Manipulacje Pedagogika

  • June 2020
  • PDF

This document was uploaded by user and they confirmed that they have the permission to share it. If you are author or own the copyright of this book, please report to us by using this DMCA report form. Report DMCA


Overview

Download & View Manipulacje Pedagogika as PDF for free.

More details

  • Words: 1,378
  • Pages: 4
Kłamstwa, manipulacje Kłamiemy jak najęci, oszukując najbliższych, i nieznajomych, podwładnych i przełożonych. Jednak manipulacje są nam niezbędne do życia – gdyby nie one, nasza cywilizacja nigdy by nie powstała. Z pozoru prawdomówność jest dla nas naturalna. Gdy kłamiemy, nasz mózg pracuje znacznie intensywniej, a nasze reakcje są spowolnione. Nic dziwnego – musimy nie tylko ukryć prawdę, ale również wymyślić na jej miejsce kłamstwo i „sprzedać” je w przekonywujący sposób. Ten wysiłek musi być jednak opłacalny, skoro podejmujemy go praktycznie co chwila. Tak przynajmniej wynika z eksperymentów przeprowadzonych na University of Massachusetts, które wykazały, że w ciągu 10-minutowej rozmowy aż 60 proc. Badanych skłamało przynajmniej raz. „Ludzie nie zdają sobie sprawy z większości tych kłamstw. Gdy pokazaliśmy im nagrania tych rozmów wykonane ukrytą kamerą, byli zaskoczeni, że tak często próbowali wprowadzić rozmówce w błąd” – mówi prowadzący badania prof. Robert Feldman. Nasz mózg działa tak, jakby stosował autocenzurę własnych oszustw – i zapewne dlatego tak łatwo nam one przychodzą. Niezbędne łgarstwa Konsekwencje zupełnej prawdomówności mogą być dramatyczne. Wiele osób cierpiących na tzw. zespół Aspergera – łagodną odmianę autyzmu – zachowuje się jak bohater komedii „kłamca, kłamca” grany przez Jima Carreya : po prostu nie potrafi skłamać, choćby w najbłahszej sprawie. Wskutek tego mają duże problemy ze znalezieniem pracy, awansem czy nawet zwykłym funkcjonowaniem w gronie najbliższych i rodziny. Nie potrafią opanować grzecznościowych formuł, zasad schlebiania przełożonym czy negocjacji. Faktem bowiem jest, że większość naszych kłamstw ma właśnie funkcje społeczne : pozwala nam funkcjonować w grupie, budować swą pozycję i nawiązywać alianse, pozyskiwać przychylność partnera. „To społeczeństwo zmusza nas do okłamywania innych. W dzieciństwie dowiadujemy się, że kłamstwo jest złe, ale w miarę dorastania szybko orientujemy się, że to prawda często nie popłaca – mówi prof. Leonard Saxe z Brandeis University. Nieprzypadkowo dzieci opanowują sztukę oszukiwania innych dopiero w okolicach 3-4 roku życia, kiedy uczą się funkcjonowania w grupie. Dziś każdy z nas poznaje setki ludzi, z którymi łączą nas jedynie przelotne kontakty – w pracy, sklepie, na ulicy czy przez Internet. Co gorsza, coraz częściej kontaktujemy się z nimi nie bezpośrednio, ale poprzez media elektroniczne. Nie mamy wówczas szansy na wyłapanie tych oznak kłamstwa, które nauczyli się rozpoznawać nasi przodkowie : charakterystycznych grymasów, gestów czy zmian brzmienia głosu. Badania wykazały, że najczęściej bo w aż 37 proc. przypadków, kłamiemy przez telefon. Kłamiącego zdradzić może przyspieszony puls, chęć podrapania się po ciele (podczas kłamania na ciele powstaje specyficzny rodzaj napięcia). Inną charakterystyczną oznaką kłamcy jest zaczerwieniona twarz, często osoba kłamiąca "ucieka" wzrokiem w lewą stronę, gdy zaś mówimy prawdę wtedy w prawą. Stary wytrawny kłamca potrafi kłamać prosto w oczy, początkujący niedoświadczony będzie miał "rozbiegany wzrok" i zwężone źrenice. Potliwość to także oznaka kłamstwa. Twarz przekazuje dwa komunikaty: po pierwsze to, co chcemy ujawnić; a po drugie to, co chcemy ukryć. W czasie około 0,25 sekundy mimika zdradza rzeczywiste uczucia, luka, poprzez którą nieświadomie przedostają się krótkotrwałe sygnały, zdradzające stan emocjonalny, (tzw.

mikroekspresja). Fałszywa emocja przejawia się asymetrycznością mimiki twarzy, podczas gdy emocja prawdziwa jest w pełni symetryczna. Mruganie mimowolnie podczas napięcia emocjonalnego. Inaczej zachowują się nasze gałki oczne kiedy rekonstruujemy informacje (Np. przypominamy sobie), inaczej, kiedy konstruujemy. Uboga ekspresja pantomimiczna (w porównaniu z typową gestykulacją) może oznaczać kłamstwo. Traktujemy kłamstwo jako wręcz nieodzowny element komunikacji. Kłamiemy, żeby zapewnić sobie komfort psychiczny, unikając dezaprobaty, krytyki i wszelkich innych komplikacji mogących wynikać z powiedzenia prawdy. Kłamiemy też, by zyskać szacunek, prestiż, a może nawet dobra materialne. Kłamiemy i jesteśmy okłamywani na co dzień. Być może dlatego mamy do kłamstwa stosunek dwuznaczny: potępiamy je, ale równocześnie chętnie je stosujemy. Podobnie traktują kłamstwo filozofowie i mędrcy tego świata: niektórzy całkowicie je potępiają, inni zaś aprobują, o ile oczywiście uważają jego przesłanki za słuszne. Czy potrafili jednak zdefiniować, czym ono jest? Czy my potrafimy to powiedzieć? Za kłamstwo na pewno uznamy wygłaszanie twierdzeń niezgodnych z rzeczywistością, czyli mówienie nieprawdy. Posługujemy się też określeniami: „błędne stwierdzenie”, „fałsz”, „pomyłka”, „oszustwo”, „zmyślenie”. Z pozoru właściwie wszystkie mówią o tym samym, ale intuicyjnie czujemy, że tak nie jest. Co nam przeszkadza w precyzyjnym zdefiniowaniu kłamstwa? Przede wszystkim różnice w rozumieniu moralności oraz związanych z nią pojęć etycznych. Właśnie te subiektywne kryteria powodują, że każdy z nas nieco inaczej patrzy na kłamstwo – to, co jeden człowiek uzna za ewidentne oszustwo, inny potraktuje jak pomyłkę. Kłamstwo ze strachu Co skłania ludzi do kłamstwa? Przede wszystkim strach. Strach przed gniewem męża skłania żonę do zatajenia znajomości z ważną dla niej osobą. Ze strachu złodziej wypiera się kradzieży, nawet jeśli został przyłapany na gorącym uczynku, a uczeń chorobą tłumaczy brak przygotowania do lekcji. Przeprowadzone w latach 70. badania amerykańskich psychologów Roberta L. Wolka i Arthura Hanleya (autorów wydanej w 1970 roku książki „The Right to Lie”) wykazały, że we współczesnej cywilizacji ludzie kłamią nie tylko w sytuacjach ekstremalnych, ale że traktują kłamstwo jako wręcz nieodzowny element komunikacji. Kłamiemy z bardzo prozaicznych powodów, na przykład żeby zapewnić sobie komfort psychiczny, unikając dezaprobaty, krytyki i wszelkich innych komplikacji mogących wynikać z prostolinijnego powiedzenia prawdy. Kłamiemy też, by zyskać szacunek, lepiej się zaprezentować, zdobyć prestiż, a może nawet dobra materialne. Skoro tak często zmyślamy, to mogłoby się wydawać, że jesteśmy ekspertami w rozpoznawaniu kłamstwa. Tak jednak nie jest. Co więcej, mylimy się w tym względzie nader często. Być może dlatego, że większość z nas pobłażliwie ocenia własne mijanie się z prawdą, oburza się natomiast, gdy robią to inni. Potępiamy wtedy kłamstwa, odcinamy się od nich, uważamy za niewłaściwe, niemoralne. Nie mamy wątpliwości, że są one czymś złym (takie myślenie o kłamstwie narzucają nam również konwencje społeczne). Kobiece prawdy Ta wiedza zainspirowała nas do podjęcia próby sprawdzenia, czy ludzie będą stosować kłamstwo grzecznościowe, gdy staną twarzą w twarz z kimś, kogo obrazy mają ocenić. Naszych badanych podzieliliśmy na dwie grupy. Członkowie jednej wiedzieli, że rozmawiają z autorem, członków drugiej grupy nie informowaliśmy o tym. Przypuszczaliśmy, że w pierwszej grupie odnotujemy znacznie więcej przypadków białego kłamstwa niż w drugiej. Nasze oczekiwania potwierdziły się. Ci badani, którzy byli świadomi, że rozmawiają z autorem obrazów, wyraźnie częściej uciekali się do kłamstwa. Dlaczego? Z pewnością znaczącą rolę odgrywał lęk przed krytyką czy odrzuceniem. Wiemy również, że ludzie na co dzień korzystają ze schematów. Poza tym kłamstwo grzecznościowe jest jednym z wpisanych w normy społecznokulturowe schematów, które umożliwiają bardziej płynne i szybsze funkcjonowanie, bez

konieczności analizowania na nowo każdej sytuacji. Zgodnie z nim, wobec autora pracy stosowne jest zachowanie pewnej powściągliwości, niezależnie od faktycznego wrażenia, jakie na nas ta praca wywarła – jesteśmy bowiem świadomi wysiłku, jaki włożył w przygotowanie swojego dzieła i nie chcemy sprawić mu przykrości prawdą powiedzianą wprost. Zauważyliśmy też, że dla częstości stosowania „białego kłamstwa” znaczenie ma płeć. Częściej bowiem niż mężczyźni korzystały z niego kobiety, świadome, że rozmawiają z autorem ocenianych obrazów. Gdy natomiast były pewne, że nie mają z nim do czynienia, oceniały prace bardziej surowo niż panowie. White lie stało się w naszej kulturze wyrazem taktu i dyplomacji, przynosi bowiem korzyści i kłamiącemu i okłamywanemu. Ten pierwszy czuje się dobrze, bo nie sprawił nikomu przykrości, ten drugi czuje się dobrze, bo nikt jemu nie sprawił przykrości. Być może nawiąże się między nimi jakaś znajomość. Czy jednak będzie ona trwała, skoro oparta zostanie na kłamstwie? Warto to sprawdzić. Polska językoznawczymi Jolanta Antas w swoich badaniach dowodzi jednak czegoś zupełnie odmiennego – codziennie popełniamy przynajmniej jedno kłamstwo, a około 60 proc. rozmów jest nim podszytych. Paradoks? Otóż nie! Oszukiwanie jako strategia unikania konfliktów i komplikacji zyskuje ciche społeczne przyzwolenie. Prawdopodobnie wynika to z jego powszechności i doskonałych walorów „użytkowych”. Czasem normy grzecznościowe wręcz nakazują użycie kłamstwa, polegającego na zachowaniu stosownym do danej sytuacji kulturowej i pragmatycznej (na przykład kogoś nie lubimy, ale na ekskluzywnym przyjęciu obdarzymy go uśmiechem i zamienimy z nim kilka słów – bo tak wypada). Takie kłamstwo bywa niekiedy wręcz oczekiwane. Amerykańscy psychologowie Brown i Levinson nazwali ten rodzaj kłamstwa „białym”. Przyczyną jego pojawienia się może być obecność osoby, której praca lub cechy poddawane są ocenie. Nadawca stosuje białe kłamstwo, aby nie narazić odbiorcy na stres związany z powiedzeniem mu bolesnej prawdy. Stosują je także uczestnicy badań, którzy odpowiadają na pytania badaczy lub rozwiązują testy. Badani wiedzą, że badający chce osiągnąć jakiś cel i często – zazwyczaj podświadomie – próbują dostosować się do tych oczekiwań.

Źródła: Jan Stradowski, Urodzeni kłamcy, (w) „Focus” nr 9 wrzesień 2006; K. Sarnowska, P. Dąbrowski, T. Pastuszka, K. Wieczorek, Kłamstwo w białych rękawiczkach, (w) „Charaktery” listopad 2006

Related Documents