Tak oto zaczyna się najsłynniejszy polski epos epoki postnowozelandzkiej. Lecz o co chodzi autorowi? Czy chce on przekazać najwyższej wagi wiadomość, czy też tylko beczy niczym owca, których tak wiele widział na antypodach? A może to symbol tego, jak wywrócony do góry nogami został jego świat na końcu świata? Nie sposób udzielić odpowiedzi na to pytanie, trzeba więc pozostawić jej przyszłym pokoleniom. „Ach, ach, ach. Czy warto mówić „ach” Czy czuć pod nogą piach Tak samo jak ten Lach Musimy stąpać cicho” Bardzo mi przykro, że nie wszyscy doceniają tak doskonałe eposy. Ile jeszcze mamy czekać, aż coś takiego przejdzie przez niedoskonałe sito krytyków literackich?