ego paƒstwa polskiego. Prowadzone przez niego przez kilka miesi´cy wspólnie z Ignacym Paderewskim pertraktacje z mocarstwami zachodnimi na konferencji pokojowej w Pary˝u wywar∏y niezaprzeczalny wp∏yw na kszta∏t i przysz∏oÊç II Rzeczypospolitej. Obok kierujàcego walkà zbrojnà Józefa Pi∏sudskiego to Roman Dmowski po∏o˝y∏ fundamenty pod budow´ niepodleg∏ej Polski. Pomijany w nast´pnych latach przy podziale stanowisk rzàdowych swój czas poÊwi´ci∏ budowie obozu narodowego oraz pisaniu ksià˝ek i artyku∏ów politycznych. Losy tego wybitnego cz∏owieka zwiàzane by∏y te˝ z Drozdowem ko∏o ¸om˝y, b´dàcym w∏asnoÊcià jego przyjació∏. W 1900 r. w Krakowie nawiàza∏ znajomoÊç z synem drozdowskiego dziedzica, profesorem filozofii Wincentym Lutos∏awskim. W mieszkaniu Lutos∏awskich z Romanem Dmowskim spotykali si´ dzia∏acze polityczni z regionu ∏om˝yƒskiego, tacy jak Jan Harusewicz i Jan Za∏uska. Od nich zarówno poglàdy, jak i materia∏y zwiàzane z ideà ruchu narodowego trafia∏y do dzia∏ajàcych nad Narwià Bohdana Winiarskiego, Adama Ch´tniaka i Romualda Bielickiego. W efekcie poglàdy te z up∏ywem czasu stawa∏y si´ tam coraz bardziej popularne. W edukacj´ politycznà okolicznych mieszkaƒców zaanga˝owani byli tak˝e bracia Lutos∏awscy, cz∏onkowie Ligi Narodowej, odwiedzajàcy Drozdowo w okresie wakacyjnym, w tym wspomniany wczeÊniej Wincenty, za∏o˝yciel Seminarium Wychowania Narodowego, Marian, który by∏ cz∏onkiem w∏adz naczelnych Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego, Kazimierz – wspó∏twórca harcerstwa, oraz Stanis∏aw pracujàcy w redakcji pisma „MyÊl Polska” w Warszawie. Zaanga˝owali si´ oni tak˝e w dzia∏alnoÊç ¸om˝yƒskiego Towarzystwa Rolniczego, tworzàc z dworu centrum ruchu narodowego w tej cz´Êci Polski.
Tablica upami´tniajàca pobyt Romana Dmowskiego w Drozdowie
i ruch narodowy na ziemi ∏om˝yƒskiej
Roman Dmowski
FOT. ARCH. IPN
Po raz pierwszy Roman Dmowski goÊci∏ w Drozdowie w 1911 r., wyst´pujàc dodatkowo w roli ojca chrzestnego Krystyny Niklewiczówny, córki Marii Lutos∏awskiej i swojego wspó∏pracownika Mieczys∏awa Niklewicza. Kontakty te przerwa∏a I wojna Êwiatowa i konferencja pokojowa w Pary˝u. Losy ich zesz∏y si´ ponownie w Warszawie i zaowocowa∏y kolejnymi odwiedzinami Dmowskiego w pod∏om˝yƒskim dworze, w lipcu 1920 r. i na poczàtku stycznia 1924 roku. Drugi raz przyjecha∏ na pogrzeb ks. Kazimierza Lutos∏awskiego, zwiàzanego – jak ju˝ wczeÊniej wspomnia∏em – z ruchem narodowym, a jednoczeÊnie cz∏onka coraz bli˝szej mu rodziny. Na ziemi ∏om˝yƒskiej w wyniku oddzia∏ywania politycznego dworu w Drozdowie endecja sta∏a si´ jednà z najpowa˝niejszych si∏ politycznych. Przyje˝d˝ali tu znani w ca∏ym kraju dzia∏acze obozu narodowego, Zygmunt Berezowski i Witold Staniszkis. Obok nich wspomnieç mo˝na jeszcze o Romanie Rybarskim i Karolu Wierczaku. Narodowa Demokracja zyska∏a te˝ przychylnoÊç miejscowego duchowieƒstwa, które sta∏o si´ jej naturalnym sprzymierzeƒcem. Od 1920 r. w regionie ∏om˝yƒskim bardzo aktywnie dzia∏a∏ Zwiàzek Ludowo-Narodowy, a wyk∏ady zawierajàce krytyk´ socjalizmu wyg∏asza∏ m.in. ks. Kazimierz Lutos∏awski. Dwa lata póêniej podczas wyborów do Sejmu startujàca w ramach ChrzeÊcijaƒskiego Zwiàzku JednoÊci Narodowej endecja odnios∏a pierwszy wielki sukces, wprowadzajàc w dwu okr´gach wyborczych szeÊciu pos∏ów na osiem mo˝liwych do zdobycia mandatów. W Sejmie zasiedli wówczas: Jan Harusewicz, Micha∏ Arcichowski, ks. Kazimierz Lutos∏awski, Adam Ch´tnik, Adam Mieczkowski i Franciszek Wierzbicki. W nast´pnych latach ograniczano si´ g∏ównie do pracy ideowo-wychowawczej i propagandowej. Podczas przegranych przez endecj´ wyborów w 1928 r. dzia∏acze obozu narodowego otrzymali wsparcie ze strony biskupa ∏om˝yƒskiego Stanis∏awa Kostki ¸ukomskiego. Warto przypomnieç, ˝e kontakty ordynariusza ∏om˝yƒskiego z samym Romanem Dmowskim si´ga∏y jeszcze poczàtku XX w. i terenów Wielkopolski. ZacieÊni∏y si´ one, gdy Dmowski zamieszka∏ w Chludowie. Po obj´ciu w 1926 r. diecezji ∏om˝yƒskiej biskup ¸ukomski cz´sto odwiedza∏ „starego” przyjaciela podczas jego pobytu w Drozdowie. Po wyborach w 1928 r. w miejsce ZLN zosta∏o utworzone Stronnictwo Narodowe. W ¸om˝yƒskiem przekszta∏cenie ZLN w SN nastàpi∏o stosunkowo sprawnie. Do Zarzàdu Okr´gowego zostali wybrani: Kazimierz Winnicki, Marian Szczepaƒski, pose∏ Witold Staniszkis i redaktor tygodnika „˚ycie i Praca” ks. Antoni Roszkowski. Nast´pny rok przyniós∏ w regionie wizyty prezesa klubu poselskiego SN prof. Romana Rybarskiego, redaktora „MyÊli Narodowej”
[3.] Paƒstwo polskie jest paƒstwem katolickim. Nie jest nim tylko dlatego, ˝e ogromna wi´kszoÊç jego ludnoÊci jest katolickà, i nie jest katolickim w takim czy innym procencie. Z naszego stanowiska jest ono katolickim w pe∏ni znaczeniu tego wyrazu, bo paƒstwo nasze jest paƒstwem narodowym, a naród nasz jest narodem katolickim. To stanowisko pociàga za sobà powa˝ne konsekwencje. Wynika z tego, ˝e prawa paƒstwowe gwarantujà wszystkim wyznaniom swobod´, ale religià panujàcà, której zasadami kieruje si´ ustawodawstwo paƒstwa, jest religia katolicka i KoÊció∏ katolicki jest wyrazicielem strony religijnej w funkcjach paƒstwowych. Mamy w ∏onie naszego narodu niekatolików, mamy ich wÊród najbardziej Êwiadomych i najlepiej spe∏niajàcych obowiàzki polskie cz∏onków narodu. Ci wszak˝e rozumiejà, ˝e Polska jest krajem katolickim i post´powanie swoje do tego stosujà. Naród polski w znacznie ÊciÊlejszym, obejmujàcym Êwiadome swych obowiàzków i swej odpowiedzialnoÊci ˝ywio∏y, nie odmawia swoim cz∏onkom prawa do wierzenia w co innego, ni˝ wierzà katolicy, do praktykowania innej religii, ale nie przyznaje im prawa do prowadzenia polityki niezgodnej z charakterem i potrzebami katolickiego narodu, lub przeciw – katolickiej. Wielki naród, jak ju˝ by∏o gdzie indziej powiedziane, musi nosiç wysoko sztandar swej wiary. Musi go nosiç tym wy˝ej w chwilach, w których w∏adze jego paƒstwa nie noszà go doÊç wysoko, i musi go dzier˝yç tym mocniej, im wyraêniejsze sà dà˝noÊci do wytràcenia mu go z r´ki.
Roman Dmowski, KoÊció∏, naród i paƒstwo (1927) [podkreÊlenia od redakcji]
DODATEK HISTORYCZNY IPN 1/2009 (20)
Dr Krzysztof Sychowicz (IPN Bia∏ystok)
VI Nasz Dziennik 30 stycznia 2009
Nasz Dziennik III
Znamiennà cechà ocen sytuacji mi´dzynarodowej, dokonywanych przez Dmowskiego, by∏a umiej´tnoÊç oddzielania sfery emocjonalnej oraz ideologicznej od tego, co dyktowa∏a logika po∏o˝enia, a co zawsze traktowane by∏o jako czynnik decydujàcy. W sposób spektakularny zaznaczy∏o si´ to przy formu∏owaniu wskazaƒ dotyczàcych stosunków polsko-rosyjskich. Jak wiele innych postaci z jego pokolenia, Dmowski by∏ emocjonalnie antyrosyjski. To nastawienie by∏o trwa∏e: rozmówcy Dmowskiego – w ciàgu ca∏ego jego ˝ycia – odnotowywali poczucie dystansu oraz pogard´, z którà wyra˝a∏ si´ o Rosji jako paƒstwie oraz o rosyjskim spo∏eczeƒstwie. Jakkolwiek rozpowszechniony stereotyp ka˝e w nim widzieç polityka prorosyjskiego i antysemit´, to warto odnotowaç, ˝e przebijajàca si´ coraz silniej przez jego wypowiedzi niech´ç do ˚ydów nie osiàgn´∏a jednak pu∏apu zarezerwowanego dla Rosjan... Nie przeszkodzi∏o mu to jednak pójÊç przeciw spo∏ecznym nastrojom przed rokiem 1914, kiedy z wielkà konsekwencjà forsowa∏ poglàd, ˝e w obliczu zbli˝ajàcej si´ wojny Polacy powinni oprzeç si´ pokusie zaj´cia stanowiska antyrosyjskiego i poprzeç skierowany przeciw Niemcom sojusz paƒstw zachodnich oraz Rosji. Podobnie w okresie mi´dzywojennym uwa˝a∏ za szkodliwe piel´gnowanie antyrosyjskich fobii w sytuacji, kiedy Niemcy nie uznawali naszej granicy zachodniej. Z tych powodów, a tak˝e na podstawie trzeêwej oceny rzeczywistego potencja∏u Polski, sprzeciwia∏ si´ próbom prowadzenia nazbyt aktywnej polityki wschodniej, dyktowanej idealistycznymi koncepcjami „prometejskimi” bàdê pragnieniem u˝ycia karty ukraiƒskiej, ryzykownej tak˝e z uwagi na powik∏ane stosunki wzajemne. W kwestii stosunku do innych paƒstw Europy Ârodkowej, w szczególnoÊci do po∏udniowego sàsiada Polski, sugestie Dmowskiego by∏y tak rozsàdne i tak ÊciÊle odpowiada∏y d∏ugofalowym interesom zarówno Polski, jak i paƒstwa Czechów i S∏owaków, ˝e mo˝na jedynie ˝a∏owaç, i˝ z nich nie skorzystano. Niech´ç do ˚ydów relatywnie silniej deformowa∏a dokonywane przez Dmowskiego oceny sytuacji – jakkolwiek z pewnoÊcià nie w ciàgu ca∏ego okresu jego aktywnoÊci politycznej. Zaznaczy∏o si´ to w ostatnich jej latach, chocia˝ na szcz´Êcie w sposób selektywny. Niemniej jednak Dmowski z czasem sta∏ si´ bardzo krytyczny wobec Zachodu oraz instytucji politycznych typu zachodniego, przede wszystkim demokracji liberalnej, odrzucajàc to, z czym si´ wczeÊniej w znacznym stopniu
Dokoƒczenie na s. IV
identyfikowa∏. JeÊli zestawiç jego przedwojenne i powojenne wypowiedzi na temat Anglii czy Stanów Zjednoczonych, to a˝ trudno uwierzyç, ˝e ich autorem by∏ ten sam cz∏owiek. W odniesieniu do ocen poczynaƒ sàsiadów Polski narastajàca anty˝ydowska fobia posiada∏a jednak nieporównanie mniejszà wag´. Charakterystyczne pod tym wzgl´dem wydajà si´ komentarze Dmowskiego na temat rewolucji rosyjskiej, paƒstwa bolszewickiego, sk∏adu kierownictwa partii bolszewickiej – charakteryzujàce si´ nie tylko znacznà przenikliwoÊcià, ale i odbiegajàcà cz´sto od akcentów dominujàcych w publicystyce prawicowej tamtych lat. Zdumiewajàco aktualnym akcentem mogà okazaç si´ dzisiaj jego prognozy dotyczàce wzrostu gospodarczej oraz politycznej roli Chin oraz konsekwencji dla poczynaƒ Rosji w Europie. Poczekamy, zobaczymy. Dmowski podobne niuanse dostrzega∏, oceniajàc przewrót polityczny, jaki dokona∏ si´ w Niemczech po dojÊciu do w∏adzy Hitlera. Nie ukrywajàc radoÊci z za∏amania si´ struktur Republiki Weimarskiej, której polityk´ uwa˝a∏ za bardzo niebezpiecznà dla Polski, Dmowski w dalszym ciàgu uwa˝a∏ Niemcy za przeciwnika naszego kraju. ¸udzi∏ si´ tylko, ˝e mo˝e byç on mniej k∏opotliwy z uwagi na niech´ç, jakà antysemickie ekscesy narodowych socjalistów budzi∏y na Zachodzie, a tak˝e z uwagi na pogorszenie si´ relacji niemiecko-radzieckich, wczeÊniej bardzo dobrych. Pami´tajàc o pakcie Ribbentrop – Mo∏otow w sierpniu 1939 roku i póêniejszej katastrofie paƒstwa, ∏atwo oczywiÊcie wytknàç Dmowskiemu zasadniczy b∏àd w przewidywaniu przysz∏oÊci, abstrahujàc przecie˝ od tego, ˝e nie on jeden si´ w tym miejscu pomyli∏, trudno by∏oby dowieÊç, ˝e ta pomy∏ka w ocenie sytuacji prze∏o˝y∏a si´ na b∏´dne wskazania polityczne. JeÊli Polska pragn´∏a zachowaç suwerennoÊç, nie mia∏a innego wyjÊcia, ni˝ przeciwstawiç si´ obu totalitarnym mocarstwom, a Dmowski nic innego nie sugerowa∏. ˚e tego rodzaju polityka nie okaza∏a si´ efektywna, to inna sprawa. Niestety, czasem zdarzajà si´ sytuacje, w których nic si´ nie da zrobiç. Sygnalizujàc dominujàce w politycznej aktywnoÊci Romana Dmowskiego dà˝enie do kierowania si´ interesem ca∏ego narodu, otwarte pozostawiam pytanie, czy (lub w jakiej mierze) by∏ on zdolny interes ów dojrzeç i prawid∏owo rozpoznaç. Tutaj sprawy bardzo si´ komplikujà, z wielu powodów.
Komitet Narodowy Polski – Pary˝, 1918 rok. Siedzà (od lewej): Maurycy Zamoyski, Roman Dmowski, Erazm Piltz; stojà Stanis∏aw Kozicki, Jan Emanuel Rozwadowski, Konstanty Skirmunt, Franciszek Fràtczak, W∏adys∏aw Sobaƒski, Marian Seyda, Józef Wielowieyski
DODATEK HISTORYCZNY IPN 1/2009 (20)
FOT. ARCH. IPN
30 stycznia 2009
Jednak przynajmniej co do jednej kwestii w∏aÊciwie wszyscy powinni si´ zgodziç – ˝e ujawnione podczas pierwszej wojny Êwiatowej (a faktycznie podj´te o wiele wczeÊniej) dà˝enie do utworzenia paƒstwa suwerennego, obejmujàcego wszystkie obszary zdominowane przez ludnoÊç polskà, politycznie zaÊ zwiàzanego z liberalnymi paƒstwami zachodnimi, nie by∏o niczym zdro˝nym. Dodam, ˝e w opinii dominujàcej wÊród historyków by∏ to wówczas program optymalny, realistyczny, o tyle ˝e uwolniony od mira˝u „historycznych” granic z 1772 r. (co nie znaczy ∏atwy do przeprowadzenia), jak i zapewniajàcy ludnoÊci polskiej pe∏ne mo˝liwoÊci realizacji aspiracji narodowych. Takim w∏aÊnie paƒstwem by∏a II Rzeczpospolita. Dmowski mia∏ prawo (tak zresztà czyni∏) uwa˝aç si´, jeÊli nie za jej jedynego twórc´, to przynajmniej twórc´ konceptu owego paƒstwa. Znamienne, ˝e chocia˝ jego granice wy∏oni∏y si´ w toku walk, a na jego czele stali wówczas ludzie zwiàzani z Pi∏sudskim, realizujàcym plany alternatywne, skàdinàd o wiele szerzej zakrojone, to ostateczny rezultat w zdumiewajàcym stopniu odpowiada∏ temu, co w zg∏aszanych od roku 1917 memoria∏ach postulowa∏ Roman Dmowski. Z perspektywy czasu, tego przede wszystkim, ˝e II Rzeczpospolita trwa∏a tak krótko, sk∏onni jesteÊmy dzisiaj surowo oceniaç ró˝ne jej poczynania, co odnosiç si´ mo˝e w pe∏ni te˝ i do „konceptu” autorstwa Dmowskiego. Zauwa˝my przecie˝, ˝e odrodzone paƒstwo polskie by∏o cz´Êcià szerszego porzàdku europejskiego, gwarantowanego przez paƒstwa zachodnie. Kiedy porzàdek ten si´ za∏ama∏, II Rzeczpospolita podzieli∏a jego losy. Nie da si´ dowieÊç, ˝e by∏a jego szczególnie s∏abym punktem: fatalny ∏aƒcuch zdarzeƒ, który doprowadzi∏ do kolejnego globalnego konfliktu, rozpoczà∏ si´ gdzie indziej. Jednym z powodów, dla których poczynania Dmowskiego budzà wcià˝ tak silne emocje, jest to, ˝e Êwiat, w którym dziÊ ˝yjemy, ma bardzo ma∏o wspólnego ze Êwiatem, w którym ˝y∏ Dmowski. On sam zresztà – co by∏o jeszcze jednym dowodem jego zalet jako obserwatora politycznej sceny oraz analityka – dostrzega∏ niemo˝noÊç Êcis∏ego trzymania si´ raz wypracowanych recept, nawo∏ujàc do ich ciàg∏ej rewizji, zgodnie z potrzebami zmieniajàcej si´ rzeczywistoÊci. Stàd te˝ w pewnym momencie zaczà∏ przestrzegaç swoich wyznawców, by nie byli „talmudystami”, z ró˝nym zresztà powodzeniem, w niektórych zaÊ przypadkach zupe∏nie bezowocnie. Jestem przekonany, ˝e gdyby móg∏ przyjrzeç si´ dzisiaj ró˝nym poczynaniom podejmowanym z powo∏ywaniem si´ na jego poglàdy, energicznie by zaprotestowa∏. Ale problem polega nie tylko na up∏ywie czasu. Istotne jest, ˝e optyk´, wedle której Dmowski dokonywa∏ swoich politycznych wyborów, okreÊli∏y za∏o˝enia integralnego nacjonalizmu. Warto pami´taç o tym, jakkolwiek zastrzec si´ musz´, ˝e poj´cia „nacjonalizm” u˝ywam tu nie w charakterze dyskwalifikujàcego epitetu. Jest ono dzisiaj cz´sto demonizowane, tak jakby konflikty na tle narodowym by∏y jedynà przyczynà komplikacji w ˝yciu paƒstw i zamieszkujàcych je spo∏ecznoÊci. Tak nie jest i nigdy nie by∏o. Nie tylko nacjonalizm podporzàdkowuje poczynania jednostki wymogom zwiàzanym z jej przynale˝noÊcià do szerszych grup spo∏ecznych, nie tylko nacjonalizm te˝ ka˝e sk∏aniaç si´ ku poglàdowi, ˝e sprzecznoÊci mi´dzy du˝ymi grupami ludzkimi majà charakter niejako obiektywny, a rozstrzygajàcym argumentem jest si∏a. Nie ulega równie˝ wàtpliwoÊci, ˝e konflikty mi´dzy paƒstwami i zamieszkujàcymi je spo∏ecznoÊciami wyst´powa∏y na d∏ugo przed pojawieniem si´ poczucia narodowego oraz szczególnej jego postaci, jakà sà nacjonalizmy. Dodaç warto, ˝e nie mo˝na równie˝ nie widzieç zwiàzku mi´dzy narastaniem ÊwiadomoÊci narodowej a procesami demokratyzacji spo∏eczeƒstw, narastania ÊwiadomoÊci europejskiej. A zale˝noÊç ta zaznacza si´ tak˝e wspó∏czeÊnie, co odnotowa∏ zmar∏y w 1994 r. wybitny amerykaƒski socjolog, Christopher Lasch, zwracajàc uwag´ na zwiàzek erozji postaw narodowych (tam, gdzie si´ zjawisko takie obserwuje) z zanikiem poczucia odpowiedzialnoÊci za wspólne dobro, a tak˝e erozjà umiej´tnoÊci samorzutnego organizowania si´
Dokoƒczenie ze s. III
idee, wybory, bilans
Roman Dmowski –
[1.] Gdy zrobimy wysi∏ek myÊli, prowadzàcy do g∏´bszego poznania êróde∏, pochodzenia pierwiastków naszej duszy, które czynià nas ludêmi, takimi, jakimi jesteÊmy, i nowoczesnym narodem europejskim, to si´ oka˝e, ˝e tkwià one zarówno w naszym prastarym gruncie etnicznym i w istnieniu przez wieki paƒstwa polskiego, jak w naszym od dziesi´ciu wieków trwajàcym katolicyzmie. Katolicyzm nie jest dodatkiem do polskoÊci, zabarwieniem jej na pewien sposób, ale tkwi w jej istocie, w znacznej mierze stanowi jej istot´. Usi∏owanie oddzielenia u nas katolicyzmu od polskoÊci, oderwania narodu od religii i od KoÊcio∏a, jest niszczeniem samej istoty narodu. Najlepiej t´ prawd´ potwierdza dzisiejsza doba w ˝yciu Europy – po∏o˝enie, w jakim si´ dziÊ zaczynajà znajdowaç narody protestanckie, i wp∏yw, jaki upadek religii wywiera na narody katolickie. [2.] Jak ju˝ zauwa˝ono na poczàtku, tylko wyjàtkowe charaktery umiejà ca∏e swoje post´powanie regulowaç wed∏ug wyznawanych osobiÊcie zasad: tylko ludzie Êwi´ci na ka˝dy krok swój umiejà zwa˝aç, czy jest on zgodny z Przykazaniami Bo˝ymi. Post´powanie zwyk∏ego cz∏owieka zale˝y od wychowania dziejowego, przez pokolenia, w obyczajach i instytucjach, w których te pokolenia ˝y∏y, pod których wp∏ywem wytwarza∏y si´ ich instynkty spo∏eczne oraz od jego osobistego wychowania w rodzinie i w szkole. Tote˝ ze stanowiska KoÊcio∏a pierwszorz´dne ma znaczenie to, jakie sà obyczaje spo∏eczeƒstwa, jakie instytucje paƒstwowe i inne, jaki ich wp∏yw moralny na ludnoÊç, jakie jest wreszcie wychowanie w rodzinie i jakie w szkole. Z drugiej strony, naród szczerze, istotnie katolicki musi dbaç o to, a˝eby prawa i urzàdzenia paƒstwowe, w których ˝yje, by∏y zgodne z zasadami katolickimi i a˝eby w duchu katolickim by∏y wychowywane jego m∏ode pokolenia. Stàd wynika potrzeba Êcis∏ej wspó∏pracy paƒstwa i KoÊcio∏a. Dà˝enia polityczne ubieg∏ego okresu postawi∏y sobie za cel ca∏kowite zniesienie tej wspó∏pracy przez oddzielenie KoÊcio∏a od paƒstwa. Cel ten tylko w niektórych krajach zosta∏ osiàgni´ty, ale na ogó∏ w dzisiejszej dobie stosunek KoÊcio∏a i prawa oparty zosta∏ na wzajemnej nieufnoÊci: mo˝na powiedzieç, ˝e treÊcià tego stosunku jest g∏ucha walka z bardzo smutnymi i niebezpiecznymi dla przysz∏oÊci narodów wynikami. Zadaniem okresu, w który wst´pujemy, musi byç g∏´boka, zasadnicza zmiana tego stosunku, doprowadzenie do szczerej, przez obie strony nale˝ycie rozumianej i cenionej wspó∏pracy, koniecznej zarówno dla odrodzenia ˝ycia religijnego, jak dla zdrowego rozwoju narodu oraz trwa∏oÊci i pot´gi paƒstwa.
Roman Dmowski, KoÊció∏, naród i paƒstwo (1927) [podkreÊlenia od redakcji]
– cechy bardzo cennej i s∏usznie podziwianej w ˝yciu zbiorowym spo∏eczeƒstw zachodnich. Wszystko to wszak˝e nie do koƒca uchyla zastrze˝enia, jakie mo˝na wysuwaç pod adresem sposobu myÊlenia, które sprzyja raczej dostrzeganiu konfliktowych aspektów bytowania ludzkich spo∏ecznoÊci ni˝ tendencji do wspó∏dzia∏ania oraz wspó∏pracy. Jest oczywiste, ˝e dokonywana indywidualnie ocena skali tych zagro˝eƒ mo˝e byç ró˝na, zale˝àc od wielu ró˝nych czynników, zarówno zwiàzanych z szerszym kontekstem politycznym, jak i wyznawanym systemem wartoÊci. Roman Dmowski, jako osoba kojarzona z nacjonalizmem, jest wcià˝ postacià ogniskujàcà emocje – o ich skali przekonaç si´ mogliÊmy zupe∏nie niedawno za sprawà ˝enujàcych incydentów, towarzyszàcych ods∏anianiu jego pomnika w Warszawie. Nie aprobujàc ani form protestu, ani negowania staraƒ o zapewnienie miejsca w narodowym panteonie postaci, która ca∏e swoje ˝ycie poÊwi´ci∏a Polsce, trudno te˝ nie widzieç, ˝e zasadniczej natury zastrze˝enia oraz zarzuty wysuwane by∏y pod adresem skupiajàcego si´ wokó∏ Dmowskiego ruchu politycznego na d∏ugo przed pojawieniem si´ „politycznej poprawnoÊci”. Zrozumia∏e, ˝e ze szczególnym zapa∏em podnoszono je na lewicy, bez wzgl´du na to, ˝e akurat g∏oszàcy has∏a walki klas marksiÊci nie mieli moralnego prawa do krytykowania konfliktogennoÊci nacjonalizmu – znacznà cz´Êç kierowanych pod jego adresem zarzutów powinni odnieÊç tak˝e do siebie. Ale i na przeciwleg∏ym biegunie, w obr´bie konserwatywnej prawicy, pojawienie si´ „wszechpolskiego” ruchu nie obudzi∏o entuzjazmu. Tote˝ by∏ zaciekle zwalczany, równie˝ przy u˝yciu metod tak niegodnych,
DODATEK HISTORYCZNY IPN 1/2009 (20)
Prof. Krzysztof Kawalec (IPN Opole)
IV Nasz Dziennik 30 stycznia 2009
Nasz Dziennik V
[...] Obowiàzki wzgl´dem ojczyzny – to nie tylko obowiàzki wzgl´dem Polaków dzisiejszych, ale tak˝e wzgl´dem pokoleƒ minionych i tych, co po nas przyjdà. Z tego samego êród∏a rodzà si´ obowiàzki wzgl´dem innych narodów, wzgl´dem ludzkoÊci. Jak wobec dzisiejszej Polski cz∏owiek poczuwa si´ do obowiàzków w imieniu swoim, jak wobec dawniejszej i przysz∏ej – w imieniu swego pokolenia, tak wobec ludzkoÊci – w imieniu swego narodu. Naród nasz korzysta∏ ciàgle z doÊwiadczenia, zasobów duchowych, z pracy wiekowej innych ludów, które go wyprzedzi∏y w cywilizacji. W stosunku do tego, co wzià∏, da∏ dotychczas ludzkoÊci bardzo ma∏o. Czy˝ szlachetna duma narodowa nie nakazuje nam dà˝yç do wyniesienia swego narodu na tak wysoki szczebel cywilizacji i twórczoÊci wszechstronnej, a˝eby od nas brano w przysz∏oÊci tak, jak myÊmy brali od innych i jak dziÊ bierzemy. I czy˝ to nie jest najlepiej poj´ty obowiàzek wzgl´dem ludzkoÊci? Sà ludzie, dla których te uczucia, poj´cia, obowiàzki nie istniejà. Ale patriotyzm – to nie system filozoficzny, który ludzie równego poziomu umys∏owego i moralnego przyjmujà lub odrzucajà: to stosunek moralny jednostki do spo∏eczeƒstwa: uznanie go jest koniecznoÊcià na pewnym stopniu rozwoju moralnego, a odrzucenie Êwiadczy o moralnej niedojrza∏oÊci lub upadku. [...] Na g∏´bszych podstawach oparty patriotyzm nie potrzebuje te˝ ˝ywiç si´ i wspieraç przekonaniem o wy˝szoÊci swego narodu nad innymi, a poczucie ni˝szoÊci w∏asnego narodu pod jakimkolwiek wzgl´dem nie mo˝e zmniejszyç jego moralnej si∏y. Przywiàzanie do narodu nie powinno os∏abiaç umys∏u cz∏owieka, jego zdolnoÊci do krytyki, nie powinno go zaÊlepiaç w sàdach o tym, co mu najbli˝sze, szerzenie zaÊ w narodzie przyjemnych z∏udzeƒ co do w∏asnej wartoÊci jest tym szkodliwsze, im dalsze sà one od prawdy. Bo je˝eli silne i daleko posuni´te w kulturze narody pod wp∏ywem przekonania o swej wy˝szoÊci nad innymi okazujà sk∏onnoÊç do wynoszenia tych przymiotów, które stanowià ich si∏´, to s∏abe i zacofane – idealizujà te strony swego ˝ycia i charakteru, które sà êród∏em ich s∏aboÊci. A myÊmy przez d∏ugi czas byli i jesteÊmy bardzo s∏abi, choç tkwià w nas zarodki wielkiej si∏y.
Roman Dmowski, MyÊli nowoczesnego Polaka (1903) [fragmenty Wst´pu; podkreÊlenia od redakcji]:
Roman Dmowski z rodzinà Niklewiczów w Drozdowie – jedno z ostatnich zdj´ç, 9 sierpnia 1938 r.
jak odwo∏ywanie si´ do aparatu przemocy obcego paƒstwa. Przez d∏ugi te˝ czas nieufne pozostawa∏o tak˝e stanowisko KoÊcio∏a. Dopiero w Polsce niepodleg∏ej, po og∏oszeniu przez Dmowskiego broszury „KoÊció∏, naród i paƒstwo”, formu∏ujàcej ofert´ trwa∏ego politycznego oraz ideowego sojuszu KoÊcio∏a oraz obozu narodowego – a tak˝e za sprawà ewolucji tego ostatniego, oddalajàcego si´ coraz bardziej od integralnego nacjonalizmu na rzecz pewnej formy politycznie zaanga˝owanej religijnoÊci, stanowisko KoÊcio∏a zacz´∏o si´ zmieniaç, chocia˝ ró˝nego rodzaju zastrze˝enia w obr´bie katolickiej opinii formu∏owane by∏y przez ca∏y czas. W sposób wyczerpujàcy pisa∏ o tym Bogumi∏ Grott, a ostatnio tak˝e Jaros∏aw Maca∏a – zainteresowanych odsy∏am do ich twórczoÊci. JeÊli jednak b∏´dem Dmowskiego jako intelektualisty oraz polityka by∏o przypisywanie nadmiernego znaczenia konfliktom mi´dzy paƒstwami i narodami, to krytykujàc jego stanowisko w tym zakresie, nie mo˝emy negli˝owaç realnie istniejàcych zjawisk, bo b´dzie to b∏àd o co najmniej podobnej skali. Konflikty zarówno mi´dzy paƒstwami, jak i – na tle kulturowo-etnicznym – mi´dzy wielkimi grupami ludzi wcià˝ niestety istniejà, nawet, jeÊli z ró˝nych powodów nie werbalizuje si´ ich w sposób tak ostentacyjny, jak kiedyÊ. Co jakiÊ czas przypominajà o sobie, nieraz w sposób spektakularny. Z tego powodu nie warto, jak sàdz´, przesadzaç z krytykà poczynaƒ takich postaci, które – jak Roman Dmowski czy Józef Pi∏sudski – potrafi∏y radziç sobie w ci´˝kich czasach, nie tracàc g∏owy w warunkach brutalnego przeciwdzia∏ania. Historia co prawda nigdy si´ nie powtarza, ale nie jest te˝ tak, aby ze znajomoÊci przesz∏oÊci nigdy nie p∏yn´∏y jakieÊ praktyczne wnioski. Jednym z nich, w dodatku takim, który wydaje si´ zyskiwaç na aktualnoÊci, jest spostrze˝enie, ˝e w warunkach wielkich kataklizmów i towarzyszàcej im paniki – b´dàcych na przyk∏ad skutkiem za∏amania gospodarczego – politycy sà bardziej sk∏onni do podejmowania ró˝nych drastycznych kroków, w tym redukowania sfery mi´dzynarodowej wspó∏pracy. Zmienia si´ te˝ wówczas atmosfera umys∏owa towarzyszàca zbiorowej aktywnoÊci, co si´ wyra˝a m.in. popularnoÊcià ró˝nych irracjonalnych zachowaƒ oraz recept. Majàc na uwadze, ˝e znaczna cz´Êç zastrze˝eƒ wobec poczynaƒ pana Romana zwiàzana jest w∏aÊnie z negatywnymi ocenami sposobu, w jaki reagowa∏ na Wielki Kryzys poczàtku lat trzydziestych, nale˝a∏oby – majàc na uwadze narastajàce lawinowo gospodarcze problemy – zachowaç tak˝e tutaj umiar. Nie wiemy, ani co nas czeka, ani w jakim stylu pokonywaç b´dziemy narastajàce k∏opoty. Czy w lepszym – mo˝na mieç wàtpliwoÊci. Przynajmniej – byç mo˝e – lepiej zrozumiemy wybory, przed którymi stawali twórcy tamtej niepodleg∏oÊci.
DODATEK HISTORYCZNY IPN 1/2009 (20)
FOT. ARCH. IPN